Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

BEN FOSTER

W pierwszej połowie tyłek uratował mu VAR, gdy niepewnie wyszedł do Lacazette’a, przez co Saka zdobył gola, ale jak się później okazało z pozycji spalonej. Później był jednak już tylko lepiej. Najpierw instynktownie obronił nogą rzut karny wykonywany przez Aubameyanga, a później popisał pięcioma innymi interwencjami, w tym efektownie broniąc strzał Gabriela z bliskiej odległości. W końcu jakiś występ Fostera, który jest warty pochwalenia.

OBROŃCY

KYLE WALKER-PETERS

Letni transfer Livramento spowodował, że Kyle Walker-Peters w tym sezonie przeniósł się w drużynie Świętych na lewą obronę. Mecz z The Villans pokazał, że powoli zaczyna się odnajdywać na nieswojej pozycji. Grał niezwykle wysoko, kapitalnie współpracował z Elyounoussim i nie bał się wchodzić w pojedynki z Mattym Cashem. W pierwszej połowie zaliczył więcej kontaktów w polu karnym rywali niż każdy z zawodników przeciwnej drużyny.

Trzeba przyznać również, że świetnie wyłączył z gry prawą stronę ekipy z Birmingham, bo wszystkie groźne sytuacje brały się z szarż na lewej flance. Zaliczył sporo strat, a po przerwie jego aktywność spadła, ale piątkowy wieczór może zdecydowanie zaliczyć do udanych.

BEN WHITE

Poważni obrońcy w składzie Arsenalu zamiast bandy parodystów – przez ostatnie lata był to dość niespotykany widok. Wygrywając z Watford, Kannonierzy przedłużyli serię meczów bez porażki do dziesięciu, w których aż siedmiokrotnie zachowali czyste konto. Duża w tym zasługa White’a, który przychodząc w lecie za 50 milionów funtów musiał sprostać ogromnym oczekiwaniom. Dał radę. Przeciwko Szerszeniom zaliczył najwięcej kontaktów z piłką, podań, wybić, bloków i odbiorów. Prawdziwy test w następnej kolejce w meczu z Liverpoolem. Jednak od początku sezonu lider defensywy Arsenalu wysyła jasny sygnał do selekcjonera rep. Anglii, że to on powinien dostać powołanie, a nie będący pod formą Harry Maguire.

JOAO CANCELO

Jeśli miał strzelać – strzelał. Jeśli miał podawać – podawał. Jeśli miał odebrać piłkę – odbierał. Łącznie w derbach Manchesteru oddał 4 uderzenia, przy których 2 razy bardzo dobrze interweniował De Gea. Poza tym była asysta do Bernardo i nastrzelenie Bailly’ego, w wyniku którego padł pierwszy gol dla City sobotniego popołudnia. Brylował też w klasyfikacji odbiorów, bo robił to aż 4 razy. Podczas całego spotkania tyle samo uzyskali również Bruno Fernandes i… Alex Telles, który przebywał na boisku niecałe 20 minut.

KURT ZOUMA

Gra na zero z tyłu przeciwko Liverpoolowi jest praktycznie niemożliwa. Dlatego jeżeli chcesz zabłysnąć jako defensor w pojedynku z The Reds,  musisz zrobić coś ekstra. Doskonale wiedzieli o tym obrońcy West Hamu, którzy wzięli sprawy w swoje… głowy, zdobywając dwie z trzech bramek dla Młotów, pierwsza ostatecznie zaliczona została jako samobój. Zouma to zdecydowanie najlepszy letni transfer ekipy z Londynu. Z miejsca stał się podstawowym obrońcą  West Hamu, a w niedziele tylko potwierdził znakomitą dyspozycję, praktycznie odcinając od gry Diogo Jotę i zdobywając decydującego gola.

POMOCNICY

PABLO FORNALS

Najbardziej niedoceniany ofensywny gracz West Hamu dał w tym meczu prawdziwy popis. Zresztą kolejny raz w tym sezonie. Hiszpan miał udział przy dwóch golach dla Młotów. Pierwszy padł po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a drugiego zdobył sam, pokonując Alissona po jednej z wielu kontr londyńczyków. Na świetną ocenę zapracował jednak nie tylko swoimi poczynaniami ofensywnymi, ale także świetną grą w obronie. W tym meczu zawodnicy Młotów wyglądali na świeższych i bardziej wybieganych. I choć The Reds może usprawiedliwiać środowy pojedynek z Atletico, West Ham w tygodniu też grał w europejskich pucharach.

BERNARDO SILVA

Koszmar Manchesteru United sobotniego popołudnia i najlepszy zawodnik The Cityzens obok Joao Cancelo. Nietypowo wystawiony w roli fałszywej dziewiątki prowadził show podopiecznych Guardioli na Old Trafford. Sprawiał kłopoty w zasadzie w każdej minucie, czy to mając piłkę przy nodze, czy to inteligentnym poruszaniem się i wchodzeniem w odpowiednie przestrzenie, czy to poprzez skuteczny pressing. Jego współpraca z De Bryune siała spustoszenie w defensywie United. Derbowy występ okrasił bramką pod koniec pierwszej połowy, kiedy to kompletnie urwał się z radaru Luke’a Shawa, trafiając w czerwonej części miasta już po raz trzeci w swojej karierze. Po prostu klasa.

RAPHINHA

Jeśli ktoś z Leeds znajduje się w naszych jedenastkach w tym sezonie, to tylko on. Wypadałoby zadać sobie pytanie – na którym miejscu byłyby teraz Pawie gdyby nie gole i postawa Brazylijczyka? Patrząc na to, że aktualnie są na 15., to śmiało można rzucić tezę, że pewnie znajdowaliby się w strefie spadkowej. Raphinha przeciwko Leicester zdobył gola z rzutu wolnego, a do tego dołożył 4 wykreowane okazje swoim kolegom, z których minimum jedna powinna skończyć się golem. Kolejny raz pokazał, że w tym sezonie na Elland Road jest Raphinha, a później długo, długo nic.

EMILE SMITH-ROWE

Nie był to aż tak dobry występ jak tydzień temu na King Power Stadium, ale Smith-Rowe znów dał o sobie znać. To jego gol na Emirates Stadium rozstrzygnął rywalizację z Szerszeniami i dał tak cenne trzy punkty. Doskonale przymierzył po ziemi koło prawego słupka, nie dając szans genialnemu tego dnia Fosterowi, po tym jak piłka odbiła się od jednego z obrońców gości na 16. metrze.

Wychowanek z Hale End dzięki trafieniu został najmłodszym zawodnikiem w Arsenalu, który zdobył bramkę w trzech kolejnych spotkaniach od czasów Cesca Fabregasa. Po raz kolejny pokazał energię jaką wnosi na pozycji numer 10, posłał też kilka groźnych dośrodkowań. W nagrodę za wyśmienitą formę, Gareth Southagte dowołał go do kadry Anglii w miejsce kontuzjowanego Rashforda.

CONOR GALLAGHER

Anglik jest głównym „winowajcą” tak dobrych wyników Orłów na początku sezonu. Przeciwko Wolves znowu trafił do siatki, jednak wydatnie w tym wszystkim pomógł mu jego imiennik – Conor Coady. Gallagher uderzył piłkę, która prawdopodobnie nie zmierzała nawet w światło bramki, jednak Coady odbił ją i Jose Sa był bez szans. Nominacja wychowanka Chelsea do jedenastki to jednak nie tylko ten gol. Oprócz tego wykreował kolegom 4 okazje, odbierał piłkę 6 razy i podawał ze skutecznością na poziomie 83%. Kompletny występ.

NAPASTNICY

LEANDRO TROSSARD

Wybór najlepszego napastnika weekendu nie należał do najprostszych. Praktycznie, żaden ze stricte ofensywnych graczy Premier League nie zrobił nic nadzwyczajnego. Ostatecznie stanęliśmy przed wyborem pomiędzy Armstrongiem a Trossardem i zdecydowaliśmy się na tego drugiego. Belg w pojedynku z Newcastle praktycznie w pojedynkę stanowił o całej sile ofensywnej Brighton. Wypracował karnego, którego sam zamienił na gola, później miał jeszcze okazję na podwyższenie, ale jego uderzenie z ostrego konta nogą wybronił Darlow. Do tego mógł mieć jeszcze dwie asysty, jednak strzały Cucurelli i Lallany nie były wystarczająco precyzyjne.