Chyba niewiele osób spodziewało się, że to akurat Billy Gilmour spośród piłkarzy Chelsea będzie na ustach wielu z fanów angielskiej piłki w trakcie Euro 2020. A jednak, ostatni tydzień był dla tego chłopaka o twarzy wzorowego ucznia liceum niesamowicie intensywny.

Zaliczył fenomenalny debiut w pierwszym składzie reprezentacji Szkocji przeciwko nie byle komu, bo swoim kolegom z ligowych boisk – Anglikom. Zgarnął nagrodę dla Zawodnika Meczu, czym nawiązał do swoich debiutów w FA Cup, Premier League czy Champions League, po których również dostawał takie statuetki. A dodatkowo – chociaż oczywiście nieumyślnie – wysłał na przymusową izolację Mounta i Chilwella, bo sam okazał się „pozytywny” w teście na COVID-19.

Jakby tego było mało, zaczęły się poważne rozmowy na temat jego przyszłości. Może nie długofalowej – ta nadal leży w Chelsea, chyba nikt o zdrowych zmysłach nie ma zamiaru wypuścić takiego talentu. Na razie dyskusje trwają o przyszłym sezonie, a mianowicie tym, gdzie powinien zagrać nadzwyczajnie utalentowany Szkot. Opcji jest kilka, a niektóre wydają się bardziej atrakcyjne od innych.

Pod skrzydła kumpla Tuchela

W ostatnich dwóch dniach wiele uznanych źródeł – Liam Twomey (korespondent Chelsea) czy Michael Bailey (korespondent Norwich) – wskazują Norwich City jako faworyta do zakontraktowania Gilmoura. Cała umowa ma zostać dopięta w przyszłym tygodniu, gdy Gilmour skończy przymusową izolację wywołaną przez COVID-19. Ten pomysł ma ogromny potencjał z kilku powodów.

Pierwszym jest menedżer Kanarków, Daniel Farke. Chociaż Niemiec od 4 lat jest związany z Norwich, wcześniej pracował w swojej ojczyźnie. Tak się złożyło, że w Borussii Dortmund, gdzie trenował drugą drużynę. Miało to miejsce oczywiście w tym samym okresie, w którym Thomas Tuchel miał pod opieką pierwszy garnitur BVB. Panowie znają się doskonale i mają podobne spojrzenie na piłkę – w Borussii wszystko było ujednolicone, tak by piłkarze szkoleni w drużynach juniorskich i rezerwach mogli wpasować się w tę główną jednostkę. Nic więc dziwnego, że  Norwich łatwiej było dogadać się z Chelsea.

Rozmowy te były łatwiejsze także z powodu preferowanego stylu gry Kanarków oraz ustawienia. Jak już pokazali rok temu w Premier League, lepsi przeciwnicy nie odwiodą Norwich od gry wysokim pressingiem, opartej również na długim posiadaniu piłki przy nodze. Dokładnie tak, jak Tuchel chce, by grała jego Chelsea. Co prawda Farke nie stosuje ustawienia 3-4-2-1 (czyli to używane przez The Blues w ostatnich miesiącach), lecz w jego 4-2-3-1 jest miejsce dla dwóch pivotów. Właśnie jako jeden z nich Billy G grał zarówno w Chelsea, jak i w reprezentacji Szkocji. Naturalna dla niego pozycja, gdzie ma kogoś do wsparcia przy odbiorze i może z głębi pola wykorzystywać swoje atuty – regulowanie tempa gry i zdobywanie terenu inteligentnymi podaniami.

Dlaczego potencjalny spadkowicz miałby być dobrym miejscem na ogrywanie się młodego talentu? W ostatnim sezonie doskonale na pozycji pivota w Norwich sprawdził się inny wypożyczony z Premier League – Oliver Skipp. Zawodnik o podobnej fizjonomii i charakterystyce gry. Skoro on tak dobrze wpasował się w drużynę Farke, Gilmour będąc bardziej doświadczonym piłkarzem nie powinien mieć z tym problemu.

Gra w drużynie walczącej o utrzymanie to także okazja do zbudowania mentalności potrzebnej do rywalizacji na najwyższym poziomie. Myślę, że powie to Gilmourowi kolega z Chelsea, Conor Gallagher. Ten w zeszłym sezonie był w takiej roli na wypożyczeniu w West Bromwich Albion. W słabszej drużynie ciężar gry będzie spoczywał bardziej na barkach Gilmoura, niż w przypadku ekipy z wyższych miejsc. No i oczywiście sama kwestia minut – w Norwich Billy raczej grałby spotkania od deski do deski, co jest kluczowe na tym etapie rozwoju.

Iść drogą… Fodena?

Nie każdy podziela jednak to zdanie. Według niektórych, Billy Gilmour nie powinien iść na wypożyczenie, ale zostać na Stamford Bridge i walczyć o skład. Głosicielem tej tezy jest Graeme Souness – były piłkarz i trener Liverpoolu czy Rangersów:

Osobiście zatrzymałbym go w Chelsea. Jorginho powinien oglądać się za siebie, zwłaszcza jemu zagrażać będzie Gilmour. Patrzę na Phila Fodena i to, jak traktował go Guardiola. Nie wysłał go na wypożyczenie, tylko stopniowo dawał coraz więcej szans.

Obecnie ciężko jest wyobrazić sobie wyrzucenie Jorginho ze składu przez Billy’ego. Jasne, Gilmour zachwycił w meczu z Anglią na Euro, ale Jorginho zachwyca od samego początku turnieju, będąc nie do ruszenia w składzie perfekcyjnej reprezentacji Włoch. Również końcówka sezonu w wykonaniu duetu Jorginho-Kante wyglądała imponująco. Jeśli jednak przyjrzymy się naczelnemu regiście Chelsea, dawał on powody do kwestionowania jego umiejętności. Zwłaszcza gry pod presją, na małej przestrzeni, gdy rywale naciskają pod bramką The Blues i zawężają pole gry. A to jest specjalność Gilmoura, jak mówi Souness.

Chciał dostawać piłkę, chciał ją rozgrywać nawet w wąskich przestrzeniach, gdy Anglicy naciskali. Można go było podziwiać za to, jak udźwignął tempo tego meczu – myślałem, że nie da rady, a jednak.

Właściwie nie tylko wahania formy Jorginho przemawiają za pozostaniem Gilmoura w klubie. Mason Mount przyjął już rolę zawodnika grającego wyżej – to jasne. W przypadku kontuzji jednego z trójki Kovacić-Kante-Jorginho, Chelsea tak naprawdę nie miała środkowych pomocników w odwodzie. Teraz z wypożyczeń wracają Ross Barkley, Ruben Loftus-Cheek, Tiemoue Bakayoko i Conor Gallagher. Żaden z nich nie ma jednak pewnego miejsca w kadrze. Milan nadal ma nadzieję na pozyskanie Bakayoko, Loftus-Cheek zaliczył fatalne wypożyczenie w Fulham, Ross Barkley nie zachwycił w Aston Villi. Jedynie Conor Gallagher obronił się grą w WBA, ale prawdopodobnie uda się na kolejne wypożyczenie. Dużo będzie zależało od meczów przedsezonowych i początku ligi – być może z klubem pożegna się cała doświadczona trójka pomocników i wówczas Gilmour byłby istotnym zmiennikiem.

Czy jednak bycie zmiennikiem to nie za mało? Inny szkocki piłkarz – dobrze nam znany Charlie Adam – mówi o konieczności gry w większym wymiarze minutowym.

Po tym co zaprezentował na Wembley, na pewno kilka klubów Premier League patrzy na niego i mówi „chcemy go na wypożyczenie”. Przed nim ważna decyzja – zostać w Chelsea wśród topowych piłkarzy i Tuchela, czy szukać doświadczeń na wypożyczeniu. Osobiście, uważam, że powinien odejść i grać jak najwięcej, być może do Norwich.

Ostatnie lata pokazują doskonale, że wypożyczenia w Chelsea działały cuda. Mason Mount zdobył swoje harcerskie odznaczenia w Vitesse i Derby, dzięki czemu stał się liderem Chelsea. Reece James na tyle dobrze spisał się w Wigan, że Lampard nie miał co do niego wątpliwości i stawiał od razu po wyleczeniu przez niego kontuzji. Tammy Abraham także postrzelał na wypożyczeniu w Aston Villi i zasłużył na grę w Chelsea. Być może podobnie będzie z Gallagherem i Gilmourem, jeśli ten się na to zdecyduje.

Souness zwraca jednak uwagę na inny aspekt – treningi i ich poziom. On sam wspomina, że najwięcej nauczył się, gdy trafił do Liverpoolu jako 23-letni zawodnik i codziennie trenował z piłkarzami ze ścisłej europejskiej czołówki. To wykształciło w nim szybkość decyzji, ruchów, ważny był także wpływ świetnego sztabu szkoleniowego. To kolejny argument, dla którego Gilmour powinien zostać na Stamford Bridge.

Czy będzie z nim jak z Fodenem? Na pewno pokazał już, że talentu ma tyle co świeżo przefarbowany piłkarz Manchesteru City. Wszystko zależy od planów Tuchela wobec innych środkowych pomocników wracających z wypożyczeń. Wiele wskazuje na to, że trener Chelsea wyświadczy przysługę staremu kumplowi z Norwich i w przyszłym sezonie będziemy oglądać Gilmoura w żółtej koszulce, z Kanarkiem na piersi. Ja jestem jednak przekonany co do jego umiejętności – gdyby został w Londynie, grałby zdecydowanie więcej niż w zeszłym sezonie.