Manchester United wciąż nie może być pewny miejsca gwarantującego awans do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Podobnie nie jest też pewny ilości trofeów, które uda mu się na koniec tego sezonu włożyć do klubowej gabloty. Wciąż czeka ich, bowiem derbowe starcie w finale Pucharu Anglii z Manchesterem City. Wydawać się więc może, że to sama końcówka zadecyduje o ocenie tej kampanii w wykonaniu Czerwonych Diabłów. Łatwo jednak udowodnić, że wcale tak nie jest, bo Red Devils już teraz mogą czuć się wygrani i szczęśliwi z przebiegu tego sezonu. 

Zaliczyli w końcu niesamowicie długo wyczekiwany progres, którego nie mogło wydobyć wielu kolejnych trenerów. Erik ten Hag zdołał jednak znaleźć dla tej drużyny odpowiedni styl gry, dobrał do tego odpowiednich ludzi i wreszcie dał nadzieję na lepsze jutro dla fanów z Old Trafford. Oto kilka najważniejszych sukcesów United w tegorocznej kampanii, które nie zawsze przekuwały się na trofea i punkty, ale dają dobre perspektywy na następne lata.

Wreszcie mieli udane okienko transferowe

Memphis Depay, Alexis Sanchez, Paul Pogba, Radamel Falcao, Angel Di Maria – każdy z tych zawodników był kupowany za grube pieniądze, a później… grubo zawodził. Wydawało się, że po odejściu Sir Alexa Fergusona na United spadła jakaś transferowa klątwa, bo przez prawie dekadę nie mogli oni przeprowadzić choćby kilku udanych ruchów na rynku.

Ostatnie letnie okienko transferowe w końcu przełamało jednak tę fatalną passę. Ekipa z czerwonej części Manchesteru przeprowadziła nie 1, ale minimum 3 transfery, które można zakwalifikować jako bardzo udane. Zacznijmy od tego najbardziej znanego.

Casemiro. Człowiek instytucja, który z Realem Madryt aż 4 razy triumfował w Lidze Mistrzów. Manchester płacił za jego zakup aż 70,5 miliona euro. Wielu widziało w nim kolejny transferowy niewypał. Wszystko zdawało się zgadzać z poprzednimi latami – znane nazwisko, duże pieniądze, a także Manchester United w roli kupca zdawały się oznaczać tylko jedno. Otóż nie tym razem.

Brazylijczyk długimi momentami był po prostu perfekcyjny. Oczywiście, zdarzały mu się gorsze występy, ale sukcesywnie zakrywał je tymi bardzo udanymi. Wprowadził do środka pola Czerwonych Diabłów wiele pozytywnych aspektów. Miał mnóstwo odbiorów, a co najważniejsze potrafił po nich świetnie wyprowadzać piłkę do formacji ofensywnej. Genialnie asekurował wyżej ustawionych pomocników, którzy mogli wychodzić wyżej i częściej brylować pod polem karnym przeciwników. Absolutnie można go zakwalifikować w rubryce udanych transferów.

Do tej samej kategorii zalicza się duet Lisandro Martinez i Christian Eriksen. Zwłaszcza ten pierwszy zasługuje na wiele pochwał. Przez pierwszą połowę bieżącego sezonu był jednym z najlepszych obrońców w całej Premier League. To w dużej mierze dzięki jego wybitnej dyspozycji David De Gea zdołał triumfować w wyścigu o Złotą Rękawicę. Świetnie rozpoczynał ataki United. Bezbłędny i bardzo dokładny w tegorocznych rozgrywkach. Podobnie, jak Eriksen, który do United przychodził za darmo. Jak na darmowy transfer można z pewnością ocenić go na plus. Szczególnie za pierwszą połowę sezonu. Znów świecił w niej boiskową inteligencją i nienaganną techniką. Wpasował się świetnie do drugiej linii ekipy dowodzonej przez trenera Erika ten Haga.

Tak wielu rekordów nie było od lat

Rekordów nie wkłada się do gabloty, ani też nie otrzymuje się za nie medali, ale mogą pomóc w ocenie i opisaniu danego sezonu dla konkretnego zespołu. Tymczasem United wielokrotnie bił swoje rekordy oraz wyniki z ubiegłych lat. Poniżej lista tylko kilku najważniejszych z nich:

  • Manchester United wygrał w tym sezonie już 38 meczów we wszystkich rozgrywkach. Jest to najlepszy tego typu wynik Czerwonych Diabłów od sezonu 2010/11.
  • Czerwone Diabły już 16 kwietnia miał w swoim dorobku więcej punktów niż na koniec ubiegłorocznej kampanii.
  • Już teraz żaden inny szkoleniowiec nie zdołał wygrać więcej spotkań podczas debiutanckiego sezonu na ławce trenerskiej Czerwonych Diabłów niż Erik ten Hag (38).
  • Bohaterowie tego tekstu już teraz zdobyli więcej lub tyle samo oczek co na koniec trzech z czterech ostatnich sezonów Premier League.

Wszystkie te wyniki pokazują, że United naprawdę zaliczyło spory progres względem ubiegłych lat. Wciąż trzeba też pamiętać o sporej liczbie czystych kont, które wcześniej nie szły w parze z defensywną postawą Manchesteru. Może się zdawać, że powyższe statystyki to tylko słowa, ale one naprawdę dobrze opisują postęp wykonany przez Erika ten Haga i jego podopiecznych od sierpnia ubiegłego roku.

6 lat bez pucharu i… koniec!

Na pewnym etapie tegorocznych rozgrywek Manchester United miał realne szanse nawet na zdobycie poczwórnej korony. Rywalizacja z Arsenalem i Manchesterem City nie przebiegła jednak po ich myśli. Podobnie zakończył się też dwumecz w 1/4 finału Ligi Europy z Sevillą.

Sukcesem zakończyła się natomiast ich przygoda w Carabao Cup. Po 6 latach w końcu sympatycy z Teatru Marzeń mogli cieszyć się z wygranego trofeum przez ich ulubieńców. Nie był to najbardziej renomowany turniej, ale też trzeba go szanować. W końcu w finale United spotkał się z największą rewelacją tegorocznego sezonu, a więc Newcastle United. Sroki zostały pokonane 2:0.

United wciąż może dołożyć do swojej kolekcji kolejny puchar. Potrzebny będzie jednak kolejny perfekcyjny występ przeciwko Manchesterowi City. Jednocześnie przed rozegraniem tego finału już teraz mają komfort, że niezależnie od jego końcowego wyniku zakończą sezon z wygranym pucharem. Bardzo dawno mogli cieszyć z podobnej sytuacji. Progres to słowo klucz.

Ulepszyli sferę mentalną

W końcu nie będzie zmiany trenera, afer w szatni, a także nerwowych fanów czekających na polepszenie wyników i samej gry. Zamiast tego Red Devils będą mogli w spokoju i ze świadomością polepszenia gry względem ostatnich lat przygotować się do kolejnych wyzwań. Będą też bogatsi o doświadczenie i obycie z poprzedniego roku. Tak dobrze pod tym względem nie było już od bardzo dawna.

Co ważne dotyczy to też młodych graczy. Alejandro Garnacho, Facundo Pellistri, Tyrell Malacia to wciąż młodzi zawodnicy, którzy już teraz bardzo poprawnie wprowadzili się do Manchesteru United. Ich dalszemu rozwojowi będzie towarzyszyła atmosfera progresu i osoby Erika ten Haga. To właśnie na osobie holenderskiego menedżera skupimy się na sam koniec…

Ten Hag się sprawdza

Wspominaliśmy wyżej o fali fatalnych transferów, która nawiedziła United. Nie była to jednak jedyna plaga dotykająca Manchester United w ostatnich latach. W ostatniej dekadzie przez ich szeregi przewinęło się też wielu trenerów, którzy kompletnie nie zdali egzaminu.

Kibice czekali na jakiś wyjątek od tej smutnej reguły. Na wybawcę, który przywróci dawny blask po odejściu Sir Alexa Fergusona na emeryturę. Erik ten Hag nie jest jeszcze tym kimś, ani też nie zaczęła się jeszcze „jego era”, ale na pewno zalicza najlepszy start ze wszystkich dotychczasowych kandydatów.

Drużyna pod jego wodzą zaczęła wreszcie wygrywać trofea, zachowywać czyste konta, regularnie punktować, a także ma swój efektywny styl, który nie powoduje krwawienia oczów u fanów. Defensywny styl gry oparty na nisko ustawionej linii obrony, choć nie jest najbardziej widowiskowy, to zdaje egzamin.

Były trener Ajaxu Amsterdam podjął też w tym sezonie wiele słusznych decyzji personalnych i taktycznych. Idealnym przykładem jest przesunięcie Luke’a Shawa na środek obrony z lewej flanki. Genialna strzelecka forma Marcusa Rashfora również jest w części efektem taktyki opracowanej przez ten Haga. Holender trafił z świetnie wytycznymi dla poszczególnych zawodników.