W najsłynniejszej koszykarskiej lidze, a więc NBA, dzisiejszej nocy zakończono wielki weekend gwiazd, który nazywany jest NBA All-Star Weekend. Zwieńczeniem tego wyjątkowego widowiska jest rozegranie Meczu Gwiazd, w którym udział biorą najlepsi gracze sezonu. Wybierani są drogą głosowania wśród fanów, zawodników, trenerów. Całe wydarzenie upiękniają też konkursy: wsadów oraz rzutów za 3 punkty. W nim rywalizują ze sobą najlepsi specjaliści w tych dwóch dziedzinach, a to powoduje ekscytujący poziom widowiska.

Podobnego rodzaju show na pewno dałoby się też przeprowadzić w Premier League. Konkurs rzutów za 3 punkty mógłby zastąpić konkurs rzutów wolnych (James Ward-Prowse byłby tutaj chyba odpowiednikiem Stephena Curry’ego), a konkurs wsadów… też z pewnością dałoby się jakoś zamienić na realia piłki nożnej. Wkręcanie z rzutu rożnego do bramki, rzuty karne, strzały z dystansu – dowolność jest tutaj ogromna.

Nas dzisiaj jednak najbardziej interesuje odwzorowanie hitowgo Meczu Gwiazd. W NBA dokonywany jest podział ekip na gwiazdy ze wschodu i zachodu. Geografia Anglii zdecydowanie bardziej preferuje podział na północ-południe. Sprawdźmy, więc, jak wyglądałby Zespół Gwiazd Północy Premier League, a jak Zespół Gwiazd Południa Premier League na tym etapie bieżącej kampanii ligi angielskiej. Miłej lektury!

ZESPÓŁ GWIAZD PÓŁNOCY

BRAMKARZ

ALISSON BECKER

To nie jest sezon Liverpoolu, ale Alisson jest zdecydowanie jego najbardziej wyróżniającym sie ogniwem. Potrafił często wchodzić w „tryb ściana”, gdy był po prostu nie do pokonania. Składanka z jego najlepszymi interwencjami z tego sezonu byłaby ucztą dla oczu, a do tego trwałaby ładne kilka minut. Przy tym, w całej kampanii popełniał naprawdę niezauważalną ilość błędów. Jeszcze przed Mistrzostwami Świata wielokrotnie ratował skórę The Reds, gdy właściwie w pojedynkę zatrzymywał ofensywy oponentów. Trzeba przyznać, że nie miał przy tym łatwego zadania, bo jego koledzy z linii defensywy zupełnie mu nie pomagali. Mimo tego w bieżącym sezonie zdołał zachować 7 czystych kont w 19 ligowych spotkaniach.

OBROŃCY

KIERAN TRIPPIER

Stały uczestnik naszych jedenastek kolejki. Prawie co tydzień, to właśnie od niego zaczynaliśmy ustalanie tego prestiżowego zestawienia. Nie ma się czemu dziwić, bo wywiera naprawdę niesamowicie pozytywny wpływ na poczynania największej sensacji tego sezonu, a więc Newcastle United.

Chodzi tutaj – jak mawiał klasyk – zarówno o defensywę, jak i ofensywę. 1 gol, 5 asyst, 70 wykreowanych szans (więcej ma tylko Kevin De Bruyne), a także 18 wykreowanych bramkowych okazji (tutaj też tylko Belg ma więcej) – wygląda to naprawdę wyśmienicie jak na prawego obrońcę. W obronie jest równie dobrze. Jest w końcu przedstawicielem formacji obronnej zespołu, który zachował w aktualnej kampanii najwięcej czystych kont. Było ich dokładnie 12!

VIRGIL VAN DIJK

Ok, powiedzmy sobie szczerze, że ten sezon nie jest dla niego doskonały, zdarzają mu się naprawdę mizerne występy, ale to wciąż wielki Virgil van Dijk! On po prostu musi znaleźć się w zestawieniu, które dotyczy gwiazd. Ostatnie kilka tygodni ominęło go z powodu kontuzji, ale po jej wyleczeniu zaczyna przypominać siebie z tych lepszych czasów.

Jego seria spotkań, w których nie został ani razu przedryblowany jest już legendarna. Wiemy przecież, że stać go na mecze, w których wygląda jak czołg, który rozjeżdża wszystko co stanie mu na drodze. W tym sezonie takim spotkaniem było chociażby, przywoływane już wcześniej, starcie z Manchesterem City na Anfield. Van Dijk pomimo swoich dużych wahań formy w tym sezonie, wciąż zasługuje na znalezienie się w Drużynie Gwiazd Północy.

LISANDRO MARTINEZ

Do pary z mierzącym 1,95 metra van Dijkiem dołącza Lisandro Martinez, którego wzrost wynosi… 175 centymetrów. Zupełnie nie przeszkadza mu to jednak w wygrywaniu pojedynków z o głowę wyższymi przeciwnikami. Swoją walecznością, sprytem i czystym talentem do gry w obronie sprawia, że bez wątpienia jest jednym z najlepszych stoperów w tym sezonie naszej ukochanej ligi. Znajduje się w czołówce klasyfikacji największej liczby zablokowanych strzałów na mecz i największej liczby wybić piłki. Bez niego Manchester United na pewno nie byłby na tak dobrej pozycji w ligowej tabeli.

Walka z napastnikami drużyny południa na pewno nie stanowiłaby dla niego wielkiego problemu. Jest bowiem niesamowicie agresywny i pewny siebie w swoich poczynaniach. Potrafi świetnie się ustawiać i komunikować na boisku z partnerami. Czerwone Diabły dokonały doskonałego posunięcia, gdy zakupiły go latem ubiegłego roku. Z Mistrzem Świata z tyłu, ich fani wreszcią mogą czuć się spokojni.

LUKE SHAW

Martinez nie będzie osamotniony. Defensywę Zespołu Gwiazd Północy uzupełnia jego kolega z zespołu – Luke Shaw. Wydawało się, że Anglik nie będzie miał w tym sezonie zbyt dużo szans do gry, bo podczas ostatniego letniego okienka transferowego Red Devils sprowadzili perspektywicznego Tyrella Malacię. Ostatecznie jednak Shaw okazał się jednym z największych pozytywnych zaskoczeń tej kampanii, a trener Erik ten Hag spowodował, że odrodził się na nowo.

Holenderski szkoleniowiec zaczął ustawiać Shawa na środku obrony, gdzie również radzi sobie świetnie. Wciąż nie popełnił żadnego błędu prowadzącego utraty gola, a do tego ma 46% skuteczności odbioru piłki. Pozytywny wpływ wywiera jednak również na ofensywę klubu z Old Trafford. 27-latek w 20 potyczkach zdobył 1 bramkę i dołożył 2 asysty. Wykreował też 21 szans dla kolegów, co jest ogólnie jednym z najlepszych wyników wśród obrońców. Właściwie od początku tegorocznych rozgrywek jest bardzo solidny. Tym wszystkim zasługuje na udział w tym Meczu Gwiazd.

POMOCNICY

MIGUEL ALMIRON

Tylko 6 zawodników zdobyło na ten moment dwucyfrową liczbę goli w aktualnym sezonie Premier League. 5 z nich to klasyczni napastnicy, którzy są najbardziej wysuniętymi do przodu graczami w swoich składach. Jedynym wyjątkiem jest prawoskrzydłowy Newcastle United – Miguel Almiron. Do 10 trafień dołożył 1 asystę. Najbardziej zachwycał jesienią ubiegłego roku. Wówczas otrzymał nagrodę dla najlepszego zawodnika miesiąca października, a także zdobył 8 goli i 1 asystę w zalewie 9 spotkaniach.

W całym poprzednim sezonie tylko raz mógł cieszyć się z umieszczenia futbolówki w siatce. Obecnie, wraz z całą drużyną Srok, przeżywa lekki kryzys, ale wciąż potrafi zaskoczyć rywali i pokonać ich bramkarza. Zawsze widać było, że w Paragwajczyku drzemie ogromny potencjał, ale wydobyć go i zamienić na liczby potrafił dopiero trener Eddie Howe. Almiron zdecydowanie zasługuje na chwalebny tytuł gwiazdy tego sezonu.

CASEMIRO

Brazylijczyk zalicza wyborne wejście do Premier League. Doświadczony i utytułowany pomocnik zachwyca fanów Manchesteru United, którzy bardzo szybko pokochali swojego nowego zawodnika. Wydaje się, że to właśnie jego przybycie najbardziej wpłynęło na wielką poprawę gry Czerwonych Diabłów. Ekipa z czerwonej części Mancheteru radzi sobie zdecydowanie gorzej, gdy nie ma go na boisku. Okazał się prawdziwym talizmanem i głównym autorem odmiany United, który był warty każdych pieniędzy podczas letniego okienka transferowego.

Oprócz doskonałej gry w defensywie i przy destrukcji akcji rywali, jest w stanie dołożyć dużo dobrego w ataku. Świadczą o tym chociażby uzyskane 2 bramki i 3 asysty. Były piłkarz Realu Madryt wykonuje także nieco ponad 4 celne długie podania na mecz, co jest bardzo istotne na jego pozycji.




KEVIN DE BRUYNE

Zaskakujące, ale to dopiero pierwszy zawodnik aktualnych mistrzów Anglii w tej drużynie marzeń. Belga nie mogło jednak tutaj zabraknąć. Od lat jest jedną z największych postaci w piłkarskiej Anglii. Nogi z gazu nie zdjął także w tym roku, bo na koncie ma już 4 gole i aż 12 asyst. Jego współpraca z Erlingiem Haalandem wygląda kosmicznie. De Bruyne jest liderem w statystyce największej liczby wykreowanych szans (75!) oraz największej liczby wykreowanych bramkowych okazji (24). Potwierdził tylko, że jest obecnie najlepiej podającym piłkarzem na całym globie. Wciąż jest kluczową postacią w ekipie Pepa Guardioli.

No co tu dużo pisać o jego osobie? Przecież każdy wie jak wielkim magikiem jest 31-letni pomocnik. Cieszmy się, że możemy żyć w czasach, gdy czaruje właśnie na angielskich stadionach.

JAMES MADDISON

Absolutnie najważniejsza postać Leicester City w tym sezonie. Jeden z najlepszych angielskich piłkarzy w trwającej kampanii Premier League. 17 meczów, 9 goli, 5 asyst – dorobek pomocnika Lisów wygląda olśniewająco.

Były zawodnik m.in. Norwich City ma też najwięcej wykreowanych szans (38) w szeregach The Foxes. Jeśli nie mają oni pomysłu, albo nic nie wychodzi, to najlepiej podać piłkę do Maddisona, ponieważ ten zapewne zdoła coś z nią zrobić. Jest też już uznaną marką i kilkukrotnym reprezentantem Anglii, a więc status gwiazdy jak najbardziej do niego pasuje.

NAPASTNICY

ERLING HAALAND

Potwór. Kosmita. Erling Haaland. W tym sezonie te określenia to synonimy. Norweg po 23 ligowych meczach ma na koncie 26 bramek oraz 4 asysty. Pobił już wiele rekordów, a wszystkie znaki na niebie wskazują, że nie zamierza się na tym zatrzymać. Jeśli ktoś uważał, że przeskok z niemieckiej Bundesligi do Premier League przerośnie 22-letniego snajpera to się grubo pomylił.

Dość powiedzieć, że już po pierwszych 10 meczach na arenach najlepszej ligi świata miał aż 15 trafień na koncie. Kolejni obrońcy próbowali znaleźć sposób na jego zatrzymanie, ale to on zawsze dawał radę ich przechytrzyć i trafiał do siatki. Nikt w całej historii ligi angielskiej nie miał tak dobrego debiutanckiego sezonu. Wydaje się, że to właśnie Haaland powinien być kapitanem Gwiazd Północy.




MARCUS RASHFORD

W ostatnim czasie można usłyszeć wiele głosów, że to właśnie Rashford jest najlepszym piłkarzem świata po rozegraniu katarskich Mistrzostw Świata. Nie będą to wcale przesadzone opinie.

Nikt na pewno nie trafia po Mundialu tak często jak atakujący Manchesteru United. Piekielną skuteczność Rashford w lidze rozpoczął jeszcze w tamtym roku. Dokładnie 27 grudnia 2022 roku, gdy ukąsił Nottingham Forest. Od tamtej pory rozegrał 9 spotkań w Premier League, i tylko w jednym z nich nie trafił do siatki! Łącznie uzbierał 14 goli i 3 ostanie podania w bieżącej kampanii. Został wybrany najlepszym zawodnikiem poprzedniego miesiąca w Premier League. Zdeklasował konkurencję w tym wyścigu.

Wielkie odrodzenie Rashforda ma oczywiście ogromny wpływ na dorobek punktowy Manchesteru United. Teraz już nikt na Old Trafford, nawet przez chwilę, nie myśli o sprzedaniu reprezentanta Anglii.

TRENER

EDDIE HOWE

Na północnych ławkach trenerskich mamy Jurgena Kloppa, Erika ten Haga, Pepa Guardiolę czy Brendana Rodgersa, ale mimo tego wybór nie mógł być inny niż Eddie Howe. Wydawało się, że będzie tylko opcją tymczasową dla bogatych właścicieli Newcastle United. Finalnie okazało się, że Eddie Howe i drużyna pasują do siebie idealnie, a angielski trener stworzył z nich jedną z najlepszych drużyn w całej lidze. Znalazł sposoby na wydobycie pełni potencjału z lwiej części swoich podopiecznych. Do pełni szczęścia brakuje nagrody w postaci awansu do europejskich pucharów w tym sezonie lub krajowego pucharu (zagrają w finale tegorocznej edycji Carabao Cup z Manchesterem United na Wembley), ale nawet teraz można ocenić jego prace w Newcastle na wielki plus. Zwłaszcza w bieżącej kampanii.

ZESPÓŁ GWIAZD POŁUDNIA

BRAMKARZ

AARON RAMSDALE

23 spotkania, 23 stracone bramki, 9 czystych kont, 70% udanych interwencji – Aaron Ramsdale rozgrywa bardzo dobry sezon w bramce Arsenalu. Nie jest przesadnie wybitny, ale nie zalicza też właściwie żadnych wpadek. Z nim między słupkami Kanonierzy mogą czuć się o wiele pewniej. Dobrze zarządza i komunikuje się z linią obrony. Widać, że już teraz pomimo młodego wieku, odgrywa ważną rolę w szatni zespołu dowodzonego przez trenera Mikela Artetę.

Golkiperowi zdarza się też niejednokrotnie rozegrać prawdziwe show i w pojedynkę obronić korzystny wynik dla Kanonierów. Tak było chociażby przy okazji ostatnich North London Derby na obiekcie Tottenhamu. Postawił wtedy w bramce prawdziwy mur nie do skruszenia.

OBROŃCY

REECE JAMES

Ciężki był wybór na pozycji prawego defensora południa. Równie dobrze moglibyśmy tutaj zobaczyć Bena White’a, który rozgrywa świetny sezon w barwach Arsenalu, a właśnie na tę pozycję został przestawiony dopiero od tej kampanii. Ostatecznie trafił tu jednak Reece James.

Zawodnik, który, gdy tylko jest zdrowy to potrafi wnosić sporo pozytywnego wpływu na poczynania defensywne, jak i ofensywne ekipy Chelsea. Zdobywanie goli oraz asyst to w jego przypadku normalność. Swoim efektownym stylem gry idealnie pasuje do tego czym tak naprawdę ma być Mecz Gwiazd.

Nękająca go kontuzja kolana zabrała mu znaczną część tego sezonu. Do tej pory zdołał rozegrać tylko 10 ligowych spotkań w tej kampanii. Zanotował 1 bramkę oraz tyle samo asyst. Doskonale wiemy jednak na co go stać, gdy tylko jest w pełny sił. Dlatego zapraszamy go na miejsce prawego obrońcy Drużyny Gwiazd Południa.

THIAGO SILVA

Defensywa Chelsea bez Thiago Silvy wygląda długimi momentami jak zgraja nieokrzesanych dzieciaków, którzy pierwszy raz wyszli na boisko piłkarskie. Brazylijczyk swoją obecnością utrzymuje w ryzach obronę The Blues. W całej kampanii został przedryblowany tylko 4 razy! Żaden inny obrońca Premier League, który rozegrał przynajmniej 15 spotkań, nie może pochwalić się w tym sezonie równie dobrym wynikiem. Do swojej doskonałej gry w obronie, dokłada sukcesywnie świetne statystki w elemencie kreowania akcji już od własnej połowy. Konsekwencją tego są chociażby 2 asysty po 20 ligowych meczach.

W zespole prowadzonym przez Grahama Pottera ma najwięcej przechwytów (29), wybić piłki (88), celności podań (90,7%), liczby celnych długich piłek na mecz (5.1), a także zablokowanych uderzeń (22). W tych dwóch ostatnich klasyfikacjach znajduje się też w TOP 6 całej ligi. Swoim nazwiskiem, ale też przede wszystkim postawą w tej kampanii zasługuje na tytuł gwiazdy.

WILLIAM SALIBA

Okrzyknięty przez nas odkryciem sezonu w zestawieniu najlepszych graczy pierwszej części sezonu. Nie bez powodu. Genialny w obronie, równie świetny w elemencie rozgrywania (blisko 92% celności podań) i wyprowadzenia piłki do drugiej linii, silny, szybki, posiada wysoką boiskową inteligencję – czego chcieć więcej? Francuz jest po prostu prawdziwym generałem The Gunners.

21-latek może się też pochwalić 2 bramkami oraz 1 asystą. Oczywiście, zdarzają mu się też słabsze mecze, ale to tylko pojedyncze wyjątki. Bez wątpienia w swojej optymalnej formie z tej kampanii, jest podstawowym stoperem, nawet w każdej innej drużynie na całym świecie.

OLEKSANDR ZINCHENKO

Ma w sobie to „coś”. Ukrainiec potrafi w tym sezonie wchodzić na naprawdę niesamowicie wysokie obroty. Wygląda wtedy imponująco, a Arsenal tylko na tym korzysta. Jego dorobek (1 gol i tyle samo asyst w 16 meczach) nie powala na kolana, ale to nie same liczby są tutaj najważniejsze w przypadku byłego gracza Manchesteru City.

Letni nabytek The Gunners momentami jest po prostu wszędzie. Czasami można odnieść wrażenie, że chyba wynalazł maszynę do klonowania i przed chwilą do niej wsiadł. Ma żelazne płuca i niezłomny charakter, które pozwalają mu na taki styl gry. Zawsze ma wielki udział w kontroli nad środkową strefą boiska przez Kanonierów. Niejednokrotnie bierze udział bezpośrednio w kreowaniu ataków. W defensywie też zdecydowanie bardziej props niż hejt.

POMOCNICY

BUKAYO SAKA

W Arsenalu kochają go bezgranicznie. Trzeba jednak przyznać, że mają za co. 23 mecze, 9 goli, 8 asyst, gol średnio co 220 minut, 50 wykreowanych szans (TOP 6 ligi), piąte miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej – a i tak te wszystkie wyśmienite liczby nie będą w stanie oddać tego jak wielki jest wpływ 21-latka na grę The Gunners. Bez niego na pewno nie prowadziliby w ligowej tabeli. Zasiadanie na fotelu lidera to w wielkiej zasłudze równa forma Saki.

Wielkim pokazem jego umiejętności był styczniowy mecz z Manchesterem United na Emirates Stadium. Młody Anglik zdobył wspaniałą bramkę na 2:1, gdy popisał się chirurgiczną precyzją przy strzale z dystansu. Bardzo ważne, że nie pęka przy okazji starć z najtrudniejszymi rywalami. Dość powiedzieć, że w starciach z Big Six w tym sezonie zdobył aż 5 goli oraz zaliczył 2 asysty w 7 spotkaniach. Wielkie mecze mu nie straszne, więc w takim wydarzeniu na pewno też, by sobie doskonale poradził.

MARTIN ODEGAARD

Magik. Czarodziej. Po prostu Martin Odegaard. Wiele najlepszych zagrań autorstwa 24-latka w tym sezonie wywoływało klasyczny efekt opadniętej szczęki i oczy przecieranych ze zdumienia. Prawdziwy architekt z najwyższej półki w szeregach lidera Premier League. Norweg rozegrał 22 mecze, w których zaliczył 8 goli oraz 7 asyst. To jednak nie koniec jego świetnie prezentujących się liczb.

51 wykreowanych szans (TOP 5 ligi), 13 wykreowanych bramkowych okazji (TOP 5 ligi), 1.3 wygranej piłki w polu karnym na mecz (TOP 5 ligi). A i tak najmilej patrzy się nie na liczby osiągane przez Norwega, a na samą jego grę. Genialnie wygląda właściwie jego każdy kontakt z piłką. Zawsze można wtedy liczyć, że za chwilę zobaczymy coś niesamowicie efektywnego i efektownego. Ktoś taki po prostu musi trafić do Drużyny Gwiazd Południa, a nawet zostać jej kapitanem.




JAMES WARD-PROWSE

W kontekście pomocnika Southampton przywoływany był udział w potencjalnym konkursie rzutów wolnych (brakuje mu tylko jednego trafienia ze stojącej piłki do pobicia rekordu Davida Beckhama w klasyfikacji największej liczby goli bezpośrednio z rzutów wolnych), ale jak najbardziej zasłużył on też na udział w samym Meczu Gwiazd. Jest bezapelacyjnie liderem Świętych, a także personą, która chyba jako jedyna może uratować ich przed spadkiem do Championship. Pewnie gdyby nie on, już teraz byliby murowanymi faworytami do degradacji na zaplecze angielskiej elity.

Wystarczy powiedzieć, że brał udział przy 8 z wszystkich 19 bramek The Saints w tej kampanii. Złożyło się na to 6 bramek (połowę z nich uzyskał po strzałach z wolnych) oraz 2 asysty. Na pewno dałby sobie spokojnie radę w ekipach z czołowych miejsc w tabeli. Dlatego też, może być umieszczony tuż obok wielkich nazwisk w tej Drużynie Gwiazd.

GABRIEL MARTINELLI

Arsenal zdominował nam tę jedenastkę, ale takie przywileje lidera. Kolejnym reprezentantem zespołu z północy Londynu jest Gabriel Martinelli. W ostatnich tygodniach w lekkim dołku, ale na pewno nie oznacza to, że nagle zatracił wszystkie swoje umiejętności i talent. A obie te rzeczy ma naprawdę na wysokim poziomie.

Udowodnił to najlepiej w pierwszej części sezonu. To wtedy zachwycał wszystkich łatwością z jaką zdobywał kolejne bramki. Łącznie uzbierał ich już 8. Dołożył do tego 2 asysty. Jego najlepszym meczem był występ z Liverpoolem, gdy zanotował po jednym golu i ostatnim podaniu. W ofensywie nie ma dla niego chyba żadnych limitów. Kocha mieć piłkę przy nodze, a do tego świetnie czyta grę i wykorzystuje wolne korytarze pozostawione przez obrońców rywali.

NAPASTNICY

IVAN TONEY

Na ostatniej prostej wyprzedził kandydaturę Aleksandara Mitrovicia z Fulham. Z całym szacunkiem do sympatycznego Serba, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że Toney na ten moment wygląda od niego zdecydowanie lepiej.

Napastnik Brentford zdobył już 14 bramek (TOP 4 ligi), 3 asysty, 3 wywalczone rzuty karne (najwięcej w lidze) oraz 9 wykreowanych bramkowych szans (TOP 10 ligi). The Bees plasują się na 9. miejscu w tabeli. Zdecydowanie zadowala to ich fanów, którzy nie będą musieli się stresować tym, czy ich drużyna utrzyma się na kolejny sezon w angielskiej ekstraklasie. Wielka w tym zasługa Toneya, którym już teraz zaczynają się interesować największe angielskie marki.

HARRY KANE

Jego nie mogło tutaj zabraknąć. Anglik w tym sezonie stał się najlepszym strzelcem w historii Tottenhamu. Znamienne, bo podczas bieżących rozgrywek jest bez wątpienia liderem Spurs, a także często ich jedyną nadzieją na korzystny rezultat. W końcu aż 4 razy zdarzyło się, że to on był autorem jedynych bramek dla Spurs, które w ogólnym rozrachunku pozwalały im zainkasować 3 punkty. Dorobek 17 goli i 1 asysty w 23 meczach zasługuje na salwę braw. Napastnik Kogutów do siatki trafia średnio co 125 minut!

Wciąż ma niesamowity instynkt snajpera, ale jednocześnie nadal potrafi zejść głębiej po piłkę, by wspomóc rozegranie. Atakujący wypracował już 41 szans w tym sezonie i należy do czołowej dziesiątki ligi w tej klasyfikacji. Podobnie ma się sytuacja w zestawieniu dotyczącym liczby oddanych celnych strzałów na mecz (1.7). Harry stanowi nieustanne zagrożenie dla defensywy oponentów.

Na minus zdecydowanie wypada jednak jego współpraca z Heung-min Sonem. Wydaje się jednak, że w tym przypadku wina zdecydowanie bardziej leży po stronie Koreańczyka, który wygląda bardzo mizernie już od sierpnia tamtego roku. Kane nadal nie schodzi natomiast poniżej pewnego poziomu, którym w jego przypadku jest właśnie na poziomie gwiazdy ligi angielskiej.




TRENER

MIKEL ARTETA

Wielu kibiców Arsenalu poszło, by za nim w ogień. Pozwolił im przypomnieć o najlepszych latach w wykonaniu swojego klubu. Dał też ponowną wiarę w pierwszy od 19 lat triumf w rozgrywkach Premier League. Zdecydowanie postać, która swoją charyzmą zasługuje na znalezienie się na ławce trenerskiej tego elitarnego zespołu.