Piłka nożna to jedno z nielicznych środowisk, które wciąż jest w stanie odpowiednio uwydatnić prawdziwie romantyczne historie. Tym, jako kibice żyjemy, to napędza nas do działania i trwania przy ulubionych strukturach czy postaciach. Tym razem postaramy się przybliżyć Wam sylwetkę jednego z bohaterów minionych tygodni. Bohater tekstu rozpoczął budowanie swojej legendy od faktycznego udowodnienia swojej wartości. Mając 21 lat jest kluczową postacią powoli i konsekwentnie kształtującej się Chelsea. Zapoznanie się z historią tego gościa to pozycja obowiązkowa. Cole Palmer to przyszła ikona Premier League. 

Nieoszlifowany diament akademii Manchesteru City

Prawdopodobnie nie trzeba przypominać, jak bardzo rozrosły się na przestrzeni minionych lat struktury Manchesteru City. To obecnie jedna z największych piłkarskich marek, która regularnie rozwija rozpoczętą ekspansję. Jednym z większych osiągnięć budowy i rozwoju drużyny jest niewątpliwie młodzież. Rico Lewis, Jadon Sancho, Phil Foden, czy właśnie Cole Palmer. Ci piłkarze mieli okazję chłonąć wiedzę od najlepszych specjalistów już od najmłodszych lat. Z uwagi na natężenie gwiazd i prężny rozwój pierwszej jedenastki, nie każdy z nich mógł otrzymać jednak szansę gry…

Analizując młodzieżowe występy Palmera często przeczytać można było o wręcz telepatycznym czytaniu gry, czy bardzo dojrzałym poruszaniu się na boisku. Odpowiednie rozumienie akcji mających miejsce na boisku, miało w przyszłości uczynić go kolejnym asem w talii kart Pepa Guardioli. Anglik myślał, działał i miał wszelkie podstawy ku temu, aby zostać gwiazdą Obywateli. Sam Hiszpan wypowiadał się o nim, że będzie to w przyszłości nadzwyczajnie dobry piłkarz.

Co więcej, Cole według kolegów z młodzieżówki i współpracowników był niezwykle spokojny, opanowany i trzeźwo myślący w podejmowanych działaniach. Z czasem, doszła do tego również wiara w umiejętności, która zwykle potrafi działać cuda. Zawodnik z takim zapleczem mentalnym, technicznym i trenerskim jest nijako skazany na sukces. To rzadkość. Miał on również odwagę wziąć los w swoje ręce i nie czekać na jakiekolwiek czynniki zewnętrzne. To jeszcze większa rzadkość i nadzwyczajna odwaga…

Szkoda tracić czas, kiedy można budować własną historię – o tym, dlaczego Palmer opuścił Manchester

Cóż, dobrze znamy wiele heroicznych historii, w których pragnienie udowodnienia wartości przerastało samego wykonawcę. Kiedy ego bierze górę, a nie zawsze w parze z tym idzie głowa, a przede wszystkim forma i umiejętności, nie kończy się to dobrze. Wydaje się, że ostatnie mecze The Blues w Premier League idealnie obrazują, dlaczego Palmer opuścił Manchester.

Bramki zdobywane przez piłkarza w tak istotnych dla klubu momentach są bezcenne. Jedni powiedzą, że wyegzekwować jedenastkę każdy głupi powinien potrafić. Kiedy do tego wszystkiego dochodzą jednak media, kibice, oczekiwania najbliższego otoczenia, a także pracodawcy, jest to arcytrudne. Myliły się i będą się mylić największy głowy i tuzy tego sportu, a Cole ze stoickim spokojem już teraz wywiązywał się z ciążących na nim oczekiwań.

Rola, którą pomocnik obecnie pełni w Chelsea, raczej nieprędko spotkałaby go w ekipie Guardioli, o ile w ogóle coś takiego miałoby miejsce. Palmer jest prawdziwym liderem odradzającej się drużyny, który nie boi się brać odpowiedzialności za podejmowane działania. Co więcej, odpowiednio się z nich wywiązuje. Wprawdzie faktycznie, po odejściu Riyada Mahreza pojawiła się luka do uzupełnienia, jednak w takim wielkim klubie jak Manchester City, chętnych na to stanowisko było, co najmniej kilku.

Dojrzałość piłkarza i wiara w umiejętności wzięły górę. Najwidoczniej sam widział, że jest w odpowiednim momencie, aby zacząć pisać swoją historię, a nie tracić czas w oczekiwaniu na szansę. To przeważyło na tym, że Chelsea ma obecnie jednego z najlepiej prosperujących piłkarzy w lidze.

O porównaniach do Juana Maty i wypełnieniu luki po odejściu Mounta

Trudno się nie zgodzić z tym, że zwykle inaczej traktuje się piłkarza, który dorastał w ukochanym klubie. Sentyment w związku z drogą, jaką był w stanie przebyć, żeby przebić się do pierwszej drużyny, wiąże się z sympatią i uznaniem kibiców. Taką sympatią mimo gorszego czasu w ostatnim sezonie w klubie cieszył się przecież Mason Mount. Wspomnienie bardzo udanych czasów, gdzie przewodził drużynie nijako było w stanie zamazać nieudolne próby nawiązania do świetności w sezonie 22/23. Niemniej, odejście Mounta było dotkliwym ciosem dla kibiców, którzy pewnie widzieli w nim ostoję środka pola na dobre kilka lat.

Nie ma jednak ludzi niezastąpionych i często koniec, zwiastuje szansę na nowy, lepszy początek. Warto jeszcze raz przypomnieć, że Palmer ma zaledwie 21 lat i tak na dobrą sprawę dopiero kształtuje faktyczną przynależność klubową. Biorąc pod uwagę status, którym obecnie cieszy się w zespole i poświęcenie wykazywane na boisku nie widać przeciwskazań do bycia legendą The Blues! Status wychowanka nie upoważnia do kreowania ikoniczności, a tego gościa na Stamford Bridge już kochają. Jeżeli to wszystko zmierzało będzie we wspomnianym kierunku, to czemu nie?

W mediach nie zabrakło również porównań Anglika do Juana Maty, który spędził w Londynie całkiem udane trzy sezony. Jeśli chodzi o charakterystykę, zestawiano piłkarzy pod względem ciągnięcia drużyny do ataku i nieustępliwości. Pozostawia to szerokie pole do dywagacji, do której naturalnie zapraszamy. Do wspomnianej teorii ustosunkował się także sam Mauricio Pochettino, który sprawę widzi trochę inaczej…

„Juan Mata? Nie, on jest bardziej jak Di Maria! Chodzi głównie o sylwetkę i charakterystykę poruszania się. Uważam, że jest inteligentnym gościem, który jest w stanie szybko przystosować się do panujących warunków. Budujemy zespół, był w stanie szybko to podłapać, a następnie udowodnić charakterem i występami. Bardzo cieszymy się, że go mamy, jednak dalej ma jeszcze wiele do pokazania. Wierzymy w niego”. – mówił Argentyńczyk na konferencji

Podsumowanie i potencjalna przyszłość…

Jedno w tym wszystkim należy podkreślić i przyznać. Niezależnie od wieku i sytuacji, trzeba mieć bardzo mocny charakter, żeby wziąć życie we własne ręce. Wiążę się to z ponadprzeciętną odwagą i wiarą we własne możliwości. Czasami bywa to bardzo zgubne, tu jednak nie mamy do tego przesłanek. Przynajmniej na razie.

Palmer to wybitnie prosperujący zawodnik, który żyje tym, co robi i walczy na każdej możliwej płaszczyźnie. Ten niezłomny charakter i zapał do działania może doprowadzić zarówno jego, jak i jego klub na wyżyny. Takie osobowości nie tylko działają w pojedynkę, ale również współgrają z otaczającym środowiskiem. W świetle budowania struktury od fundamentów jest to bardzo pożądane i nieocenione.

Kim w przyszłości stanie się wychowanek Manchesteru City? Zakładając optymistyczny scenariusz i prawidłowy rozwój sytuacji – jednym z bardziej wpływowych pomocników na świecie. Czy tak będzie? Co po drodze czeka Palmera? Obecnie nie sposób to przewidzieć. Niewątpliwie należy bacznie śledzić historię tego chłopaka, ponieważ ma papiery na fenomenalną karierę…