Przemysław Płacheta dobrze odnajduje się w Swansea City. Polak może liczyć na zaufanie trenera i regularnie gra w podstawowym składzie. 25-latek sugeruje, że chciałby zostać na Liberty Stadium na dłużej. I trudno mu się dziwić.

Ostatniego dnia zimowego okienka transferowego Przemysław Płacheta last minute zaliczył zmianę barw, przechodząc z Norwich City do Swansea City. Reprezentant Polski, z którym nie wiązano przyszłości na Carrow Road, dostał szansę przełamania stagnacji. Jego kariera w Anglii stanęła bowiem w miejscu. Zmiana otoczenia mocno posłużyła jednak skrzydłowemu. Trener Luke Williams liczy na Polaka i zamierza korzystać z jego atutów. Widać to zresztą po ostatnich spotkaniach.

Choć 25-letni piłkarz podpisał z Łabędziami kontrakt tylko do końca sezonu, sugeruje, że chciałby związać się z nimi na dłużej. Niewykluczone, że znalazł odpowiednie miejsce, aby wreszcie wykonać wyczekiwany od dawna krok do przodu i naprawdę odnaleźć się na Wyspach.

Wiecznie wracał do punktu wyjścia

Płacheta gra w Anglii już od trzech i pół roku. Kanarki ściągnęły go ze Śląska Wrocław przed sezonem 2020/21. Prowadzący wówczas ekipę z Norfolk Daniel Farke zechciał sprowadzić młodego, dynamicznego i pracowitego skrzydłowego. Fakt, że ten spędził niegdyś dwa lata w grupach młodzieżowych RB Lipsk, pozwalał wierzyć, że piłkarz może wpasować się w koncepcję niemieckiego szkoleniowca.

Polak szybko przebił się do składu drugoligowej drużyny. Nie zagrał w tylko dwóch z 16 pierwszych spotkań ligowych. W okresie od października do grudnia zaliczył nawet serię ośmiu meczów Championship, w których aż siedmiokrotnie wychodził w podstawowej jedenastce. Początkowe sygnały były więc pozytywne, ale druga połowa debiutanckiej kampanii okazała się mniej udana. Pierwszy skład odjechał, liczba występów spadła. A po awansie do Premier League poprzeczka zawisła na jeszcze wyższym poziomie.

Walki o miejsce w składzie nie ułatwiły problemy zdrowotne. Reprezentant Polski stracił przez nie start sezonu. Potem jednak powtórzył się scenariusz z wcześniejszych rozgrywek: seria meczów w pierwszej jedenastce już pod wodzą Deana Smitha, który zastąpił Farke, potem utrata miejsca w podstawowym składzie i powrót do roli sporadycznie występującego zmiennika. Norwich z kolei spadło z ligi z hukiem.

Powrót na drugi poziom rozgrywkowy nie zmienił położenia Polaka w hierarchii. Latem 2022 roku wysłano go na wypożyczenie do ligowego rywala – Birmingham. Tam zaczął nieźle. Już w drugim meczu strzelił gola, zaliczył pięć występów w podstawie, ale złapał poważną kontuzję i sezon zakończył już w sierpniu. Wypożyczenie miało dać mu szansę, żeby zapracował na zaufanie trenera, ale poszło całkowicie na marne. Nie mogło więc dziwić, że latem, gdy wracał do gry na Carrow Road, ponownie wrócił do punktu wyjścia. W styczniu od transferu ze Śląska mijało 3,5 roku. A on dalej był zmiennikiem – i to praktycznie bez liczb (dwa gole, cztery asysty w 61 występach). W dodatku z kontraktem wygasającym w czerwcu. W Norwich postanowiono więc, że należy się z nim rozstać.

Świeży start w Swansea

Pod koniec zimowego okienka transferowego zaczęły pojawiać się plotki dotyczące zainteresowania siedmiokrotnym reprezentantem Biało-Czerwonych. Najpierw mówiło się o czerwonej latarni Championship – Rotherham United, ale temat upadł. Deadline Day Płacheta wreszcie odszedł z klubu, podpisując umowę ze Swansea City. Norwich zdołało pozbyć się niechcianego gracza, on z kolei dostał szansę wyrwania się z klubu, w którym zatrzymał się w miejscu. To była odpowiednia decyzja dla obu stron.

Zmiana barw klubowych oznaczała szansę na świeży start. Na Liberty Stadium zresztą właśnie zaczęło się nowe rozdanie. Na początku roku stery zespołu przejął trener Luke Williams. Polak okazał się jednym z trzech jego wzmocnień dopiętych w końcówce stycznia. Przeprowadzkę do Walii mogliśmy jednak nazwać ruchem w stylu „być albo nie być”. Podpisał bowiem kontrakt na zaledwie kilka miesięcy. Jeśli zawiódłby oczekiwania, już niedługo wylądowałby na lodzie.

Tymczasem początek w nowych barwach okazał się udany. Zaledwie kilka tygodni po przenosinach do nowego klubu możemy już stwierdzić, że Płacheta stanowi pierwszy wybór trenera Swansea. Nie ominął ani jednego meczu. Pięciokrotnie zagrał od pierwszej minuty, dwa razy wchodził z ławki. Z kolei, gdy nasi redakcyjni koledzy udali się do Walii na mecz Swansea z Blackburn Rovers, Williams w rozmowie z nimi stwierdził, że mocno liczy na Polaka (więcej na ten temat w ostatnim odcinku Szóstej Ligi Europy, który obejrzycie TUTAJ). Wydaje się więc, że nasz rodak trafił w odpowiednie miejsce, żeby wreszcie pchnąć karierę na Wyspach do przodu.

25-latek ma istotną rolę w systemie Williamsa. Koledzy regularnie starają się wykorzystać szybkość i wybieganie skrzydłowych, raz po raz posyłając ich w pojedynki biegowe. Zarówno Płacheta, jak i ściągnięty w tym samym okienku Brazylijczyk Ronald, stanowią główny pomysł Swansea na nękanie rywali.

Po raz pierwszy, odkąd trafiłem do klubu [lato 2022 – przyp. red.], mamy dwóch naprawdę groźnych skrzydłowych. Gra z nimi i oglądanie ich to przyjemność, patrzenie na nich jest ekscytujące i jestem przekonany, że to samo czują kibice. Świetnie jest ich mieć w drużynie – opowiadał o tym duecie w rozmowie z klubowymi mediami ich klubowy kolega, środkowy obrońca Nathan Wood.

Wystarczy tylko spojrzeć na wspomnianą wygraną z Blackburn. Choć nie zapisano im w statystykach bezpośredniego udziału przy bramkach, w pomeczowych raportach zwracano uwagę, że mieli w nią bardzo duży wkład. Trafienie na 1:0 padło zresztą po akcji naszego rodaka.

Płacheta chce zostać

Tak, czemu nie? Naprawdę cieszę się po tych pierwszych tygodniach współpracy z nowym trenerem i kolegami. Zobaczymy, jak sprawy się ułożąstwierdził Płacheta zapytany pod koniec lutego o to, czy chciałby pozostać w Swansea na dłużej.

Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, aby cokolwiek przesądzać. Nietrudno jednak zakładać, że Polak faktycznie chciałby prolongować umowę z ekipą Łabędzi. Początek w nowych barwach przyniósł bowiem wiele pozytywnych sygnałów. Zaufanie trenera i regularnie łapane minuty to coś, czego w Anglii na dłuższą metę jeszcze nigdy nie miał. Obrazki po spotkaniu z Blackburn, gdy menedżer wysyłał go pod trybunę pełną fetujących zwycięstwo kibiców, pokazują z kolei, że i trybuny dobrze przyjęły zimowy nabytek. Wydaje się więc, że na razie wszystko układa się pomyślnie.

Chcę zagrać jak najwięcej meczów. Jestem w pełni skupiony na klubie i drużynie. Chcę walczyć dla niego i, mam nadzieję, odnieść wiele zwycięstw. Postaram się pomóc i będę ciężko pracował. Nie tylko w ataku, ale i w obronie”podkreślał 25-latek w rozmowie z klubowymi mediami.

Weryfikacja skrzydłowego potrwa do końca sezonu. Na razie jest na najlepszej drodze, by zadomowić się w Swansea na dłużej i mieć perspektywy na utrzymanie miejsca w jedenastce. Te kilka miesięcy może okazać się kluczowe dla całej kariery dawnego zawodnika Śląska Wrocław. Jeśli pokaże się z nowej strony, to, nawet w wypadku nieprzedłużenia umowy z ekipą z Walii, przyciągnie zainteresowanie. Jeżeli uda się zostać na Liberty Stadium – tym lepiej. Kolejny powrót do punktu wyjścia: ławki i roli niezbyt istotnego zmiennika może jednak sprawić, że Płacheta wyląduje na zakręcie.

Utrzymanie dobrej passy i pozytywnej tendencji z ostatnich kilku tygodni to więc bardzo ważna sprawa. Nie tylko dla samego zawodnika, ale i reprezentacji Polski. Regularna gra na wysokim poziomie może bowiem sprawić, że włączy się do walki o miejsce w drużynie Michała Probierza. Warto więc ze szczególną uwagą obserwować jego występy w Walii.