Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 21. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MATT TURNER

W Nottingham Forest uparli się na Amerykanina, ale efektów to nie przynosi. Przeciwko Brentford (2:3) zaliczył kolejny bardzo słaby występ, dał się zaskoczyć choćby strzałowi Ivana Toneya. Generalnie z obsadą bramki Nuno Espirito Santo ma pewien problem, bo Odysseas Vlachodimos, gdy już dostał szansę w FA Cup, to przyjął cztery bramki od Blackpool.

OBROŃCY

VLADIMIR COUFAL

Chyba najbardziej oczywiste nazwisko w tej kolejce. Przez sporą część spotkania z Sheffield United (2:2) było nieźle, fakt, ale końcówka? Jedna żółta kartka, druga żółta kartka, sprokurowany rzut karny. WHU nie uratował nawet Łukasz Fabiański, którego David Moyes wpuścił specjalnie na „jedenastkę”

CHRIS MEPHAM

Środkowy obrońca Bournemouth z pewnością chciałby wymazać z pamięci to spotkanie. Jego pojedynki z Jotą prawie zawsze kończyły się groźnymi sytuacjami pod własną bramką. Portugalczyk był dla niego po prostu koszmarem, który z pewnością będzie mu się śnił przez kilka najbliższych nocy.

ILYA ZABARNYI

Duet obrońców The Cherries kompletuje reprezentant naszych wschodnich sąsiadów. Do spółki z Mephamem doprowadzili do straty czterech bramek w meczu z Liverpoolem, a dobre zagrania można by było policzyć na palcach jednej ręki. Z pewnością był to jeden z najgorszych występów Ukraińca w tym sezonie, a bezradność przy golach Nuneza i Joty była po prostu przytłaczająca.

CHRIS RICHARDS

Nie wiemy, kto wpadł na pomysł, aby to on krył Gabriela (no dobra, domyślamy się), ale – delikatnie mówiąc – nie był to pomysł dobry. Brazylijczyk demolował znacznie gorzej zbudowanego rywala przy stałych fragmentach gry, a sytuacja nie zmieniała się przy kolejnych kornerach. Aż żal tu Richardsa umieścić, ale trzeba.

POMOCNICY

CHRISTIAN ERIKSEN

Duńczyk mógłby być przydatnym zawodnikiem Manchesteru United, ale nie ma większych szans na to, że stanie się liderem zespołu. Pewnych kwestii 31-latek już nie przeskoczy, niezbyt nadaje się do tego, aby występować w pierwszym składzie, a zwłaszcza wtedy, gdy trzeba grać przeciwko szalonemu Tottenhamowi nowej ery. Erik ten Hag w starciu z londyńczykami (2:2) i tak trzymał Eriksena dość długo, ale raczej oddziaływało to na niekorzyść pomocnika niż w drugą stronę.

JOHANN GUDMUNDSSON

Zdaje się, że najsłabszy punkt Burnley podczas ich starcia z Luton Town, które zakończyło się podziałem punktów i wynikiem 1:1. Fatalnie zmarnował doskonałą okazję jeszcze w pierwszej połowie starcia beniaminków. Brakowało mu zdecydowania i zimnej krwi w decydujących momentach, gdy tylko zbliżał się w pobliże pola karnego oponentów. Jak się później okazało ta właśnie w dużej mierze ta zmarnowana sytuacja kosztowała całą drużynę trenera Vincenta Kompany’ego stratę dwóch cennych oczek w starciu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie na poziomie angielskiej ekstraklasy.

MOUSSA DIABY

Francuz był w tym spotkaniu po prostu bezbarwny. Jego brak ofensywnych rajdów i dryblingów przekładał się na słabą grę całej ofensywy. Zupełnie brakowało jawnych konkretów z jego strony. Trener Aston Villi, Unai Emery również dostrzegł słabą dyspozycje swojego gracza i postanowił zmienić go już w 63 minucie.

NAPASTNICY

RHIAN BREWSTER

Faul Anglika to właściwie czysta definicja bezpośredniej czerwonej kartki. Gracz Sheffield zanotował się na murawie dopiero w 80 minucie, a 13 minut później już udawał się do szatni. I oczywiście nie było to spowodowane końcowym gwizdkiem. Bezmyślne, bezsensowne i nikomu niepotrzebne sanki od tyłu prosto w nogi rywala po interwencji VAR-u zakończyły się słuszną czerwoną kartką. Takim zachowaniom należy mówić stanowcze nie.

DOMINIC CALVERT-LEWIN

To zdecydowanie nie było udane popołudnie dla napastnika Evertonu. Mimo tego, że nie był to udany występ calej ofensywy The Toffies, to właśnie Anglik dał się zapamiętać w najgorszej odsłonie, a wszystko przez zmarnowaną sytuację sam na sam w pierwszej połowie. Słaby występ Dominica dostrzegł również Sean Dyche i w 63 minucie postanowił zdjąć go z boiska.

DOMINIC SOLANKE

Zero strzałów celnych, jedno zablokowane uderzenie, w sumie 27 kontaktów z piłką przez 83 minuty. Z takim dorobkiem niedzielne spotkanie zakończył najlepszy zawodnik Bournemouth. Jasne, rywalem Wisienek była przecież drużyna z najwyższej półki, jednak swoimi ostatnimi występami Anglik przyzwyczaił nam do zdecydowanie lepszej postawy na boisku.