Otwarcie 12. kolejki Premier League zapowiadało się bardzo ciekawie. Liderująca w tabeli Chelsea wybrała się w delegację do Leicester na starcie z nieprzewidywalną drużyną Brendana Rodgersa. Jak się jednak okazało, gospodarze nie mieli na boisku zbyt wielu argumentów, aby spróbować powalczyć o punkty w sobotnie wczesne popołudnie. 

Chelsea od pierwszej minuty energicznie ruszyła na rywala i bardzo szybko zaczęła tworzyć sobie dobre sytuacje na zdobycie gola. Jako pierwszy okazję miał Ben Chilwell, który po długim podaniu z głębi pola wyszedł sam na sam z Kasprem Schmeichelem. Anglik uderzył w poprzeczkę, ale na pochwałę w tej akcji zasługiwał przede wszystkim Jorginho. Kapitan The Blues szybko rozpoczął rzut wolny w środkowej strefie i kapitalnie, co do centymetra obsłużył kolegę z zespołu.

Był to sygnał ostrzegawczy dla Lisów, jednak w żaden sposób nie obudził on defensywy gospodarzy. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa goście objęli prowadzenie. Tym razem Chilwell dośrodkował z rzutu rożnego, a akcję na pierwszym słupku precyzyjnym strzałem głową wykończył Antonio Rüdiger. W 28. minucie było już 0:2 po kapitalnym rajdzie N’Golo Kante. Francuz wykorzystał wolną przestrzeń, która regularnie tworzyła się w się przez dziury w ustawieniu Leicester, podprowadził piłkę kilkadziesiąt metrów i huknął nie do obrony ze skraju pola karnego. Asystę po raz kolejny zaliczył wahadłowy Chelsea, tym razem Reece James.

Podopieczni Brendana Rodgersa przed przerwą ani razu na zagościli w polu karnym rywala. Edouard Mendy zapewne bardziej spocił się na rozgrzewce, niż w pierwszych 45 minutach. Statystyka 0 strzałów oddanych przez Leicester była kwintesencją bezradności gospodarzy wobec kapitalnie dysponowanego lidera tabeli.

Zmiennicy dali impuls

Po przerwie obraz gry zbytnio się nie zmienił, może z jednym wyjątkiem – piłkarze z King Power Stadium nareszcie oddali jakieś strzały. Rodgers już w przerwie dokonał dwóch zmian wprowadzająć na boisko Jamesa Maddisona i Kelechiego Iheanacho. Jednak prawdziwy sygnał do ataku dali swoim kolegom zmiennicy… Chelsea! Hakim Ziyech i Christian Pulisic zameldowali się na murawie w 63. minucie i od razu wykazywali ogromne chęci do pokazania się z dobrej strony.

Marokańczyk i Amerykanin bardzo dobrze współpracowali ze sobą na boisku i szukali się w większości akcji. Efektem tego była spudłowana przez Pulisica dobra okazja po podaniu od Ziyecha. Chwilę później reprezentant USA już się jednak nie pomylił i z najbliższej odległości podwyższył wynik na 0:3.

Leicester próbowało poszukać gola honorowego, ale między słupkami czujny pozostawał Mendy. Najwięcej roboty Senegalczyk miał przy fenomenalnym strzale Amarteya z dystansu, który zmierzał pod poprzeczkę. Swoją sytuację miał też Vardy, ale najlepszy strzelec Lisów pomylił się przy strzale głową z 5. metrów.

Chelsea jeszcze 3 razy trafiała do bramki Schmeichela, ale za każdym razem sędzia asystent podnosił chorągiewkę sygnalizując spalonego. Nie miało to jednak już większego znaczenia, bo podopieczni Thomasa Tuchela i tak wywieźli z King Power Stadium okazałe zwycięstwo. Dzięki temu umocnili się również na czele tabeli i w spokoju mogą przygotowywać się do wtorkowego pojedynku z Juventusem.

Leicester cały czas nie może wydostać się z drugiej połowy tabeli i aktualnie zajmuje 12. pozycję. A już w czwartek Lisy podejmą w Lidze Europy Legię Warszawa. Patrząc na formę stołecznej drużyny trudno spodziewać się, że będą w stanie sprawić niespodziankę, ale mając w pamięci mecz przy Łazienkowskiej, Anglicy będą musieli mieć się na baczności!