Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 25. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MARTIN DUBRAVKA

Na początek trzeba oddać słowackiemu golkiperowi, że dwa razy uratował skórę swojej ekipie, broniąc strzały Dominica Solanke w pierwszej połowie. Jednak druga część meczu z Bournemouth to zupełnie inna bajka. Fatalne przyjęcie podania od Svena Botmana i poślizgnięcie się spowodowało, że podarował snajperowi Bournemouth pierwszą bramkę. Następnie przy drugim trafieniu zwlekał z wyjściem do Antoine’a Semenyo i nie skrócił zbytnio kąta, by utrudnić uderzenie po długim słupku skrzydłowemu gości. W dodatku był niepewny przy wyjściach do wielu dośrodkowań,

OBROŃCY

LORENZ ASSIGNON

Burnley w ubiegły weekend poniosła prawdziwą klęskę w domowym starciu z Arsenalem. Kanonierzy rozgromili The Clarets aż 5:0. Właściwie w tej antyjedenastce śmiało mogłoby się znaleźć miejsce dla każdego z defensorów Burnley w pojedynku z The Gunners. Ostatecznie postawiliśmy jednak na ich prawego obrońcę. Miał on ogromne problemy w pojedynkach dryblingowych z Gabrielem Martinellim. Do tego po jego faulu Armaty otrzymały rzut karny i podwyższyły wynik spotkania na 2:0. Często był spóźniony i brakowało mu skuteczności w elemencie odbioru piłki.

NATHAN COLLINS

Podczas przegranej z Liverpoolem bardzo mizernie wyglądała właściwie cała linia obrony Brentford. Wydaje się jednak, że najsłabiej wyglądał właśnie Collins. Kilka z jego zupełnie niedokładnych podań wywoływało wiele niepotrzebnego chaosu pod bramką Pszczół. Maczał palce przy utracie trzeciego (Salah zakręcił nim jak chciał), a także czwartego gola (nie trafił w piłkę, którą przejął Gakpo i wpakował ją do siatki). Defensor The Bees wyglądał na bardzo zagubionego przy szybkich atakach rywali z czerwonej części Merseyside. Źle się ustawiał oraz bardzo często był spóźniony.

AMARI’I BELL

Jamajczyk z pewnością jak najszybciej chciałby zapomnieć swój występ przeciwko Manchesterowi United. Jego fatalny błąd przy podaniu do bramkarza zamienił się w idealną asystę przy pierwszej bramce Rasmusa Hojlunda. Tym samym 29-latek spowodował, że jego drużyna już od 36. sekundy spotkania musiała odrabiać straty.

NAYEF AGUERD

Fatalnie zachował się przy bramce Taiwo Awoniyiego. Atakujący Forest z niesamowitą łatwością obrócił się w stronę bramki mając Aguerda na plecach. Samo „bycie za plecami” to jednak za mało. Defensor West Hamu dał się zdecydowanie zbyt łatwo ograć i kosztowało to jego drużynę utratę bramki. Mniej rażący, ale jednak wciąż dość znaczący błąd popełnił również przy drugim golu Nottingham, gdy Williams jednym kontaktem z futbolówką ominął go na skrzydle.

MASON HOLGATE

Już w debiucie w barwach Sheffield United wypadł źle. Przeciwko Brighton jednak to przebił (a uwierzcie, to jednak spore osiągnięcie). I, co najgorsze, nie możemy nawet pisać tutaj o jakimś pechowym błędzie. Nie. On po prostu w bandycki sposób zaatakował Kaoru Mitomę wślizgiem z dużym impetem, przy nodze podniesionej na wysokość uda. Czerwona kartka z 12. minuty to absolutnie zasłużona kara, ale szykuje się też długie zawieszenie – i bardzo dobrze. Idiotycznym wejściem skazał Szable na pożarcie, bo osłabiony beniaminek ostatecznie dostał od rywali „piątkę”.

POMOCNICY

KALVIN PHILLIPS

Powiedzieć, że był to słaby mecz Anglika, to jak nie powiedzieć nic. Fatalny występ, który zakończył się już w 71. minucie. 28-latek obejrzał dwie żółte kartki w przeciągu 3 minut i musiał opuścić murawę. Warto dodać, że pierwszą obejrzał za totalną głupotę, bo po prostu popchnął rywala już po gwizdku. Gra w dziesiątkę praktycznie pozbawiła West Ham szans na powrót do spotkania.

CASEMIRO

Kopiuj – wklej spotkanie z Aston Villą. Druga linia Luton wsadziła go niedzielnego popołudnia na rozpędzoną karuzelę. Brazylijczyk znów zwyczajnie nie nadążał, by być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. W dodatku niechlujny przy rozegraniu futbolówki. Wszystko działo się dla niego zbyt szybko, a Ross Barkley czy Tahith Chong nie mieli problemów, by go mijać, nawet wydatnie się nie wysilając. Za faul na byłym graczu Chelsea mógł jeszcze przed przerwą wylecieć z boiska, ale sędzia nie wlepił mu drugiej żółtej kartki. Na drugą połowę już nie wyszedł.

JACOB MURPHY

Newcaslte United w swojej poprzedniej ligowej potyczce zremisowało 2:2 z Bournemouth przed własną publicznością. Murphy na placu gry pojawił się w 68. minucie gry, gdy zastąpił Harveya Barnesa. Zaledwie minutę później Wisienki zdobyły bramkę na 2:1. Anglik nie miał nic wspólnego z jej stratą. Wciąż jednak jest za co go ganić. Swoim wejściem z ławki rezerwowych nie wniósł nic pozytywnego do ofensywnych poczynań drużyny Srok. Wyglądał na bardzo zagubionego, gdy tylko piłka znajdowała się w jego pobliżu.

NAPASTNICY

ERLING HAALAND

Norweg oddał aż dziewięć strzałów na bramkę Chelsea w minionej serii gier. Wypracował także przy tym wskaźnik xG na poziomie 1,71. Ostatecznie schodził jednak do szatni z wielkim niedosytem, bo z pustym dorobkiem strzeleckim. Haaland zmarnował przynajmniej trzy bardzo dobre szanse. Czasami przy naprawdę dobrych okazjach, które zwykł z zimną krwią skutecznie kończyć, nie potrafił posłać piłki choćby w światło bramki The Blues.

MICHAIL ANTONIO

Napastnik Młotów został całkowicie schowany w kieszeni przez Murillo. Stoper Nottingham Forest zupełnie odciął snajpera Młotów od podań. Antonio wyglądał na niesamowicie zagubionego i bezradnego. Nawet, gdy w końcu znalazł się w dobrej sytuacji na trafienie do siatki to brazylijski obrońca zespołu Tricky Trees zdołał go uprzedzić. Zdecydowanie The Hammers brakowało konkretów z jego strony.