„To kluczowy okres dla tego klubu. Myślę, że z niecierpliwością wszyscy czekamy na rozpoczęcie nowego rozdziału” – takimi słowami Patrick Vieira przywitał się z kibicami Crystal Palace na swojej pierwszej konferencji prasowej. Parę tygodni później, 21 sierpnia, po raz pierwszy od 18 miesięcy Selhurst Park zapełnia się do ostatniego miejsca. Atmosfera przed ligową potyczką z Brentford była niezwykle elektryzująca. Holmesdale Fanatics, czyli najbardziej zagorzali kibice Orłów, dla uczczenia tego dnia i debiutu Francuza na ławce, umieścili na każdym siedzeniu czerwone i niebieskie flagi. Kiedy obie drużyny wchodzą na murawę, kawałki kolorowego materiału zaczynają latać nad głowami kibiców, tworząc na klubowym obiekcie przepiękny widok. Rozlega się też żywiołowy doping, zagłuszający nawet gwizdek Martina Atkinsona.
Cała ta piękna otoczka i podekscytowanie na 25-tysięcznym obiekcie Palace, nie przesłania jednak obaw o tegoroczną kampanię zespołu. Lato w południowym Londynie okazało się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Prezes klubu Steve Parish wraz z generalnym menedżerem Philem Alexanderem oraz dyrektorem sportowym Dougiem Freedmanem przeprowadzili gruntowny remont zespołu. Podobnie jak w 2017 roku z klubu odeszło wielu graczy, a sterowanie projektem powierzono ambitnemu, lecz mało okrzesanemu trenerowi. Stabilizację zastąpiono ryzykiem, doświadczenie wymieniono na młodzież, a pesymizm na sporą ekscytację, ale też wielkie oczekiwania. Tylko, czy są szanse, by efekt był zupełnie inny niż cztery lata temu?
Wyświetl ten post na Instagramie.
Imię, którego nie można wymawiać
Imię Franka de Boera jest na Selhurst Park po prostu zakazane. Całe środowisko związane z klubem na myśl o Holendrze aż skręca w brzuchu. Najchętniej wymazaliby ten krótki holenderski epizod z historii. 51-latek, który w przeszłości miał wspaniałą karierę na boisku, tak wybitnym menedżerem już niestety nie jest. Były zawodnik Barcelony przychodził do stołecznej ekipy zaledwie kilka miesięcy po tym, jak po 85 dniach przegoniono go z Interu. Mimo to, władze Crystal Palace postanowiły dać kredyt zaufania w postaci trzyletniej umowy i powierzyć mu ekipę. Pożegnano Sama Alardyce’a, który przyszedł w roli strażaka, utrzymał swoimi sposobami zespół w elicie, ale nic ciekawego do niej nie wniósł. De Boer miał przynieść miłą odmianę, futbol oparty na posiadaniu piłki, co