14 maja 1938 roku. 100 tysięcy widzów zebrało się na Stadionie Olimpijskim w Berlinie, aby obejrzeć towarzyskie starcie Niemcy – Anglia. Podczas odgrywania hymnu gospodarzy oba zespoły wykonują gest zwany salutem rzymskim, obecnie kojarzony z potwornymi zbrodniami z czasów II wojny światowej. Z dzisiejszej perspektywy reprezentacja Anglii zachowała się haniebnie, oddając hołd przyszłym agresorom. Czy jednak należy wieszać psy na piłkarzach?

Historia zawsze jest jakaś, jest zawsze czyjaś. W “Kronikach angielskiej piłki” przedstawiamy te bardziej lub mniej znane historie związane z brytyjskim futbolem. Jedno jest natomiast pewne – wszystkie są jedyne w swoim rodzaju!

Polityka a piłka

Już od dłuższego czasu piłka nożna nie jest już tylko sportem, w którym gra 22 zawodników (bądź zawodniczek). Wpływy polityczne i komercyjne zmieniły ten sport w znaczący sposób. Czasami naprawdę trzeba się zatrzymać i zastanowić, czy ważniejszy jest sam 90-minutowy spektakl, czy otoczka wokół niego. Tak było i w przypadku, gdy reprezentacja Anglii pojechała do Berlina na zwyczajny mecz towarzyski. Spotkanie z Niemcami kończyło europejskie tournee przygotowujące do zbliżających się Mistrzostw Świata we Francji. Anglików na germańskiej ziemi przyjęto bardzo ciepło. Kibice na przykład oklaskiwali i wiwatowali na cześć przyjezdnych, gdy ci stawili się pod hotelem. Traktowali to jako piłkarskie święto. Niektóre z niemieckich gazet wspominały, że wielu fanów udało się na stadion zobaczyć na żywo najlepszą reprezentację świata – Anglię.

Poważne decyzje zostały podjęte w gabinetach polityków. Ówczesny premier Wielkiej Brytani, Neville Chamberlain chciał mieć dobre relacje z Adolfem Hitlerem. Przypomnijmy, jest maj 1938 roku. Niemcy kilka miesięcy wcześniej zajęli Austrię, ale o ataku na Polskę nie ma nawet domysłów. Chamberlain myśli, że warto mieć przyjazne stosunki z rosnącym mocarstwem, dlatego to na jego prośbę angielscy piłkarze wykonują gest pozdrawiający przywódcę państwa-gospodarza. Zawodnicy nie wiedzieli, że oddają honory przyszłemu potworowi, ale niektóre słowa i zdjęcia przedstawione bez odpowiedniej historii mogą sugerować inaczej. Co najśmieszniejsze, Hitlera w ogóle nie było na tym meczu. Za to w loży honorowej zasiadły takie osobistości jak Joseph Goebbels, Rudolf Hess, czy Hermann Göring. 




Przed samym spotkaniem zawodnicy reprezentacji Trzech Lwów poprosili pełniącego funkcję ambasadora Neville’a Hendersona, by ten wstawił się za nimi i pomógł im uniknąć hailowania. Nadzieje pokładane w ambasadorze rozpłynęły się, kiedy oznajmił im, że nie mogą odpuścić, podając za argument dobre relacje pomiędzy narodami. I w tym momencie tworzy się duże pole do dyskusji: prawdą jest, że rządzący zaproponowali wykonanie pozdrowienia, ale co do stanowczego sprzeciwu piłkarzy już nie jesteśmy tacy pewni, ponieważ informacje niektórych uczestników różnią się od siebie. Nawet jeżeli przeczytamy późniejsze wypowiedzi niektórych z nich, nie jesteśmy w stanie dostać jednoznacznej odpowiedzi. Jakie stanowisko miała drużyna z wysp? Pochodzą one z okresu wojennego albo po jego zakończeniu, więc niekoniecznie muszą pokrywać się z prawdą.

Byłem na tonącym statku, w rozbitym pociągu, tylko centymetry dzieliły mnie od katastrofy lotniczej, ale najgorszą chwilą mojego życia, chwilą której z własnej woli nigdy bym nie powtórzył, było wykonanie nazistowskiego pozdrowienia w Berlinie –  wspomina Eddie Hapgood, kapitan reprezentacji Anglii w tamtym spotkaniu w autobiografii “Football Ambassador”, wydanej w 1945 roku.

Sam mecz

Przebieg, jak i rezultat meczu często są pomijane, jednak zasługują na wzmiankę. Anglia wygrała 6:3 i pewnie spoglądała na zbliżający się Mundial we Francji. Reprezentacja Niemiec była wtedy naprawdę mocną drużyną. Po połączeniu z Austrią i włączeniu do kadry kilku austriackich zawodników notowali solidne wyniki. Chociaż solidne to może mało powiedziane. Nie przegrali żadnego z 16 wcześniejszych spotkań. We Francji natomiast odpadli w 1/8 z reprezentacją Szwajcarii (Polska poległa na tym samym etapie po spektakularnym starciu z Brazylią).

Wracając do spotkania. Peter Kenny Jones na łamach strony Footanalyst podaje, że Anglicy byli zaniepokojeni aneksją Austrii i nie wierzyli, że niemiecki Anschluss jest poprawny politycznie. Poprosili, aby w towarzyskim meczu nie wystąpił żaden z Austriaków, a w zamian zaproponowali sparing niemiecko-austriackiej drużyny z Aston Villą. Obie strony zgodziły się na taki układ i wszystko mogłoby być w porządku, gdyby nie fakt, że w spotkaniu w Berlinie jedną z trzech bramek dla Niemiec strzelił Hans Pesser, który był Austriakiem.

Stan Cullis kontra reprezentacja Anglii

Cullis był bramkarzem Synów Albionu w omawianym okresie oraz bez wątpienia legendą Wolverhampton (o karierze klubowej może innym razem). Dla nas jest ważne, to co zrobił w 1938 roku. Kiedy usłyszał o salutowaniu, jako jedyny stanowczo się sprzeciwił. Według Wikipedii bramkarz po tych słowach został odsunięty od drużyny. Cullis odznaczał się piekielnie mocnym charakterem i nie dziwne, że tylko on z dwóch angielskich drużyn odmówił rządzącym. W rozegranym następnego dnia spotkaniu Aston Villi z niemiecko-austriacką mieszanką, brytyjscy zawodnicy również wykonali salut. Ten mecz także zakończył się wygraną zespołu z Anglii, tym razem wynikiem 3:2. Z tego meczu na wspomnienie zasługuje jeszcze jedna rzecz. Villa zastosowała zupełnie nową taktykę pułapki ofsajdowej, której Niemcy nie znali. Spotkało się to z ogromną złością kibiców. Na nową metodę obrony odpowiedzieli krzykiem i gwizdaniem.

Żeby było jeszcze ciekawiej, to reprezentacja Anglii nie jest pierwszą, która stanęła przed dylematem etycznym, dotyczącym niedopuszczalnego dziś gestu. Kilka lat wcześniej w podobnej sytuacji znalazła się ekipa Derby County. The Rams wyruszyli w podróż po Niemczech w 1934 roku. Wówczas również poproszono ich o uszanowanie niemieckich gospodarzy. Podobnie jak w meczu rozegranym cztery lata później, tylko jeden zawodnik sprzeciwił się wykonaniu gestu. Mowa o… bramkarzu, Jacku Kirbym. Jak pisze w swojej książce “Zapiski z królestwa” Przemysław Rudzki, zdjęcie z dziesiątką piłkarzy w białych strojach wyciągających ręce w charakterystyczny sposób i stojącym obok nich bramkarzem zostało sprzedane za 550 funtów.

Rażąca próba (a wręcz próby) wykorzystania meczu piłkarskiego jako propagandy dla partii nazistowskiej wydawała się być przeoczona lub, co gorsza, zaakceptowana przez lwią część zaangażowanych. Jednak nie ma co zrzucać wszystkich win na samych piłkarzy, a bardziej zaznaczać udział osobistości politycznych, jak i całej sytuacji na świecie, w którą wplątano zwykły mecz piłkarski.