Aaron Wan-Bissaka udowodnił, że Manchester United i Erik ten Hag może mieć jeszcze z niego pociechę. Anglik niedawno wyglądał na zawodnika skreślonego, ale odbudował swoją pozycję i zdobył zaufanie trenera. W obecnej dyspozycji może wywalczyć sobie przyszłość na Old Trafford.

Do Mundialu w Katarze wydawało się, że Aaron Wan-Bissaka musi opuścić Manchester United. Wyglądało na to, że Erik ten Hag skreślił 25-latka i ten nie ma już co myśleć o szansie na wywalczenie sobie miejsca w klubie. Kontuzja Diogo Dalota otworzyła jednak szansę, z której skorzystał wychowanek Crystal Palace. Holender korzysta z niego regularnie i ufa mu nawet w naprawdę ważnych spotkaniach.

Pora podać sobie rękę na zgodę z piłkarzem 20-krotnych mistrzów Anglii. Jeszcze w poprzednich rozgrywkach był graczem chaotycznym, często popełniającym błędy w ustawieniu, które regularnie mu wytykano. Krytyka była wówczas zasłużona, lecz teraz stał się użytecznym, pewnym wręcz ogniwem zespołu. Taki stan rzeczy jeszcze niedawno mało kto by przewidział.

Skreślony?

Po słabych ostatnich rozgrywkach wielu kibiców Czerwonych Diabłów zadawało pytanie, czy Wan-Bissaka rzeczywiście jest graczem na miarę ambicji United. Choć po transferze spora ich część nie ukrywała entuzjazmu i komplementowała jego postawę, z czasem uwydatniły się problemy Anglika. Jego słabe ustawienie, skłonność do „obcinania się” przy przerzutach czy brak orientacji nieraz przynosiły kłopoty drużynie z Old Trafford.

Choć Ole Gunnar Solskjær regularnie stawiał na wychowanka Palace, Ralf Rangnick posadził go na ławce kosztem Diogo Dalota. Portugalczyk gwarantował elementy ważne dla Niemca – głównie progresywne rajdy i zagrania, nadające dynamiki akcji. Po pożegnaniu tymczasowego menedżera i zakontraktowaniu Ten Haga większość obserwatorów spodziewała się, że Holender podzieli preferencje poprzednika. I tak też było.

Eks-szkoleniowiec Ajaksu postawił na gracza kupionego z FC Porto przez José Mourinho. Ten rozpoczął kampanię jako podstawowy wybór. Wan-Bissaka, który w międzyczasie złapał kontuzję, do startu Mistrzostw Świata spędził na murawie zaledwie cztery minuty. Wszedł z ławki przeciwko Liverpoolowi pod koniec sierpnia i do grudnia nie powąchał nawet boiska. Nawet w ostatnim przed Mundialem spotkaniu z Fulham, przy zawieszeniu swego preferowanego wyboru, trener wolał ustawić na prawej stronie nominalnego lewego obrońcę, Tyrella Malacię.

Wydawało się, że kupiony niegdyś za 50 milionów funtów defensor może pakować walizki. Spekulowano, że chciałby go pozyskać West Ham. Uraz głównego konkurenta do miejsca w składzie sprawił jednak, że zrezygnowano z planu pozbycia się go. Jak to często bywa, problemy zdrowotne jednego piłkarza okazały się niesamowicie cenną szansą dla drugiego. A ten ją wykorzystał.

Odrodzenie

Po przepracowaniu zimowego miniokresu przygotowawczego, pod nieobecność Dalota, jego zmiennik wreszcie mógł wskoczyć do składu na kilka spotkań. Manchester United dobrze wszedł w okres pomundialowy, a Wan-Bissaka nie zawodził. Teraz, w finałowej części sezonu, można wręcz powiedzieć, że trudno określić, kto stanowi podstawowy wybór Ten Haga.

Od wznowienia rozgrywek Portugalczyk wyszedł w pierwszej jedenastce 11-krotnie. Anglik aż dwa razy więcej – choć należy pamiętać, że na tę dysproporcję miał wpływ uraz pierwszego z nich. Niemniej, znowu oglądamy rywalizację na prawej stronie defensywy. A to dale korzyście zespołowi. W finale Pucharu Ligi przeciwko Newcastle United holenderski menedżer dokonał bardzo ważnej zmiany taktycznej w przerwie. Wprowadził wychowanka Crystal Palace za Dalota, mając na celu zneutralizowanie szalejącego na skrzydła Allana Saint-Maximina. Decyzja ta pomogła w utrzymaniu korzystnego rezultatu do końca spotkania.

W obliczu problemów zdrowotnych Lisandro Martineza i Raphaëla Varane’a Holender musi kombinować z ustawieniem obrony. Krótki uraz Luke’a Shawa nie ułatwił mu zadania. W ostatnich tygodniach obaj panowie grali jednocześnie na obu bokach bloku defensywnego. Szkoleniowiec preferował wręcz wariant z dwoma prawymi obrońcami niż z Malacią od pierwszej minuty. To dobrze pokazuje, jak zmieniła się hierarchia w jego oczach. Wan-Bissaka wrócił z naprawę dalekiej podróży.

Wartościowa alternatywa

Wspomniana roszada z finału Carabao Cup wynikała oczywiście z odmiennej charakterystyki prawych defensorów United. Dalot to gracz dobrze czujący się, gdy drużyna gra w ataku pozycyjnym i ma przewagę. Bierze aktywny udział w rozegraniu, lubi oskrzydlać ataki i je przyspieszać. Jego konkurent z kolei jest graczem przystosowanym do bardziej pasywnego futbol. Lepiej czuje się obronie – zwłaszcza pojedynkach jeden na jeden, za które komplementował go niedawno nawet zawodnik Leicester City, James Maddison.

Portal Squawka wyliczył nawet, że dawny młodzieżowy reprezentant Synów Albionu ma najlepszą skuteczność odbiorów od sezonu 2017/18 (przy minimum 100 próbach) ze wszystkich piłkarzy pięciu najmocniejszych europejskich lig. Wynosi ona aż 78,6%, co jest wynikiem fenomenalnym. Niemniej, należy pamiętać, że część tych interwencji wynikała z jego błędnego ustawienia, a nie wszystkie tego typu pomyłki zdołał nadrobić. Z drugiej strony, w ostatnim czasie wygląda pod tym względem trochę lepiej. O ile dalej ma kłopoty z pilnowaniem swego zawodnika przy dośrodkowaniach na długi słupek, przy przerzutach „obcina się” coraz rzadziej.

Jako zawodnik występujący za młodu w ataku umie też poradzić sobie na małych przestrzeniach. Drybling czy gra na jeden kontakt, są jego mocną stroną. Możliwe nawet, że przewagą w stosunku do Portugalczyka, komplementowanego przecież za operowanie piłką. Dlatego też Wan-Bissaka jest przydatny, gdy Manchester United gra bardziej zachowawczo. 25-latek potrafi wyjść spod wysoko założonego pressingu, jeśli rywale przyciskają Czerwone Diabły. Pokazał to m.in. w niedawnym starciu półfinału FA Cup z Brighton. Wspominając mecz z Mewami, należy też zwrócić uwagę na to, jak poradził sobie z Kaoru Mitomą. Japończyk w bieżących rozgrywkach terroryzował bocznych defensorów rywali. Przeciwko 20-krotnym mistrzom Anglii miał jednak spore problemy.

Ten Hag ma więc w talii wartościową alternatywę. Gracz o innej charakterystyce niż Dalot może być wykorzystywany, gdy Holender spodziewa się odważniejszego, problematycznego nacisku ze strony przeciwnika. To prawdopodobnie działa na jego korzyść.

Wciąż może odejść

Powrót wychowanka Crystal Palace do gry stanowi optymistyczny prognostyk. Nie oznacza on jednak, że jego przyszłość jest już jasna. Niedawno Guardian opublikował listę 15 graczy United zagrożonych sprzedażą już tego lata. Widnieje na niej również Anglik. I choć lista ta nie stanowi zestawienia nazwisk, które na sto procent opuszczą Old Trafford, sugeruje ona, że piłkarz ma coś jeszcze do udowodnienia.

Wszystko rozbije się zapewne o priorytety Ten Haga na rynku transferowym. W kontekście przeprowadzki do czerwonej części Manchesteru często pojawia się nazwisko prawego defensora Bayreu Leverkusen, Jeremiego Frimponga. W razie jego pozyskania Wan-Bissaka zapewne zostałby sprzedany przez Manchester United. Niemniej, jego notowania stoją na zdecydowanie wyższym poziomie, niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Sam zawodnik w rozmowie z Telegraph przyznał, że menedżer wymagał od niego poprawy zachowania w ofensywie. Chodziło zwłaszcza o ustawienie względem skrzydłowego i współpracę z nim. Holender zwracał z kolei uwagę na pracę włożoną przez niego w zimowe przygotowania w Hiszpanii. Starania 25-latka, jak na razie, się opłaciły.

Latem zapewne nadejdą kolejne poważne zmiany w klubie. Możliwe, że po pełnym wzlotów i upadków sezonie dojdzie do wyczekiwanego od dawna wietrzenia szatni. Obrońca kupiony za 50 milionów funtów wciąż nie może być niczego pewien. Możliwe, że najbliższe tygodnie zadecydują o tym, które pozycje będzie chciał odświeżyć Ten Hag. A zarazem o tym, jaka przyszłość czeka wychowanka Palace. Na razie jednak trzeba go docenić, bo wydawało się, że będzie jednym z pierwszych do odstrzału.