Nie od dziś wiadomo, że gra na Anfield dla drużyn przyjezdnych jest prawdziwym wyzwaniem. Atmosfera na stadionie Liverpoolu potrafi stać się magiczna. Wszyscy pamiętamy to, jak trybuny razem z piłkarzami zdołały odwrócić losy pamiętnych meczów z Borussią Dortmund w półfinale Ligi Europy oraz starcia z Barceloną na tym samym etapie fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Przykładów, gdy magia Anfield udzieliła się nam wszystkim jest jeszcze dużo więcej. Co ją wywołuje i dlaczego Anfield jest największym atutem Liverpoolu w walce o mistrzostwo Anglii? Staramy się znaleźć odpowiedź na to pytanie.

10 zwycięstw, 2 remisy, 0 porażek — to bilans The Reds w meczach domowych podczas bieżącej kampanii Premier League. Czerwoni potrafili wygrywać u siebie nawet spotkania, w których jeszcze w 88. minucie przegrywali 2:3 (pamiętna potyczka z Fulham na początku grudnia ubiegłego roku). Sięgając jednak głębiej w statystyki można dojść do jeszcze bardziej oszałamiających liczb piłkarzy Jurgena Kloppa na Anfield.

Choćby pierwsza z brzegu często podawana statystyka Virgila van Dijka, który od momentu przybycia do czerwonej części Merseyside w 2018 roku przegrał tylko jedno ligowe spotkanie na Anfield. Spośród 92 takich spotkań kapitan Liverpoolu wygrał aż 77 razy! Dobitnie mówi to samo za siebie. Magia Anfield za kadencji Jurgena Kloppa została tylko wzbogacona o kilka nowych zaklęć. Na dobre wyniki gospodarzy na tym obiekcie składa się jednak nie tylko atmosfera tworzona przez fanatycznych kibiców, ale też wiele innych czynników…

Jedna porażka w 107 meczach przed fanami, czyli dlaczego nikt nie chce grać z Liverpoolem na Anfield

Zacznijmy jednak od tego co wydaje się najważniejsze, a więc niesamowitego dopingu fanów na Anfield. Trzeba też pamiętać, że w niektórych meczach podczas trwania pandemii Covid-19 drużyna Liverpoolu rozgrywała swoje domowe starcia przy pustych trybunach. W sezonie 2021/22, który praktycznie cały został rozegrany bez udziału kibiców na stadionach, The Reds przegrali aż 6 razy więcej meczów niż przez pozostałe 107 ligowych spotkań, gdy kibice byli wraz z nimi na Anfield.

W kampanii 2020/21 Czerwoni przegrali 6 spotkań — z Fulham, Chelsea, Burnley, Brighton, Manchesterem City, a także w derbowej potyczce z Evertonem. Wyłączając tamten pandemiczny sezon Liverpool w ciągu sześciu ostatnich sezonów rozegrał 107 meczów w Premier League u siebie i przegrał tylko raz (z Leeds 1:2 w ubiegłorocznych rozgrywkach) z kibicami u boku.

Anfield już niedługo będzie płonąć jeszcze mocniej

Za tym, że obecność 12 zawodnika w postaci fanów sprzyja niesamowicie Liverpoolowi przemawiają nie tylko statystyki, ale również wypowiedzi osób, które osobiście doświadczyły tej atmosfery. Arsene Wenger nazwał kiedyś Anfield „najbardziej nagrzanym stadionem piłkarskim w całej Europie”.

„To najbardziej nagrzany stadion w Europie podczas rewanżowego meczu w europejskich pucharach. To jest jedyne miejsce, gdzie nie chcesz jechać w roli gościa. Atmosfera tam jest wyjątkowa. Wszystko jest tam wyjątkowe. Kibice Liverpoolu za każdym razem stoją murem za drużyną. Mam do nich za to ogromny szacunek” — powiedział legendarny szkoleniowiec Arsenalu.

Warto też wspomnieć, że Anfield z czasów francuskiego menedżera to nie Anfield z teraźniejszości. Rozmiar trybun na stadionie zdecydowanie się powiększył. Podczas ostatniej wygranej z Burnley na stadionie The Reds obecnych było dokładnie 59 896 widzów. To klubowy rekord Premier League w tej statystyce. 10 marca Czerwoni zmierzą się w wielkiej bitwie z Manchesterem City. Na to spotkanie pojemność obiektu ma wynosić równo 61 000 widzów. Anfield może płonąć jeszcze mocniej!

„Ten stadion zawsze był wspaniały, ale teraz jest naprawdę na najwyższym poziomie. Jest naprawdę bardzo głośny w odpowiednich momentach. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mamy teraz dodatkowych fanów” — stwierdził trener Jurgen Klopp po triumfie nad The Clarets w ubiegły weekend.

Rozmiar ma znaczenie. Anfield jest unikalne na kilka innych sposobów

Anfield jest unikalne nie tylko ze względu na kapitalną atmosferę tworzoną przez fanów. Kilka technicznych aspektów budowy tego stadionu również może mieć spory wpływ na postawę zespołów przeciwnych. Dom Liverpoolu różni się, bowiem w kilku parametrach od pozostałych angielskich czy europejskich obiektów.

Boisko na Anfield ma wymiary 101 metrów na 68 metrów. Tym samym nie spełnia wymogów stawianych przez UEFA w zakresie rozmiarów murawy na stadionach tak zwanej czwartej kategorii. Te obiekty muszą, bowiem posiadać murawę o wymiarach 105 metrów na 68 metrów. Dopuszczenie stadionu Czerwonych do rozgrywek Ligi Mistrzów, Ligi Europy lub Ligi Konferencji Europy zawsze wymaga specjalnej zgody odpowiedniej komórki UEFA i osób decyzyjnych w tej sprawie.

Dla porównania Old Trafford dokładnie spełnia warunki europejskiej federacji piłkarskiej i posiada wymiary boiska równe 105 metrom długości i 68 metrom szerokości. Tożsamo wygląda to chociażby w przypadku Emirates Stadium, Etihad Stadium, Brentford Community Stadium czy wielu innych obiektów na Wyspach i całym Starym Kontynencie.

Niby jest to różnica zaledwie kilku metrów, ale przy aspektach taktycznych i wytycznych dla danych piłkarzy, które uwzględniają odpowiednie ustawianie się co do metra oraz trzymanie konkretnych odległości między formacjami może czasami okazać się problematyczne i być korzyścią dla 19-krotnych mistrzów Anglii. Są oni, bowiem ciągle przystosowani do takich rozmiarów podczas treningów i regularnej gry na murawie o takich wymiarach.

Im bliżej tym lepiej

Istotnym faktem w budowie atmosfery w siedzibie ekipy z czerwonej części Merseyside jest również to jak blisko w stosunku do boiska znajdują się wszystkie 4 trybuny na stadionie.  Każda z owych czterech trybun posiada swoją nazwę. Trybuna główna to Main Stand, a najgłośniejszą i najbardziej fanatyczną jest The Kop. Pozostałe dwie to Sir Kenny Dalglish Stand (wcześniej zwana Centenary Stand), a także Anfield Road Stand, która jest przeznaczona dla fanów zespołów przyjezdnych.

Przy tak oszałamiająco głośnym i hałaśliwym dopingu kibiców Liverpoolu, położenie trybun tuż za linią boczną oraz linią końcową jest kolejnym wielkim atutem. Mohamed Salah i spółka mogą jeszcze mocniej poczuć, że wraz z nimi gra ten przysłowiowy „dwunasty zawodnik”.

Dla rywali oczywiście taki stan rzeczy  musi być natomiast bardzo deprymujący. Jest to też dla nich dość wyjątkowa sytuacja, bo na wielu europejskich, a także angielskich stadionach trybuny nie są usytuowane tak blisko placu gry. Spójrzmy chociażby na stadion olimpijski London Stadium, gdzie mecze domowe rozgrywa West Ham United.

Anfield to największa broń Liverpoolu w walce o tytuł w tym sezonie

Wyłączając wspomniane wyżej starcie z Manchesterem City domowy kalendarz The Reds do końca bieżącej kampanii prezentuje się dla nich dość przyjemnie. Luton Town , Brighton & Hove Albion, Sheffield United , Crystal Palace, Tottenham  i Wolverhampton Wanderers — to  drużyny, które do końca bieżącej kampanii podejmie Liverpool na własnym stadionie w ramach rozgrywek Premier League. Śmiało można typować, że The Reds zdołają zdobyć komplet punktów w pojedynkach z tą szóstką.

Nawet pojedynek z Kogutami, które w pierwszej ligowej potyczce w Londynie pokonały Czerwonych 2:1, nie zapowiada się wyjątkowo trudno dla podopiecznych Kloppa. W dużej mierze ze względu na fakt rozgrywania go właśnie na Anfield. Za kadencji niemieckiego trenera, a więc od 8 października 2015 roku, Liverpool przegrał u siebie tylko 11 z 43 spotkań z drużynami z Big Six. Natomiast z samymi Spurs w domowym pojedynku ostatni raz przegrali blisko 13 lat temu (maj 2011 roku).

Do starć z pozostałymi wymienionymi wyżej zespołami Liverpool przystąpi w roli faworyta. Spośród 12 ligowych meczów u siebie wygrali aż 10 z nich. Zremisowali jedynie dwukrotnie. Pod koniec grudnia najpierw podzielili się punktami po bezbramkowej Bitwie o Anglię z Manchesterem United, a w następnej kolejce zremisowali 1:1 z Arsenalem w starciu na szczycie ligowej tabeli.

Co najważniejsze aktualny lider tabeli angielskiej ekstraklasy, na Anfield wygrywa naprawdę bardzo przekonująco i u siebie zdaje się być po prostu najlepszą drużyną w całej stawce pod prawie każdym względem. W meczach domowych Liverpool jest najlepszy w liczbie  zdobytych goli, liczbie straconych bramek, statystyce oczekiwanych zdobytych trafień oraz oczekiwanych straconych goli. Wraz z Manchesterem City są też jedyną ekipą, która jest niepokonana u siebie w tym sezonie Premier League. Czerwoni na Anfield po prostu dominują oponentów w niesamowity sposób. Klasyczna radość Jurgena Kloppa w stronę wiwatujących fanów to w tym sezonie norma i ukoronowanie kolejnych wielkich triumfów przed własną publicznością.