Wczorajszy awans Anglii został przez wielu okrzyknięty oszustwem. Dostało się Sterlingowi, dostało analizie VAR, dostało sędziemu. Nie omieszkano też wszystkim sympatykom Anglików obrzydzić świętowania. Postanowiliśmy więc wytłumaczyć wszystkim, dlaczego ten karny w ogóle miał miejsce.

Zacznijmy więc od samej sytuacji, którą pewnie każdy z Was widział już na kilkunastu powtórkach. Sterling wpada w pole karne, wypuszcza sobie piłkę i upada, wykorzystując delikatny kontakt z rywalami. Gracz Manchesteru City niejednokrotnie próbował takich zagrań w lidze, z różnym skutkiem. Tym razem sędzia spotkania, Danny Makkelie, postanowił podyktować jedenastkę. I tu tak naprawdę jest cały problem tej sytuacji, którego konsekwencją jest wykonany przez Harry’ego Kane’a rzut karny.

Sędzia podjętą decyzją daje jasny komunikat – widziałem tę sytuację, był kontakt, w mojej ocenie spowodował on upadek i dlatego dyktuję rzut karny. Czy sędzia może się mylić? Oczywiście. W tym momencie wkracza VAR. I tu rozmijają się oczekiwania kibiców oraz to, jak VAR funkcjonuje. Dlaczego?

Kibice oczekują zapewne tego, że VAR podpowie sędziemu głównemu: był kontakt, ale moim zdaniem nie spowodował on upadku, powinieneś zobaczyć to na monitorze i podjąć decyzję jeszcze raz. Tak się jednak nie dzieje.

VAR, zgodnie z ustanowionymi przepisami, może zmienić decyzję sędziego w przypadku, gdy w sposób oczywisty popełnił on błąd. Czyli w tym przypadku – musiałoby nie być w ogóle kontaktu Sterlinga z rywalem. Pada sam na murawę, bez kontaktu, VAR anuluje karnego i mamy po sprawie. Tak jak w wypadku kopnięcia w murawę w starciu z Szachtarem – wtedy dzięki analizie VAR decyzja byłaby zmieniona.

Natomiast w przypadku, gdy jakiś kontakt jest, nie może tego zrobić – w myśl przepisów nie jest to oczywisty błąd arbitra. I tu cała wina spada na Makkelie, który podjął złą decyzję. No chyba, że ktoś uważa, że tam w ogóle był faul i to dobry wybór, ale z tym nie będziemy w tym miejscu polemizować.

Od razu postaramy się wyjaśnić też sytuację z dwiema piłkami, która również jest przytaczana przez wiele osób.

Otóż arbiter nie musi z miejsca przerywać gry, gdy na boisku znajdują się dwie piłki. Natomiast musi przerwać grę, jeśli druga piłka wpływa na rozgrywaną akcję. Tutaj sędzia po prostu podjął decyzję, że mimo iż futbolówka znajdowała się w nie tak dużej odległości od akcji, nie miała na nią wpływu. Po prostu leżała sobie parę metrów od sytuacji na boisku, nie skupiając uwagi zawodników. I w tym wypadku akurat decyzja Holendra jest zrozumiała.