Przed nami finał Euro U21, w którym Anglia zmierzy się z Hiszpanią. Dla Synów Albionu to pierwszy występ w decydującym spotkaniu Mistrzostw Europy tej kategorii wiekowej od 14 lat. Wówczas zagrało dla nich kilku bardzo dobrze znanych nam piłkarzy. Jak potoczyły się losy tamtej jedenastki?

29 czerwca 2009 w Malmö – to właśnie wtedy Anglia ostatni raz grała w finale Euro U21. Naprzeciwko nich stanęła napakowana zdolnymi piłkarzami kadra Niemiec. W ich barwach na murawie pojawiło się aż sześciu przyszłych mistrzów świata, obok nich m.in. przyszły reprezentant Polski, Sebastian Boenisch. Każdy zawodnik z podstawowej jedenastki naszych zachodnich sąsiadów zagrał w przyszłości dla dorosłej reprezentacji (nawet jeśli innego kraju). Tego samego nie można jednak powiedzieć o Synach Albionu.

Ekipa Trzech Lwów przegrała bezpośrednie starcie aż 0:4, ostatecznie kończąc Mistrzostwa Europy ze srebrnym medalem, a losy wystawionych w tym meczu piłkarzy potoczyły się na wiele różnych sposobów. Wśród nich znalazł się nawet taki, który nigdy nie zagrał w Premier League. Ponad połowa pierwszego składu nie miała później okazji zadebiutować w dorosłej reprezentacji. Od tych, którzy tułali się latami po niższych ligach, po jedynego zwycięzcę Ligi Mistrzów – oto jak potoczyły się losy „srebrnych”, młodych reprezentantów Anglii sprzed 14 lat.

BRAMKARZ

SCOTT LOACH

Zaczynamy od mocno zaskakującego nazwiska. W finale Euro U21 z 2009 roku Anglia musiała postawić na rezerwowego bramkarza z powodu zawieszenia Joe Harta. Między słupkami stanął więc Scott Loach, który od kilku miesięcy zbierał dobre recenzje w Watfordzie. Golkiper zaczął występować regularnie na profesjonalnym poziomie dopiero rok przed turniejem, wcześniej tułając się głównie po wypożyczeniach do amatorskich lig – najpierw z Lincoln City, a potem również po dołączeniu do Szerszeni.

W ligowym debiucie puścił jednego z najdziwniejszych goli w historii wyspiarskiej piłki. Asystent prowadzącego mecz z Reading Stuarta Atwella zasygnalizował bramkę, gdy piłka przekroczyła linię końcową… kilka metrów obok słupka. Główny się nie połapał i posłuchał kolegi, wskazując na środek boiska. Kuriozalny start nie złamał golkipera. Niedługo potem wskoczył między słupki ekipy z Vicarage Road i nie oddał miejsca przez ponad trzy lata.




Wygryzł go dopiero wypożyczony z Manchesteru United Tomasz Kuszczak. Sam Anglik nigdy nie zrobił jednak wielkiej kariery. Najlepszy okres zaliczył właśnie w drugoligowym Watfordzie, potem reprezentował jeszcze barwy Ipswich Town, Roterham United, Notts County czy Hartlepool. Sukcesywnie schodził na coraz niższe poziomy, zaliczając też liczne wypożyczenia. Aktualnie 35-latek jest rezerwowym w występującym w League One Derby County. Nie zagrał nigdy w Premier League. Pomimo tego zaliczył dwa powołania do reprezentacji, choć nie miał okazji w niej zadebiutować.

OBROŃCY

MARTIN CRANIE

Jeden ze strzelców w półfinale ze Szwecją. Obrońca przed wyjazdem na młodzieżowe Mistrzostwa Europy miał już na koncie sześć spotkań w Premier League dla Southampton i swego ówczesnego klubu, Portsmouth. W barwach Świętych debiutował zresztą kilka lat wcześniej jako jeden z najmłodszych graczy w ich historii. Kolejne spotkania na najwyższym szczeblu nadeszły dopiero niemal dekadę później. Co więcej, mowa o tylko trzech występach w barwach Huddersfield Town.

Cranie nie zdołał podbić świata angielskiej piłki, występując głównie na drugim poziomie rozgrywkowym. Grał chociażby dla Coventry City, Middlesbrough, Sheffield United czy Luton Town. W przebiciu się nie pomogły mu trapiące go co jakiś czas urazy. Niemniej, może pochwalić się wywalczeniem dwóch awansów na najwyższy szczebel rozgrywkowy: ze wspomnianym Huddersfield oraz Szablami.

Obrońca został weteranem Championship, zbierając niemal 350 spotkań na jej poziomie. 36-latek naturalnie nie wystąpił nigdy w dorosłej kadrze narodowej. Obecnie przebywa na piłkarskiej emeryturze. Karierę skończył dwa lata temu, po dwóch latach spędzonych w Luton.

MICAH RICHARDS

Swego czasu uważany za jeden z największych talentów w kraju, choć przyznał, że w pewnym momencie do głowy uderzyła mu „sodówka”. Richards, wychowanek Manchesteru City, to jeden z zawodników, którzy dość długo utrzymali się w kadrze po przejęciu klubu przez Szejka Mansoura. Anglik raz wypadał, raz wracał do podstawowego składu, ale łącznie spędził na Etihad dekadę, występując w prawie 250 spotkaniach. W mistrzowskim sezonie 2011/12 został nawet nominowany do klubowej nagrody Zawodnika Sezonu Według Kibiców.

Potem jednak zaczęły dręczyć go coraz częstsze i coraz poważniejsze urazy. Po zdobyciu tytułu zagrał w jedynie dziewięciu ligowych spotkaniach Obywateli i został wypożyczony do Fiorentiny. Tam miał problemy z przebiciem się. Dodatkowo ponownie nie dopisało zdrowie. City nie przedłużyło z nim kontraktu, więc w 2015 przeniósł się za darmo do Aston Villi. Tam miał odbudować się na poziomie Premier League, ale skończyło się blamażem. Spadł wraz z ekipą z Birmingham w roli kapitana. The Villans zaliczyli jedną z najgorszych kampanii w historii ligi – zdobyli ledwie 17 oczek.

Po relegacji zagrał w ledwie trzech spotkaniach, aż od gry odsunęła go poważna kontuzja kolana. Zakończył karierę po prawie trzech latach bez gry, latem 2019 roku. 13-krotny reprezentant Anglii i dwukrotny mistrz kraju jest obecnie bardzo lubianym, żywiołowym ekspertem telewizyjnym. Jego występy w studio często są pełne werwy i pozytywnej energii. W nowej roli odnajduje się naprawdę dobrze.

NEDUM ONUOHA

U boku Richardsa wystąpił jego klubowy kolega. Obaj wchodzili do pierwszego zespołu The Citizens w podobnym okresie. Onuoha zmagał się jednak z kontuzjami, hamującymi jego rozwój już na początkowym etapie swojej kariery. Niemniej, załapał się do kadry, którą Anglia zabrała na Euro U21 jako jeden z najlepszych graczy w swojej grupie wiekowej.

Gdy City zostało przejęte, konkurencja okazała się zbyt wymagająca i wychowanek spadł w hierarchii. W efekcie wylądował na wypożyczeniu w Sunderlandzie. Niemniej, emocjonującą końcówkę historycznego sezonu 2011/12 mógł oglądać z poziomu murawy Etihad… ale w barwach Queens Park Rangers. Został bowiem sprzedany kilka miesięcy wcześniej.

Anglik grał dla londyńskiego zespołu przez sześć i pół roku, skacząc niczym jojo między Premier League i Championship. W 2018 roku podpisał umowę z amerykańskim Realem Salt Lake. W USA pograł ponad dwa lata, po czym skończył karierę. Defensor nigdy nie zagrał w reprezentacji Anglii. Sam przyznał, że żałował swojej decyzji sprzed lat, aby odrzucić powołanie do nigeryjskiej kadry, gdzie miałby większe szanse na występ.

KIERAN GIBBS

Lewy obrońca w sezonie 2008/09 wskoczył do pierwszej drużyny Arsenalu. Niezłe występy w Premier League, krajowych pucharach oraz Lidze Mistrzów sprawiły, że widziano w nim duży potencjał. Nie dziwota więc, że pojechał na młodzieżowy turniej i wystąpił na nim we wszystkich spotkaniach.

W kolejnych latach Anglik dalej walczył o miejsce w składzie Kanonierów, które przejął po sprzedaży Gaëla Clichy’ego. Gdy jednak na Emirates pojawił się Nacho Monreal, przegrał rywalizację z Hiszpanem. W zaczął występować coraz rzadziej i w końcu, po ponad dekadzie, opuścił Londyn, by przenieść się do West Bromwich Albion.

Pobyt w West Midlands okazał się nieudany. Choć Gibbs miał miejsce w podstawowej jedenastce, The Baggies spadli z hukiem. Potem wrócił z nimi do ekstraklasy, ale już jako rezerwowy. Po sezonie 2020/21 wyjechał do USA i przez półtora roku kopał piłkę w Interze Miami. W lutym zawiesił buty na korku. W narodowych barwach zagrał 10-krotnie, co i tak stanowi niezły wynik na tle większości wspominanej przez nas jedenastki.

POMOCNICY

JAMES MILNER

Jeden z niewielu, którzy jeszcze grają. No i dodatkowo zawodnik z największą liczbą spotkań w dorosłej reprezentacji – uzbierał ich 61,zaliczając cztery mistrzowskie imprezy. Jamesa Milnera można już bez wątpienia nazwać legendą Premier League. Na turniej w Szwecji jechał jeszcze jako perspektywiczny, 23-letni zawodnik Aston Villi. W futbolu na najwyższym poziomie zadebiutował aż siedem lat wcześniej! Oczywiście stanowił pierwszy wybór na prawym skrzydle.

Rok po tym, jak Anglia zdobyła srebro na Euro U21, Manchester City zapłacił za niego około 25 milionów funtów. Wychowanek Leeds spędził na Etihad pięć lat, okraszonych zdobyciem pięciu trofeów. Potem przeprowadził się za darmo do Liverpoolu, gdzie wygrał mistrzostwo kraju i Ligę Mistrzów. W czasie pobytu na Anfield przeszedł przemianę w środkowego pomocnika, czasami łatając nawet luki na boku obrony.

Weteran długo brylował, jeśli chodzi o wyniki testów wydolnościowych i pomimo upływającego czasu, w ostatnich latach cieszył się dużym zaufaniem Jürgena Kloppa. Tego lata nadszedł jednak na niego czas. 37-latek po ośmiu sezonach opuścił Anfield, przenosząc się do Brighton. Tam będzie mógł śrubować swój dorobek, jeśli chodzi o liczbę spotkań w Premier League. Jest trzeci w klasyfikacji z 619 meczami na koncie. Do rekordzisty, Garetha Barry’ego, brakuje mu zaledwie 33. Przeskoczenia go wciąż więc nie można wykluczyć.

LEE CATTERMOLE

Choć nie jest to powszechnie znane nazwisko, większość fanów Premier League zapewne je kojarzy. Cattermole był defensywnym pomocnikiem w starym, „twardym” stylu. Bezkompromisowy, ostry (czasem brutalny) i niesamowicie nieprzyjemny dla rywali – tak należałoby opisać zawodnika, którego nikt nie nazwałby wirtuozem. Lubił też porozrabiać poza boiskiem – w 2012 roku został skazany za uszkodzenie kilku samochodów w Newcastle podczas wypadu na miasto z Nicklasem Bendtnerem. Niemniej, jak widać, swego czasu łapał się do młodzieżowych reprezentacji. Przez ponad dekadę grał też na poziomie Premier League.

Młody piłkarz niedługo po mistrzostwach europy do lat 21 zaliczył transfer z Wigan Athletic do Sunderlandu, gdzie występował aż przez dekadę. Długo utrzymywał miejsce w składzie zespołu z drugiej połowy ligowej tabeli, wypadając z niego właściwie tylko w przypadku problemów ze zdrowiem. Wielokrotnie zakładał też na ramię opaskę kapitańską. Nie zostawił klubu nawet po dwóch spadkach, pozostając z nim również na poziomie League One.

Po roku spędzonym na trzecim poziomie Anglik zaskoczył, przeprowadzając się do Holandii. Związał się umową z VVV-Venlo, lecz nie zagrał nawet pełnego sezonu, bo wiosną 2020 roku zakończono go przedwcześnie z powodu pandemii koronawirusa. Po zaledwie 11 występach nie przedłużono z nim umowy. Skończył więc karierę.

FABRICE MUAMBA

Tutaj mamy historię kariery przerwanej przez czynniki kompletnie niezależne od piłkarza. Fabrice Muamba miał za sobą niezłą debiutancką kampanię w Bolton Wanderers. Kolejny sezon okazał się jeszcze bardziej udany, bo w niektórych plebiscytach wybrano go nawet najlepszym zawodnikiem Kłusaków.

Środkowy pomocnik kopał piłkę tylko do 2012 roku. 17 marca, podczas spotkania Pucharu Anglii z Tottenhamem, doznał zawału serca. Jego serce stanęło aż na 78 minut, ale udało się uratować jego życie. Cała Premier League trzymała kciuki za udaną rehabilitację 24-letniego wówczas środkowego pomocnika. Wszczepiono mu kardiowerter-defibrylator – podobne postąpiono niemal dekadę później z Christianem Eriksenem.

Muamba nie wrócił jednak do futbolu. Lekarze odradzili mu kontynuowanie kariery sportowej. W ciągu swej przedwcześnie zakończonej przygody z piłką uzbierał ponad 150 gier w angielskiej ekstraklasie. Dał się też poznać jako solidny pomocnik na jej poziomie. Nigdy nie zasmakował zaszczytu reprezentowania kraju.

MARK NOBLE

Jeszcze kilka lat temu kibice West Hamu prowadzili kampanię, mającą na celu wywalczenie powołania dla legendy swojego klubu. To nigdy nie nadeszło. Mark Noble jest więc kolejnym graczem z finałowej jedenastki, który nie miał okazji pojawić się na murawie w barwach dorosłej kadry Synów Albionu. I to pomimo tego, że na wspominanym przez nas Euro U21 był kapitanem w czterech z pięciu meczów, jakie rozegrała Anglia.

Niemniej, w jego przypadku można powiedzieć, że zaliczył kawał ciekawej kariery. No i oczywiście stał się postacią ikoniczną. Pomijając dwa krótkie wypożyczenia do Hull City i Ipswich Town, środkowy pomocnik przez całą swoją profesjonalną karierę był związany z West Hamem. Przez siedem lat pełnił też funkcję kapitana Młotów.

Noble stał się chyba najbardziej ikoniczną postacią klubu w XXI wieku. Zaliczył z nim spadek i powrót na najwyższy szczebel. Koszulkę The Irons zakładał aż 550 razy, co daje mu szóste miejsce w klasyfikacji wszechczasów. Nikt w historii West Hamu nie ma jednak więcej gier w Premier League (414). 36-latek od roku jest na piłkarskiej emeryturze, ale wciąż pracuje na London Stadium. Niedawno objął stanowisko dyrektora sportowego i miał okazję świętować wygraną w Lidze Konferencji Europy. Może i nie osiągnął wielkich sukcesów na boisku, ale „wybudował” sobie naprawdę trwały pomnik.

ADAM JOHNSON

Kolejna szybko zakończona kariera, ale tutaj powody są zupełnie inne, niż w przypadku Muamby. Johnson, jadąc na młodzieżowe Euro miał już za sobą kilka coraz bardziej regularnych występów na poziomie Premier League dla Middlesbrough. Już wtedy uważano go za jeden z największych talentów w kraju, a w obliczu spadku stanowił łakomy kąsek. Wyjazd do Szwecji mógł stanowić dla niego okazję do błyśnięcia w „oknie wystawowym”.

Klub z Riverside postanowił jednak go zatrzymać za wszelką cenę, dlatego też spędził pół roku w Championship, gdzie błyszczał. Zimą został sprzedany, bo wygasający kontrakt przyparł pracodawców do muru. Przygarnęła go budująca się potęga – Manchester City. Skrzydłowy miał być opcją na lata, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Odszedł po dwóch i pół sezonu, lądując w ligowym średniaku – Sunderlandzie.

Anglik szybko stał się ważnym ogniwem zespołu ze Stadium of Light, ale w 2016 roku stanął przed sądem w związku ze współżyciem z nieletnią dziewczyną. Został skazany na sześć lat pozbawienia wolności, a jego kontrakt natychmiastowo zerwano. Wtedy też zakończyła się kariera 12-krotnego reprezentanta kraju. Na wolność wyszedł po odsiedzeniu połowy wyroku.

NAPASTNICY

THEO WALCOTT

W 2006 roku Theo Walcott jechał na Mistrzostwa Świata w Niemczech jako 17-latek. W Szwecji był jedną z największych gwiazd kadry. Już przed turniejem występował zresztą regularnie w Arsenalu. Nie będzie więc kontrowersji, jeśli powiemy, że ze wszystkich zawodników U21 powołanych na Euro, to właśnie z nim Anglia wiązała największe nadzieje.

Skrzydłowy nigdy nie wbił się do ścisłej światowej czołówki, choć miewał naprawdę niezłe sezony. Mocno ograniczało go jednak kruche zdrowie, utrudniające rozwój. Wychowanek Southampton grał na Emirates przez 12 lat, trzykrotnie zdobywając FA Cup i dwa razy Tarczę Wspólnoty. W 2018 roku został sprzedany do Evertonu. Zespół Kanonierów opuszczał z dorobkiem niemal 400 gier i ponad 100 goli.

Na Goodison Park spędził niezbyt owocne dwa i pół sezonu, ale przynajmniej odszedł, zanim zaczęła się mizeria ostatnich lat. Ostatnie trzy kampanie spędził na starych śmieciach, w Southampton, stanowiąc chyba najbardziej doświadczone ogniwo młodej drużyny. Pomimo tego przez pewien czas miał problemy z grą. W obliczu ich niedawnego spadku opuścił klub na zasadzie wolnego transferu. 34-latek szuka obecnie nowego zespołu. Zainteresowanie wyraża ponoć trzecioligowe Reading. W CV ma 47 meczów oraz osiem bramek dla Trzech Lwów. Wystąpił na Euro 2012.

ZMIANY

MICHAEL MANCIENNE (46’, za Onuohę)

W 2009 roku wybrano go najlepszym młodym zawodnikiem Chelsea. Wychowanek nie zawojował jednak Stamford Bridge. Środkowy obrońca zaliczył ledwie kilka występów dla The Blues, zaliczając kilka wypożyczeń. Aż trzykrotnie na takiej zasadzie dołączał do Wolverhampton Wanderers, wywalczając z nimi awans, a później utrzymanie w Premier League. Później próbował szczęścia w niemieckim HSV Hamburg, Nottingham Forest, a następnie amerykańskim New England Revolution. Ostatnie dwa lata kariery spędził w trzecioligowym Burton Albion. 35-latek zakończył karierę kilka miesięcy temu. Wcześniej zaliczył jeszcze dwa występy w kadrze… Seszeli. I nawet strzelił dla niej gola!

JACK RODWELL (78’, za Muambę)

Kolejny zawodnik, który przeniósł się na Etihad w ciągu kilku lat po tym, jak Anglia zdobyła srebro na Euro U21 w Szwecji. Wychowanek Evertonu zbierał świetne opinie na początku swojej przygody w barwach The Toffees. W 2012 roku City zapłaciło za niego kilkanaście milionów funtów, ale z pomocnika zrezygnowano po zaledwie dwóch sezonach. Problemy zdrowotne i mocna konkurencja w środku pola sprawiły, że nie wywalczył miejsca w składzie i w 2014 roku odszedł do Sunderlandu. Tam, o ile był zdrowy, występował regularnie. Przynajmniej aż do spadku.

Po nim kibice Czarnych Kotów wręcz go znienawidzili. Zawodnik nie chciał obniżyć wysokiej pensji i pokłócił się z trenerem Chrisem Colemanem, ale nie wzbudzał też zainteresowania. W efekcie jego wysokie wynagrodzenie obciążało budżet nawet jeszcze po spadku do Legue One. Kontrakt udało się rozwiązać dopiero latem 2018 roku. Prasa nazwała go wówczas „najgorszym zakupem w historii klubu”. Później próbował jeszcze bezskutecznie odbudować się w Blackburn i Sheffield United, gdzie zaliczył ostatni występ w angielskiej ekstraklasie. Obecnie gra w Australii, dla Sydney FC. Ma na koncie trzy mecze w reprezentacji Anglii – ostatni dekadę temu.

CRAIG GARDNER (79’ za Craniego)

Kolejny ligowy „twardziel”, zresztą pograł sporo u boku Cattermole’a. Wychowanek Aston Villi uzbierał ponad 250 meczów w Premier League, reprezentując również barwy Birmingham City, Sunderlandu czy West Bromu. W 2011 roku strzelił w doliczonym czasie gry gola na wagę awansu The Blues do wygranego później Pucharu Ligi – jedynego trofeum wstawionego do gablotki podczas kilkunastoletniej kariery. Na emeryturze od 2020 roku. Aktualnie należy do sztabu szkoleniowego Birmingham.