Ipswich Town oficjalnie dokonało niemożliwego i w przyszłym sezonie zagra w Premier League! Beniaminek tegorocznej kampanii w Championship zaliczył drugi awans z rzędu, odstawiając w wyścigu o wejście do futbolowego raju takich potentatów jak Leeds United czy Southampton. The Tractor Boys ostatnim razem grali w najwyższej klasie rozgrywkowej w 2002 roku.

Przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego piłkarze Kierana McKenny potrzebowali zaledwie punktu w meczu z niemal pewnym spadkowiczem, Huddersfield Town. Na ich potknięcie cały czas liczyli jednak gracze Leeds United, którzy w przypadku wygranej Terierów i swojego zwycięstwa z Southampton, mogli rzutem na taśmę wskoczyć na pozycję wicelidera. Piłkarze Ipswich stanęli jednak na wysokości zadania i bez problemu rozprawili się z Huddersfield Town. Nie było im nawet potrzebne potknięcie Leeds, które przegrało z Soton 1:2.

Czy awans Ipswich był aż tak trudny do przewidzenia? Jak dobrym menedżerem jest były asystent Ole Gunnara Solskjaera? Kim są nowi właściciele klubu i jaką rolę w jego sukcesie odgrywa Ed Sheeran? Poznajcie drugiego, po Leicester City, beniaminka Premier League na sezon 2024/25.

Spadek po latach stagnacji. Ipswich zagra w trzeciej lidze po 62 latach

13 kwietnia 2019 roku Ipswich Town zremisowało ligowe spotkanie z Birmingham City, co przesądziło ich los i sprawiło, że po 62 latach spadli na trzeci poziom rozgrywkowy w Anglii. Drużyna Paula Lamberta spędziła w Championship 17 sezonów, wcześniej na przełomie wieków balansując na krawędzi pierwszej i drugiej ligi. Największe sukcesy klubu, kiedy w 1962 roku wygrywał mistrzostwo kraju, a niemal 20 lat później sięgał po Puchar UEFA, dawno odeszły w zapomnienie. Ekipa z hrabstwa Suffolk miała jednak ugruntowaną pozycję na drugim szczeblu piłkarskiej piramidy.

Paul Lambert próbował zrehabilitować się w League One, ale jego starania okazały się nieskuteczne. W klubie szykowały się ogromne zmiany, nie tylko na stanowisku menedżera. To objął Paul Cook, mający doświadczenie z pracy w Portsmouth i Wigan Athletic. Efekt nowej miotły zaowocował późnym rajdem w kierunku Play-Offów w sezonie 2020/21, ale ostatecznie nie przyniosło to rezultatów.

Zdawało się, że Paul Cook wygrał los na loterii, bo po 13 latach Marcus Evans zdecydował się sprzedać swoje większościowe udziały w klubie. Evans początkowo próbował rywalizować z bardziej zamożnymi ekipami Championship. Jego prywatne inwestycje były jednak niczym przy możliwościach drużyn, które korzystały z Parachute Payment po spadku z Premier League. Fani Ipswich często narzekali na swojego właściciela, ale pod jego rządami ich kondycja była stabilna, nawet mimo spadku do League One. Stało się jednak jasne, że na Portman Road potrzeba zmian, aby zrobić krok do przodu.

Nowi właściciele i wielka rewolucja. Ipswich wcale nie jest kopciuszkiem

W transakcji opiewającej na 40 milionów funtów, amerykańskie konsorcjum Gamechanger 20 przejęło kontrolę nad klubem. Inwestorzy Brett Johnson, Berke Bakay oraz Mark Detmer przejęli 5% udziałów, taka sama pula pozostała w rękach Markusa Evansa, a aż 90% przypadło funduszowi inwestycyjnemu ORG. Nowi właściciele rozpoczęli od wyczyszczenia długów. Spłacili 21 milionów funtów zobowiązań, a Marcus Evans umorzył 80 milionów funtów długu, który klub miał wobec niego. Następnie przyszedł już czas na inwestycje.

Przed swoim pierwszym pełnym sezonem za sterami Ipswich Paul Cook otrzymał aż 19 nowych zawodników. Amerykanie nie wykazali się jednak specjalną cierpliwością. Ipswich bardzo słabo weszło w rozgrywki League One, a na domiar złego nie byli w stanie wyeliminować niżej notowanego Barrow z Pucharu Anglii. Jeszcze przed powtórzonym meczem z drużyną z Kumbrii Cook stracił posadę. Ostatecznie już bez trenera Ipswich odpadło z FA Cup.

Zadanie znalezienia nowego szkoleniowca przypadło Gary’emu Probertowi, świeżo upieczonemu dyrektorowi piłkarskiemu. Probert został ściągnięty do klubu przez swojego byłego szefa z Bristol City, Marka Ashtona, pełniącego funkcję CEO w klubie. Silna i dobrze zorganizowana struktura sportowa miała pozwolić nowemu menedżerowi, aby mógł skupić się wyłącznie na kwestiach boiskowych.

„Moją rolą jest trzymanie ich z daleka od wszystkich nieistotnych spraw. Nie muszą poświęcać uwagi tematom, którymi możemy zająć się w naszym gronie i nie wymagają ich uwagi. Mogą więc skupić się na treningach, przygotowaniu taktycznym i oczywiście na samych meczach” – mówił Probert na łamach The Athletic.

Wybór nowego szkoleniowca okazał się mocno nieszablonowym. Ryzyko nie było jednak obce prezesowi Ipswich. Przecież to właśnie Mark Ashton dawał Brendanowi Rodgersowi pierwszą szansę w karierze menedżerskiej, kiedy zatrudniał go jako trenera Watfordu.

Asystent Ole Gunnara Solskjaera

Misję przywrócenia Ipswich statusu Championship powierzono człowiekowi zupełnie anonimowemu na tym poziomie. Kieran McKenna przez lata pracował z grupami młodzieżowymi Tottenhamu i Manchesteru United. Szerszej publiczności mógł zaprezentować się, kiedy znalazł się w sztabie szkoleniowym Jose Mourinho, a następnie Ole Gunnara Solskjaera. Rola McKenny często była kwestionowana przez sympatyków Czerwonych Diabłów, co zupełnie nie przeszkodziło jednak Gary’emu Probertowi i Ipswich.

Szybko okazało się, że była to decyzja trafiona. W pierwszym sezonie nie udało się co prawda awansować, ale styczniowe okienko transferowe musiało posłużyć za czas, w którym kadra Ipswich zostanie posprzątana do rozsądnych rozmiarów.

„Nasze pierwsze okienko transferowe otworzyło się chwile po przybyciu do Ipswich. Głównym priorytetem było ograniczenie kadry do rozmiaru, którym będzie się dało zarządzać. Wiedzieliśmy, gdzie potrzebujemy wzmocnień, ale po bardzo aktywnym lecie trzeba było nieco zredukować liczbę zawodników” – mówił menedżer The Tractor Boys.

Sam McKenna szybko dał się poznać jako prawdziwy lider i człowiek, który dba o każdy najmniejszy detal w klubie. Przede wszystkim posiada jednak cechę, charakteryzującą wielkich menedżerów. Nie wyciąga z zawodników tego co najlepsze, sprawia, żeby byli lepsi. Pochwał nie szczędzą mu sami zawodnicy, co wystawia najlepszą możliwą recenzję.

„Mogę mu podziękować za wszystkie moje asysty, bo to on rozwinął moje możliwości w strefie ataku. Wszyscy pytają mnie, czy można go porównać do Marcelo Bielsy. Są niemal tacy sami! Wymaga bardzo wiele na treningach, są one intensywne, ale przede wszystkim chce sprawić, żeby każdy z nas się rozwijał. Chce w swojej drużynie piłkarzy, którzy będą świetnie przygotowani fizycznie, gotowi walczyć na boisku” – opowiadał boczny obrońca, Leif Davis.

McKenna stworzył jedną z najbardziej widowiskowych drużyn w całej Anglii. Jego drugi sezon na Portman Road zaowocował strzeleniem 101 bramek, a Ipswich zakończyło zmagania z bilansem bramkowym +66. Żeby awansować bezpośrednio do Championship, Ipswich musiało wygrać 13 z 15 ostatnich spotkań. Trzecie Sheffield Wednesday zakończyło sezon z dorobkiem 96 punktów, które w tym roku bez problemu pozwoliłoby na bezpośredni awans. The Tractor Boys ostatecznie uznali w lidze wyższość Plymouth, ale to oni byli ekipą gotową, aby wziąć Championship szturmem.

Postęp na każdym kroku. Nie drogie transfery, a modernizacja infrastruktury

Przed początkiem nowego sezonu Kieran McKenna nie prosił Marka Ashtona o drogie transfery, a o modernizację ośrodka treningowego i wymianę murawy na Portman Road, która była już w stanie agonalnym.

„Kieran jest bardzo świadomy tego, jak środowisko wpływa na piłkarzy i na to jak się czują. Mamy naprawdę wiele szczęścia, że właściciele klubu dają nam stabilność i możemy inwestować w mądre i potrzebne modernizowanie infrastruktury. Doskonale rozumieją, czego potrzebuje klub i spędzili wiele czasu, żeby nauczyć się, jak podejmować odpowiednie decyzje” – tłumaczył Probert.

Styl preferowany przez menedżera Ipswich wymaga naprawdę wiele pracy, godzin analiz taktycznych, pracy na boiskach treningowych i rozmów z piłkarzami. The Independent wskazuje, że mimo pracy z Jose Mourinho, nie znajdziemy tam typowego dla Portugalczyka pragmatyzmu. Są natomiast szybkie i agresywne ataki w stylu Roberto De Zerbiego, boczni obrońcy kreują grę niczym u Jurgena Kloppa, a zagrania w pole karne spod linii końcowe są jakby wyjęte z podręcznika Pepa Guardioli. Golkiper Vaclav Hladky jest kluczową postacią, której gra nogami pozwala ominąć pressing rywali. To wszystko skupia się w bardzo bezpośrednim podejściu, bez specjalnej fiksacji na punkcie posiadania piłki. Między innymi przez to mecze Ipswich są jednymi z najlepszych do oglądania w całej piłkarskiej Anglii.

Średnie posiadanie piłki The Tractor Boys w tym sezonie to 52,8% (stan na 45. kolejkę Championship). Daje im to dopiero ósme miejsce w tej klasyfikacji. Jeżeli chodzi jednak o strzelone bramki, ponownie są najlepsi. Piłkarze McKenny trafiali już do siatki rywali 90 razy i tylko Leicester City zbliżyło się do ich osiągnięcia (89 bramek).

Anglik dał się poznać również jako menedżer, który doskonale zarządza wydarzeniami na boisku. Jego zespół zdobył w tegorocznych rozgrywkach aż 27 punktów z perspektywy drużyny przegrywającej. Jego gracze strzelili też 26 bramek po 75. minucie meczów, a zmiennicy odpowiadają za 23 trafienia, co jest nowym rekordem Championship.

Bardzo mądre okienka transferowe. Zima zdefiniowała sezon

Wzmocnienia Ipswich Town nie robią być może spektakularnego wrażenia, jeżeli weźmiemy pod uwagę skalę transferów. Istotne wzmocnienia gotówkowe to transfery George’a Hirsta z Leicester City oraz Jacka Taylora z Peterborough United. Pozostałe ruchy to wolne transfery jak np. były zawodnik Manchesteru United, Axel Tuanzebe, czy wypożyczenia z klubów Premier League jak w przypadku Brandona Williamsa czy Omariego Hutchinsona.

Zimą drużyna The Tractor Boys potrzebowała jednak nieco świeżości. Ipswich pozyskało Aliego Al-Hamadiego z AFC Wimbledon, a także wypożyczyło Kieffera Moore’a z AFC Bournemouth oraz Jeremy’ego Sarmiento z Brighton and Hove Albion. Ci trzej zawodnicy odpowiadają za wypracowanie 16 bramek w drugiej części sezonu, kiedy to najważniejsze nazwiska w kadrze potrzebowały nieco oddechu. Przez cały sezon zastanawialiśmy się, kiedy The Tractor Boys wreszcie spuszczą z tonu, ale ten moment w zasadzie nie przyszedł.

Mark Ashton i Gary Probert odgrywają bardzo ważne role w procesie rekrutacji zawodników. Ten drugi wspomina, że kiedy trafił do klubu, dział rekrutacji i analityki praktycznie nie istniał. Ipswich nie posiadała szefa działu skautingu, w ogóle siatki skautów i w zasadzie żadnego systemu, pozwalającego na skuteczne identyfikowanie celów transferowych. Mark Ashton podchodzi do transferów z nieco innej strony.

„Każdego piłkarza, który ma dołączyć do Ipswich, zapraszam na krótki spacer wokół boiska. Rozmawiamy o ich wpływie na lokalną społeczność i o tym, czego będziemy od nich oczekiwać. Jeżeli nie chcesz się zaangażować i wspólnie z nami pracować dla dobra społeczności, nie ma znaczenia, jak dobrym piłkarzem jesteś. Możesz zawsze dołączyć do innego klubu” – mówił CEO Ipswich Town.

Spadkowicze mieli zdominować Championship. Oni wywalczyli jednak awans dla Ipswich

W sezonie, kiedy do Championship spadły tak mocne ekipy, jak Leicester City, Leeds United i Southampton, pierwsze trzy miejsce miały być zarezerwowane właśnie dla nich. Ipswich zostało w ostatnich latach solidnie doinwestowane, ale te fundusze mają się nijak do pieniędzy, z którymi do ligi przychodzą ekipy, grające wcześniej na poziomie Premier League. Zwłaszcza takie, które w finansowym raju spędzili nie jeden, a co najmniej kilka sezonów. Leicester stanęło na wysokości i wygrało rozgrywki Championship, ale zarówno Leeds, jak i Southampton musieli uznać wyższość beniaminka.

Awans The Tractor Boys ma wielu bohaterów. Aż sześciu piłkarzy rozpoczynało w pierwszym składzie powyżej 70% meczów zarówno w sezonie 2022/23 w League One, jak i w sezonie 2023/24 w Championship. Są to Sam Morsy, Leif Davies, Conor Chaplin, Luke Woolfenden, Wes Burns oraz Cameron Burgess.

Conor Chaplin to wolny elektron w układance ofensywnej Kierana McKenny. Anglik zajmuje pozycję ofensywnego pomocnika i odpowiada bezpośrednio za największe zagrożenie bramkowe. Jest nie tylko najlepszym strzelcem w drużynie, wspólnie z Nathanem Broadheadem strzelili po 13 bramek, ale również drugim najlepszym asystentem, z dorobkiem 7 ostatnich podań.

Pod względem asyst musiał uznać wyższość fenomenalnego Leifa Davisa, który terroryzuje obrońców rywali z lewej strony boiska, a także ze stałych fragmentów gry. Boczny obrońca zanotował 18 asyst w tym sezonie Championship, co pozwoliło mu ustanowić nowy rekord asyst dla obrońcy. Do pobicia ogólnego rekordu w historii tych rozgrywek zabrakło mu zaledwie dwóch ostatnich podań. Davis dorzucił też do swojego dorobku dwie bramki.

Swoje piętno odcisnęli również Omari Hutchinson, wypożyczony z Chelsea oraz Kieffer Moore, wypożyczony z Bournemouth. Skrzydłowy strzelił w tym sezonie 9 bramek i zanotował 4 asysty, a walijski napastnik ma na swoim koncie 8 trafień i 1 asystę.

Ed Sheeran będzie świętował awans

Sukces Ipswich Town ma jeszcze jedną twarz, która bardzo chętnie jest wykorzystywana we wszelakich materiałach medialnych. Ed Sheeran jest wielkim fanem The Tractor Boys, a miłość do klubu zamieniła się również w inną formę wsparcia. Począwszy od kampanii 2021/22 logo trasy koncertowej muzyka znajduje się na koszulkach drużyny z Suffolk. Zaangażowanie Sheerana nie było może kluczowe dla finansów drużyny, ale niebagatelnie wpłynęło na zainteresowanie, a także znacząco zwiększyło sprzedaż koszulek.

Jak podaje Kieran Maguire, w 2023 roku wpływy ze sprzedaży merchandise’u podwoiły się w stosunku do poprzedniego okresu rozliczeniowego. Oficjalna strona klubu podawała, że w sezonie 21/22 sprzedano 22 tysiące koszulek, a w sezonie 22/23 było to co najmniej 30 tysięcy egzemplarzy.

Sam Sheeran chętnie pojawia się na Portman Road, a po jednym z meczów w tym sezonie został nawet zaproszony do szatni przez Kierana McKennę. Nazwisko wokalisty pojawiało się również przy składzie Ipswich w oficjalnym programie meczowy, wraz z przypisanym mu numerem 17.

Sukces Ipswich Town to historyczne wydarzenie. Doskonała adaptacja do gry w Championship pokazuje nam też przede wszystkim, że absolutnie nie powinniśmy skreślać ich przed walką o utrzymanie w przyszłym sezonie Premier League. Zespół Kierana McKenny potrafi doskonale przystosować się do gry z konkretnym rywalem, a to będzie kluczowe w rywalizacji z najlepszymi.