Do startu sezonu został już tylko kilka dni, więc kontynuujemy nasz cykl tekstów związanych z Fantasy Premier League. Dziś mamy dla Was kolejny wpis przeznaczony dla nowych graczy. Stawianie na potencjalnie dobrych graczy to nie jedyny klucz do sukcesu. Jak się nie poddawać, gdy raz czy drugi Ci nie wyszło? Oprócz tego, że musisz iść i walczyć, powinieneś zastosować się do kilku porad.

Inne teksty na temat FPL znajdziesz pod poniższymi linkami:

Zapraszamy także do lig z nagrodami – ligi Angielskiego Espresso – największej w Polsce (TUTAJ) oraz naszego partnera, bukmachera Superbet (TUTAJ).

Nie używaj chipów na początku sezonu

Początkujący gracze zwykle mają tendencję, by odpalać potrójnego kapitana, bench boosta czy free hita już na starcie rozgrywek. Uwierzcie jednak, że często bardziej opłaca nam się poczekać na drugą część rozgrywek, gdzie pojawiają się puste i podwójne kolejki. Wyobraźcie sobie sytuację, że w drugiej części kampanii Haaland ma dwa mecze w ramach tej samej serii spotkań, w której gra u siebie z Luton i Sheffield, a wy wykorzystaliście już triple captaina na starcie. Sami możecie sobie odpowiedzieć, kiedy jest większa szansa na pokaźne punkty.

Zalecamy więc, by trzy wyżej wymienione chipy trzymać co najmniej do grudnia czy stycznia, kiedy to powoli zaczynają się różne zawirowania z terminarzem. No chyba że waszym zdaniem już wcześniej trafi się na to jakaś świetna okazja, to wiedzcie, że to Wy jesteście kowalem Waszego FPL-owego losu. Pewnie każdemu z was zdarzyło się jednak, że kupiliście jakąś rzecz, która za miesiąc była 50% tańsza i później żałowaliście. A właśnie na takie okazje trzeba cierpliwie czekać.

Nie rób panicznych transferów

No i właśnie ta wyżej wspomniana cierpliwość to cnota, którą musimy kierować się w FPL. Ma ona spory związek szczególnie z transferami. Zacznijmy może od tego, by nie sprzedać zawodników po jednej czy dwóch nieudanych kolejkach, jeśli na boisku prezentowali się dobrze, ale nie zdobyli punktów. W takich wypadkach jest spore prawdopodobieństwo, że te oczka w końcu przyjdą.

Często jest też tak, że losowy zawodnik zdobywa dwa gole w pierwszej kolejce i leci fala zakupów właśnie tego gracza. Zanim jednak wsiądziecie do pociągu z takim zawodnikiem, warto choć trochę przeanalizować, czy nie był to jednorazowy wybryk. Najważniejszy w takich wypadkach jest wtedy „test oka”. Przekonamy się, czy piłkarz rzeczywiście „zasłużył” na te punkty, czy może oddał pierwszy w życiu strzał dystansu i trafił w samo okno, a przez resztę meczu nawet nie zbliżył się do bramki rywali.

Staraj się obejrzeć choćby skróty

No i właśnie o to chodziło nam w tym teście oka. Statystyki są bardzo ważne, jednak opieranie wyborów graczy do naszych składów tylko na ich podstawie może być nie do końca wartościowe. Niejednokrotnie mieliśmy tak, że podczas oglądania skrótów nasz wzrok przykuł jakiś gracz spoza szablonu, który w kolejnych rundach okazał się ciekawą różnicą w naszym składzie. To jest właśnie siła powtórek.

Obejrzenie skrótów to kwestia około 50 minut tygodniowo. Naszym zdaniem warto, ale jeśli nie traktujecie FPL bardzo poważnie, to oczywiście nie jest to „obowiązkowe”.

Rice to świetny piłkarz, ale nie w FPL

Stawianie na defensywnych pomocników to zmora początkujących graczy FPL, którzy sugerują się tym, że jeśli ktoś jest dobry na prawdziwych boiskach, to przełoży się to także na te przeglądarkowe. Otóż nie zawsze tak jest. W grze wśród pomocników liczą się gole i asysty, a defensywni zawodnicy jak Casemiro czy Caicedo nie są gwarantem jakichkolwiek liczb. Dla przykładu – Declan Rice ma w tym momencie około 6,5% posiadania, a w minionej kampanii zdobył 4 gole i 3 asysty, a łącznie zgarnął 116 oczek. Przeciętny skrzydłowy wykręci lepsze statystyki.

Podobną pułapką wydaje się Alexis Mac Allister. Co prawda Argentyńczyk w poprzednim sezonie strzelił 10 goli, ale aż 6 z nich padło z rzutów karnych. Po transferze do Liverpoolu Salah z pewnością nie odda mu tego przywileju, a aż 14% menedżerów już skusiło się na nowy nabytek The Reds.

Transfery za minusowe punkty rzadko się zwracają

Oczywiście czasami są one nieuniknione, ale na pewno nie co kolejkę. Tak naprawdę to najlepsi gracze w FPL minusowe punkty za transfery robią tylko w ostateczności i właśnie tę wstrzemięźliwość w transferach uznają za jeden z kluczy do sukcesu. Kiedy warto minusować? Na pewno, jeśli któryś z zawodników doznał kontuzji i nie macie kim grać. Czasami warto zrobić -4 też z czystej intuicji, ale tylko, gdy jesteście pewni tych ruchów.

A kiedy jesteście pewni? Na pewno wtedy, gdy kupujecie nowych graczy w piątek przed startem kolejki. Transfery w trakcie trwającej rundy lub tuż po jej zakończeniu są zawsze obarczone ryzykiem. Szczególnie kiedy w środku tygodnia grają europejskie puchary. Nie chcecie, aby Wasz nowy zawodnik doznał urazu następnego dnia w meczu Ligi Mistrzów.

Z drugiej strony, jeśli Wasz skład wygląda źle, a rywale posiadający zawodników na fali odjeżdżają Wam coraz bardziej, kurczowe trzymanie się tej reguły skutkuje tonięciem w odmętach overalla. Dalej jednak trzeba zachować zdrowy rozsądek i dwa razy zastanowić się przed transferem, który skutkuje ujemnymi oczkami.

Nie analizuj za dużo, FPL to prosta gra

Możemy przez cały tydzień siedzieć nad statystykami, oglądać powtórki i wspomagać się algorytmami. Jak mówi klasyk, człowiek śledzi, czyta, analizuje. Jednak i tak najczęściej Haaland albo Salah strzelają, a słabe w obronie drużyny tracą najwięcej goli. Przesadne gloryfikowanie liczb bez oglądania meczów lub choćby powtórek może prowadzić do mylnych wniosków. Zresztą to wszystko i tak możemy przecież rozbić o kant sami wiecie czego, bo przecież Fantasy Premier League to ostatecznie gra losowa. Lubię porównanie do pokera, bo w FPL również możemy ograniczać czynnik losowy, a umiejętność planowania i szacowania ryzyka oddziela najlepszych graczy od tych dobrych. Mimo wszystko wciąż nie mamy bezpośredniego wpływu na to czy nasz zawodnik trafi w słupek, czy do siatki, a to decyduje o końcowym sukcesie.

Inni oczywiście powiedzą, że takie szukanie nieoczywistych rozwiązań to sól Fantasy Premier League i po części się zgadzamy. Z drugiej strony – musicie pamiętać, że wymyślanie kwadratowych jaj nie zawsze nam się opłaci. Przede wszystkim nie zapominajcie, że przyszłości nie da się przewidzieć. Możemy tylko oszacować, co ma największe szanse spełnienia.

FPL to tylko gra

Chyba nie ma gracza FPL, który gra w to od kilku lat i nie oglądałby jakiegoś meczu tylko ze względu na to, że gra tam jakiś zawodnik z naszego składu. Właściwie to jest wrodzony dogmat tej popularnej gry przeglądarkowej. I to akurat jest jednym z plusów FPL, ponieważ dodatkowo uatrakcyjnia nam oglądanie ulubionej ligi. Everton kontra Burnley, ale gra Pickford, którego mamy w bramce? Idziemy jak w ogień. Choć w normalnych okolicznościach pewnie zastanowilibyśmy się nad ciekawszymi zajęciami.

Gorzej jest jednak w przypadku, jeśli dochodzą do tego negatywne emocje. Szczególnie jeśli wyzywani są zawodnicy, którzy notabene rozgrywają dobry sezon, ale zdarzyła im się gorsza seria w FPL. Tego nie lubimy. Fantasy Premier League to tylko gra i nie ma co się za bardzo wczuwać.