W zeszłym tygodniu Luis Cavani, ojciec Edinsona, w wywiadzie dla argentyńskiej stacji TYC Sports powiedział, że jego syn nie czuje się dobrze w Manchesterze i myśli o odejściu z klubu. Wydaje się więc, że postanowił on wziąć sprawy w swoje ręce i rozegrać całą sytuację na własnych zasadach. Pytanie tylko, czy przez takie wypowiedzi efekt nie będzie zupełnie odwrotny do zamierzonego.

Nie jest to pierwszy przypadek w historii, kiedy rodzic znanego piłkarza mówi o kilka zdań za dużo w jakimś wywiadzie. Dotychczasowa przygoda Urugwajczyka na Old Trafford wprawdzie nie należy do wybitnie udanych, ale Luis Cavani swoimi wypowiedziami z pewnością nie poprawił sytuacji syna. El Matador niedługo później musiał tłumaczyć się na Instagramie, aby ugasić pożar. Zeszłotygodniowa rozmowa ojca 34-latka miała rozwiać pewne wątpliwości. Tymczasem pytań odnośnie jego przyszłości zamiast ubywać, przybywa coraz więcej. 

Obiecujący początek, ale to za mało

Kiedy Manchester United w końcówce okna transferowego ogłaszał, że do klubu trafi Edinson Cavani, nastroje wśród fanów były różne. Nikt oczywiście nie narzekał. W końcu na Old Trafford trafił piłkarz, który w Paryżu zdobył 2oo bramek w 301 występach. Problem polegał jednak na tym, że 34-latek nie rozegrał żadnego spotkania od siedmiu miesięcy. Do tego w grę wchodził wiek oraz wysoka tygodniówka. Fani Czerwonych Diabłów oczekiwali klasowego napastnika, ale młodego, który swój najlepszy okres miałby przeżyć właśnie na Old Trafford. Cavani natomiast byłby bardzo dobrą alternatywą dla takiego gracza.

Opinie były zatem bardzo podzielone, ale jak wiadomo, najlepszą weryfikacją dla każdego zawodnika jest boisko, a tam Edinson Cavani zaczął naprawdę dobrze. Najpierw łapał pojedyncze minuty w Premier League i Lidze Mistrzów, a z każdym kolejnym spotkaniem wyglądał coraz lepiej w roli jokera. Dla Urugwajczyka najlepszy moment nadszedł w spotkaniu z Southampton. W drugiej połowie pojawił się na boisku i zanotował dublet oraz asystę, a Manchester United wygrał tamten mecz 3:2.

Solskjaer na pomeczowej konferencji stwierdził:

Ma wszystkie atrybuty, które charakteryzują piłkarza najwyższej klasy. Miał dotychczas bogatą karierę, strzelał gole wszędzie, jest skrupulatny w przygotowaniu, regeneracji oraz w kwestii posiłków, przed i po meczach.

Po meczu z Southampton wybuchła jednak afera z Cavanim w roli głównej. Pod jednym z postów w social mediach na wiadomość od przyjaciela z gratulacjami odpisał „gracias negrito”. Od tego czasu tak naprawdę Urugwajczyk niczym specjalnie się nie wyróżnił. Zagrał w 12. meczach Premier League, w których strzelił tylko trzy bramki, a w między czasie otrzymał jeszcze zawieszenie na trzy spotkania za „obraźliwy” wpis. Do tego na w ostatnich pięciu potyczkach Manchesteru United w lidze przez uraz na boisku zameldował się tylko raz, a to w połączeniu z wywiadem Luisa Cavaniego wywołało sporą burzę w Anglii.

Powrót w rodzinne strony?

Edinson Cavani podpisał latem roczny kontrakt z Manchesterem United z możliwością przedłużenia o rok za zgodą obu stron. Jego dotychczasowa przygoda na Old Trafford mogła dawać włodarzom Czerwonym Diabłom wiele do myślenia. Urugwajczyk pokazał, że wciąż jest klasowym napastnikiem, ale trzeba zaznaczyć, że były to tylko pojedyncze przebłyski. Decydująca faza sezonu miała, więc zaważyć na przyszłości 34-latka w Manchesterze, ale Luis Cavani postanowił wyjść przed szereg:

On [Cavani] nie czuje się komfortowo tam, gdzie jest w tej chwili. Od ponad dwóch lat myśli o byciu bliżej swojej rodziny. Dlatego myślę, że Edi zagra w klubie w Ameryce Południowej. Chciałbym, żeby dołączył do zespołu, który ma szansę coś wygrać. Tutaj, w Urugwaju, nie ma na to niestety szans.

Do tego momentu sprawa nie wyglądała aż tak źle. W końcu nie ma w tym nic złego, że piłkarz nie odnalazł się w nowym otoczeniu. Takie rzeczy się zdarzają, ale Luis Cavani dolał oliwy do ognia i wskazał nawet potencjalny klub dla swojego syna.

Rozmawialiśmy z Edinsonem, a on zawsze pochylał się nad kwestią dołączenia do Boca Juniors, ponieważ odbył z Riquelme [wiceprezesem Boca Juniors] wiele rozmów na ten temat. Wiem, że chciałby grać i być bliżej swojego kraju, abyśmy my wszyscy mogli być razem. W połowie roku chciałby wrócić do Ameryki Południowej. Pomysł mojego syna nie polega na tym, aby kontynuować karierę w Manchesterze. Chce wrócić. Myślę, że to stanie się w czerwcu tego roku. Ma w kontrakcie klauzulę, która pozwala mu odejść w czerwcu.

Cała sytuacja na pewno nie pomogła skupić się Cavaniemu na walce o powrót do jedenastki Manchesteru United. Te wypowiedzi mogły mu jedynie zaszkodzić, dlatego wraz z Solskjaerem szybko starał się uratować całą sprawę.

Edinson Cavani i gaszenie pożaru 

Kiedy wypowiedzi Luisa Cavaniego trafiły do Europy, od razu rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości jego syna. El Matador postanowił jednak szybko sprostować całą sytuację. Na swoim Instagramie oraz Twitterze dodał post z podpisem „dumny z noszenia tej koszulki”. Jest to jasna deklaracja, że 34-latek jest w pełni skupiony na pracy w Manchesterze United.

Zresztą sam Solskjaer powiedział to samo na konferencji prasowej przed zeszłotygodniowym spotkaniem z Milanem.

Cóż, Edinson jest w pełni skoncentrowany na tym, by być gotowym do gry i naprawdę ciężko pracuje nad swoją formą. Mimo że słabo znam portugalski i hiszpański, a trochę lepiej angielski, sądzę, że jest bardzo dumny z gry w Manchesterze United. Zawsze będzie dawał z siebie wszystko. Udowadnia swoją, jeśli mogę tak to powiedzieć, osobowość i profesjonalizm. Nawet ze swoim łamanym angielskim naprawdę pomaga młodszym graczom, tak jak chcieliśmy, żeby to robił. 

Wydaje się, więc, że pożar przynajmniej na jakiś czas został ugaszony. Wciąż nie wiadomo jednak, jak dalej potoczą się losy Cavaniego. Pomijając ostatnie wypowiedzi jego ojca, trzeba pamiętać, że nawet jeśli Urugwajczyk będzie chciał pozostać na Old Trafford, to dużo będzie zależeć od samego klubu. Coraz częściej słychać bowiem, że Czerwone Diabły latem będą chciały latem spróbować kupić napastnika z wysokiej półki. Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy w tej układance znajdzie się miejsce dla 34-latka. W końcu wiek robi swoje, tygodniówkę pobiera nie małą, więc sam aspekt mentalny i pozytywny wpływ na młodzież może nie wystarczyć.