Inauguracja sezonu Premier League 2023/24 już za nami! Tak mocno i wytrwale czekaliśmy na ten moment, ale wreszcie się doczekaliśmy. W końcu mogliśmy ponownie obserwować poczynania drużyn naszej ukochanej ligi. W pierwszy meczu Burnley zmierzyło się z Manchesterem City. Postacią, która łączyła oba kluby był Vincent Kompany. Belg jest obecnie trenerem ekipy z Turf Moor, ale przed zawieszeniem butów na kołku zdobywał mistrzostwa Anglii z drużyną The Citizens.

Ciekawym faktem odnośnie tego spotkania było także to, że Obywatele to triumfatorzy ubiegłej edycji angielskiej ekstraklasy, a The Clarets zajęli pierwsze miejsce w poprzednim sezonie Championship. Dzisiaj najbardziej widoczny był jednak fakt, że Burnley rozgrywa swój pierwszy mecz w elicie od 22 maja 2022 roku, a machina Guardioli wygrywała Premier League w 3 ostatnich sezonach z rzędu.

Ostateczny wymiar kary ufundowany przez Erlinga Haalanda i spółkę? 3:0 po dwóch trafieniach właśnie Haalanda oraz jednej bramce Rodriego. To właśnie ten duet po tym meczu zasłużył na największe pochwały. Hiszpański pomocnik był dosłownie wszędzie, a do tego dopisał asystę przy jednej z bramek reprezentanta Norwegii. Jedynym zmartwieniem Obywateli na ten moment jest zejście z boiska Kevina De Bruyne już w pierwszej połowie z powodu urazu. Poniżej prezentujemy natomiast 3 wnioski, które wyciągnęliśmy tuż po ostatnim gwizdku arbitra.

Manchester City nadal kocha starcia z beniaminkami

Ostatnie mecze pomiędzy Burnley i City nie dawały żadnych szans ekipie beniaminka. W siedmiu ostatnich potyczkach z The Citizens zanotowali bilans 0:25. Tak to nie pomyłka. Stracili średnio 3,5 bramki, a jednocześnie nie zdobyli ani jednej.

Dodatkowo, Manchester City mierzył się beniaminkiem, a w tego typu starciach nie zwykli oni przegrywać lub nawet remisować. Dość powiedzieć, że w ostatnim sezonie Premier League wygrali 5 z 6 spotkań z beniaminkami minionej kampanii. Jednocześnie zanotowali kapitalny bilans bramkowy 19-4.

Ogólnie od lat wielkim atutem piłkarzy dowodzonych przez menedżera Pepa Guardiolę jest to, że praktycznie wcale nie przegrywają z rywali znajdującymi się w dolnej części tabeli. Wiele znamy przypadków drużyn tak zwanych „Robin Hoodów”.

Miały one w zwyczaju zbierać wiele oczek podczas meczów z Big Six, ale jednocześnie głupio tracić punkty na lewo i prawo z teoretycznymi słabeuszami. Ekipy z niebieskiej części Manchesteru nigdy nie można było określić w ten sposób. Wszystko wskazuje na to, że w bieżących rozgrywkach to nie ulegnie żadnej zmianie.

Dzisiaj również nie dopuścili do straty ani jednego gola. Świetnie gasili już w zarodku ataki pozycyjne Burnley. Ederson tylko raz został zatrudniony do pracy. Manuel Akanji i Nathan Ake bardzo dobrze ustawiali się przez cały mecz współpracowali ze sobą.

Nowe Burnley ma miejsce również w Premier League

Wiele osób, które w żadnym procencie nie interesują się Championship mogło nie wiedzieć, jak bardzo zmienił się styl gry Burnley od momentu przejęcia sterów w drużynie przez Vincenta Kompany’ego. Obecna drużyna The Clarets już zupełnie w niczym nie przypomina zespołu trenera Seana Dyche’a.

Zamiast defensywnego stylu gry dzisiaj widzieliśmy Burnley, które nawet przez chwilę w głowie nie miało zaplanowanego murowania własnej bramki i stawiania „autobusu” we własnym polu karnym. Gospodarze zagrali na bardzo wysokiej intensywności. Ciągle naciskali oponentów bardzo wysokim pressingiem, który czasami przynosił też pewnego rodzaju korzyści.

W pierwszej połowie mieli fragment gry, gdy nawet chwilowo przejęli inicjatywę. Jednak zdecydowanie trwało to za krótko i było za mało konkretne, aby choćby spróbować poskromić Manchester City. Brakowało płynnego przejścia z linii pomocy do ataku. Ciągle defensorzy Obywateli znajdywali sposób na przecięcie podania w tę strefę lub, któryś z zawodników Burnley był zatrzymywany po nieudanej próbie dryblingu.

23 lata i 206 dni – tyle wynosiła średnia wieku wyjściowej jedenastki wybranej na dzisiejszą potyczkę przez Kompany’ego. Był to najmłodszy wyjściowy skład w historii występów Burnley na arenach Premier League. Na jedno z największych wyróżnień w ofensywie zespołu Kompany’ego zasłużył zaledwie 22-letni Zeki Amdouni. Szwajcar urodzony w Genewie znalazł się na naszej liście 15 piłkarzy, których naprawdę warto obserwować w tym sezonie Premier League. Nie była to chybiona nominacja.

Podsumowując, Burnley nie zagrało dzisiaj źle. Po prostu klasa rywala okazała się nieosiągalna. W zespole z Turf Moor jest sporo indywidualności, które śmiało mogą sprawić, że będą lepsi od mniej renomowanych ekip angielskiej elity lub czasem sprawią niespodziankę z topowym przeciwnikiem. Na Manchester City dziś nawet odmienione Burnley, to było jednak zdecydowanie za mało.

Erling Haaland znów będzie polował na wszystkie strzeleckie rekordy

Ubiegły sezon i inauguracja sezonu Manchesteru City? Dublet Erlinga Haalanda w wyjazdowym meczu z West Hamem United. Obecny sezon i inauguracja sezonu Manchesteru City? Dublet Erlinga Haalanda w wyjazdowym meczu z Burnley. Ot, kolejny dzień w pracy.

Obie bramki to idealny pokaz wachlarzu umiejętności Norwega. Pierwsze trafienie wynikło z wyśmienitego ustawienia w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. Natomiast drugi gol to cudowne i bardzo mocne uderzenie w górny róg bramki. James Trafford nie miał żadnych szans.

Łatwo wydedukować można po tym meczu, że były napastnik Borussii Dortmund znów będzie polował na rekordy strzeleckie. Jednak jedynie z tą różnicą, że tym razem będzie on poprawiał już swoje wyniki, a nie bił cudze rekordy.