Sezon 2020/2021 za nami. Miniona kampania miała wielu bohaterów, dlatego wybór najlepszej jedenastki był niesamowicie trudny. Musieliśmy odrzucić kilkunastu kandydatów, pomimo że praktycznie nie odstawali od naszych wybrańców.  Przed wami drużyna złożona z zawodników, którzy najbardziej zaimponowali nam swoją formą i grą!

BRAMKARZ

EMILIANO MARTINEZ

16 września 2020 roku. Ta data powinna zapaść w pamięć kibicom Aston Villi na długo. Właśnie wtedy the Villans udało się pozyskać Emiliano Martineza za 20 milionów funtów. Kwota niemała, jednak patrząc na to, jak wiele Argentyńczyk dał swojemu nowemu klubowi, trzeba uznać, że była to niejako promocja. Aż dziw bierze, że Martinez tak wiele lat kariery spędził na siedzeniu na ławce rezerwowych the Gunners i na wypożyczeniach do Reading, Sheffield Wednesday czy Getafe.

Bramkarz Aston Villi rozegrał fenomenalny sezon i wielokrotnie genialnymi interwencjami ratował swoją drużynę przed stratą bramki. Rozegrał od deski do deski wszystkie 38 spotkań ligowych, w których zaliczył aż 15 czystych kont i wpuścił 46 bramek. Jest to wynik niesamowity biorąc pod uwagę fakt, że w poprzednim sezonie the Villans ledwo utrzymali się w Premier League i stracili przy tym aż 67 goli. Od Martineza na zero z tyłu częściej zagrali tylko Ederson z Manchesteru City i Edouard Mendy z Chelsea, jednak zarówno the Citizens, jak i the Blues, na papierze mają lepszych defensorów od the Villans. Klub z Villa Park ma bramkarza na lata, chyba że znajdzie się bogatsza firma, która zdecyduje się rzucić na stół grubą kasę.

OBROŃCY

VLADIMIR COUFAL

Chyba mało kto spodziewał się, że Vladimir Coufal zrobi taką furorę w Premier League. Zwłaszcza, że Czech przeszedł ze Slavii Praga na London Stadium za jedyne 6 milionów funtów. Już wtedy wydawało się, że kwota ta jest niska. Natomiast teraz możemy śmiało stwierdzić, że West Ham praktycznie zrobił biznes sezonu.

28-letni czeski obrońca zagrał w minionych rozgrywkach 34-krotnie. Opuścił trzy pierwsze spotkania, bo dołączył do ekipy Młotów dopiero 2 października 2020 roku. 2 dni później jednak zagrał już swój pierwszy mecz w nowych barwach i z miejsca stał się zawodnikiem pierwszej drużyny.

Coufal jest niesamowicie dynamicznym obrońcą, który swoją walecznością i nieustępliwością stawia twarde warunki skrzydłowym przeciwnika. Jakby tego było mało, jego doskonale wyważone podłączanie się pod akcje ofensywne wielokrotnie zapewniły Młotom przewagę pod polem karnym przeciwnika. Stąd też nie może dziwić, że Czech zanotował aż 7 asyst. Dodatkowo, Coufal wygląda jakby w ogóle się nie męczył – był tak samo aktywny w pierwszych minutach spotkania, jak i w samych końcówkach. Płuca ze stali, twardy jak skała, można Moyesowi pozazdrościć takiego walczaka w drużynie.

RUBEN DIAS

Czy jest piłkarz, który miał większy wpływ na grę swojej drużyny w tym sezonie ligowym? Być może Harry Kane. Na korzyść Diasa przemawia jednak ostateczny wynik Manchesteru City. Odkąd Portugalczyk wszedł do pierwszego składu, Obywatele przestali gubić punkty i stali się najlepszą defensywą w Anglii. U jego boku ze świata zmarłych powrócił John Stones, to przy nim Kyle Walker i Zinchenko zaczęli wyglądać jak genialni boczni obrońcy.

Dias to nie tylko prezencja w powietrzu, doskonała gra na wyprzedzenie i czytanie gry. Ruben z miejsca stał się liderem – bardzo wokalnym – zupełnie jakby grał u Guardioli od kilku sezonów. Z perspektywy czasu 64 miliony funtów wydają się genialnym interesem, a z początku niektórzy łapali się za głowę słysząc tę kwotę. Najlepszy obrońca, i być może zawodnik całej Premier League w sezonie 20/21. No i nie zapominajmy: jest także autorem najlepszego ustawiania muru w historii Premier League, gdy przestawił Zinchenkę chwytając go za… głowę. 

LUKE SHAW

Anglik swoją postawą w minionym sezonie zaskoczył chyba wszystkich. Mało kto mógł przewidzieć, że lewy obrońca Manchesteru United zaprezentuje się z tak genialnej strony zarówno pod względem gry w defensywie, jak i w ofensywie. 

Na początku rozgrywek, gdy na Old Trafford sprowadzony został Alex Telles wydawało się, że Anglik może stracić miejsce w składzie i to Brazylijczyk będzie pierwszym wyborem Solskjaera. Shaw jednak z meczu na mecz się rozkręcał i widać było, że konkurencja na jego pozycji dobrze mu zrobiła. Do tego stopnia, że na ten moment ciężko wyobrazić sobie skład Czerwonych Diabłów bez 25-letniego Anglika.

Luke Shaw wykręcił całkiem przyzwoite liczby. Manchester United w 32 spotkaniach z Shawem w składzie zanotował 12 czystych kont. Ponadto, Anglik wypracował 5 asyst i strzelił jedną bramkę. Jedną, ale bardzo ważną i prestiżową, gdyż miało to miejsce w spotkaniu z the Citizens, które ekipa Solskjaera wygrała 2-0. Cieszy to, że Shawowi w tym sezonie nareszcie nie doskwierały kontuzje. Oby szczęście nie opuszczało go jak najdłużej.

POMOCNICY

BRUNO FERNANDES

Mało jest zawodników na świecie, którzy mają tak ogromny wpływ na grę i wyniki swojej drużyny, jak Bruno Fernandes. Portugalczyk od momentu przyjścia na Old Trafford jest motorem napędowym Manchesteru United i ciężko już wyobrazić sobie tę drużynę bez niego. Nie dziwi więc, że lada moment główny kreator gry w ekipie Solskjaera dostanie propozycję nowego kontraktu. Najprawdopodobniej jego zarobki zwiększą się dwukrotnie i trzeba przyznać, że chyba nikt inny na Old Trafford nie zasługuje na podwyżkę tak bardzo jak Fernandes.

Ofensywny pomocnik Czerwonych Diabłów opuścił w tym sezonie ligowym zaledwie jedno spotkanie – ostatnie przeciwko Wolverhampton. Zagrał ponad 3100 minut, podczas których miał bezpośredni udział aż przy 29 bramkach. Złożyło się na to 18 goli i 11 asyst i mówimy tylko o dorobku ligowym. W klasyfikacji strzelców klubu z Old Trafford Portugalczyk zostawił konkurencję daleko w tyle. Drugi Marcus Rashford miał tych bramek aż o 7 mniej. Fernandesa nie wyróżniają tylko liczby. Jego zawziętość, ambicja i pragnienie sukcesów są widoczne w jego każdym boiskowym kroku, co przekłada się także na nastawienie kolegów z drużyny. Obok Shawa był on najlepszym zawodnikiem Manchesteru United w minionym sezonie.

ILKAY GUNDOGAN

Jeśli mielibyśmy wskazać, kto odmienił sezon Manchesteru City i tak szybko przypieczętował ich mistrzostwo, obok Diasa i Stonesa musi zostać postawione nazwisko Gundogana. To co wyrabiał Niemiec pod koniec 2020 oraz w 2021 roku to istne szaleństwo. Najlepszy strzelec Obywateli w lidze i to z niezłym zapasem – jego 13 bramek to o 3 więcej od Sterlinga oraz o 4 więcej od Mahreza, Fodena i Jesusa. Wszystkiego tego dokonał jako nominalny pomocnik.

No właśnie, bo przecież nie tylko bramki zagwarantowały Gundo miejsce w naszej jedenastce sezonu. Jego inteligencja boiskowa, elastyczność taktyczna, uniwersalność – to pozwoliło City być tak nieprzewidywalną, wielowymiarową drużyną. Niejednokrotnie grał jako fałszywa “9”, gdzie nie tylko odnajdywał się między liniami, ale też jak rasowy napastnik wbiegał za linię obrony. Chociaż po powrocie Kevina De Bruyne jego ofensywne zapędy nieco zmalały, z rozrzewnieniem będziemy wspominać jego serię 11 bramek w 12 spotkaniach od grudnia do lutego.

MASON MOUNT

Piłkarz sezonu w Chelsea. Najwięcej wykreowanych szans w Premier League wśród Anglików – 2. miejsce spośród wszystkich piłkarzy. Ponad 2x więcej wykreowanych sytuacji niż jakikolwiek piłkarz Chelsea. 6 goli w lidze (tuż za Jorginho, który 7 strzelił z rzutów karnych). Najwięcej celnych dośrodkowań. Najwięcej kontaktów z piłką, najwięcej podań w ostatnią tercję rywala. A to wszystko przy największej liczbie rozegranych minut – 4162 na liczniku. To o 400 więcej od drugiego w klasyfikacji Edouarda Mendy’ego.

Mason Mount pokazał, że nie jest tylko synkiem Franka Lamparda, nie jest tylko “młodszym Jessem Lingardem” i dużo biegającym pomocnikiem. W tym sezonie ligowym (ale też w Champions League) udowodnił, że stał się piłkarzem światowej klasy. W drużynie z takimi gwiazdami i doświadczonymi zawodnikami, to on był podporą, motorem napędowym Chelsea. Gdy wpadli w kryzys pod wodzą Lamparda, to Mount jako jedyny trzymał poziom, raz po raz harując w obronie i kreując sytuacje kolegom. Szkoda jedynie, że tak rzadko je wykorzystywali. Dopiero drugi sezon na poziomie Premier League, a ten chłopak już wskakuje na poziom ligowej czołówki i nie wydaje się, by miał zamiar zjechać z formą.

PHIL FODEN

To już nie jest perspektywiczny nastolatek. Okazało się, że gdy wszyscy pukali się w głowę i pytali, czemu Guardiola daje Fodenowi tylko sporadyczne minuty, jak zwykle Katalończyk miał rację. Wyszło na jego – stopniowy rozwój i zrównoważone wprowadzanie Anglika do pierwszej drużyny przyniosło żniwa. W tym sezonie Foden wskoczył już na dobre do pierwszego składu, choć głównie w pucharach. I to nie przez kontuzje, ale przez swoją świetną dyspozycję, lepszą niż np. Raheema Sterlinga czy Gabriela Jesusa.

20-latek występował w tym sezonie na lewym skrzydle, jako ofensywny pomocnik, na prawej flance, a nawet jako fałszywa 9 – na przykład w wyśmienitym jego meczu z Liverpoolem. Wystarczy powiedzieć, że miał bezpośredni udział (gol lub asysta) w 26 golach City w tym sezonie. Tylko Kevin De Bruyne miał lepszy wynik (28 goli), a rozegrali podobną liczbę minut. To pokazuje, jak potężną siłą był w tym sezonie Foden. Strach pomyśleć, gdzie ten chłopak ma sufit.

NAPASTNICY

MOHAMED SALAH

Niewątpliwie przyzwyczailiśmy się już do obecności Mohameda Salaha w zestawieniach najlepszych zawodników sezonu. Również i tym razem nie mogło być inaczej. Naturalnie, miniony sezon Liverpoolu był dużo gorszy niż ten mistrzowski. Jednak zajęcie miejsca na najniższym stopniu podium rzutem na taśmę, pomimo wielu przeciwności losu, musimy uznać za naprawdę duży sukces the Reds.

Tak jak w poprzednich kampaniach, tak i w tej, główną rolę w drużynie Jurgena Kloppa odgrywał Salah. Egipcjanin w 37 występach ligowych zdobył aż 22 bramki i zanotował 5 asyst. Zabrakło mu zaledwie jednego trafienie, aby ex aequo z Kanem zająć pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców sezonu 2020/2021.
Może udałoby mu się tu, gdyby nie słabsza forma na przestrzeni lutego i marca, kiedy to w 8 spotkaniach zdołał pokonać bramkarzy przeciwników zaledwie 2 razy. Mimo to, śmiało możemy stwierdzić, że gdyby nie Mohamed Salah to nie oglądalibyśmy klubu z Anfield w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie,

HARRY KANE

Jeśli ktoś oglądał All or Nothing: Tottenham, może pamięta słowa Jose Mourinho, jak mówił do Harry’ego Kane’a, że pomoże mu „eksplodować”. O kadencji Portugalczyka można mówić wiele złego, ale tutaj trzeba mu zwrócić honor. Kane zrobił cosplay bomby atomowej.

Najlepszy piłkarz ofensywny ligi w sezonie 2020/2021. Czy ogólnie? Tutaj rywalizuje z Rubenem Diasem. Ale zakończenie sezonu i jako król strzelców, i jako najlepszy asystujący jest nie lada wyczynem. Pierwsze takie wydarzenie od 22 lat. Niejednokrotnie samemu ciągnął atak Tottenhamu. Wszechstronny, pokazujący dobrą grę na szpicy, jak i jako zawodnik kreujący, szukający kolegów, dysponujący kapitalnym długim podaniem, co może być rzadkością u napastników. Oraz oczywiście świetny we własnym polu karnym, ale mając tak niepewną obronę jak Tottenham, nie możemy się dziwić, że dobrze grający głową napastnik pomaga przy stałych fragmentach. I wybija tam prawie wszystko.

Nie wiadomo jeszcze, gdzie w przyszłym sezonie zagra Harry Kane. Możliwe, że zostanie uwięziony w Tottenhamie na kolejny sezon. Ale jeśli już odejdzie, jego nowy pracodawca z miejsce stanie się jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa Anglii. A jeśli to będzie Manchester City, „eksplozja” z Pepem Guardiolą na ławce i podającym Kane’owi Kevinem De Bruyne może zdewastować Premier League.

SON HEUNG-MIN

Niewielu piłkarzy w Premier League jest tak regularnych jak Koreańczyk. Piąty sezon z rzędu z dwucyfrową liczbą bramek. Druga kolejna kampania z double-double. Ciężko było zakładać takie liczby, gdzie w zeszłym sezonie Son grał chwilami jako wahadło, gdzie główny prym wiedli Harry Kane i Dele Alli, a później, przy kontuzji napastnika, w ataku nie działo się nic. Po lockdownie też bliżej było mu do typowego skrzydłowego, przyklejonego do linii. Dopiero gdy Jose Mourinho zaczął kombinować z Sonem jako jednym z napastników, w czym pomogła kontuzja Alliego i brak innych „10”, Koreańczyk zaczął straszyć i tak też wszedł w sezon 20/21. Jako jedna z głównych strzelb, często schodzący do środka lub grający bezpośrednio w duecie napastników z Kane’em. A nawet samemu na szpicy, jak z Southampton, gdzie Son strzelił Świętym 4 gole, a Kane obsługiwał go z roli ofensywnego pomocnika.

Ale im dalej w sezon, tym bardziej stawał się zawodnikiem nieco wszechstronniejszym, bardziej ukierunkowanym na podawanie. Głównym kreator Tottenhamu, zwłaszcza przy grze trio Son, Kane & Bale. Było to widać przy kontuzji 28-latka, gdzie z Arsenalem, Aston Villą i Newcastle ofensywa Spurs wyglądała biednie bez podań Koreańczyka. Son jest w pierwszej 10. ligi, jeśli chodzi o kluczowe podania na mecz, 4. w klasyfikacji asystentów. Pomimo gorszej końcówki sezonu, wciąż zasługujący na wyróżnienie.