Koniec! Zakończyliśmy właśnie 28. kolejkę Premier League. Jej zwieńczeniem była potyczka Chelsea z Newcastle United na Stamford Bridge. Dla obu ekip było to bardzo ważne spotkanie z uwagi na ich zbliżoną do siebie pozycję w ligowej tabeli. Ostatecznie to The Blues triumfowali 3:2 po golach Nicolasa Jacksona, Cole’a Palmera, a także Mychajło Mudryka. Dla The Magpies trafiali Alexander Isak oraz Jacob Murphy. Oto kilka wniosków, które wysnuliśmy po ostatnim gwizdku.

To bardzo ważny wynik dla układu tabeli

A konkretniej dla końca pierwszej i początku drugiej dziesiątki w ligowej tabeli angielskiej ekstraklasy. Przed rozpoczęciem tej rywalizacji Chelsea traciła do Newcastle United jedynie 4 punkty. The Blues plasowali się na 11. lokacie, a Sroki okupowały 9. miejsce. Obie drużyny wciąż mają realne szanse na zakwalifikowanie się do czołowej siódemki, która gwarantuje udział w przyszłorocznej edycji europejskich pucharów. Dla Chelsea dzisiejsza potyczka była po prostu idealną okazją na rozpoczęcie marszu w górę tabeli, a dla Srok była to z kolei świetna szansa na odskoczenie od drużyn plasujących się kilka pozycji poniżej.

Ten rezultat powoduje, że finalnie swój plan wykonała jedynie ekipa z niebeskiej części stolicy Anglii. Podopieczni trenera Mauricio Pochettino tracą tylko 4 punkty do siódmego West Hamu United. Dodatkowo mają tez jeden mecz mniej od The Hammers. The Blues o kolejne 3 oczka powiększyli też przewagę nad trzynastym Fulham, które deptało im po piętach. Niebiescy mogą po tym triumfie śmielej patrzeć w górę tabeli. Potrzebują jednak wyrównania formy, którego brakuje im przez całą obecną kampanię. Jest jednak jeden wyjątek…

Cole Palmer nie przestaje być liderem The Blues

Anglik znów odegrał kluczową rolę w zwycięstwie stołecznej ekipy. Jego wyśmienita bramka w 57. minucie pozwoliła Chelsea wrócić na prowadzenie, którego tym razem nie oddali do ostatniego gwizdka. W 76. minucie na 3:1 po świetnej akcji podwyższył Mychajło Mudryk. Wcześniej Palmer zaliczył asystę przy golu Nicolasa Jacksona w 6. minucie.

Dla Palmera była to już 11 bramka oraz 8 asysta w trakcie obecnego sezonu Premier League. Wychowanek Manchesteru City bez wątpienia jest liderem i najbardziej produktywnym graczem w układance Pochettino. 2-krotny reprezentant Anglii wiele ciągnie The Blues na swoich plecach. W decydującej końcówce tego sezonu będzie od niego wymagane co najmniej utrzymanie tej kapitalnej formy, bowiem to właśnie w dużej mierze od jego gry będzie zależała ostateczna pozycja Chelsea w tabeli Premier League.

Newcastle United nadal cierpi przez defensywę

Sroki na pewno nie mogą być zadowolone zarówno z rezultatu, jak i swojej gry w ten poniedziałkowy wieczór. Zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt defensywny. Jednak z drugiej strony w przypadku ekipy dowodzonej przez trenera Eddiego Howe’a ostatnio staje się to przykra norma.

Dość powiedzieć, że Newcastle w ostatnich sześciu ligowych meczach stracili łącznie aż 17 goli. Daje to średnią 2,8 gola straconego na mecz. Bez wątpienia nie jest to wynik, który cechował świetną defensywę The Magpies z minionego sezonu. Obecnie po tamtym bardzo dobrze skonsolidowanym bloku obronnym praktycznie nie widać śladu. Spory udział w tym mają też kontuzję podstawowych zawodników (Kieran Trippier, Nick Pope), ale wciąż nie tłumaczy to aż tak mizernej dyspozycji formacji obronnej Srok.

Drużyna Howe’a pomimo, że strzela sporo goli (we wspomnianych wyżej sześciu ostatnich ligowych starciach zdobyli też jednocześnie 15 bramek) bardzo często nie jest jednak w stanie nadrobić strat poniesionych w defensywie. Tak było chociażby dzisiaj (nawet cudowne trafienie Murphy’ego nie zdołało przynieść choćby punktu), a także w niedawnych meczach z Bournemouth (2:2) czy Luton Town (4:4).

Właśnie między innymi te straty punktów powodują w końcowym rozrachunku, że Bruno Guimaraes i spółka zaczynają coraz mocniej oddalać się od miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach.