Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 29. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

GUGLIELMO VICARIO

Nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru, więc wybraliśmy bramkarza, który puścił trzy gole. Vicario miał co prawda kilka dobrych interwencji, ale można mieć też trochę wątpliwości, co do jego postawy przy trafieniach Fulham. Zwłaszcza przy pierwszej z trzech straconych bramek mógł chyba ustawić się lepiej, bo mocno odsłonił długi słupek.

OBROŃCY

PEDRO PORRO

Hiszpan był jednym z najsłabszych graczy całej drużyny Kogutów w minionej serii gier. Boczny defensor Spurs zupełnie nie radził sobie w pojedynkach jeden na jednego z Willianem. Doświadczony Brazylijczyk kręcił Porro w każdą możliwą stronę. Jedynie Pape Sarr zanotował gorszy procent celności podań od Porro. Swojej bardzo mizernej gry w defensywie zupełnie nie zdołał zrekompensować poczynaniami ofensywnymi.

RADU DRAGUSIN

W przypadku takiego występu całej drużyny Spurs ciężko się dziwić, że Dragusin rozegrał słabe spotkanie. Mimo wszystko, przy straconych bramkach mógł zachować się dużo lepiej. Szczególnie przy trzecim golu, kiedy to piłka po strzale obronionym przez Vicario odbiła się i wylądowała tuż przed bramką. 22-latek zareagował dużo wolniej niż napastnik Fulham – Rodrigo Muniz, co spowodowało że był drugi przy futbolówce i nie zdążył jej wybić. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce Tottenhamu.




CLEMENT LENGLET

Miał sporo problemów w pojedynkach fizycznych z Michailem Antonio. Nienajlepiej wyglądał też z piłką przy nodze, gdy West Ham zakładał pressing. Stracił futbolówkę przed golem na 1:0 dla rywali, a przy dośrodkowaniu dał się przestawić Lucasowi Paquecie, co wykreowało przestrzeń dla Jamajczyka. Generalnie nie napawał pewnością w starciu z Młotami. Nic więc dziwnego, że Unai Emery zdjął Francuza już w przerwie. Na plus – dobra interwencja przy kontrataku, gdy zatrzymał Jarroda Bowena.

SERGIO REGUILON

Hiszpan popełnił ogromny błąd, faulując swojego rywala w polu karnym. 27-latek po prostu popchnął Vitinho, używając nie tylko rąk, ale również kolana. Sędzia podyktował rzut karny, a następnie pokazał czerwony kartonik lewemu obrońcy Brentford. Fatalny występ, który trwał zaledwie 8 minut.

POMOCNICY

DEJAN KULUSEVSKI

Szweda w tym spotkaniu było po prostu za mało. Nie dawał tyle, ile zazwyczaj. Mimo 90 rozegranych minut, tylko raz popisał się dobrym podaniem, którego niestety nie wykorzystał Richarlison. Brak oskrzydlających akcji, udanych dryblingów czy przeszywających podań sprawił, że ofensywa Spurs była po prostu nijaka, co finalnie poskutowało porażką i brakiem chociażby jednej zdobytej bramki.

PAPE SARR

Senegalczyk od dawna nie rozegrał tak słabego spotkania, jak to z Fulham. Razem z Bissoumą zostali kompletnie zdominowani przez João Palhinhię i Sašę Lukicia. Brak dobrego rozegrania i przede wszystkim pomocy swoim kolegom w defensywie zaważył na wyniku całego spotkania. Słaby występ 21-latka zauważył również Ange Postecoglou i postanowił zdjąć go już w 66. minucie.

MORGAN ROGERS

Mocno anonimowy występ. Anglik pokazał niewiele ciekawych akcji, a zaliczył kilka niepotrzebnych strat w nieźle zapowiadających się sytuacjach. Trudno kłócić się z decyzją Emery’ego o zmianie ofensywnego zawodnika, bo nie dał argumentów, by wierzyć, że zmieni obraz meczu.

TAHITH CHONG

Oglądając całe spotkanie można było odnieść wrażenie, że Chonga w nim po prostu nie było. Nie brał on udziału w praktycznie żadnej akcji ofensywnej, a w dodatku nie za wiele pomagał w obronie. Mimo rozegranych 90 minut był po prostu niewidoczny. Zdecydowanie jeden z najgorszych zawodników na boisku.

NAPASTNICY

YOANE WISSA

Szybka czerwona kartka dla Sergio Reguilona oczywiście mocno utrudniła życie ofensywnym piłkarzom Brentford, bo ekipa Pszczół miała gigantyczne problemy z kreowaniem okazji w osłabieniu. Niemniej, to właśnie Wissie przypadła najlepsza szansa, by dać drużynie nadzieję na punkty. Kongijczyk przy wyniku 0:1 przegrał pojedynek oko w oko z Arijanetem Muriciem, marnując setkę. Poza tym praktycznie nie było go na murawie – piłkę miał 16 razy, wykonał zaledwie cztery udane podania.

HEUNG-MIN SON

Koreańczyk jeszcze przed przerwą, przy stanie 0:0, zmarnował najlepszą szansę dla Tottenhamu. Po dograniu Jamesa Maddisona z dogodnej pozycji nie trafił nawet w światło bramki. Można zastanawiać się, jak potoczyłyby się losy przegranego 0:3 starcia z Fulham, gdyby zachował się lepiej. Poza tym nie pokazał nic zbytnio interesującego, choć zaangażowania trudno mu odmówić.