Od początku okienka transferowego cel numer jeden Manchesteru United wydawał się być powszechnie znany. Mowa oczywiście o środkowym pomocniku z prawdziwego zdarzenia. Przez większość czasu głównym kandydatem pozostawał Frenkie de Jong. Jednak kiedy przenosiny Holendra zaczęły stawać się coraz mniej realne, działacze Manchesteru United znaleźli rezerwową opcję. Planem B miał być Adrien Rabiot. Negocjacje z matką Francuza na szczęście spełzły na niczym, a Richard Arnold — CEO klubu z Manchesteru, zwrócił się do zawodnika, o którym kibice Czerwonych Diabłów nie mogli nawet pomarzyć. Jeden z najlepszych na swojej pozycji. Piłkarz, który w piłce wygrał wszystko, co się dało. Teraz Casemiro szuka w swojej karierze nowego wyzwania. Erik ten Hag potrzebuje z kolei gracza, który zostanie liderem środka pola. Czy obaj panowie dobrze trafili?

Transfer Brazylijczyka jest naprawdę niestandardowy jak na realia Manchesteru United. Przede wszystkim kibice Czerwonych Diabłów przyzwyczaili się już do tego, że sagi transferowe ciągną się tygodniami, a często wszystko kończy się fiaskiem. Po drugie, kto by się spodziewał, że taki zawodnik jak Casemiro może być zainteresowany transferem do klubu, który nie gra nawet w Lidze Mistrzów. Fakty są jednak takie, że zaledwie parę dni od pierwszej plotki przenosiny 30-latka na Old Trafford stały się faktem. Czego więc możemy spodziewać się po Brazylijczyku? Czy jest zawodnikiem, którego potrzebował Erik ten Hag? Jak były gracz Realu Madryt odmieni linie pomocy United?

Wzorowy transfer przeprowadzony w ciszy czy przykład 'panic buy’ za kosmiczne pieniądze?

Nie sposób zliczyć, jak wielu piłkarzy było łączonych z przenosinami na Old Trafford tego lata. W nieskończoność ciągnęły się sagi, chociażby wspomnianego już wcześniej de Jonga czy Antony’ego. Finalnie obie są już zakończone — Holender zostaje w FC Barcelonie, a skrzydłowy Ajaxu przenosi się do Manchesteru United. Jednak nie tylko w przypadku tych dwóch zawodników media siały mętlik w głowach kibiców. Transfer Eriksena również okraszony był ciągłymi plotkami i sprzecznymi informacjami. Także Lisandro Martínez łączony był z przejściem na zachód Anglii niemal od początku okienka. Tym bardziej dziwią więc kulisy transferu Casemiro.

Jak donosi Mario Cortegana — dziennikarz magazynu Marca, Manchester United zaczął pracować nad sprowadzeniem 30-latka na początku miesiąca. Już 19 sierpnia kluby opublikowały oficjalne potwierdzenie, dwa dni później Casemiro został zaprezentowany na Old Trafford przed spotkaniem z Liverpoolem. Swoją drogą prezentacja nowych nabytków przed meczami z odwiecznymi rywalami służy Czerwonym Diabłom. Rok temu Raphaël Varane przywitał się z kibicami przed derbowym spotkaniem z Leeds United. Tamta potyczka zakończyła się okazałym zwycięstwem United aż 5-1. Tym razem wynik nie był może aż tak imponujący, jednak wygrana z The Reds jest zdecydowanie ważniejsza. Nie jest też tajemnicą, że do zmiany klubu Brazylijczyka namawiał właśnie wspomniany przed chwilą Francuz. Według zagranicznych mediów obrońca wydzwaniał do byłego kolegi z Santiago Bernabéu niemal codziennie. Jaką jednak rolę odegrał w podejmowaniu decyzji? Tego się już pewnie nie dowiemy.

Skok na kasę, a może ambicje godne podziwu?

Wracając jednak do samego transferu, warto zastanowić się, co przyczyniło się do tak sprawnego domknięcia całej transakcji. Rzecz jasna pierwsze co przyjdzie na myśl niemal każdemu to pieniądze. I fakt, nie sposób przejść obojętnie obok wynagrodzenia Casemiro. Jego zarobki nie zostały podwojone, jak donosiło wiele hiszpańskich dziennikarzy, jednak Brazylijczyk zgarnął sporą podwyżkę. Według informacji The Athletic pomocnik będzie jednym z najlepiej zarabiających w drużynie. Jego tygodniówka ma oscylować w granicach takiej, jaką otrzymuje David de Gea. Jakbyście przypadkiem zapomnieli, to Hiszpan za siedem dni pracy inkasuje około 375 000 funtów. Tak, David de Gea, 375 tysięcy funtów.

Oczywiście jest to niewyobrażalna kwota i nie ma już nawet znaczenia, kto otrzymuje takie wynagrodzenie. Finanse w piłce rządzą się swoimi prawami i nie mamy na ten temat nic do powiedzenia. Ogromnym błędem byłoby jednak zarzucić byłemu zawodnikowi Królewskich, że pieniądze były jedynym czynnikiem, który namówił go na transfer na Old Trafford. Sam zainteresowany odniósł się zresztą do takich insynuacji podczas swojego pożegnania.

Transfer dla pieniędzy? Ludzie, którzy to mówią, zupełnie mnie nie znają. Mylą się. Gdybym miał zrobić to dla pieniędzy, to odszedłbym 4 lata temu. […] Dołączam do największego klubu w Anglii. Czego szukam? Nowe wyzwania, nowy klub, inny kraj, inna kultura. […] Chcę wygrać Premier League z Manchesterem United — mówił Brazylijczyk.

Casemiro to doświadczony, spełniony zawodnik, który w swojej karierze osiągnął wszystko, co tylko mógł. Do Realu trafił w 2013 roku, w wieku 21 lat. Odejmując jeden rok spędzony na wypożyczeniu w FC Porto, barwy Królewskich reprezentował przez przeszło osiem sezonów. W tym czasie wygrał z Los Blancos 18 trofeów, w tym ikoniczne pięć pucharów Champions League oraz trzy tytuły ligowe. Czemu więc miałby nie podjąć nowego wyzwania?

Niemal każdy zachodzi w głowę, jak można opuścić Real Madryt klub regularnie bijący się o najwyższe cele, na korzyść Manchesteru United, który ostatnimi czasy przypomina nieuporządkowany plac budowy. Należy jednak pamiętać, że w wieku 30 lat Case jest zawodnikiem wciąż głodnym gry, żądnym nowych doświadczeń. Warto też zauważyć, że pozycja, na której występuje reprezentant Canarinhos, nie jest wcale zarezerwowana dla młodzieniaszków. Możemy więc być spokojni, że przed nowym pomocnikiem Manchesteru United jeszcze trzy/cztery może pięć lat gry na najwyższym poziomie. Fakt, ostatni sezon w jego wykonaniu był nieco słabszy, jednak nie musi to od razu oznaczać początku zjazdu u 30-latka. Tym bardziej że całkiem niedawno znowu pokazał się ze swojej najlepszej strony. Mam tutaj oczywiście na myśli występ w Superpucharze UEFA. Drużyna Carlo Ancelottiego pokonała Eintracht Frankfurt 2-0, a Casemiro został wybrany zawodnikiem spotkania.

Czy Casemiro jest typem zawodnika, który pasuje do filozofii gry Erika ten Haga?

Jak wszyscy dobrze wiemy, przez niemal całe okienko transferowe priorytetem pozostawał Frenkie de Jong. Holender to zawodnik o nieco innym profilu niż Casemiro. Przede wszystkim gracz Barcelony nie jest typową 'szóstką’, a raczej wszechstronnym środkowym pomocnikiem. Warto jednak zastanowić się, czy ktoś taki był potrzebny United bardziej niż klasowy defensywny pomocnik. 

Brazylijczyk to piłkarz, który z pewnością nie zachwyci swoimi występami przeciętnego niedzielnego kibica. W dużej mierze jego gra będzie polegała na odpowiednim poruszaniu się po boisku i raczej nie powinniśmy zbyt często oglądać go z piłką przy nodze. Nowy nabytek Czerwonych Diabłów zdaje sobie zresztą z tego sprawę i poruszył ten temat w rozmowie z magazynem Panenka.

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że mecz trwa 97 minut, a piłkarz Realu Madryt może mieć futbolówkę przy nodze średnio przez dwie i pół minuty. Często skupiamy się tylko na tym czasie i mówimy co za jakość, jak dobrze zagrał. Pozostałe 95 minut to bieganie, wypełnianie luk, sprinty, pomoc innym kolegom na boisku. Ludzie zapominają o całej reszcie, kiedy potrzebny jest faul, aby zatrzymać kontratak rywala lub kiedy trzeba zmusić drużynę, do wycofania się. Czasami praca bez piłki jest najważniejsza powiedział 30-latek.

Przy tym wszystkim nie możemy też zarzucić Casemiro, że jest on zawodnikiem w jakikolwiek sposób ograniczającym się jedynie do gry w defensywie. Kiedy trzeba, z powodzeniem potrafi również pomóc drużynie w ataku. Może nie mam tutaj na myśli wykreowanych szans, bo tych ma znacznie mniej niż na przykład Frenkie de Jong. W tym aspekcie wypada bardzo podobnie do Scotta McTominaya w zeszłym sezonie obaj stwarzali dla swoich kolegów średnio 0,8 szansy na 90 minut. Brazylijczyk dysponuje jednak potężnym strzałem z dystansu, co nie raz już nam zaprezentował. Mimo że w ekipie Realu Madryt to on był tym ustawionym najbliżej własnej bramki spośród pozostałych pomocników w słynnym 'trójkącie bermudzkim’, to do momentu jego odejścia to właśnie on strzelił dla drużyny najwięcej goli*. Łącznie 31 w 336 meczach, a w tym chociażby takie perełki jak te z meczu z Juventusem czy Napoli. Pamiętacie?

 

*tyle samo bramek miał Luka Modrić, jednak Chorwat potrzebował do tego aż 438 występów. Obecnie, po transferze Casemiro, 36-latek wysunął się na prowadzenie.

Zakończenie, na które kibice czekali z utęsknieniem

Przede wszystkim transfer Casemiro oznacza koniec legendarnego duetu McFred. Umówmy się, że ta dwójka nie przyniosła Manchesterowi United za wiele powodów do szczęścia. Oczywiste jest, że nowy nabytek wskoczy w miejsce jednego z nich, a może wygryzie nawet ze składu obu Panów. Dotychczas Erik ten Hag układał swój zespół w formacji 4-2-3-1/4-3-3 z co najmniej jednym z pary McTominay/Fred. Ostatni wspólny występ tej dwójki to przegrana 2-1 po bardzo słabym meczu z Brighton. W kolejnym spotkaniu holenderski szkoleniowiec poszukał zmian i zarówno Szkot, jak i Brazylijczyk zagrali po jednej połowie meczu z Brentford. Efekt? Chyba nikomu nie trzeba przypominać, jak zakończyło się to spotkanie…

Oczywiście ani porażka z Mewami, ani ta upokarzająca lekcja futbolu zaserwowana przez drużynę Thomasa Franka nie są wyłącznie winą wspomnianego duetu. Przyczyn należy upatrywać w postawie całego zespołu. Skoro jednak drużyna nie funkcjonuje tak, jak powinna, to zadaniem menedżera jest wyeliminować najsłabsze ogniwa. Bądźmy szczerzy zarówno Fred, jak i McTominay zdecydowanie do nich należą. Jeśli zbyt mało argumentów przemawia za taką tezą w tym sezonie, to wystarczy przypomnieć sobie, co działo się w poprzednim. Nawet jeśli Erik ten Hag szukał piłkarza o nieco innej charakterystyce, to na pewno nie może narzekać na to, kogo dostał. Casemiro to zawodnik, który bez najmniejszych problemów będzie spełniał powierzoną mu rolę. Jego przenosiny otwierają przed holenderskim szkoleniowcem wiele nowych możliwości ustawienia linii pomocy.

Kto najbardziej skorzysta na przyjściu Casemiro?

W pojedynkę żaden z obecnych 'defensywnych’ pomocników nie jest w stanie zapewnić drużynie spokoju z tyłu. Odmienić może to właśnie Case. 30-latek ma wszystko, aby z miejsca stać się prawdziwym liderem środka pola United. Z powodzeniem może on sam wypełniać defensywne obowiązki, co pozwoli ten Hagowi na wystawianie w pierwszym składzie Bruno i Christiana Eriksena, bez straty jakości w grze obronnej. Z kolei Portugalczyk i Duńczyk będą mogli w stu procentach skupić się na wykonywaniu swoich ofensywnych obowiązków, a nie jak często mogliśmy to zauważyć (przynajmniej w przypadku Bruno), wracać się do defensywy i nadrabiać błędy kolegów. 

Inną opcją, na którą może skusić się Erik ten Hag, jest postawienie na duet Casemiro-Fred. The Athletic sugeruje nawet, że możliwość zestawienia tej dwójki razem, była kluczowa przy podejmowaniu decyzji o transferze, a zarazem poprzestania w staraniach o Frenkiego de Jonga. Co jednak myśleć o takim pomyśle? Panowie od długiego czasu występują razem w reprezentacji Canarinhos. Chociażby na ostatnim Copa America, w którym drużyna prowadzona przez Tite uległa dopiero w finale, mogliśmy oglądać taką parę w pięciu z siedmiu możliwych spotkań.

Szkoleniowiec wicemistrzów Ameryki Południowej najczęściej stawiał na formację 4-2-3-1. I w fazie defensywnej faktycznie tak wyglądało to na boisku. Fred razem z Casemiro zostawali na swoich pozycjach i pilnowali obowiązków przed własną bramką. Taktyka ulegała zmianie, kiedy Brazylijczycy przejmowali piłkę. Formacja zmieniała się w coś na kształt 4-1-4-1, a Fred błyskawicznie wędrował znacznie wyżej. W niektórych meczach mogliśmy nawet oglądać byłego gracza Szachtara ustawionego w linii ataku, podczas gdy Case pilnował swoich obowiązków defensywnych.

Czy taki pomysł może wypalić również na Old Trafford? Z pewnością odblokowanie Freda byłoby swego rodzaju kolejnym transferem dla Erika ten Haga. Od kiedy 29-latek został graczem Manchesteru United, nigdy nie potrafił regularnie występować na wysokim poziomie. Być może było to spowodowane tym, że zwyczajnie nigdy nie grał on na odpowiedniej dla siebie pozycji właśnie przez brak defensywnego pomocnika. Kiedy któryś z trenerów ustawił go wyżej, efekty widzieliśmy niemal od razu. Zresztą sami popatrzcie na ten popis w meczu z Tottenhamem.

Jednak czy w obliczu transferu Eriksena, Brazylijczyk będzie mógł jeszcze liczyć na występy na 'ósemce’? Od przybytku głowa nie boli, a decyzja leży w rękach Erika ten Haga. Na papierze zarówno opcja z Duńczykiem, jak i ta z Fredem wydają się mieć ręce i nogi. Już dawno nie pamiętam takiej obfitości dostępnych rozwiązań w pomocy United. Oczywiście wszystko może okazać się tak piękne tylko w teorii. Jednak sam fakt analizy sensownych wyborów w linii pomocy, jest miłą odskocznią od z góry ustalonej kompilacji McFred + Bruno.

Najmniej brazylijski spośród wszystkich Brazylijczyków

To prawda, że nie czuje się do końca jak brazylijski piłkarz. Niektórzy gracze mają jakość, inni odrobinę magii, a pozostali ciężko pracują. Bez wątpienia ja zaliczam się do tej ostatniej grupy, może wyglądam bardziej, jak piłkarz z Europy, niż z Brazylii — mówił o sobie w rozmowie z magazynem El Pais.

Casemiro niejako zaprzecza stereotypom o zawodnikach z południa. W różnych swoich wypowiedziach nie raz podkreślał, że zdecydowanie ważniejsze od bramek czy asyst są dla niego statystyki defensywne. Jego zdaniem to one oddają to, jak pomógł drużynie. Również byli koledzy z Realu Madryt doceniają go za pełen profesjonalizm oraz podejście do młodych zawodników. W jednym z wywiadów Rodrygo wspominał, jak były kolega z zespołu ciągle namawiał go na skorzystanie z komory hiperbarycznej czy pójście na siłownie. Dla młodych Brazylijczyków Casemiro może być prawdziwym wzorem, a tak się dobrze składa, że ostatnio do Manchesteru United zawitał pewien zawodnik, któremu może się to przydać.

Niedawno Andy Mitten — dziennikarz The Athletic określił Casemiro mianem 'taktycznego geeka’. W podcaście Talk of the Devils Anglik opowiadał, że nowy gracz Manchesteru United notorycznie śledzi swoje mecze na Wyscoucie i ciągle dąży do coraz lepszych wyników. Czy ktoś taki nie jest potrzebny Manchesterowi United? Brazylijczyk może okazać się wartością dodaną nie tylko na boisku, ale również w szatni, która w ostatnich latach cierpiała na brak przywódców. Dla kibiców Manchesteru United początek sezonu nie należy do idealnych, jednak wygrane z Liverpoolem czy transfery klasowych zawodników już na początku przygody nowego szkoleniowca, mogą dawać nadzieję na powolną odbudowę. Casemiro to jedna z twarzy nowego Manchesteru United i z pewnością przyniesie wszystkim sporo pożytku.