W debiucie z Cardiff zdążył zanotować asystę, pokazać kilkakrotnie swój blask i przerazić wszystkich, kiedy zawodnik drużyny gości spadł mu na kolano. Olśniewał na Copa America i w lidze portugalskiej. Pora na kolejny etap wędrówki pod nazwą Premier League.

Chudzinka z Barrancas

Luis Diaz swoje dziecięce lata spędził w wiosce Barrancas, leżącej w kolumbijskim regionie La Guajira, który z kolei uważany jest za jeden z najbardziej zaniedbanych obszarów przez tamtejszy rząd. Szacuje się, że w latach 2008-2016 z powodu niedożywienia zmarło tam 4770 dzieci. Jednym z zajęć młodego piłkarza było oglądanie przejeżdżających 3 razy dziennie pociągów wiozących węgiel. Towar pochodził z jednej z największych na świecie odkrywkowych kopalni węgla w Carrejon, a kończył w największych miastach Europy. Chłopak z Barrancas obserwował pociągi przewożące surowiec i zastanawiał się, czy kiedyś pokona tę samą trasę co one.

Jego pierwsze doświadczenie z podróżowaniem za granicę miało miejsce w połowie 2015 roku. Zaledwie 18-letni skrzydłowy został powołany do reprezentowania swojego kraju na Copa America of Indigenous People. Impreza to turniej piłkarski z drużynami złożonymi z rdzennych mieszkańców krajów Ameryki Łacińskiej, mająca na celu uczczenie różnorodności etnicznej tamtego regionu. Diaz pojechał tam jako przedstawiciel Wayuu – największej rdzennej społeczności w Kolumbii.

Turniej miał miejsce w Chile, więc odbyliśmy pięciogodzinny lot i można było zobaczyć, jak jego oczy błyszczały od tych wszystkich doświadczeń powiedział dla BBC Sport John “Pocillo” Diaz, trener reprezentacji Kolumbii.

Selekcjoner w dalszej części rozmowy wspomina swoje przerażenie niedowagą zawodnika, podczas ich pierwszego spotkania.

Przez chwilę myśleliśmy, że będzie mu bardzo trudno grać, ponieważ wydawał się mieć problemy z niedożywieniem. Był bardzo chudy i przegrywał pojedynki z innymi zawodnikami.

Mimo mizernych warunków fizycznych zdołał przebić się w gąszczu 400 kandydatów i dostał powołanie do 26-osobowej reprezentacji swojego kraju. Początkowo grał jako “dziewiątka”, ale prowadził piłkę ze spuszczoną głową. Czasami nawet nie zauważał, że dotarł do końcowej linii. Kolumbia ostatecznie przegrała w finale, a Diaz skończył rozgrywki z dwoma golami.

Kierunek Europa

Po obiecującym starcie kariery wrócił do domu i podpisał kontrakt z drugoligowym Barranquilla FC. Pojawił się jednak problem. Otóż Diaz dołączając do drużyny, skończył 18 lat. Rozgrywki młodzieżowe w Kolumbii podzielone są tylko na grupy poniżej 20 i poniżej 17 lat. Nowy nabytek nie był gotowy do gry z tymi pierwszymi i równocześnie był za stary na tych drugich. Postanowiono więc stworzyć zespół do lat 18, aby dać mu i innym graczom w podobnym wieku szansę gry. Nie został tam na długo i pod koniec tego samego roku grał już w drużynie U-20.

Z czasem rozwiązał się i problem z wagą. Dzięki diecie wdrożonej przez klub opierającej się głównie na makaronach, skrzydłowy przytył 10 kilogramów. Pozwoliło to na wykonanie kolejnego kroku. W 2017 roku przeniósł się do Junior FC. W pierwszym sezonie zdobył tytuł mistrza Kolumbii, a w następnym dotarł do finału Copa Sudamericana. Następnej kampanii już nie było i za kwotę 2 milionów euro został sprzedany do Porto. 

Przeprowadzka na Estádio do Dragão to pasmo kolejnych sukcesów. W sezonie 2019/2020 wystąpił w 50 spotkaniach, w których zdobył 14 bramek. Druga kampania w niebiesko-białej koszulce to 47 występów, 11 goli i 6 asyst. I tak niczym w trylogii Tolkiena, trzeci epizod okazał się najlepszym z całej sagi w barwach portugalskiej drużyny. 28 spotkań, 16 bramek i 6 asyst po zaledwie jednej rundzie. Jednak nie same liczby przekonały Liverpool do kupna piłkarza w zimowym oknie transferowym.

Luis Diaz to kolejny rezerwowy, czy poważna konkurencja dla gwiazd?

25-latek był niezwykle gorącym nazwiskiem w styczniu tego roku. Zainteresowanie nim wykazywały Newcastle czy Tottenham. Koguty prowadziły zaawansowane negocjacje z Porto, ale upadły one na ostatniej prostej. Wtedy do gry wkroczył przyczajony jak tygrys Liverpool i wyłożył na stół ponad 37 milionów funtów.

W kwotę za Kolumbijczyka na pewno zostały też wliczone sukcesy na ostatnim Copa America. Diaz był nie do powstrzymania i wraz ze swoją reprezentacją zajął trzecie miejsce, samemu strzelając 4 gole. Tyle samo, co Leo Messi i Gianluca Lapadula. 

Wracając do postawionego pytania. Luis Diaz w dotychczasowej karierze operował głównie po lewej stronie boiska. Lubi zarówno zapędzać się z piłką do linii końcowej i wzdłuż niej rozpocząć atak (tak jak w meczu z Cardiff), jak i ściąć do środka i zaatakować z pozycji środkowego napastnika (coś w stylu Edena Hazarda i Viniciusa Jr.). Jest to o tyle ważne, że w linii napadu The Reds panuje pełna wymienność pozycji. Takie zachowania pozwalają otworzyć pozycję innym napastnikom. Oprócz dryblingu i panowania nad piłką Kolumbijczyk dysponuje zabójczą szybkością. W Lidze Mistrzów osiągnął lepsze wyniki szybkościowe niż którykolwiek z ofensywnych zawodników Liverpoolu. Do tego nie powinien przegrywać pojedynków powietrznych. W tym sezonie wygrał ich więcej od chociażby Sadio Mané, a na razie to między nimi będzie odbywać się bezpośrednia konkurencja. Sumując te dwie cechy, Diaz będzie wymarzonym skrzydłowym dla Virgila Van Dijka, który lubi posyłać długie piłki przez większość boiska.

Nie obejdzie się także bez minusów. Porto pod rządami Sérgio Conceição nie grało zdecydowanym pressingiem. Od razu rodzi to pytanie, czy będzie potrafił dostosować się do tego preferowanego przez Jürgena Kloppa. Do poprawy według Alexa Stewarta są również strzały w pierwsze tempo. Kolumbijczyk skupia się na tworzeniu i zdobywaniu przestrzeni, przez co czasami zapędza się za blisko obrońców. Ostatnim mankamentem może być to, że jest typowym lewoskrzydłowym. W Porto tak naprawdę nigdy nie zagrał na poważnie na pozycji napastnika czy prawoskrzydłowego. Mané to kapitalny zawodnik i ciężko będzie wygrać z nim bezpośrednią rywalizację.




Patrząc szerzej na skład Liverpoolu, trzeba stwierdzić, że dokonali świetnego ruchu. Teraz w kadrze znajduje się sześciu zawodników, którzy w dłuższej perspektywie mogą grać na trzech najbardziej wysuniętych pozycjach. Najbliższe tygodnie dla The Reds będą wyjątkowo ciężkie i tak naprawdę do końca miesiąca czeka ich granie co 3 dni. Wracający po Pucharze Narodów Afryki Salah i Mané nie wskoczą od razu w optymalny rytm meczowy (zwłaszcza Egipcjanin, który ma za sobą cztery dogrywki). Wspomniani piłkarze w tym roku skończą 30 lat. Roberto Firmino tę “trzydziestkę” ma już na karku. Nowy nabytek jest bez wątpienia inwestycją na przyszłość. Rotacja w najbliższych spotkaniach będzie duża i Luis Diaz na pewno dostanie swoją szansę. Pozostaje jedynie czekać, czy ją wykorzysta.