Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

JOSE SA

28-letni Portugalczyk, który zasilił szeregi Wilków podczas minionego okienka transferowego nie miał dotychczas łatwego życia w Premier League. Do spotkania z Southampton udało mu się zachować tylko jedno czyste konto.

Jednak mecz przeciwko Świętym był w jego wykonaniu po prostu idealny. Nie dość, że Sa zakończył mecz z czystym kontem to w dodatku zaliczył asystę przy jedynej bramce dla Wolves w tym spotkaniu, którą zdobył Jimenez. Były golkiper Olympiakosu Pireus popisał się kilkoma niesamowicie istotnymi intwerwencjami, a przy okazji był czujny również poza swoim polem karnym. Gdyby nie jego refleks i czytanie gry, to po błędzie Semedo napastnik So’ton mógł stanąć z nim sam na sam, jednak ten w porę wybiegł z bramki i zawczasu zażegnał zagrożenie. Genialny występ!

OBROŃCY

TAKEHIRO TOMIYASU

Najbardziej zaskakujący transfer letniego okna transferowego? Takehiro Tomiyasu! Niektórzy być może będą się sprzeczać, że powinien nim być Aaron Ramsdale, ale to jaką świeżość do defensywy Kanonierów wniósł japoński piłkarz jest naprawdę imponujące. Były piłkarz Bolonii został wybrany najlepszym graczem derbowego starcia z Tottenhamem nie bez powodu. Tomiyasu wygrał cztery pojedynki jeden na jeden, miał aż 81 procent dokładnych podań i raz za razem stopował poczynania Lo Celso i Dele Alliego. Występ? Może nie klasa światowa, ale naprawdę – Panie Takehiro, chapeau bas za to wejście do zespołu.

KORTNEY HAUSE

Aż ciężko uwierzyć, że Hause w wyjściowym garniturze The Villans znalazł się tylko dlatego, że z Manchesteru United wypożyczony jest Axel Tuenzebe. Ale to właśnie wokół jego osoby kręciły się wszystkie najważniejsze wydarzenia sobotniego popołudnia na Old Trafford. Doskonale wyłączył z gry Cristiano Ronaldo, który po raz pierwszy od swojego powrotu nie strzelił dla Czerwonych Diabłów bramki w ligowym spotkaniu. Razem z Migsem i Konzą stworzył bardzo zgraną trójkę środkowych obrońców, którzy w zasadzie poza strzałem Greenwooda nie doprowadzili do żadnej groźnej sytuacji.

Końcówka spotkania to prawdziwy roller coaster w jego wykonaniu. Najpierw świetnie urwał się spod krycia Cavaniemu przy rzucie rożnym i z główki trafił do siatki. Zaledwie kilka chwil później sprokurował karnego, którego przestrzelił Bruno Fernandes. Koniec końców zapewnił Aston Villi istotne trzy punkty, zachowując przy okazji czyste konto na terenie, gdzie zawsze trudno o korzystny rezultat.

ETHAN PINNOCK

Na wyróżnienie za sobotni mecz z Liverpoolem zasłużył każdy zawodnik Brentford. Począwszy od bramkarza, który mimo, że wpuścił trzy gole, tak uchronił kolegów przed porażką i kończąc na napastniku, który gola nie strzelił, ale zagrał kapitalne zawody. Do jedenastki kolejki koniec końców desygnowaliśmy jednak gościa, który nie tylko był szefem w defensywie, ale także często mogliśmy widzieć jego aktywny udział przy stałych fragmentach gry. Ethan Pinnock w starciu z The Reds oddał jeden strzał, który zamienił na gola, miał stuprocentową skuteczność podań. Wyższą notę według portalu whoscored zdobył jedynie Ivan Toney, który zresztą asystował jamajczykowi przy zdobyciu gola.

KYLE WALKER

Długo w naszej redakcji trwała dyskusja czy do jedenastki kolejki wrzucić jego, czy może jednak Joao Cancelo. Finalnie zdecydowaliśmy się na prawego obrońcę reprezentacji Anglii. Energiczny i niezwykle pewny siebie występ w hitowym starciu 6. kolejki. Był absolutnie wszędzie, harował od jednego pola karnego do drugiego. Wyłączył z gry Marcosa Alonso i jakiekolwiek zagrożenie z lewej strony Chelsea. Jego niesamowita szybkość i wytrzymałość pomagała raz po raz przerywać próby kontrataków rywali. Warty podkreślenia jest również kluczowy blok przy groźnym uderzeniu Timo Wernera.

Z przodu odrobinę spokojniejszy, ale tworząc tercet z Bernardo Silvą oraz ustawionym na skrzydle Gabrielem Jesusem, kilka razy udało tej trójce rozrywać szybką klepką szyki obronne The Blues. Rola takiego niejako osłaniającego defensora pozwalała The Citizens grać ze znacznie większym ryzykiem w ataku. Cichy bohater sobotniego popołudnia na Stamford Bridge.

POMOCNICY

EMILE SMITH ROWE

Cóż to było za spotkanie w wykonaniu Arsenalu. Kanonierzy w pierwszej połowie stłamsili Tottenham i wychodziło im praktycznie wszystko. Jedną z najjaśniejszych postaci w ekipie Artety był niewątpliwie Emile Smith Rowe, który zaliczył swoje premierowe trafienie oraz asystę w tym sezonie. Naprawdę liczymy na to, że 21-letni Anglik podtrzyma formę ze spotkania derbowego i będzie nas raczył takimi występami tak często jak tylko się da, bo oglądanie go było czystą przyjemnością.

Sam Smith Rowe po meczu przyznał, że ten dzień, w którym pokonali Spurs był najlepszym dniem jego życia i że spełniło się jego marzenie o zdobyciu bramki przeciwko odwiecznemu rywalowi Kanonierów.

BUKAYO SAKA

Był Emile Smith Rowe to i w naszej jedenastce musiał znaleźć się kolejny genialny nastolatek z Emirates. Bukayo Saka rozegrał wspaniałe zawody i w spotkaniu przeciwko Kogutom wreszcie widzieliśmy go w dyspozycji, do której przyzwyczaił nas w zeszłym sezonie. Podobnie jak Smith Rowe, Saka zdobył swoją pierwszą bramkę i zanotował premierową asystę w tym sezonie. Jak się przełamywać to z przytupem! Wydaje nam się, że podopieczni Artety najgorsze mają już za sobą, a przebojowy duet nastolatków spod znaku armaty jeszcze wielokrotnie w tym sezonie zapewni nam masę emocji.

SEAN LONGSTAFF

To wręcz niemożliwe, że Newcastle tego spotkania nie wygrało. Ilość doskonałych sytuacji raz po raz marnowanych przez podopiecznych Steve’a Bruce’a jest niewiarygodna. No ale jak nie możesz wygrać spotkania, to przynajmniej je zremisuj. A punkcika nie udałoby się zdobyc, gdyby nie Sean Longstaff (choć mógł zapewnić też dwa więcej).

Dwukrotnie próbował strzelać z dystansu, zanim w końcu zapakował piłkę do sieci. Choć spora zasługa w tym Bena Fostera, to uderzenie środkowego pomocnika Srok było absolutnie najwyższych lotów. Pomógł zdominować w pierwszej połowie ekipę Watfordu. Doskonały występ zarówno w defensywie, jak i ofensywie. 26 udanych podań z 29 (89.7%), 4 strzały na bramkę, 4 wygrane pojedynki w obronie, 1 wykreowana sytuacja. Longstaff w końcu zaczyna przypominać gracza, który zachwycał swoją formą w jesienią 2019 roku. Przez wiele brytyjskich mediów słusznie wskazany jako Man of the Match.

RODRI

Gdy Manchester City dominuje nad rywalem, najczęściej ogromną rolę odgrywa Rodri. Hiszpan w starciu z Chelsea był centralną postacią Obywateli. Kontrola wydarzeń na boisku to w końcu jego domena. Dzięki wyczuciu i spokojowi znacznie ułatwił skuteczne operowanie futbolówką i odbieranie jej rywalom. Miał na koncie najwięcej celnych podań, nikt nie zaliczył więcej odbiorów – tego właśnie oczekuje od niego Guardiola. 

CONOR GALLAGHER

Baller? Mało powiedziane. Co prawda mecz Crystal Palace z Brighton nie był zbytnio porywający, jednak Gallagher swoimi błyskotliwymi zwodami potrafił podkręcić tempo. Wyższe noty w tym spotkaniu zbierał tylko Shane Duffy, jednak z graczy ofensywnych to były piłkarz WBA wybijał się ponad przeciętność. Anglik w poniedziałkowy wieczór spędził na placu gry pełne 90. minut, zanotował blisko 55 podań, z czego aż 80% trafiało do nogi kolegów z zespołu. Poza świetnymi dryblingami zabrakło nam strzałów, jednak wiadomo… do tego potrzebni są również koledzy z zespołu.

NAPASTNICY

JAMIE VARDY

Pieknielnie trudno sobie wyobrazić w jakim miejscu byłyby Lisy, gdyby nie Jamie Vardy. 34-letni napastnik po raz kolejny stanął na wysokości zadania i zdobył dwie bramki, które pozwoliły Leicester zremisować z Burnley. Co prawda, spotkanie przeciwko the Clarets nie rozpoczęło się dla Anglika najlepiej, gdyż zaliczył on trafienie samobójcze, ale potem było już tylko lepiej.

Gole przeciwko podpiecznym Seana Dyche’a były trafieniami numer 4. i 5. w tym sezonie Premier League i Anglik po cichutku wskoczył dzięki temu na pierwsze miejsce klasyfikacji strzelców.