Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

JORDAN PICKFORD

W minionej serii gier Premier League jedynie dwóch bramkarzy zdołało zachować czyste konto. Golkiperami, którzy zagrali na zero z tyłu byli Nick Pope z Newcastle United oraz Jordan Pickford z Evertonu. Zdecydowanie to bramkarz ekipy z niebieskiej części Liverpoolu miał w ubiegły weekend więcej roboty. Pope był bardziej tylko obserwatorem wydarzeń. Natomiast Pickford zdołał zaliczyć 2 naprawdę świetne interwencje. Wyśmienicie zachował się zwłaszcza, gdy wybronił sytuację Elangi w polu karnym. Do tego popisywał się świetnymi podaniami do partnerów z drużyny.

OBROŃCY

TRENT ALEXANDER-ARNOLD

Wow! Kolejny raz reprezentant Anglii został wielkim bohaterem The Reds. Po bramce dającej remis w ostatnim starciu z Manchesterem City, tym razem Alexander-Arnold pokusił się o ustrzelenie dubletu. Prawy obrońca był autorem pierwszego i ostatniego gola w niesamowitym starciu Liverpoolu z Fulham na Anfield, które zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 4:3 po niesamowitej końcówce.

Oba trafienia Arnolda były naprawdę przecudownej urody. Nawet jeśli zauważymy, że przy pierwszym golu piłka odbiła się od pleców bramkarza. Przez całe spotkanie Trent posyłał też niesamowite długie podania, które praktycznie zawsze były niesamowicie dokładne i precyzyjnie odnajdywały adresatów.

BEN MEE

Do bardzo poprawnej oraz przede wszystkim skutecznej gry w defensywie obrońca ekipy Brentford zdołał dołożyć także bramkę. Znów dobitnie pokazał, że jest bardzo ważnym ogniwem formacji obronnej drużyny The Bees, a trener Thomas Frank zawsze może na niego liczyć. Obok Neala Maupaya był zdaje się najlepszym zawodnikiem Pszczółek podczas minionej ligowej potyczki z Luton Town.

TINO LIVRAMENTO

Ileż on wygrał pojedynków z Marcusem Rashfordem? Tu go zatrzymał, tam go objechał i potem wpadał w pole karne… Livramento, choć grał na nie do końca naturalnej dla siebie lewej stronie, wyglądał w sobotni wieczór na St James’ Park jak TGV. Był nie do zajechania. Jeśli utrzyma taką formę, to ma szanse na wywalczenie sobie miejsca w podstawowej jedenastce na stałe.

POMOCNICY

JOSH BROWNHILL

Serce Burnley. Nic więc dziwnego, że po najlepszym występie The Clarets w tym sezonie ląduje w gronie wyróżnionych zawodników. Bronwhill pracował bez wytchnienia w starciu z Sheffield, wszędzie było go pełno. Praktycznie każda akcja przechodziła przez niego, a i w destrukcji potrafił kilkukrotnie pokazać się z dobrej strony. No i skończył z ładnym golem. Jego mocne uderzenie zza pola karnego ustaliło wynik na 5:0.

ENZO FERNANDEZ

Na premierowego gola w Premier League Fernandez czekał aż 10 miesięcy. Gdy jednak już trafił w lidze, to od razu dwukrotnie. I były to bramki absolutnie kluczowe. Najpierw dobrze odnalazł się po stałym fragmencie gry, by otworzyć wynik spotkania. Potem udźwignął presję, wykorzystując karnego dającego trzeciego, jak się okazało, zwycięskiego gola. Do tego naprawdę solidny w środku pola.

MARTIN ODEGAARD

Kapitalny występ norweskiego pomocnika Kanonierów. Bramka, którą zdobył (ostatecznie dała ona 3 punkty oraz dalsze prowadzenie w tabeli angielskiej ekstraklasy dla zespołu The Gunners) jest właściwie jedynie wisienką na torcie całego popisowego spotkania w wykonaniu gracza Armat. Ciągle kreował szanse dla swoich kolegów z ataku i zauważał przestrzenie do podań. Stworzył aż 3 duże okazje do zdobycia bramki i odnotował 6 kluczowych podań.

NAPASTNICY

ZEKI AMDOUNI

Ofensywa Burnley po raz pierwszy od dawna miała okazję do tego, by poszaleć. Amdouni ewidentnie na tym skorzystał. Czuł się komfortowo, był pod grą, często rzucał rękawicę rywalom i, co najważniejsze, zaliczył wydatny udział przy dwóch bramkach. Asysta i gol na jego koncie to podsumowanie dobrego występu.

OLLIE WATKINS

To samego końca nie wiedzieliśmy, czy Watkins zagra przeciwko Bournemouth. Jak się jednak okazało, był gotowy. I Aston Villa mogła się cieszyć. Anglik był zamieszany w oba jej gole. Najpierw podał do Leona Baileya, który wyrównał na 1:1, potem sam ustalił wynik meczu na 2:2. Nie miał łatwo z Illą Zabarnym, ale ostatecznie i tak zdołał przesądzić o końcowym rezultacie i właśnie czegoś takiego oczekuje się od lidera ofensywy.

GABRIEL JESUS

Bardzo ważne ogniwo w układance menedżera Mikela Artety w meczu Arsenalu z Wolves. Miał spory udział przy drugiej bramce ekipy z czerwonej części północnego Londynu. Bardzo umiejętnie ściągał na siebie uwagę defensorów watahy Wilków. Świetnie współpracował z resztą partnerów w ataku. Nawet pomimo dwóch zmarnowanych sytuacji śmiało można przyznać, że miejsce w tej jedenastce kolejki po prostu mu się należało.

DEJAN KULUSEVSKI

Najpierw zanotował asystę przy trafieniu Sona, a później genialnym trafieniem głową zapewnił Tottenhamowi remis w starciu z panującymi mistrzami Anglii. Przy swoim golu całkowicie zdominował Nathana Ake w pojedynku powietrznym. Był nieustannie aktywny. Wnosił dużo pozytywnego wpływu do poczynań ofensywnych Kogutów.