Jak wracać, to dokładnie w takim stylu! Premier League rozpieściła nas w pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej i zaserwowała nam przepyszne, trzymające w napięciu starcie Newcastle z West Hamem, z którego po odrobieniu strat z tarczą wychodzą podopieczni Eddiego Howe’a. Czego mogliśmy dowiedzieć się w tym spotkaniu?

Harvey Barnes się przełamał!

Na St. James’s Park z transferem Anglika wiązane były spore nadzieje. Nic dziwnego, patrząc na formę, którą prezentował on w poprzednich kampaniach Premier League. Ubiegły sezon w Leicester to trzynaście bramek i asysta w jego wykonaniu. Jeszcze lepiej było w kampanii 21/22, gdzie zdołał uzbierać sześć trafień, a także dziesięć asyst. Głównie z powodu kontuzji stopy jednak, trwający sezon zdecydowanie nie zalicza się do udanych w wykonaniu Anglika. Do tej pory zdołał on zagrać w zaledwie jedenastu spotkaniach, rozgrywając na ich przestrzeni zaledwie 14% minut. Do starcia z West Hamem miał na koncie zaledwie jedną bramkę i jedną asystę – zaliczone zresztą w pierwszym meczu sezonu. Starcie z Młotami może jednak stanowić nowe otwarcie dla skrzydłowego – zdobył on bowiem w końcówce dwie bramki, które zadecydowały o końcowym zwycięstwie Srok. A to wszystko po wejściu na boisko w sześćdziesiątej siódmej minucie. Może to właśnie impuls, którego potrzebował Anglik, żeby wrócić na właściwe tory?

Trio Kudus – Paqueta – Bowen stać na naprawdę wiele

West Ham ostatecznie przegrał starcie z Newcastle, ale nie zawiedli zawodnicy, na których z nadzieją co tydzień spoglądają fani Młotów – Mohammed Kudus, Jarrod Bowen, a także Lucas Paqueta. Kudus i Bowen zanotowali po bramce i asyście, obsługując zresztą siebie nawzajem, natomiast Paqueta asystował przy pierwszej bramce, zdobytej przez Michaila Antonio. Regularne w tym sezonie jest zjawisko zależności Młotów od formy tych trzech zawodników. Nie ma co się jednak dziwić – cała trójka to prawdopodobnie najbardziej jakościowe asy w talii Davida Moyesa. Brazylijczyk zaliczył w tym meczu swoją szóstą asystę w sezonie. Bowen z kolei jest na granicy pobicia rekordu Paolo Di Canio z sezonu 1990/00 dotyczącego największej ilości bramek zdobytych przez zawodnika Młotów w sezonie Premier League. Bowen ma ich obecnie piętnaście, natomiast najlepszy wynik Di Canio to szesnaście trafień. Przydałoby się jeszcze jednak, żeby także reszta drużyny była w stanie dopasować się do poziomu tej trójki.

Newcastle zaliczyło ogromny regres pod kątem gry w obronie

Ten mecz był doskonałym dowodem na to, jak podupadła defensywna forma Srok w bieżącym sezonie. W ubiegłej kampanii drużyna Eddiego Howe’a była znana z defensywnej solidności. The Magpies stracili wówczas wspólnie z Manchesterem City najmniej bramek w całej lidze – po 33. Ten sezon jednak to już zupełnie inna historia i starcie z Młotami było idealnym tego podsumowaniem. Zwłaszcza pierwsza londyńczyków padła po szkolnym wręcz błędzie w ustawieniu całej linii defensywy Srok, co wykorzystał Michail Antonio. Takie błędy najzwyczajniej nie mają prawa bytu na tak wysokim poziomie. Zwłaszcza, jeżeli mówimy o – do niedawna – reprezentancie  Nie lepiej było przy trzeciej bramce, gdzie struktura defensywy, a także indywidualne zachowania podopiecznych Eddiego Howe’a przy kontrze drużyny z London Stadium bez wątpienia pozostawiały wiele do życzenia. Tym samym, po dwudziestu dziewięciu rozegranych spotkaniach, mają oni aż pięćdziesiąt jeden straconych bramek i są pod tym względem szóstą najgorszą drużyną w całej lidze. Dosyć pokaźny spadek mając na uwadze pierwsze miejsce w tej kategorii w ubiegłej kampanii. Trzeba też jednak uczciwie przyznać – to, co Sroki tracą, często są w stanie nadrobić pod bramką przeciwnika. Po starciu z West Hamem bowiem, mają na koncie sześćdziesiąt trzy trafienia i zajmują pod tym kontem czwarte miejsce w Premier League.