Dwa pewne zwycięstwa, 7 strzelonych goli, 0 straconych. To oczywiście o dorosłej kadrze Synów Albionu, bo Anglia U21 radzi sobie tragicznie. W dwóch pierwszych meczach młodzieżowych Mistrzostw Europy podopieczni Aydi’ego Boothroyda oddali jeden celny strzał.

Anglia U21 na papierze

Wyspiarze na papierze zawsze wyglądają znakomicie. Światowej sławy nazwiska, wielkie talenty, mistrzowie kraju i inne gwiazdy jeżdżą na wielkie turnieje. Medal z seniorską kadrą nie wrócił jednak do kraju od 1996, gdy wywalczyli brąz na Mistrzostwach Europy.

Obecnie znowu mówimy o złotym pokoleniu. Anglicy mieli jechać na odbywający się na Węgrzech i Słowacji turniej jako jeden z największych faworytów. Awans do dalszej gry w maju miał być obowiązkiem. Do tego, że ich entuzjazm wraz z kolejnymi spotkaniami spada, jesteśmy już przyzwyczajeni. Tym razem dzieje się to jednak nadzwyczaj szybko.

Boothroyd powołał bardzo mocny skład. W kadrze zdecydowana większość to piłkarze Premier League i to raczej nie ci, którzy spotkania spędzają na ławce. Aaron Ramsdale, Ben Godfrey, Callum Hudson-Odoi, Eberechi Eze czy Tom Davies to tylko najbardziej znane nazwiska. Patrząc jedynie na nie, można by uznać, że ci faceci poradziliby sobie z niejedną reprezentacją A.

Większość z nich liczyła, że występami w kadrze U21 pokaże gotowość wskoczenia na wyższy poziom. Gareth Southgate nie będzie miał jednak w kim przebierać. Jego skład spisuje się na tyle dobrze, że raczej nie zerknie w stronę zawodników, którzy przegrali z młodzieżówkami Szwajcarii i Portugalii, a teraz muszą liczyć niemalże na cud, aby w ogóle wyjść z grupy.

Pierwszy mecz, pierwsze potknięcie

Miało się zacząć od spacerku. Na Szwajcarię selekcjoner wystawił aż 7 zawodników na co dzień grających w Premier League. Pozostali reprezentują czołówkę Championship. Oliver Skipp i Max Aarons wraz z Norwich liderują stawce, Marc Guehi gra dla trzeciej w tabeli Swansea, a Lloyd Kelly spadał w zeszłym roku z elity wraz z Bournemouth.

W jedenastce Szwajcarów tylko 4 piłkarzy gra w 5 topowych ligach Europy. Wykluczając oczywiście Alexandre’a Jankewitza, który praktycznie nie podnosi się z ławki Southampton.

Zgodnie z oczekiwaniami Anglia zdobyła więcej posiadania piłki, ale nic z tego nie wyniknęło. Co więcej, już przed upływem kwadransa mogli przegrywać. Głupio stracona piłka na własnej połowie poskutkowała wyjściem sam na sam z bramkarzem i uratowała ich tylko nieskuteczność rywala z 11 metrów.

Przeciwnicy kontrolowali przebieg meczu, dobrze broniąc się przed ofensywnie nastawionymi Synami Albionu. Ostatecznie ci oddali tylko jeden celny strzał – z rzutu wolnego. Ich głównym problemem było to, co można było odczytać już po ogłoszeniu składów. Nie umieli się zorganizować w obronie i każdy atak rywala wyglądał na groźną próbę. Szwajcarzy nie rzucili się na wymianę ciosów, tylko rozważnie czekali na potknięcie, broniąc głęboko. Na nic zdały się późniejsze zmiany w postaci Rhiana Brewstera i Eberechiego Eze.

Pod koniec spotkania cierpliwość się opłaciła. Dan Ndoye trafił do siatki pięknym, choć nieco przypadkowym strzałem. Wielka niespodzianka stała się faktem – Anglia U21 0:1 Szwajcaria U21.

Portugalia zbyt mocna

Gdyby Anglicy na start dostali oklep od Portugalii, nie byłoby takiego zdziwienia. Rozwścieczeni może i ograliby Szwajcarię. Tymczasem musieli walczyć o trzy punkty z piłkarzami Valencii, FC Porto, AS Monaco czy Wolverhampton.

Synowie Albionu próbowali uskuteczniać to, czego szuka większość najlepszych zespołów świata – rozpoczynanie akcji od obrony. Problem w tym, że świetni w pressingu Portugalczycy na moment im nie odpuszczali. Pod presją zawodnicy Boothroyda popełniali głupie błędy, podejmowali dziwne wręcz decyzje i oddawali piłkę pod własnym polem karnym. Obrona nie radziła sobie ze świetną techniką i szybkością przeciwników i już w 3. minucie futbolówkę trzeba było wybijać niemal z linii bramkowej.

W efekcie rywale Anglików aż 14-krotnie próbowali pokonać Aarona Ramsdale’a. Dwa razy, za sprawą Trincao i Dany’ego Moty im się to udało. Tak naprawdę to najmniejszy wymiar kary, nawet jeśli rzutu karnego po przewinieniu Guehiego niejeden arbiter by nie podyktował. Portugalczycy wielokrotnie bez problemów przedzierali się przez formację defensywną i minimalnie pudłowali. Anglicy próbowali zemścić się trzema próbami, żadną w światło bramki. Ataki były mieszanką pojedynczych zrywów i wrzutek w pole karne. Kolejny raz nie przyniosło to efektów.

Nie wszystko zależy już od Anglików

Synowie Albionu są jedyną ekipą w grupie, która nadal nie zdobyła punktu. Reprezentacja Chorwacji U21 ograła bowiem Szwajcarię. Do awansu Anglikom nie wystarczy już więc wygrana nad środowymi rywalami (muszą ich pokonać co najmniej dwoma golami). Muszą też wierzyć, że Portugalia nie potknie się przeciwko ich oprawcom z pierwszej serii meczów.

Patrząc na to, że Chorwaci zdołali wpakować trzy bramki tej samej ekipie, przeciwko której zawodnicy Boothroyda nie stworzyli choć jednej naprawdę groźnej akcji, ich sytuacja nie jest kolorowa. Również liderowi grupy postawili oni większy opór, przegrywając ostatecznie 0:1.

Dodając słabe zgranie i zorganizowanie w obronie do nieumiejętności stworzenia klarownych ataków w pierwszych dwóch starciach, o 2-bramkowe zwycięstwo może być naprawdę ciężko. Tym bardziej, że będą musieli się odsłonić, a Portugalczycy dobitnie pokazali, że z szybkimi akcjami Anglicy mają problem.

Anglia musi wreszcie podejść do spotkania na chłodno. W poprzednich pojedynkach zdawali się rzucać wszystko na jedną szalę, a konkretnie na atak. Szwajcarzy bronili się przed nimi bardzo mądrze, Portugalczycy jeszcze bardziej kontrolowali mecz. Nawet nieczęste próby przeciwników w otwierającym turniej meczu wyglądały na groźne, bo Synowie Albionu wydawali się nie nadążać.

Jeżeli im się to nie uda, podtrzymają dość ośmieszającą serię. Na ostatnich Mistrzostwach Europy U21 nie wyszli z grupy, zdobywając 1 punkt. Wtedy przegrali z Rumunią i Francją oraz zremisowali z Chorwacją. Brak wygranej w środę wydłuży ich serię meczów na Mistrzostwach Europy bez 3 punktów do 6 spotkań. Oby historia nie zatoczyła koła.