Za nami kolejny długi, emocjonujący sezon naszej ukochanej angielskiej ekstraklasy. Nadeszła więc pora na podsumowania. Zaczynamy od najlepszych z najlepszych. Oto jedenastka sezonu 2021/22 w Premier League!

BRAMKARZ

JOSÉ SÁ

Wątpliwości co do wyboru najlepszego bramkarza minionego sezonu w Premier League były dość spore. Koniec końców zdecydowaliśmy się postawić na portugalskiego golkipera, który nie raz ratował ekipę Wolves. Fantastycznymi występami z Southampton (1:0), Norwich (0:0), czy Tottenhamem (2:0) sprawił, że na Moulinex nikt nie zdążył wspomnieć o Ruim Patricio. Mierzący 192 cm wzrostu golkiper opuścił w tym sezonie tylko jedno spotkanie. W każdym, w którym wychodził na murawę w pierwszym składzie, dawał z siebie wszystko i zawsze stanowił podporę obrony swojego zespołu. Przed ostatnią kolejką, José Sá miał rozegranych w Premier League 3240 minut i zanotowanych aż 120 obron. Pod tym względem przed meczem z Liverpoolem wyprzedzali go tylko Kasper Schmeichel, David de Gea i Illan Meslier. Wybór bramkarza w najlepszej jedenastce do najłatwiejszych nie należał, ale chyba podjęliśmy dobrą decyzję, prawda?

OBROŃCY

TRENT ALEXANDER-ARNOLD

23 lata, trzeci finał Ligi Mistrzów i kolejny fantastyczny sezon. Miniona kampania w wykonaniu bocznego obrońcy Liverpoolu potwierdziła tylko, że jest on jednym z najlepszych na swojej pozycji. Jedenastkę budowaliśmy jeszcze przed zakończeniem ostatniej kolejki, dlatego będziemy bazować na statystykach nie uwzględniając meczu z Wolverhampton. 2763 minuty, dwie bramki i dwanaście asyst w samej lidze. Pod tym względem spośród wszystkich obrońców Premier League mógł z nim konkurować tylko Reece James i Andy Robertson. Majsterszykiem w wykonaniu Anglika z pewnością były spotkania z Leeds United (3:0), Newcastle United (3:1) czy West Hamem (1:0). Biorąc pod uwagę cały miniony sezon, TAA miał blisko 97 kontaktów z piłką na mecz, stworzył 18 stuprocentowych sytuacji i 17 razy kończył mecz z czystym kontem. Choć takowej statystyki w tym sezonie nie prowadziliśmy – Arnold w naszych jedenastkach kolejki znalazł się pewnie kilkanaście razy. Nic dziwnego, skoro to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy boczny obrońca w Premier League.

VIRGIL VAN DIJK

Lider defensywy Liverpoolu od swoich przenosin na Anfield nieustannie pokazuje to samo. Wygląda jak urodzony wódz linii defensywnej, stanowi kluczowe ogniwo nie tylko pod względem sportowym, ale i mentalnym. Widać to zresztą po tym, że omijał mecze tylko z powodów zdrowotnych, a jeśli grał, to „od dechy do dechy”. Nie można więc mieć żadnych wątpliwości co do jego nominacji do jedenastki sezonu. Poprzednia kampania dość dosadnie pokazała, ile znaczy jego absencja dla zespołu Jürgena Kloppa.

Tylko defensywa Manchesteru City mogła równać się linii obrony The Reds, a zasługi Holendra były w tym ogromne. Utrzymywał stały, wysoki poziom, jeśli chodzi o poczynania defensywne, lecz oferował też dużo więcej. Zaliczył najwięcej podań z całej ligi, pomijając piłkarzy Manchesteru City. Dorzucił też trzy trafienia – wszystkie po rzutach rożnych.

Jamie Redknapp twierdzi, że nikt w Liverpoolu nie powinien zarabiać więcej od wychowanka Willem II. Klopp nazywa go najlepszym obrońcą na świecie. Po takim sezonie można zrozumieć ich wypowiedzi. Za nami kolejny fenomenalny sezon van Dijka. Trzy i dwa lata temu lądował w drużynie sezonu – tym razem my przyznajemy mu podobne wyróżnienie.

ANTONIO RÜDIGER

Niemiec żegna się z Chelsea nominacją do naszej jedenastki sezonu. To nie był idealny sezon Rudigera, ale wciąż na tyle efektowny, by zasłużyć na to miejsce. Jeśli zdarzały mu się wpadki, to głównie w Lidze Mistrzów, natomiast w rozgrywkach Premier League był tym obrońcą, na którym mógł polegać cały sezon Thomas Tuchel. Niemiec zaliczył 65% udanych prób odbiorów piłki (5. miejsce w lidze) i w końcu strzelił pięknego gola z dystansu. Jako lider trzeciej defensywy w lidze był nieoceniony przy wyprowadzaniu piłki, a jego szybkość kluczowa przy wysokiej linii obrony Chelsea. To, jak ważny był dla tego zespołu, pokazuje także reakcja Tuchela na jego odejście – Niemiec ewidentnie ma żal do zarządu The Blues, mówiąc że traci filar defensywy. Bez powodu nie trafia się do Realu Madryt.

JOÃO CANCELO

Wielokrotnie zadziwialiśmy się rolą znalezionej Portugalczykowi przez Pepa Guardiolę. Nominalny boczny obrońca hasa do przodu, ścina do środka i długimi momentami operuje o dodatkowy środkowy pomocnik. Kataloński menedżer znalazł w nim idealnego piłkarza do swojego systemu. Tak wszechstronny i inteligentny zawodnik okazał się jednym z kluczy do mistrzostwa Manchesteru City.

Cancelo kończy sezon z największą liczbą podań w całej Premier League, co dokładnie pokazuje jego funkcję w zespole Obywateli. Wychowanek Benfiki to chodzący dowód na widoczny w ostatnich latach trend przesuwania ciężaru rozegrania na bocznych defensorów. Sam fakt, że ominął tylko dwa mecze ligowe, wychodząc w pozostałych w podstawowym składzie, pokazuje bardzo ceni go znany z rotacji menedżer.

Czy to na prawej, czy na lewej stronie obrony – Cancelo zawsze pokazywał szalenie wysoki poziom i niesamowity ciąg do przodu. Nawet jeśli czasem zdarzało mu się spisywać troszkę gorzej, gdy trzeba było przerwać akcję rywali, to można na to przymknąć oko. Wszak City to najlepsza defensywa ligi.

POMOCNICY

KEVIN DE BRUYNE

Zawodnik Sezonu w Premier League i nie można powiedzieć, że to nagroda na wyrost. Belg zawsze słynął z wysokiej pozycji w klasyfikacji asyst oraz kluczowych podań, a teraz dodał zdobycze bramkowe. W tym sezonie strzelił aż 15 goli, co jak na środkowego pomocnika robi ogromne wrażenie. Dołożył do tego 8 asyst, będąc niekwestionowanym liderem i w wielu meczach kapitanem City. Statystyk komplementujących De Bruyne jest więcej: najwięcej akcji kreujących bramki na 90 minut w lidze, największy współczynnik xA (oczekiwanych asyst) na 90 minut w lidze, 88 kluczowych podań (tylko Alexander-Arnold miał więcej – o jedno podanie). Można wymieniać i wymieniać, ale najlepiej byłoby obejrzeć go w akcji. Zasuwał w obronie i odbierał piłkę, napędzał ataki rajdami, wrzucał piłki ze stałych fragmentów, dośrodkowywał z gry, podawał, strzelał. Przypieczętował to wszystko wczoraj: odebrał piłkę pod polem Aston Villi, wjechał w pole karne mijając obrońcę i wyłożył piłkę do pustej bramki Gundoganowi, co dało decydującego o tytule mistrzowskim gola.

DECLAN RICE

Gdy sezon temu mówiło się o ofertach rzędu 100 milionów funtów za Declana Rice’a, wielu pukało się w głowę. Kampania 21/22 udowadnia, że to godziwa cena za Anglika. Kapitan West Hamu już całkowicie przejął rolę lidera drużyny, będąc nie tylko destruktorem w środku pola, ale też kreatorem. Poprawił swoją grę z piłką przy nodze, notując 4 asysty w lidze jako defensywny pomocnik. Wyróżniał się zwłaszcza przechwytami – zaliczył ich najwięcej w lidze (96), będąc jedynym pomocnikiem w czołowej 5 tego zestawienia. Był łącznikiem między dobrą w tym sezonie defensywą West Hamu, a atakiem złożonym z super ofensywnych Antonio i Bowena. Głównie to dzięki niemu i dwóm wymienionym bohaterom, Młoty miały do ostatniej kolejki szanse na kwalifikację do Ligi Europy.

RODRI

To naturalne, że w zespole z taką ofensywą jak De Bruyne, Mahrez, Foden, Jesus, Gundogan, Sterling czy Bernardo Silva, zawodnicy bardziej defensywni są mniej widoczni. Ale my po ostatnim gwizdku meczu z Aston Villą nie mieliśmy wątpliwości. To Rodri był kluczowym ogniwem w drużynie Guardioli, to on pozwolił tej drużynie sięgnąć po 4 tytuł w 5 ostatnich latach. I nie chodzi nawet o to, że znacznie poprawił swoje strzeleckie wyniki – chociaż 7 goli w tym sezonie ligowym robi wrażenie, w tym wczorajsza pasówka wprost do siatki Robina Olsena – ale o to, jak spaja ten zespół w każdej fazie akcji. To on odbiera piłkę już na połowie przeciwnika, gdy cała drużyna zamyka przeciwnika w zamku hokejowym (284 zdobywał piłkę dla swojego zespołu, najwięcej w lidze). Także Rodri strzelił gola w doliczonym czasie na zwycięstwo z Arsenalem. I to on zablokował Fabinho w ostatnim, kluczowym meczu z Liverpoolem, gdy Brazylijczyk był już pewien bramki dla The Reds. Niesamowity zawodnik.

NAPASTNICY

JARROD BOWEN

Pamiętacie zachwyty nad Dimitrim Payetem w sezonie 2015/16? To, co wyczyniał Francuz na murawach Premier League, było wówczas istnym kosmosem. Zanotował wówczas 9 goli i 12 asyst. Czemu od tego zaczynamy? Bo chcemy wam uświadomić, świetną kampanię zaliczył Jarrod Bowen. Otóż Anglik przebił Francuza w kanadyjce. Ma w obecnych rozgrywkach 12 bramek i 10 finalnych podań.

Ściągnięty z Hull skrzydłowy okazał się w tym sezonie absolutnym liderem ofensywy West Hamu. W dużej mierze to dzięki niemu w pierwszej części sezonu mogli marzyć o miejscu w pierwszej czwórce, a ostatecznie zakwalifikowali się do europejskich pucharów. Anglik to mocny kandydat do miana zawodnika sezonu spoza ekip Big Six. W sumie to można bez specjalnych kontrowersji nazwać go nawet faworytem do takiego wyróżnienia.

Bowen to jeden z trzech piłkarzy (obok Mohameda Salaha i Masona Mounta), którzy zaliczyli double-double w sezonie 2021/22 angielskiej ekstraklasy. Jakim cudem nie zagrał jeszcze dla drużyny narodowej? Tego nie wiemy. Ale w tych rozgrywkach był jednym z najlepszych angielskich piłkarzy. Naprawdę, chapeau bas!

MOHAMED SALAH

Gdyby Mo Salah w ostatnich kilku kolejkach kręcił takie same liczby jak wcześniej, prawdopodobnie mówilibyśmy o fantastycznym, a może nawet historycznym sezonie w wykonaniu Egipcjanina. A tak mówimy tylko o bardzo dobrym. Konkurencja w przedniej formacji Liverpoolu nie od dziś jest ogromna, a mimo to Salah wciąż jest jej liderem. Nie zmieniło tego przyjście Diogo Joty, nie zmienił tego również transfer Luisa Diaza. W mijającym sezonie Premier League, był skrzydłowy Romy czy Chelsea zanotował 22 gole i do swojego dorobku dorzucił 13 asyst (statystyki sprzed meczu z Wolves). Mimo 35 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej Egipcjanin nie został wybrany najlepszym zawodnikiem Premier League 2021/22. Mo Salah w lidze trafiał do bramek rywali co 124 minuty, miał blisko 50 kontaktów co mecz, notował 0,6 gola na spotkanie i w każdym meczu oddawał średnio 4 strzały. To kolejna kampania, w której nie pomyśleliśmy nawet, żeby pominąć najlepszego strzelca ligi. A to już nie pierwszy raz, gdy wybór najlepszego tria ofensywnego Premier League to bułka z masłem.

HEUNG-MIN SON

Czy to jeden z najbardziej niedocenianych napastników w Premier League? Zarzucimy klasykiem i powiemy – nie wiemy, choć się domyślamy. Przed ostatnią kolejką Koreańczyk miał na swoim koncie 21 goli. Pod tym względem był tylko gorszy od Momo Salaha. Zawodnik Kogutów kolejny sezon z rzędu stworzył z Harrym Kanem istny duet marzeń. Wspomniana dwójka przyczyniła się w tym sezonie do zdobycia aż 52 bramek w lidze. To prawie 80% (!) całego strzeleckiego dorobku Kogutów w tym sezonie. Nie do wiary, prawda? Wracając do suchych statystyk Sona… są one rewelacyjne. Gol co 139 minut, 0,6 bramki na mecz, prawie 50 kontaktów z piłką na jedno spotkanie. Być możę Koreańczyk zawiódł pod względem liczby wykreowanych sytuacji (w lidze miał stworzonych 10 stuprocentowych szans), jednak pod względem asyst wyprzedził w lidze takich zawodników jak Cristiano Ronaldo, Bukayo Saka czy Riyad Mahrez. Siedem asyst w lidze to taki sam dorobek jak ten, którym może pochwalić się Kevin de Bruyne. Koniec końców to chyba nie taki zły wynik, prawda?