Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 24. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALPHONSE AREOLA

Francuz chciałby pewnie jak najszybciej zapomnieć o przegranej 0:6 z Arsenalem w ubiegłej kolejce, ale niestety takie wyniki zapadają w pamięć na długo. Warto jednak odnotować, że do straty pierwszej bramki radził sobie całkiem nieźle i zanotował kilka udanych interwencji. Później niestety worek z bramki się rozwiązał, 30-latek spowodował karnego, a potem było już tylko gorzej. Dziwnie zareagował choćby przy golu Saki, gdy kompletnie nie wyczuł zamiarów angielskiego skrzydłowego Kanonierów.

OBROŃCY

NAYEF AGUERD

W naszej antyjedenastce moglibyśmy właściwie zapełnić całą linię obrony samymi piłkarzami West Hamu. Ciężko bowiem szukać jakichkolwiek pozytywów, jeśli drużyna przegrywa 0-6. My zdecydowaliśmy się między innymi na Aguerda, który zaprezentował się naprawdę tragicznie. Oprócz tego, ze właściwie nie stanowił on żadnej przeszkody dla napastników Arsenalu, to popisał się też wyjątkową nieskutecznością. Mecz zakończył z celnością podań na poziomie 65% i zaledwie 3 z 16 długich podań trafiły do swoich adresatów.

VICTOR LINDELOF

Wszedł w przerwie za Luke’a Shawa, który doznał kontuzji i miał wielkie problemy na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy. Najpierw woził go Leon Bailey, potem wprowadzony z ławki Moussa Diaby. Szwedowi brakowało szybkości i zwrotności, by poradzić sobie ze skrzydłowymi Aston Villi, która miała po zmianie stron zdecydowaną przewagę. I choć nie pomagała mu obojętność Marcusa Rashforda, który zupełnie zapomniał o defensywie, trudno powiedzieć o jego występie cokolwiek dobrego.

MURILLO

Defensor Nottingham Forest znów posyłał dobre podania do wyżej ustawionych partnerów, ale tym razem jest to naprawdę jedyna rzecz, która wychodziła mu w udany sposób. W elemencie gry defensywnej jego gra pozostawiała sporo do życzenia. Tricky Trees w ostatnim starciu z Newcastle United stracili 3 bramki. Murillo brakowało skuteczności w odbiorach i często był spóźniony.

EMERSON

Powiedzieć, że Brazylijczyk nie poradził sobie ze skrzydłowymi Kanonierów, to trochę jakby nie powiedzieć nic. Wystarczy spojrzeć chociażby na akcję, po której drugą bramkę strzelił Bukayo Saka. Zarówno Aguerd, jak i Emerson odstawili wtedy kompletną fuszerkę. Boczny obrońca Młotów nie popisał się też przy bramce na 0-6. Martinelli ograł wtedy 29-latka jak dziecko. W skrócie – mecz do zapomnienia. 

POMOCNICY

MARIO LEMINA

Wolves przegrali z Brentford 0:2. Lemina był jednym z najsłabszych zawodników watahy Wilków. Oddawał strzały, ale nie były one zupełnie w stanie zagrozić The Bees. Nie potrafił zdobyć przestrzeni dla swojej drużyny w środku pola. Występ na sam koniec „ukoronował” żółtą kartką w 88. minucie pojedynku na Molineux Stadium.

RODRIGO BENTANCUR

Można powiedzieć, że to właśnie przez niefrasobliwość Urugwajczyka padła bramka dla zespołu Brighton. Pomocnik Kogutów w banalny sposób dał sobie odebrać futbolówkę przy wyprowadzaniu piłki przed polem karnym. Oczywiście nie zrzucamy tutaj całej winy na 26-latka. Po tym zdarzeniu we własnej szesnastce faulował jeszcze Micky van de Ven i to dopiero po rzucie karnym padł gol dla gości. Jednak reszta spotkania w wykonaniu Rodrigo Bentancura również nie dała nam żadnych powodów do chwalenia Urugwajczyka, który swój występ zakończył już po 62 minutach.

TOMAS SOUCEK

Kolejny piłkarz West Hamu melduje się w naszym zestawieniu. Czech podobnie jak jego koledzy nie zaliczy tego meczu do udanych i nie wyróżniał się absolutnie niczym pozytywnym. Wręcz przeciwnie, podobnie jak Aguerd wykazał się okropną nieskutecznością. Tomáš Souček, który przypomnijmy, jest środkowym pomocnikiem, przez 90 minut wykonał zaledwie 14 celnych podań. Dodatkowo 28-latek zwyciężył zaledwie 50% pojedynków. Naprawdę słabe statystki i naprawdę słaby występ Czecha.

NAPASTNICY

MARCUS RASHFORD

Ile razy już widzieliśmy go w takim wydaniu. Mnóstwo złych decyzji. Nawet gdy dryblingiem mijał kilku rywali, to musiał przedobrzyć i zepsuć wykonaną pracę. W obronie nie oferował praktycznie nic, co było bardzo widoczne zwłaszcza w drugiej połowie, gdy za jego plecami pojawił się Victor Lindelöf. Nic dziwnego, że to akurat Rashford został zdjęty jako pierwszy z ofensywy przez Erika ten Haga.

DAVID DATRO FOFANA

Jeśli grasz z Liverpoolem na wyjeździe, zwłaszcza jako beniaminek, to musisz wykorzystywać wszystkie swoje szanse. Fofana, niestety, zawiódł, gdy był naprawdę potrzebny. Dwukrotnie wyszedł sam na sam z Alissonem. Raz nie trafił w bramkę, raz uderzył w Brazylijczyka. Te zmarnowane okazje mogły odmienić losy starcia z The Reds.

DOMINIC CALVERT-LEWIN

Anglik w tym spotkaniu po prostu nie istniał. Był to kolejny bezbarwny mecz, a w tym 14 spotkanie z rzędu bez zdobytej bramki. Snajper Evertonu nie był w stanie dojść praktycznie do żadnej szansy, ani samemu sobie jej stworzyć. 26-latka w 78 minucie zmienił Beto.