Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 17. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

JAMES TRAFFORD

Ostatnio w najlepszej jedenastce kolejki, tym razem na przeciwnym biegunie. Anglik miał m.in. dobrą interwencję po strzale głową Dominica Calverta-Lewina, ale zachował się naprawdę słabo na przedpolu przy trafieniu Amadou Onany, które dało Evertonowi prowadzenie 1:0. W dalszej części meczu można było nawet usłyszeć z trybun odgłosy niezadowolenia kibiców Burnley, sfrustrowanych opieszałością Trafforda przy wyprowadzeniu piłki.

OBROŃCY

TIMOTHY CASTAGNE

Belg miał spore problemy z atakami Newcastle United po swojej stronie boiska. Z przodu nie pokazał nic specjalnego. Naturalnie, na usprawiedliwienie Castagne’a może działać fakt, że Fulham od 22. minuty grało w osłabieniu, ale dość wymowny jest fakt, że Marco Silva zdjął go już po godzinie gry.

BEN MEE

Niezwykle brutalne i, mówiąc wprost, bezsensowne wejście Anglika zakończyło jego udział w rywalizacji z Aston Villą w 71 minucie spotkania. Spotkania, które w tamtej chwili Brentford jeszcze prowadziło. Finalnie podopieczni Thomasa Franka przegrali mecz 1-2, a czerwona kartka Bena Mee z pewnością nie ułatwiła sprawy.

CRAIG DAWSON

Powrót Dawsona na London Stadium na pewno nie wypadł tak, jak chciał. Właściwie przy każdym trafieniu West Hamu mogliśmy mieć do niego mniejsze lub większe zarzuty. Przy pierwszym mógł zabrakło mu szybkości, by zatrzymać Lucasa Paquetę, choć mógł jeszcze chyba ratować się faulem taktycznym. Przy drugim stał dobre kilka metrów niżej od reszty defensywy, co pozwoliło na skuteczne dogranie do Mohammeda Kudusa. A trzecia bramka? Dał się wyciągnąć Paquecie, po czym znowu brakło mu dynamiki, by zatrzymać atak przeciwników.

POMOCNICY

SOFYAN AMRABAT

Były momenty, gdy gra reprezentanta Maroka po prostu przerażała. Chaotyczny, zupełnie niezorganizowany, popełniający sporo błędów. Krytykę za spotkanie z Liverpoolem w dużej mierze zebrał Scott McTominay, który właściwie nie miał większego wpływu na przebieg boiskowych wydarzeń, ale zachowawczość Szkota przyniosła znacznie więcej pożytku niż szaleństwa Amrabata. Na ten moment tego transferu zwyczajnie nie da się obronić.

DOMINIK SZOBOSZLAI

Był to zdaje się najsłabszy występ kapitana reprezentacji Węgier od momentu przejścia do drużyny z czerwonej części Merseyside. Pomocnik Liverpoolu był bardzo chaotyczny i wiecznie niedokładny przy swoich zagraniach. Zupełnie nie dogadywał się z Mo Salahem na prawej flance. Ciągle posyłał za krótkie lub za długie podania do Egipcjanina. W końcu trener Jurgen Klopp zdecydował się go zdjąć z placu gry na Anfield.

BOUBACAR KAMARA

Jeśli myśleliście, że w meczu Brentford – Aston Villa nie było już więcej czerwonych kartek, to jesteście w błędzie. Jako drugi z boiska wyleciał zawodnik The Villans – Boubacar Kamara. W 97 minucie spotkania Francuz otrzymał bezpośredni czerwony kartonik za przepychanki i kłótnie z rywalami. Bez dwóch zdań zachowanie 24-latka było zbędne, natomiast ciężko wytłumaczyć brak czerwonej kartki dla Emiliano Martíneza, który, wydaje się, zasłużył na nią zdecydowanie bardziej.

MATTY CASH

Mizerny występ reprezentanta Polski pomimo zwycięstwa Aston Villi 2:1 w wyjazdowej potyczce z drużyną Brentford. Zmarnował kapitalną okazję do zdobycia bramki dla The Villans. Często przez swoje błędne i zbyt pochopne decyzje tracił piłkę. Unai Emery posadził go na ławce po nieco ponad godzinie gry w Londynie.

NAPASTNICY

DARWIN NÚÑEZ

Po meczu z Manchesterem United, jeśli chodzi o Liverpool, można mieć zarzuty głównie, jeśli chodzi o skuteczność. Obecność Núñeza w naszym zestawieniu nie powinna więc dziwić. Urugwajczykmiał ogromne problemy w pojedynkach z Jonnym Evansem i Raphaëlem Varane’em. Często był ślamazarny i lekko nieporadny. Trzykrotnie dawał się łapać na spalonym. Podjął reż masę nietrafionych decyzji, czy to przesadnie długo kombinując z piłką, czy to domagając się odgwizdania przewinienia zamiast kontynuować grę.

RAUL JIMENEZ

Był moment w tym sezonie, gdy wszyscy złapali się za głowę. Oto bowiem reprezentant Meksyku, mający wielkie problemy ze skutecznością, zaczął trafiać jak na zawołanie. Dwa gole przeciwko Nottingham, bramka zdobyta z West Hamem. Później przyszło jednak starcie z Newcastle United i jeden z najbardziej brutalnych fauli w tym sezonie Premier League. Czerwona kartka i w konsekwencji 0:3 dla Srok. No cóż.

ARMANDO BROJA

Choć Albańczyk był na boisku zaledwie 15 minut, to zdążył zrobić coś, za co musimy go wyróżnić. Wymarzona okazja, wystarczyło dostawić odpowiednio nogę, przypieczętować tryumf swojej drużyny i wpisać się na listę strzelców. Niestety to za dużo dla 22-latka. Napastnik drużyny Premier League po prostu musi wykorzystywać takie okazje.