Tak naprawdę podobny tekst moglibyśmy napisać o pozycji napastnika. Harry Kane potrzebuje bowiem zmiennika, ale od biedy zagra tam Son. I to wcale nie słabo. Jose Mourinho do „uwolnienia” niektórych ze swoich zawodników potrzebował też defensywnego pomocnika, ale ten pojawił się w osobie Pierre’a-Emile’a Hojbjerga. Tottenham nadal szuka jednak wzmocnień – w Londynie potrzebny jest obrońca.

Na środku mamy przesuniętego z pomocy Erica Diera, Toby’ego Alderweirelda i Davinsona Sancheza. Zagrać tam może też Japhet Tanganga, nie ma więc tragedii. Prawa strona tak naprawdę jest za to zarezerwowana dla Serge Auriera, który w kampanii 2019/20 opuścił tylko 5 meczów (złamana ręka, pauza za kartki). The Special One zidentyfikował już podobno alternatywę dla Iworyjczyka w osobie Matta Doherty’ego.

Na lewej flance w poprzednim sezonie występował za to 30-letni Danny Rose, który ostatnie pół roku spędził w Newcastle i Ben Davies. Jose Mourinho jest dużym fanem tego drugiego, ale długoletni kibice Kogutów nie zawsze oceniają go tak dobrze. Sporadycznie na lewej stronie pojawiał się również Ryan Sessegnon, ale jemu bliżej do atakowania niż bronienia. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że przydałoby się trochę świeżości.

Naszym zdaniem – Alex Telles

O odejściu Tellesa z Porto mówi się od dłuższego czasu. Żaden poważniejszych z klubów nie okazał się jednak na tyle zdeterminowany, aby złożyć za niego satysfakcjonującą ofertę. Problem może być w tym, że jego jedyny test w ligach z TOP5 to 22 mecze dla Interu w sezonie 2015/16. Przykład Bruno Fernandesa pokazuje jednak, że nie trzeba specjalnie pokazywać się poza Wyspami, aby odpalić w Premier League.

Brazylijczyk w Portugalii radzi sobie świetnie. W samej lidze w poprzednim sezonie zaliczył 11 bramek i 8 asyst, co jest absolutnie świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę jego pozycję. Ciąg na bramkę rywala wydaje się oczywisty, jeśli przyjrzymy się jego umiejętnościom technicznym. Jest świetnie wyszkolony, a podaje z celnością ponad 80%.

Do tego dobrze czyta grę, dzięki czemu często przechwytuje piłkę spod nóg rywali. A później? Nie, nie wybija jej na oślep – 27-latek nierzadko wchodzi w drybling i napędza akcje Porto. Haruje za dwóch, bo zawsze jakimś cudem jest na czas pod własną bramką. Nie musimy wam chyba mówić, że pracowitość i waleczność to dwie cechy, które Jose Mourinho wyjątkowo sobie ceni.

Przy dobrze poprowadzonych negocjacjach, Telles wcale nie musi być drogi. Jest na ustach kibiców od kilku sezonów, ale ostatni pociąg do większego klubu może powoli odjeżdżać ze stacji. Ma 27 lat i nie pokazał jeszcze nic w mocnej lidze, a jego kontrakt wygasa w czerwcu 2021!

Zdrowy rozsądek – Jamal Lewis

Jedyny spadkowicz wśród beniaminków zeszłego sezonu miał naprawdę ciekawą kadrę. Todd Cantwell, Emi Buendia, Ben Godfrey, Max Aarons. Z Premier League dobrze przywitał się także Jamal Lewis i nic dziwnego, że 22-latkiem interesował się nawet mistrz kraju. Jeżeli więc obrońca znajdował się na celowniku Liverpoolu, to dlaczego miałby być za słaby na Tottenham?

Jest szybki i bardzo dobrze drybluje. W przeszłości startował nawet w zawodach sprinterskich na 800 i 1500 metrów. Tak naprawdę zeszły sezon skończył bez asysty na koncie bardziej z winy kolegów, którzy masowo nie potrafili wykorzystać jego świetnych podań. Mimo 22 lat nie widać po nim żadnych kompleksów. W obronie gra bardzo pewnie, potrafi się zastawić i wywalczyć faul.

W przypadku Lewisa szczególnie kusząca może być cena za tak młodego piłkarza. Obrońca mógłby pojawić się na Tottenham Hotspur Stadium za kilkanaście milionów funtów. W końcu Norwich to spadkowicz, a obrońca trafił tam w wieku 16 lat, więc klub i tak sporo zarobi. Do końca kontraktu co prawda zostało jeszcze 2,5 roku, ale taka umowa dla 22-latka wcale nie jest jakoś wyjątkowo długa. Szczególnie, że zostając w ekipie Kanarków, przynajmniej rok spędzi jeszcze w niższej lidze.

Strefa marzeń – Lucas Digne

Tego pana nikomu przedstawiać nie musimy. Przede wszystkim jest już sprawdzony w Premier League, gdzie gra od dwóch lat. W Evertonie to tak naprawdę jeden ze stałych, mocniejszych punktów. Tylko w ostatnim sezonie zdobył 7 asyst, co pokazuje jak mocno angażuje się w grę do przodu. Podczas kampanii 2019/20 opuścił w najwyższej lidze w Anglii tylko 3 spotkania – więcej razy zakładał opaskę kapitańską The Toffees.

To kolejny piłkarz, który świetnie podaje, dzięki czemu może wykonywać rzuty rożne i niektóre rzuty wolne. Jeżeli chodzi o atak, Bena Daviesa bije na głowę. Ponad 2 kluczowe podania i przerzuty na mecz, a do tego więcej wykonanych dryblingów. Choć pamiętamy jego wyczyny w FPL i wiemy, jak dobrze radzi sobie na połowie rywala, Digne wcale nie odstaje również w obronie.

Jest szybki i zwrotny, a co za tym idzie często przeszkadza rywalom. The Special One nie lubi głupich błędów i kombinowania, a Digne stara się tego unikać. To zawodnik, który woli zaliczyć wślizg lub wybić piłkę w trybuny niż zostać przedryblowanym lub stracić dopiero co odzyskaną futbolówkę. Do tego jest świetny w pojedynkach 1 na 1 – w końcu grał również w Barcelonie. Taki obrońca w Londynie byłby znakiem, że Tottenham idzie w dobrą stronę. Znajduje się jednak w strefie marzeń, gdyż wyciągnięcie go z Evertonu byłoby bardzo trudnym zadaniem.

Filip z Konopi – Marcel Halstenberg

Przed podpisaniem nowego kontraktu z RB Lipsk, nie mogliśmy się odpędzić od doniesień o przenosinach Dayota Upamecano. Francuz miał grać w Manchesterze United, Manchesterze City i Arsenalu. Tymczasem w trzecim zespole minionej kampanii Bundesligi gra inny obrońca, o którego Tottenham mógłby powalczyć. Marcel Halstenberg, bo o nim mowa, trafił do Lipska przed sezonem 2016/17 i automatycznie stał się pierwszym wyborem przy ustalaniu wyjściowej jedenastki. Rok później zerwał więzadła krzyżowe, ale od tamtego czasu poważniejsze urazy go omijają.

W 2019/20 zagrał 38 meczów, z czego zdecydowaną większość w pełnym wymiarze czasowym. W tychże spotkaniach zaliczył 3 bramki i 3 asysty. Może grać zarówno na lewej stronie w czwórce, jak i trójce obrońców. To drugie ustawienie z Daviesem (lub Sessegnonem) i Aurierem w roli wahadłowych mogłoby przy Halstenbergu działać w Tottenhamie naprawdę dobrze.

Tak naprawdę trudno wymienić słabe strony Niemca – jest przed trzydziestką, ma 188 centymetrów wzrostu, bardzo dokładnie podaje i posyła długie piłki, nie ma problemu z rozpoczynaniem akcji od obrony. O ile w statystykach na temat defensywy Davies i Halstenberg wyglądają podobnie (obrońca reprezentujący obecnie Tottenham wygrywa jedynie w średniej liczbie bloków i popełnionych fauli na mecz), o tyle w ataku nie ma czego porównywać.

Zawodnik Lipska miażdży swojego konkurenta, który w kanadyjce nie uzbierał w poprzednim sezonie nawet punktu. Wykonuje też więcej dryblingów, kluczowych podań, strzałów i jest częściej faulowany. Kogoś jeszcze trzeba przekonywać?