Nie będę ukrywał, jestem fanem pojawiającego się od zeszłego roku „Quizu o starych Słowakach”. Momentami absurdalny, ale niezwykle zabawny i prowadzony na luzie program bardzo przyjemnie mi się ogląda. Z jednej z pojawiających się tam kategorii pytań zaczerpnąłem inspirację do tytułu tego artykułu. Angielskie słowo „redemption”, czyli po polsku „odrodzenie”, idealnie pasuje do bohatera tego tekstu. Kto z nas jeszcze w styczniu spodziewałby się, że w następnych kilku tygodniach najważniejszą postacią w Leicester City stanie się przyspawany zazwyczaj do ławki rezerwowych Kelechi Iheanacho. W obliczu kontuzji Jamiego Vardyego Brendan Rodgers został niejako zmuszony do wstawienia do składu 24-letniego Nigeryjczyka, a ten w pełni wykorzystuje powierzoną mu szansę i buduje sobie coraz mocniejszą pozycję w klubie z East Midlands.
Zdolny wychowanek
Kelechi Iheanacho zaczął karierę w swoim poprzednim klubie — Manchesterze City i zrobił to całkiem przyzwoicie. Do szerokiej kadry zespołu dołączył jako 19-latek jeszcze za kadencji Manuela Pellegriniego w sezonie 15/16. Ciężko sobie teraz przypomnieć te czasy, ale w niebieskiej części Manchesteru grali wtedy, chociażby Yaya Toure czy Wilfried Bony. Młody napastnik był uznawany za jeden z największych talentów szkółki The Citizens i wiązano z nim duże nadzieje. Zaskakująco często dostawał od chilijskiego szkoleniowca swoje szanse, wchodząc raz po raz z ławki rezerwowych. Pod koniec sezonu, kiedy wiadomo było, że drużynę przejmie Pep Guardiola, doświadczony menedżer wystawiał go nawet w wyjściowej jedenastce. Kelechi świetnie odpłacał się za powierzony mu czas gry. Strzelił w tamtej kampanii 8 goli w lidze w zaledwie 753 minuty, co do dziś pozostaje jego ligowym rekordem. Warty tu przypomnienia jest również występ w Pucharze Anglii przeciwko Aston Villi, gdzie ustrzelił hattricka i zaliczył asystę.
Przyjście hiszpańskiego trenera zachwiało pozycją w zespole wychowanka. Do połowy kampanii 16/17 Nigeryjczyk cieszył się jeszcze zaufaniem legendy Barcelony, będąc zmiennikiem Sergio Agüero. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni w styczniu. Klub sprowadził wówczas Guardioli za prawie 30 milionów funtów Gabriela Jesusa, uznawanego wtedy za przyszłość reprezentacji Canarinhos. Tym samym młody piłkarz spadł w hierarchii napastników na trzecią pozycję, co właściwie zakończyło jego przygodę na Etihad Stadium. Zaczął on więc rozglądać się za potencjalnym transferem. Kiedy latem zgłosiły się po niego popularne Lisy, Iheanacho od razu spakował walizki i przeniósł się na King Power Stadium, mając nadzieję na odmianę swojego losu.
Nie tak miało to wyglądać…
Wydawało się, że władze klubu z East Midlands, jak i sam zawodnik robią złoty interes. Mając za sobą debiutancki sezon w rozgrywkach w Lidze Mistrzów, ale bardzo rozczarowujący w lidze, włodarze klubu chcieli wprowadzić trochę świeżego powietrza do szatni Craiga Shakespeare’a. Zaciąg w postaci Kelechiego, Harry’ego Maguire’a, Vincenta Iborry czy Adriena Silvy miał być katalizatorem zmian w drużynie. Również dla samego piłkarza taki transfer miał być niejako gwarancją pierwszego składu albo chociaż jego pogranicza. Tymczasem cena, jaką zapłacono za niego oraz fakt bycia jednym z najbardziej obiecujących zawodników w City, nałożyła na jego barki spory bagaż oczekiwań, któremu nie dawał rady sprostać. U angielskiego szkoleniowca grał niewiele wchodząc, w głównej mierze z ławki rezerwowych.
Looking good, @67Kelechi! 👌#WelcomeKelechi pic.twitter.com/Ab0coXl3nW
— Leicester City (@LCFC) August 3, 2017
Seria niekorzystnych wyników i słaba forma spowodowały, że w trakcie sezonu zarząd klubu pożegnał Shakespeare’a, a Leicester objął Claude Puel. Minuty snajpera jeszcze bardziej zostały ograniczone. Francuski menedżer w ataku zdecydowanie wyżej cenił umiejętności Shinjiego Okazakiego i Islama Slimaniego, nie mówiąc już o Vardym. Kampanię 17/18 młody napastnik zakończył z zaledwie 3 golami i 3 asystami. Drugi sezon był w jego wykonaniu jeszcze gorszy. Wielu fanów Lisów zaczęło się zastanawiać, czy Nigeryjczyk nadaje się nawet do roli rezerwowego. Cierpiała na tym jego pewność siebie i wiara w odwrócenie złej karty. W lutym 2019 roku doszło jednak do przełomu, bo włodarze zwolnili Puela, a jego miejsce zajął Brendan Rodgers. To jednocześnie zaczęło powolny proces odbudowy Iheanacho.
Żmudna walka o szanse gry
Były szkoleniowiec Liverpoolu przekonał zawodnika do ciężkiej pracy i szlifowania drzemiącego w nim potencjału. Zmotywował do udowodnienia światu, że wciąż jest piłkarzem na poziomie, którego wymaga się w Premier League. Pierwszy pełny sezon pod wodzą nowego trenera zaowocował strzeleniem 5 bramkami i 4 ostatnimi podaniami co było najlepszym wynikiem od jego debiutanckiej kampanii w seniorskiej piłce. Jednak obecne rozgrywki ponownie rozpoczął on na ławce rezerwowych. Krótkie wejścia na boisko nie przekładały się na powiększenie dorobku bramkowego.
Nawet znakomite występy w Lidze Europy, gdzie Kelechi Iheanacho sukcesywnie otrzymywał więcej boiskowych minut, zazwyczaj też miejsce w podstawowej jedenastce, i gdzie błyszczał formą, nie wpływały na zmianę jego roli w zespole. 24-latek jednak nie obrażał się na ten fakt. Nie spóźniał się na treningi, nie prosił o transfer. Cierpliwie czekał na swoją upragnioną szansę w angielskiej ekstraklasie. W obliczu kontuzji Jamiego Vardy’ego, który został zmuszony poddać się operacji pachwiny, Nigeryjczyk w końcu wskoczył do wyjściowego składu na początku lutego w starciu przeciwko