Przyszły sezon Premier League zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Nie jest to jednak żadną nowością, bo najlepsza liga świata zdążyła już przyzwyczaić wszystkich obserwatorów futbolu do tego, że co roku jest opakowana w niesamowity sposób. Piękne stadiony, genialni trenerzy, fanatyczni kibice, a przede wszystkim najlepsi piłkarze na świecie.

Podczas zbliżającej się kampanii wielu graczy śmiało można wrzucić do worka z napisem „Ones To Watch”. Są to zawodnicy, których obserwowanie na przestrzeni całego sezonu to istny obowiązek.

Wiąże się z tym na przykład, wiele znaków zapytania dotyczących postawy danego gracza lub fakt, że zaliczy on w tym roku swój debiut na Wyspach po gigantycznym transferze w letnim okienku. Inni to natomiast młode wschodzące gwiazdy futbolu albo po prostu magicy futbolu, których obserwowanie jest wielką przyjemnością.

Poniższe zestawienie przedstawia 15 zawodników, których obserwowanie serdecznie polecamy w trakcie tegorocznego sezonu angielskiej ekstraklasy. Miłej lektury!

Bart Verbruggen – Brighton

Naszą listę zaczynamy może dość nietypowo, bo od bramkarza. Ale za to jakiego! Usługami Barta Verbruggena interesowała się  ekipa Burnley, ale ostatecznie to drużyna Brighton zdołała przekonać holenderskiego golkipera do zaciągnięcia się  w ich szeregi. Dla samego zawodnika to wielki krok naprzód w procesie własnego rozwoju, a dla Mew to wielka szansa na wypromowanie kolejnego wielkiego talentu.

Poprzednim klubem 20-latka z Bredy był belgijski Anderlecht. Belgowie zapłacili za niego 2,5 miliona euro. Latem tego roku sprzedali Verbruggena za 20 milionów euro. Niezła inwestycja patrząc jedynie na pieniądze. A jeśli przyjrzymy się statystykom, które w ich barwach osiągnął młody Belg to będzie wyglądać to jeszcze lepiej.

31 meczów, 11 czystych kont, 39 straconych bramek. Mało? Odkąd Bart zadebiutował między słupkami Anderlechtu żaden inny bramkarz w lidze belgijskiej nie osiągnął wyższego procentu skutecznych interwencji (75,3%). Verbruggen miał też drugi najwyższy procent osiągniętych meczów na zero z tyłu (47,1%). Zapobiegł stracie blisko 3,5 bramek według wskaźnika xG. Jest to drugim najlepszym wynikiem w Jupiler Pro League od momentu jego debiutu. Z kolei w kwietniu tego roku został pierwszym bramkarzem Anderlechtu od sezonu 2010/2011, który zachował 6 czystych kont z rzędu. Ostatnim graczem, któremu udała  się ta sztuka był Silvio Proto.




Jak, więc widać z samych wyników Belga w ostatnim czasie można zrobić naprawdę solidnej długości akapit. Jednak to wcale jeszcze nie koniec! W rozgrywkach ostatniej edycji Ligi Konferencji Europy podczas starcia z Łudogorcem Razgrad w lutym tego roku stał się pierwszym bramkarzem od 35 lat, który nie stracił ani jednego gola w jednej serii rzutów karnych.

Mierzący 194 centymetry wzrostu bramkarz powinien jeszcze bardziej usprawnić funkcjonowanie machiny trenera Roberto De Zerbiego. W obliczu odejścia Roberta Sancheza do Chelsea powinien powalczyć z Jasonem Steelem o miano pierwszego golkipera. To 20-latek będzie jednak faworytem w tej rywalizacji z 33-letnim doświadczonym Anglikiem. De Zerbi raczej nie pozwoli takiej perełce marnować się na ławce rezerwowych.

Jurrien Timber – Arsenal

W tegorocznych sparingach pokazywał się z naprawdę dobrej strony. Fani The Gunners mogli sobie solidnie wyostrzyć apetyty w stosunku do oczekiwań względem byłego defensora Ajaxu Amsterdam. W holenderskiej Eredevisie wyróżniał się on na tyle, że Kanonierzy postanowili sprowadzić go do  swojego składu. Młody środkowy obrońca powinien świetnie poszerzyć kadrę The Gunners w tej formacji.

Armaty potrzebują bowiem  większej liczby defensorów, którzy będą wnosić pozytywny wpływ na ich poczynania. W końcówce poprzedniego sezonu, gdy z powodu kontuzji wypadło kilku zawodników zmiennicy nie potrafili ich odpowiednio zastąpić. Sprowadzenie Timbera powinno  zatem być antidotum na tego typu problemy w obronie.

Podczas wspomnianych sparingów w pre-seasonie świetnie wyglądał on jako boczny obrońca schodzący do środka pola. Potrafił też skutecznie grać zarówno ustawiony jako lewy, jak i prawy obrońca. Umiejętności Timbera umożliwiają więc Kanonierom zastosowanie wielu nowych rozwiązań  w danych sytuacjach.

Uniwersalność Timbera nie zna granic. Może  bowiem grać na wszystkich pozycjach w obronie. Perfekcyjnie używa swojej lewej nogi, co także jest świetną wiadomością dla Arsenalu. Utalentowany Holender zapewnia idealny balans między linią pomocy i defensywy.

O tym, że może bardzo szybko zaaklimatyzować się w nowym środowisku dowiedzieliśmy się w trakcie meczu o Tarczę Wspólnoty z Manchesterem City. Timber zdaje się, był najlepszym zawodnikiem całego spotkania i imponował wielkim spokojem w swoich poczynaniach.

Zeki Amdouni – Burnley

Niewiele Szwajcarów potrafiło odgrywać ważną rolę biorąc pod uwagę całą historię Premier League. Wśród Helwetów, którzy osiągnęli jakiekolwiek znaczące wyniki i sukcesy na Wyspach można wymienić jedynie graczy, którzy w Anglii prezentowali się w ostatnich latach. Przykładami mogą być Xherdan Shaqiri, Granit Xhaka, Fabian Schar. Do tego grona w niedalekiej przyszłości może dołączyć właśnie 22-letni Zeki Amdouni.

W ubiegłym sezonie ligi szwajcarskiej dla FC Basel zdobył 12 bramek i 5 asyst w 32 potyczkach. Jednak to statystyki osiągnięte w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy robią największe wrażenie. W 11 meczach LKE uzyskał aż 7 trafień. Wszystkie z nich zostały zdobyte już w fazie grupowej!

W 8 meczach od 1/16 do półfinału tylko w 2  nie trafił do siatki. Jego FC Basel było bardzo blisko awansu do finału, ale przegrało  z Fiorentiną po dogrywce. Włosi z kolei zostali pokonani przez West Ham United po bramce Jarroda Bowena w doliczonym czasie gry drugiej połowy.




Jeszcze bardziej skuteczny niż w Lidze Konferencji 22-letni Szwajcar jest w swojej drużynie narodowej. W pięciu meczach dla pierwszej reprezentacji zdobył 5 bramek. W każdym z czterech meczów eliminacji do Mistrzostw Europy znajdował drogę do bramki. Tym samym został pierwszym zawodnikiem, który strzelił gola w czterech kolejnych występach dla Szwajcarii od 2008 roku.

Amdouni najczęściej ustawiany jest jako środkowy ofensywny pomocnik lub środkowy napastnik. Kilka spotkań grał także  na obu skrzydłach. Wielką różnorodność można też zauważyć w sposobach zdobywania przez niego bramek. W ubiegłym sezonie zdobył ich 11  prawą nogą, 6 lewą i 5 głową. 14 goli padło z otwartej gry, 6 po stałych fragmentach  (3 z rzutów wolnych, 3 po rzutach rożnych), a 2 z rzutów karnych.

Świetnie radzi sobie również z futbolówką przy nodze. Potrafi też wyczekać moment, by znaleźć się w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. 30 goli w 62 meczach wszystkich rozgrywek kampanii 2022/23 nie wzięłoby się w końcu z niczego.

Dominik Szoboszlai – Liverpool

Jeden z najdroższych zawodników w historii Liverpoolu. Gracz, który ma wraz z Alexisem Mac Allisterem ulepszyć linię pomocy Liverpoolu. Ale też przede wszystkim typ piłkarza, dla którego fani kupują wejściówki, aby pojawić się na stadionie i zobaczyć go na własne oczy w akcji.

Efektywny i efektowny – to dwa słowa, które idealnie obrazują zakończony podczas tegorocznego letniego okienka transferowego pobyt Szoboszlaia w zespole RB Lipsk. Węgier słynie z niesamowitych uderzeń z dystansu, które mkną z prędkością bolidu Maxa Verstappena, a także są chirurgicznie precyzyjne. Do tego potrafi zaliczać też asysty nieprzeciętnej urody.

Trzeba przyznać, że pomocnika, który może zapewniać tak wielkie widowisko i show ekipa The Reds nie miała od kilku ładnych lat. Ostatnim tego typu graczem na Anfield był Phillipe Coutinho.

Z drugiej strony nie można brać za pewnik, że Szoboszlai zdoła przenieść umiejętności z niemieckiej ekstraklasy na Premier League. Liga naszych zachodnich sąsiadów różni się taktyką oraz stylem gry od angielskiej elity. To jednak także powód do tego, by przyglądać się poczynaniom Węgra na angielskich stadionach. Jeśli zdoła szybko zaaklimatyzować się do wszelkich zmian i gry Czerwonych to możemy spodziewać się od niego naprawdę niesamowitych fajerwerków i wspomnianych wyżej petard z dystansu.

Chyba wszyscy, niezależnie od podziałów kibicowskich, lubimy zawodników, którzy, kiedy tylko dostaną piłkę to zaraz może wydarzyć się coś spektakularnego. Dominik jest tego typu graczem. Radzimy nie mrugać i nie wychodzić do toalety, gdy ma on piłkę nawet w okolicach 30 metra od bramki przeciwnika.




Malo Gusto – Chelsea

Chelsea zapłaciła za Francuza  okrągłe 30 milionów euro już w trakcie tegorocznego zimowego okienka transferowego. Jednak zawarła jednocześnie porozumienie z Olympique Lyon, że drugą część minionego sezonu Malo Gusto spędzi jeszcze w lidze francuskiej. Do Chelsea przechodzi, więc w świetnym, by nie powiedzieć, że nawet idealnym momencie dla rozwinięcia własnej kariery piłkarskiej.

W końcu The Blues aktualnie znajdują się w fazie wielkiej przebudowy, w ich szeregach pojawiło się wielu nowych zawodników, którzy od nowego trenera Mauricio Pochettino powinni otrzymać szansę na zaistnienie, a cała drużyna po prostu zaczyna, jakby nowy etap. 20-letni Gusto może na tym tylko skorzystać, jeśli wykorzysta daną mu szansę.

W drużynie Lyonu debiutował już w wieku zaledwie 17 lat. Od tego momentu zaliczył dla nich  ponad 60 występów z czego aż 51 w Ligue 1 oraz 22 w minionej kampanii. Sporo spotkań w ubiegłym sezonie zabrały mu też niestety kontuzje, na które jest dość podatny.

Po stronie jego zalet można umieścić radzenie sobie na prawej flance zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Obecnie 20-latek jest ustawiany jak prawy obrońca. Jednak w drużynach juniorskich Lyonu zdarzało mu się dość często występować także na prawej pomocy. Z tego powodu jest ofensywnie usposobionym prawym obrońcą, który potrafi świetnie dośrodkowywać w pole karne (najwięcej tego typu zagrań spośród wszystkich obrońców podczas poprzedniej kampanii Ligue 1).

Dodatkowo, tylko dwóch obrońców stworzyło więcej okazji z otwartej gry niż Gusto (średnio 1,4 na 90 minut), a tylko jeden obrońca miał wyższą liczbę oczekiwanych asyst (0,23 na 90 minut). Te liczby mówią doskonale same za siebie. Dodając jeszcze, że w obu powyższych statystykach dotyczących minionego sezonu Gusto był lepszy między innymi od Recce’a Jamesa, to śmiało można stwierdzić, że młody Francuz może być dużą wartością dodatnią dla gry The Blues.




Folarin Balogun – Arsenal

The Gunners w trakcie tegorocznego letniego okienka transferowego na ten moment wydali aż 231,5 miliona euro. Latem tego roku ich skład zasili też jednak strzelec 21 bramek w minionej kampanii Ligue 1, za którego… nie musieli zupełnie nić płacić. Żyć nie umierać.

W sierpniu ubiegłego roku Amerykanin został wypożyczony z Arsenalu do Stade Reims. Nie mógł liczyć na regularne występu u Mikela Artety. Dla wychowanka Kanonierów była to wspaniała decyzja. Zdobył wspomniane 21 goli, a także 3 asysty w 37 ligowych potyczkach. W drużynie Armat wcześnie też nie mógł liczyć na szansę. Dość powiedzieć, że w wieku 22 lat ma tylko 10 meczów dla pierwszej drużyny klubu z czerwonej części stolicy Anglii. W Reims wreszcie okazano mu zaufanie, a on odwdzięczył się wspominanymi statystykami, które zapewniły Remois spokojne utrzymanie w środku tabeli.

Reprezentant Stanów Zjednoczonych już wcześniej potrafił hurtowo trafiać do siatki. Jednak były to jedynie rozgrywki Premier League U-18 lub Premier League 2. W tych pierwszych  zdobył 34 bramki oraz 7 asyst w 33 spotkaniach.

Przyszłość zawodnika z USA nie jest do końca znana. Arsenal miał już wycenić go, bo kilka klubów interesowało się poważnie jego usługami. Ostatnio David Ornstein informował, że Armaty odrzuciły ofertę AS Monaco w sprawie Baloguna.

Cole Palmer – Manchester City

Wszyscy doskonale wiemy, że Manchester City tak naprawdę mógłby mieć chyba każdego piłkarza na świecie. Ich budżet jest praktycznie nieograniczony. Trener Pep Guardiola zawsze może liczyć na finansowe wsparcie zarządu z Etihad Stadium. Mimo tego w klubie wciąż jest miejsce dla kilku zawodników z akademii. Spośród nich bardzo mocno wybija się nazwisko Cole’a Palmera.

W strukturach drużyn młodzieżowych panujących obecnie mistrzów Anglii 21-latek przebywa już od 2018, a więc jeszcze, kiedy miał tylko 16 lat. Od tego czasu The Citizens nie zdecydowali się ani razu na jego wypożyczenie do innego zespołu. Widać, że Guardiola bardzo mocno wierzy w swojego podopiecznego i stopniowo wprowadza go do swojej drużyny.

Nie można się jednak dziwić, że legendarny szkoleniowiec okazuje młodemu Anglikowi kredyt zaufania skoro w rozgrywkach Premier League 2 oraz Premier League U-18 łącznie zdobył aż 40 bramek, a także 16 asyst w 51 spotkaniach! Owe wyniki muszą robić wrażenie.

Jego największym atutem jest wielka wszechstronność. Potrafi dobrze radzić sobie na praktycznie wszystkich pozycjach w ofensywie. Najczęściej wystawiany jest jednak jako środkowy ofensywny pomocnik lub prawy pomocnik. W pierwszej drużynie City rozegrał już 38 meczów. Z czego 18 ligowych i tylko 12 w wyjściowym zespole. Do swojego konta dopisał w nich 4 bramki oraz 2 ostatnie podania.

Jednak to dopiero następny sezon powinien być kampanią,w której na dobre będzie mógł nam pokazać swoje możliwości na boiskach angielskiej ekstraklasy. Z klubu latem odeszło kilku zawodników podstawowej rotacji, a więc Palmer powinien otrzymać więcej szans na grę w najważniejszych potyczkach.

Już w ubiegłym sezonie potrafił jednak być w wielu aspektach lepszy od bardziej renomowanych kolegów z zespołu. Ba! Na przykład w statystyce udanych dryblingów na mecz nie miał sobie równych w niebieskiej części Manchesteru. Idealnie pokazuje to, że jest zawodnikiem piekielnie pewnym siebie, który nie boi się widowiskowej gry do przodu i związanego z tym podejmowanego ryzyka.

Widzieliśmy do także podczas tegorocznych Mistrzostw Europy do lat 21, gdzie był jedną z najważniejszych postaci kadry (gol i aż 3 asysty), która triumfowała w całym turnieju. Jest niesamowicie uzdolnionym technicznie zawodnikiem, którego  wielka cierpliwość i oczekiwanie na otrzymanie prawdziwej szansy powinno zostać wynagrodzone w startującym za kilka dni sezonie. Jedną z takich szans otrzymał już w ostatnim meczu o Tarczę Wspólnoty z Arsenalem na Wembley! No i tylko popatrzcie jak się za to odwdzięczył…

Evan Ferguson – Brighton

18-letni napastnik Brighton swój przełomowy sezon wydaje się, że ma już za sobą. Teraz pora na utrzymanie tempa lub nawet dociśnięcie nogi do gazu. Przed startem poprzedniej kampanii nastolatek miał na koncie wyłącznie jedno spotkanie w Premier League. W ubiegłym nazbierał ich już 19. Wystarczyło mu to na uzyskanie 6 bramek i 2 asyst. Z kolei biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki minionego sezonu zdobył 16 goli i 5 asyst w 34 rywalizacjach.

Zdaje się, że wszyscy doskonale pamiętamy jego formę z przełomu ubiegłego i obecnego roku. Wówczas w czterech meczach (z Arsenalem, Evertonem, Liverpoolem i Leicester City) zdobył aż 3 gole i 2 ostatnie zagrania. W końcówce sezonu popisał się też dubletem przed własną publicznością podczas starcia z Southampton.

Kilka dni przed wspomnianą grudniowo-styczniową serią zachwycił też w debiucie w barwach Mew z Forest Green Rovers w rozgrywkach Carabao Cup, kiedy zdobył bramkę i asystę. Śmiało można go nazwać jednym z największych objawień nie tylko ostatniego sezonu, ale ostatnich kilku lat na Wyspach. W końcu wybił się na tyle, że już teraz zdołał pobić kilka prestiżowych rekordów dotyczących młodych zawodników. Choćby pierwsze z brzegu, w ubiegłym sezonie zdobył 6 bramek, co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich zagranicznych graczy w wieku do lat 18 w historii Premier League.

Średni współczynnik xG Fergusona na 90 minut bez wliczenia rzutów karnych wyniósł 0,51. Praktycznie tożsame wyniki w tej statystyce osiągnęli także chociażby Mohamed Salah czy Marcus Rashford. Dodatkowo znalazł się w gronie graczy angielskich ekip, którzy we wszystkich rozgrywkach minionej kampanii strzelili ponad 10 bramek nie biorąc pod uwagę rzutów karnych. Jedynie Erling Haaland i Roberto Firmino byli w tej klasyfikacji lepsi od 18-latka.

Irlandczyk potrafi także bardzo dobrze ściągać uwagę defensorów z drużyny przeciwnej, by utworzyć miejsce dla swoich kompanów z ataku. Pomimo, że wciąż jest tak młody już teraz widać w nim wiele przebiegłości i boiskowej inteligencji. Pod wodzą menedżera Roberto De Zerbiego w swoim pierwszym pełnym sezonie w Anglii obserwowanie jego poczynań powinno być naprawdę samą przyjemnością.

Rasmus Hojlund – Manchester United

Na temat nowego napastnika Czerwonych Diabłów napisano już naprawdę wiele. Na naszej stronie również możecie przeczytać obszerny artykuł poświęcony duńskiemu snajperowi Red Devils. Cały transfer Hojlunda do United zdaje się nieco przypominać ubiegłoroczny transfer Darwina Nuneza do Liverpoolu.

Cena obu transferów jest podobna (70 i 75  milionów euro). obaj panowie są środkowymi napastnikami i przechodzili do ekipy Big Six Premier League po jednym udanym sezonie w mniej renomowanej drużynie, która znana jest z produkcji niezłych talentów dla wyżej notowanych europejskich marek, a oczekiwania zdają się być bardzo duże od samego startu.

Zdaniem wielu Hojlund ma być kontrą United na Erlinga Haalanda w Manchesterze City. Podobnie przed startem ostatniego sezonu spekulowano również, że Nunez i Haaland mogą stoczyć bitwę o koronę króla strzelców. Trzeba jednak w tym wszystkim pamiętać, że Duńczyk jest o 4 lata młodszy od Urugwajczyka.

Hojlund przed przejściem do włoskiej Atalanty latem ubiegłego roku bronił barw  FC Kopenhagi i SK Sturm Graz. Łącznie dla tych dwóch ekip rozegrał 66 meczów i zdobył 15 goli i 4 asysty. To właśnie swoimi występami w barwach Sturmu. W pięciu występach na stadionach austriackiej ekstraklasy zdobył 3 bramki oraz 2 asysty. Trafił na radary klubu z Bergamo, który zdecydował się zapłacić za niego blisko 17,5 miliona euro.

Wykorzystał doskonale szansę gry w czołowej lidze Starego Kontynentu. Drogę do siatki znalazł już podczas swojego debiutu w Serie A. 10 goli i 4 ostatnie podania w 34 spotkaniach wystarczyły, by otrzymać życiową szansę od Manchesteru United. W ubiegłym sezonie wśród wszystkich pięciu najlepszych lig europejskich był drugim najmłodszym zawodnikiem, który strzelił co najmniej dziewięć bramek. Przegrał jedynie z Jamalem Musialą, który jest tylko 22 dni młodszy od Højlunda.

Cechą charakterystyczną 20-letniego nabytku Czerwonych Diabłów jest to, że lubi bardzo często przebywać tuż pod bramką oponentów. W trakcie ostatniej kampanii tylko dwóch innych zawodników miało średnio na 90 minut więcej kontaktów z futbolówką w polu karnym niż Hojlund. Co więcej, tylko cztery z jego 54 strzałów w ubiegłym sezonie Serie A były oddane spoza obrębu pola karnego.

Jedną z największych wad jest dość przeciętna gra głową. Wygrał, bowiem jedynie 33 ze swoich 90 pojedynków (36,6%) w powietrzu w minionym sezonie Serie A. Jeżeli w tym elemencie radził sobie na tyle mizernie na Półwyspie Apenińskim, to przy wyspiarskim stylu gry może być jeszcze gorzej.

Zyskał spore doświadczenie przez występy w pierwszej reprezentacji Danii. Na ten moment bronienie barw narodowych wychodzi mu naprawdę bardzo dobrze. W 6 meczach zdobył dokładnie 6 goli. Wszystkie strzelił w trakcie eliminacji do następnego EURO w Niemczech. W tej chwili jest najlepszym strzelcem tych eliminacji wraz z  Romelu Lukaku.

Fani United liczą, że Hojlund nawiąże bardziej do występów Wayne’a Rooneya, Ruuda van Nistelrooya czy Dwighta Yorke’a niż do gry wspomnianego Lukaku czy Radamela Falcao czy Memphisa Depaya. Jednym słowem: będzie pierwszym od blisko dekady środkowym napastnikiem Red Devils, który będzie udanym ruchem transferowym.

Moussa Diaby – Aston Villa

Jeżeli transfer Rasmusa Hojlunda do Manchesteru United przypomina w pewnym sensie pozyskanie Darwina Nuneza przez Liverpool, to zakupienie Moussy Diaby’ego przez Aston Villę może od razu na myśl przywoływać transakcję z udziałem Leona Baileya do The Villans. Obaj panowie przechodzili do szeregów The Lions z Bayeru Leverkusen. Bailey okazał się jednak dużym niewypałem. Diaby ma wszelkie papiery na to, by nie pójść jego śladami.

Dla wielu pozyskanie francuskiego skrzydłowego przez ekipę z Villa Park za 55 milionów euro może być  bardzo istotnym wzmocnieniem. Wychowanek Paris Sain-Germain dla Aptekarzy w minionej kampanii Bundesligi zdobył 9 goli oraz 9 asyst w 33 spotkaniach.

W 48 rywalizacjach wszystkich rozgrywek ustrzelił 14 trafień i zainkasował 11 asyst. Zdecydowanie najlepszą jego kampanią za naszą zachodnią granicą była ta w latach 2021/2022. Brał wówczas bezpośredni udział przy 25 bramkach (13 goli, 12 asyst) dla Bayeru.




Prawy skrzydłowy może bardzo szybko stać się ważną postacią w drużynie Unaia Emery’ego. 9-krotny reprezentant Les Bleus powinien sprawić, że Aston Villa będzie mogła zdobyć więcej bramek niż w ubiegłym sezonie. W końcu w poprzedniej kampanii zdobyli tylko 51 bramek, a więc dokładnie tyle samo co chociażby Leicester City, które spadło do Championship.

Styl gry Francuza pasuje do futbolu stosowanego w Premier League. Świetnie potrafi łączyć indywidualne wykończenie akcji ze współpracą z partnerami. Tylko trzech graczy oddało więcej strzałów niż Diaby w minionym sezonie Bundesligi. Jednocześnie nowy nabytek Vilii zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji szans utworzonych z otwartej gry. Łącznie miał ich aż 53. Kapitalnie sprawdza się także przy kontratakach swojej drużyny.

Milos Kerkez – Bournemouth

Kerkez wylądował na celowniku wielu cenionych europejskich marek, które zabiegały o jego względy podczas tegorocznego letniego okienka transferowego. W gronie tych ekip wymieniano najczęściej Benficę Lizbona oraz Lazio Rzym. Ostatecznie to jednak Wisienki zdołały zawrzeć porozumienie z byłym zawodnikiem AZ Alkmaar.

Wychowanek Rapidu Wiedeń, który zaliczył też przygodę w Primaverze AC Milanu, odegrał arcyważną rolę w drodze Alkmaar do półfinału poprzedniej edycji Ligi Konferencji, w której musiał uznać wyższość West Hamu. Przed potyczką z Młotami Kerkez rozegrał w tych rozgrywkach 10 meczów i zdobył 2 bramki oraz 3 asysty. Jak na lewego obrońcę są to naprawdę pokaźne liczby. Wcześniej w 6 meczach eliminacji do fazy grupowej zainkasował 3 ostatnie podania.




Doskonale widać, że oprócz wypełniania swoich obowiązków defensywnych 19-letni Węgier potrafi świetnie wspomóc linię ataku swojego zespołu. Zdołał wykreować aż 51 szans we wszystkich rozgrywkach minionej kampanii. Co prawda, w Eredevisie zanotował tylko jedną asystę, ale wcale nie jest to jego wina. W końcu jego wskaźnik oczekiwanych asyst wyniósł aż 4,5, a więc zdecydowanie bardziej zawodzili partnerzy z ofensywy oraz ich nieskuteczność. Oby w The Cherries było z tym lepiej.

Jednocześnie nastolatek potrafi doskonale radzić sobie w elemencie destrukcji. W poprzednim sezonie holenderskiej ekstraklasy tylko ośmiu obrońców wygrało więcej pojedynków o futbolówkę (157) z przeciwnikami niż Kerkez. Już w wieku 18 lat zadebiutował w seniorskiej kadrze Węgier. Dla Bournemouth jest to naprawdę ekscytujący ruch transferowy.

Curtis Jones – Liverpool

Sezon prawdy. Curtis Jones był już przez wielu skreślany. Spore grono fanów Liverpoolu oraz ogólnie obserwatorów Premier League uważało, że gra w składzie The Reds to dla niego za wysokie progi i sprzedaż do mniej renomowanego klubu to tylko kwestia czasu. W końcówce ubiegłej kampanii Anglik pokazał jednak, że mogą się oni diametralnie mylić.

Do kwietnia tylko raz zdarzyło mu się rozegrać przynajmniej dwa spotkania z rzędu. Jednak od 4 dnia kwietnia zagrał już we wszystkich spotkaniach do końca rozgrywek. W tym czasie potrafił zaliczać występy, w których był zdecydowanie jedną z najważniejszych postaci The Reds. Do tego typu potyczek należał mecz z Leicester na King Power Stadium, gdy Anglik zdobył dublet, a także starcie z Tottenhamem na Anfield, w którym Jones jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. Świetnie potrafił holować piłkę do przodu i grać wślizgami.




Końcowa faza ostatniej kampanii zdecydowanie rozbudziła apetyty fanów z czerwonej części Merseyside względem poczynań Jonesa. Jeżeli Liverpool faktycznie nie sprowadzi już żadnego nowego pomocnika w trakcie tego okienka, to dobra dyspozycja Jonesa może być naprawdę nieoceniona.

Utrzymanie formy nie powinno być dla niego dużym problemem, bowiem z dobrej strony pokazał się na ostatnich Mistrzostwach Europy do lat 21. Anglia odniosła na nich końcowy triumf, a decydującą o tym bramkę w finale z Hiszpanią zdobył właśnie Jones. Na tym turnieju rozegrał 448 na 450 możliwych minut.

Levi Colvill – Chelsea

Brighton chciało tego lata pobić swój klubowy rekord transferowy, by tylko utrzymać Colvilla w swoim zespole. 20-latek urodzony w Southampton był w ubiegłym sezonie jedynie wypożyczony do zespołu Mew. Ostatecznie Chelsea nie pozwoliła na definitywne odejście do ekipy mającej siedzibę na The Amex Stadium. Zdołała za to przedłużyć umowę ze swoim stoperem do 2029 roku.

20-letni angielski środkowy obrońca zaimponował wielu swoją formą w minionym sezonie. Rozegrał 17 ligowych potyczek, bo część kampanii zabrały mu kontuzje. W 7 z tych potyczek zdołał zachować czyste konta.

Wielkim atrybutem Colvilla jest jego doskonała gra z piłką przy nodze. Doskonale wpisuje się w model środkowego obrońcy dzisiejszej piłki nożnej. Potrafi precyzyjnie dogrywać podania do wyżej ustawionych partnerów. Dość powiedzieć, że w zeszłym sezonie angielskiej elity wykonywał średnio aż 4,8 progresywnych podań na 90 minut. Żaden inny środkowy obrońca nie mógł mu dorównać w tej statystyce. Drugi w tej klasyfikacji Joe Gomez z Liverpool miał średnią 4,1.

Z kolei jeżeli Colvill nie ma możliwości zagrania do kolegi, to potrafi wyjść samemu z opresji i poradzić sobie z pressingiem oponenta. Wykonał więcej progresywnych wyprowadzeń piłki – czyli poruszał się z nią u nogi o przynajmniej pięć metrów  – na 90 minut (13,9) niż jakikolwiek inny zawodnik Brighton w zeszłym sezonie. Natomiast w całej Premier League jedynie Ruben Dias oraz Joel Matip byli od niego lepsi wśród piłkarzy, którzy rozegrali przynajmniej 1000 minut.

Połączenie umiejętności skutecznego wyprowadzania piłki do przodu na dwa różne sposoby na pewno będzie brane pod uwagę przez trenera Mauricio Pochettino przy wyborze członków formacji obronnej The Blues na przyszły sezon. W obliczu dużej podatności na kontuzję u Wesleya Fofany, niepewnej dyspozycji Trevoha Chalobaha, a także wieku Thiago Silvy może się okazać, że Colvill będzie jednym z pierwszych wyborów Argentyńczyka w następnej kampanii.

James Trafford – Burnley

Bohater reprezentacji Anglii U-21 na ostatnich Mistrzostwach Europy tej kategorii. Ba! Trafforda śmiało można nazwać główną gwiazdą całego turnieju. Wszakże bramkarz kadry Synów Albionu przez jego całe trwanie nie puścił ani jednej bramki, a w ostatnich minutach finałowego starcia z Hiszpanią zaliczył interwencję a’la Wojciech Szczęsny kontra Arabia Saudyjska. Angielski golkiper obronił rzut karny Abela Ruiza, a także natychmiastową dobitkę Aimara Oroza. Gdyby nie ta interwencja, to doszłoby do dogrywki, a komplet meczów z czystym kontem odszedłby w zapomnienie.

Trzeba też dodać, że mecze na zero z tyłu nie wzięły się jedynie z braku zagrożenia pod bramką Trafforda czy wyśmienitej postawy jego kolegów z formacji defensywnej. Na przestrzeni całego turnieju obronił on 15 strzałów rywali, które często zmuszały go do naprawdę ekwilibrystycznych parad i niesamowitego refleksu.




Zdolność do skutecznych robinsonad 20-latek pokazał także w trakcie ubiegłego sezonu, gdy był wypożyczony do Boltonu z Manchesteru City. W 45 spotkaniach League One zanotował aż 22 czyste konta. Żaden inny bramkarz na tym poziomie nie miał więcej meczów na zero z tyłu w ubiegłej kampanii. Trafford miał też najwyższy procent skutecznych obron (78,9%) wśród bramkarzy w League One, którzy rozegrali przynajmniej 90 minut w sezonie.

Bez tak dobrej postawy Anglika między słupkami ekipa Boltonu na pewno nie mogłaby liczyć na awans do fazy play-off. Niestety odpadli po dwumeczu w półfinale z FC Barnsley i nie zdołali wywalczyć awansu do zaplecza angielskiej elity.

Jednak sam Trafford od nowej kampanii będzie występował w samej Premier League! Triumfator poprzedniej edycji Championship, a więc Burnley zapłaciło za niego blisko 17,5 miliona euro. Sprawdzenie go na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej będzie na pewno bardzo ciekawym eksperymentem do obserwacji. Jeżeli podoła temu nie lada wyzwaniu śmiało może mierzyć w najwyższe cele, bo ma ku temu wszelkie inklinacje. Dodatkowo świetnie radzi sobie z piłką przy nodze, więc bardzo dobrze pasuje do stylu gry preferowanego przez drużynę dowodzoną przez trenera Vincenta Kompany’ego.

Julio Enciso – Brighton

W tym roku został dwukrotnie wybrany autorem najładniejszej bramki miesiąca w plebiscycie AE. Przebojem wszedł do Premier League i szybko stał się jednym z symboli nowej ery Brighton pod dowództwem Roberto De Zerbiego. Warto obserwować, czy od początku przyszłego sezonu zdoła znów czarować swoich rywali.

W poprzedniej kampanii pierwszy mecz w angielskiej ekstraklasie zagrał, bowiem dopiero w 14. kolejce. Z kolei dwa mecze z rzędu rozegrał dopiero na przełomie grudnia i stycznia. Początek kampanii zabrała mu także kontuzja twarzy.

Teraz nie leczy żadnego urazu, a także zdecydowanie urósł w hierarchii De Zerbiego. Na finiszu ostatniego sezonu (od początku marca) zaliczył wszystkie minuty w możliwych spotkaniach. Łącznie uzbierał w tym czasie 14 meczów, a także zdobył 4 bramki oraz 2 asysty.

W tym roku śmiało można oczekiwać, że zdoła nawet podwoić ten dorobek. Bez wątpienia będzie też jednym z najbardziej „fun to watch” piłkarzy w całej lidze.




Jarrad Branthwaite – Everton

Everton zakupił go w styczniu 2020 roku. Wówczas Branthwaite miał tylko 17 lat. Jego debiut zupełnie nie poszedł po jego myśli. Wszedł na boisko w roli rezerwowego podczas katastrofalnej porażki 0:3 z Wolverhampton. The Toffees ciągle przebywali w dolnej części tabeli, a na Goodison Park pojawiali się nowi szkoleniowcy. Nie sprzyjało to promocji młodych piłkarzy. W końcu Branthwaite zdecydował się na wypożyczenie do PSV Eindhoven.

Środkowy obrońca w barwach holenderskiego zespołu wystąpił 36 razy. 21 razy były to rozgrywki Eredevisie. Szybko stał się podstawowym defensorem PSV i jego ważnym punktem.

W czerwcu był z kolei istotną postacią reprezentacji Synów Albionu do lat 21, która triumfowała w Mistrzostwach Europy tej kategorii wiekowej. Three Lions nie stracili ani jednej bramki przez cały turniej.

Lewonożny,  21-letni stoper ma duże szanse na granie u boku Jamesa Tarkowskiego w defensywie drużyny Evertonu. Na tej pozycji ekipa Seana Dyche’a ma naprawdę wielkie braki, więc młody Anglik na pewno będzie miał okazje do zaprezentowania swojego talentu.

W końcu już teraz zdecydowanie przerasta swoimi zdolnościami wielu obrońców The Toffees. W ubiegłym sezonie 190 razy odzyskał piłkę. Żaden z obrońców z niebieskiej części Liverpoolu nie dokonał tej sztuki więcej niż 180 razy. Tylko wspomniany Tarkowski miał więcej skutecznych wybić futbolówki (198 do 122) niż Branthwaite. Anglik został tylko 10 razy minięty przez przeciwników w ubiegłej kampanii i wygrał 87 ze 141 (62%) pojedynków główkowych.

Wciąż jest jednak dość niedoświadczonym zawodnikiem, któremu brakuje ogrania w spotkaniach z wyżej notowanymi przeciwnikami. Zdarza mu się też rzecz jasna popełniać błędy. W ostatnim sezonie miał dwie pomyłki bezpośrednio prowadzące do utraty gola, ale ma też wiele atutów. Fakt, że niedawno był łączony z transferem do czerwonej części Merseyside mówi zresztą sam za siebie.

Alejandro Garnacho – Manchester United

Na koniec zawodnik, którego raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Fani Premier League dość dobrze zostali już zaznajomieni z potencjałem młodego Argentyńczyka z Manchesteru United. Wydaje się jednak, że to dopiero od zbliżającej się wielkimi krokami kolejnej kampanii jego kariera na angielskich boiskach może ruszyć na dobre.

Wszyscy na Old Trafford bardzo mocno liczą na Garnacho. 3 gole i 2 asysty w 19 ligowych meczach to wciąż dorobek, który nikogo nie powali na kolana. Tak samo zresztą, jak 6 goli oraz tyle samo asyst w 37 starciach we wszystkich rozgrywkach. Erik ten Hag wie, że jego podopiecznego stać na zdecydowanie lepsze liczby.

Lewy skrzydłowy wciąż ma jednak 19 lat, więc holenderski menedżer doskonale zdaje sobie też sprawę, że  należy go stopniowo i w odpowiednim tempie wprowadzać do pierwszego składu. Dodatkowo był to też dopiero jego pierwszy sezon, w którym rozegrał większą liczbę spotkań dla Red Devils. Ubiegła kampania była wprowadzeniem, a teraz pora na co najmniej utrzymanie tego poziomu.

Obserwatorzy Premier League wiedzą, że Garnacho stać nawet na dużo więcej. Zdają sobie także doskonale sprawę, że nastolatek pochodzący z Ameryki Południowej zapewnia sporo ekscytujących zagrań, gdy przebywa na placu gry. Dryblując czuje się jak ryba w wodzie. Często jedynym sposobem na zatrzymanie mknącego do przodu Garnacho jest sfaulowanie go. Argentyńczyk był najczęściej faulowanym zawodnikiem United w końcowej tercji boiska podczas poprzedniej kampanii Premier League.

Wielokrotnie decyduje się również na oddanie strzału. Ten Hag nie może mieć o to do niego pretensji, bo w poprzednim sezonie oddawał średnio 1,6 celnego uderzenia na 90 minut, co również było najlepszym wynikiem w szeregach Manchesteru United.