Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 28. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MARTIN DUBRAVKA

Wielu myślało zapewne, że to wydanie naszej antyjedenastki kolejki otworzy Aaron Ramsdale, który popełnił wielki błąd prowadzący do utraty bramki przez Arsenal. Gdyby nie gol Kaia Havertza ta absurdalna wpadka kosztowałaby Kanonierów utratę dwóch oczek w konfrontacji z Brentford. Koniec końców trzeba jednak pamiętać, że Ramsdale zaliczył też kilka świetnych parad, którymi uratował swoją osobę przed wrzuceniem do tego zestawienia.

Ostatecznie to bramkarz Newcastle United trafił do dzisiejszej antyjedenastki. Dubravka zapewne w wielu innych tygodniach uciekłby spod stryczka, ale tym razem konkurencja mu na to nie pozwoliła. Słowak został 3-krotnie pokonany przez zespół Chelsea. Dubravka bez wątpienia mógł zrobić więcej przy golu autorstwa Cole’a Palmera, gdy zostawił zbyt dużo miejsca na bliższym słupku. Później dał się też łatwo ograć Mudrykowi przy bramce na 3:1. Nie był to udany poniedziałkowy wieczór dla 35-letniego golkipera Srok.

OBROŃCY

EZRI KONSA

Aston Villa w ubiegłej serii gier poniosła dotkliwą klęskę. The Villans w bardzo ważnym starciu w kontekście walki o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów przegrali aż 0:4 z Tottenhamem przed własną publicznością. Na miejsce w antyjedenastce zasłużyli właściwie wszyscy przedstawiciele bloku obronnego Lwów, ale my zdecydowaliśmy „wyróżnić” Konsę. Fatalna strata piłki Anglika spowodowała utratę drugiej bramki przez Lwy. Wcześniej również dał się zbyt łatwo wyprzedzić przy pierwszym golu Spurs. W 85. minucie Unai Emery zdjął go na ławkę rezerwowych. Konsa na pewno nie mógł wówczas liczyć na jakiekolwiek brawa za swój występ.

JAMES TARKOWSKI

Podczas sobotniego starcia z Manchesterem United piłkarze Evertonu zapomnieli, że za przewinienie w polu karnym przeciwnik dostaje jedenastkę. Dwa faule na Garnacho zakończyły się dwoma rzutami karnymi i dwoma golami dla Czerwonych Diabłów.  Jednego z fauli dopuścił się właśnie Tarkowski, który z pewnością nie zaliczy tego spotkania do udanych. Anglik zupełnie nie nadążył za Argentyńczykiem, który przełożył sobie piłkę w ostatnim momencie, a obrońca The Toffees trafił prosto w kostkę 19-latka.

KOSTAS MAVROPANOS

West Ham musiał mocno się namęczyć w niedzielne popołudnie, aby ostatecznie wyszarpać remis w starciu z Burnley. Z pewnością sytuacji nie poprawił też samobój Greka, po którym goście schodzili do szatni już z dwubramkową przewagą. Obrońca Młotów interweniował we własnym polu zupełnie nieudanie i kompletnie zaskoczył bramkarza własnego zespołu, który nie miał szans w tej sytuacji. Kto wie, może gdyby nie to pechowe przecięcie piłki do bramki na 0-2 w ogóle by nie doszło.

NATHAN AKE

W meczach wielkiej wagi często decydują szczegóły i pojedyncze błędy. A na Anfield punkt Liverpoolowi dała właśnie pomyłka Holendra. Jego niedbałe wycofanie piłki na samym starcie drugiej połowy zostało przejęte przez Darwina Núñeza, który wywalczył rzut karny, uprzedzając Edersona. Z jedenastu metrów na 1:1 trafił Alexis Mac Allister. Ta wpadka defensora City może okazać się kluczowa w kontekście walki o mistrzostwo.

POMOCNICY

KALVIN PHILLIPS

Jeśli trener zdejmuje cię po 45 minutach z jedną z najsłabszych drużyn ligi, bo nie dojeżdżasz, to jest naprawdę źle. Phillips przeciwko Burnley kompletnie nie nadążał. Zaliczał fatalne straty, nie potrafił poradzić sobie z pomocnikami rywali, przegrywając pojedynki. Przy golu Davida Datro Fofany nie zdążył do niego doskoczyć, przez co napastnik The Clarets miał miejsce na oddanie strzału z dystansu.

JAMES WARD-PROWSE

Swój występ Anglik zakończył już po 45 minutach. Trzeba przyznać, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu 29-latka. Zaledwie 23 kontakty z piłką, 14 celnych podań i brak zagrań, które mogłyby zainicjować jakąś akcję ofensywną West Hamu. Krótko mówiąc nic, czego moglibyśmy oczekiwać od byłego zawodnika Southampton.

JOHN MCGINN

Środkowy pomocnik Aston Villi dopuścił się absolutnie bandyckiego faulu na Udogiem. Sędzia słusznie ukarał Szkota czerwoną kartką za to całkowicie bezmyślne przewinienie. Przed wyrzuceniem do szatni McGinn rozgrywał bardzo słaby mecz. Nie wywierał praktycznie żadnego pozytywnego wpływu na poczynania The Lions. Bardzo mocno brakowało mu skuteczności i precyzyjności przy kolejnych kontaktach z piłką. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że może wpadł na pomysł, że jego zejście z boiska okaże się pozytywnym bodźcem dla całej drużyny.

NAPASTNICY

HARRY WILSON

Walijczyk był najgorszym zawodnikiem drużyny Fulham podczas ich przegranego starcia z Wolves na Molineux Stadium. Jego problemem nie była jednak anonimowość i brak wpływu na grę The Cottagers. Do Wilsona można przyczepić się o kilka zmarnowanych świetnych okazji. W pierwszej połowie w sytuacji sam na sam z Jose Sa nie zdołał przymierzyć nawet w światło bramki Portugalczyka. Później zmarnował też kilka innych dogodnych szans, które nie zawsze kończył strzałem. Zdecydowanie będzie chciał bardzo szybko wymazać to spotkanie ze swojej pamięci.

DOMINIC SOLANKE

To zdecydowanie nie był jego dzień. W 14. minucie podszedł do wykonania jedenastki, ale nie zdołał nawet trafić w bramkę. Zemściło się to na Wisienkach bardzo szybko, bo już niecałe 15 minut później przegrywali 0:1. W drugiej połowie Anglik próbował odkupić swoje winy, ale niestety zdobyta przez niego bramka nie została uznana, z powodu zagrania piłki ręką. Był to po prostu słaby mecz 26-latka. Wielu graczy Fantasy Premier League na pewno żałowało, że zaufało w ten weekend snajperowi The Cherries…

LEON BAILEY

Kompletnie nie spisał się w roli drugiego środkowego napastnika ustawionego na środku ataku, by wspierać Olliego Watkinsa. Obrońcy Tottenhamu zupełnie odłączyli Jamajczyka od podań. Nie pozwolili mu też na znalezienie przestrzeni do rozwinięcia skrzydeł przez drybling lub jego klasyczne przyspieszenie z piłką przy nodze. Był po prostu bezradny wobec świetnie ustawionej obrony rywali z północnej części Londynu.