Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 1. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

FRASER FORSTER

W swoim debiucie w barwach Tottenhamu miał tylko jedno, może nie najprostsze, ale jednak w pełni wykonalne zadanie – zastąpić tego dnia niedysponowanego Hugo Llorisa. Nie sprostał jednak temu wyzwaniu, bo już po zaledwie kwadransie gry popełnił błąd, który kosztował Koguty utratę bramki. Powinien łatwo obronić strzał, po którym piłka dość wolno leciała w jego kierunku, ale Anglik bardzo nieprzytomnie i niefrasobliwie odbił piłkę wprost pod nogi Vitaly’ego Janelta, który wpakował futbolówkę do pustej bramki. W drugiej połowie pokonał go również Ivan Toney, ale w tym przypadku angielski golkiper nie miał właściwie nic do powiedzenia. W trakcie meczu obronił też kilka (dokładnie 3) strzały przeciwników, ale błąd przy pierwszym trafieniu Brentford zadecydował, że jednak znalazł się on tym zestawieniu, bo w ogólnym rozrachunku nie był to wyjątkowo zły występ.

OBROŃCY

SERGE AURIER

Właściwie cała linia defensywa Nottingham Forest po meczu z Manchesterem United zasłużyła na znalezienie się w tej antyjedenastce. Przegrana 0:3 rzecz jasna nie wzięła się znikąd. Zdaję się jednak, że najgorszym przedstawicielem bardzo mizernej obrony Tricky Trees był właśnie Serge Aurier. Kompletnie bezproduktywny w ataku. Długimi fragmentami wyglądał jakby najadł się za dużo podczas Świąt i teraz przez to był bardzo ociężały. W grze obronnej dawał się łatwo zaskakiwać Czerwonym Diabłom. Naprawdę katastrofalny wieczór Auriera na Old Trafford.

DANIEL AMARTEY

Około 2. minuty wytrzymał Amartey bez popełnienia fatalnego błędu w meczu z Newcastle. Już po 120 sekundach bezmyślnym wejściem w nogi oponenta sprokurował rzut karny dla Srok, który na bramkę zamienił Chris Wood. W dalszej części meczu znów kompletnie nie nadążał za tempem rywali i wielokrotnie był spóźniony. Końcowy rezultat 0:3 mówi sam za siebie.

WOUT FAES

U boku Amarteya występował właśnie Wout Faes. Trzeba przyznać, że ciężko wybrać, który z tych dwóch Panów był w starciu z Newcastle United gorszy. Naprawdę oboje prześcigali się w popełnianiu idiotycznych błędów. Faes już po niespełna 2 minutach gry niecelnym podaniem głupio stracił piłkę blisko swojego pola karnego, a kilka sekund później Amartey sprokurował jedenastkę dla The Magpies. W dalszej części meczu Belg dalej zupełnie za darmo wielokrotnie oddawał piłkę oponentom. Często też źle się ustawiał i był spóźniony. Przeciwko Newcastle w tym sezonie nie można sobie pozwolić na tak przeciętną grę w obronie.

TYRONE MINGS

Tyrone Mings Anglik zaliczył spore błędy przy właściwie każdej bramce zdobytej przez Liverpool w trakcie potyczki na Villa Park. Najpierw nie upilnował Mohameda Salaha, które trafił do siatki, później piłka odbiła się od niego zanim Van Dijk skierował ją do bramki, a na koniec dał sobie założyć siatkę przy trafieniu 18-letniego Stefana Bajceticia. W przeciągu całych 90. minut Mings też miał wiele innych błędnych zagrań. Kompletnie nie radzimy sobie w elemencie wyprowadzania piłki do przodu. Darwin Nunez łatwo uciekał mu w naprawdę wielu momentach, ale obrońcę Villi ratowała nieskuteczność Urugwajczyka. Jeśli napastnik The Reds byłby choć trochę bardziej skuteczny, to Mings byłby mocno zamieszany w stratę jeszcze większej ilości goli niż 3, co i tak jest oczywiście katastrofalnym wynikiem.

LIAM COOPER

Został zjedzony przez Erlinga Halaanda. Obrońca Leeds United kompletnie nie radził sobie z upilnowaniem Norwega. Inni gracze Manchesteru City również byli dla niego nieuchwytni. Kapitan Pawi popełniał wiele prostych błędów. Długimi fragmentami był zagubiony jak dziecko we mgle. Dodatkowo podejmował wiele złych wyborów przy wyprowadzaniu piłki i zaliczał sporo niecelnych podań. Właśnie przez jedno z takich zagrań padła druga z bramek Manchesteru City, która idzie w bardzo dużej mierze właśnie na konto win Coopera. W końcu trener Jesse Marsch podjął decyzję, by zdjąć go przedwcześnie do bazy.

POMOCNICY

HARVEY BARNES

Kompletnie nieudany występ zanotował w Boxing Day skrzydłowy Lisów. Anglik nie oddał żadnego strzału, choćby niecelnego, przeprowadził zaledwie jeden udany drybling, a przez ponad 70 minut odnotował raptem 30 kontaktów z piłką. W konsekwencji Barnes zakończył spotkanie przed upływem 90 minut. W ostatnich kolejkach regularnie wpisywał się na listę strzelców, jednak na powrót formy po Mundialu musimy jeszcze poczekać.

YVES BISSOUMA

Po przenosinach z Brighton Malijczyk wciąż nie potrafi wejść na odpowiednio wysoki poziom. Grając w dwójce z Højbjergiem znacznie odstaje od niego poziomem gry, co przekłada się na bezbarwne występy. W dodatku to już kolejny mecz 26-latka, który kończy z żółtą kartką na koncie. To czwarte napomnienie pomocnika Kogutów, a warto odnotować, że na boisku spędził niespełna 700 minut.

YOURI TIELEMANS

Nie był to udany powrót Leicester do rozgrywek ligowych i nie było to też udane popołudnie dla belgijskiego pomocnika. 25-latek nie zdołał przełamać ofensywnego impasu Lisów i właściwie nie wyróżniał się na tle naprawdę przeciętnie wyglądającej drużyny Brendana Rodgersa. W zagraniach Tielemansa było sporo niedokładności skuteczność podań to 77%, ponadto Belg nie zdołał oddać choćby jednego strzału na bramkę.

ANTONY

Brazylijczyk nie zapamięta dobrze swojego pierwszego Boxing Day w Anglii. Skrzydłowy Czerwonych Diabłów próbował i tego nie możemy mu odmówić, jednak na tym się skończyło. Właściwie 22-latek miał jedną, naprawdę dobrą okazję, jednak całkowicie ją zaprzepaścił, strzelając prosto w bramkarza. Poza tym Antony oddał tylko jeden, w dodatku niecelny strzał. Nie zachwycał również dryblingami, a także celnością zagrań. Na tle dobrze dysponowanej drużyny Manchesteru United, Brazylijczyk znacznie odstawał we wtorkowym meczu.

NAPASTNICY

DARWIN NUNEZ

Rabini będą podzieleni. Jedni powiedzą, że to był nawet dobry występ Urugwajczyka (w końcu Nunez został nawet wybrany najlepszym zawodnikiem meczu z Aston Villą), bo dochodził do sytuacji i był aktywny przez swój cały pobyt na boisku, a drudzy stwierdzą, że liczba zmarnowanych okazji przez Nuneza była nie do przyjęcia. My zaliczamy się zdecydowanie do tych drugich. Darwin był najbardziej nieskutecznym graczem w całej kolejce. Większość genialnych sytuacji, które miał nie tylko nie zamieniał na gole, ale kilka razy nawet nie trafiał w światło bramki. Zmarnował co najmniej 4 wyśmienite okazje podczas ostatniego starcia z The Lions. W momencie wykańczania akcji kompletnie sobie nie radzi. Miał też problem czasami z podejmowaniem odpowiednich decyzji w polu karnym przy kreowaniu ataków, gdy nie odnajdywał lepiej ustawionych partnerów.