Finał rozgrywek o Puchar Anglii zbliża się wielkimi krokami, a spotkają się w nim drugi rok z rzędu drużyny z Manchesteru. Manchester City zagra z Manchesterem United. Wśród obu ekip próżno szukać jednak kandydata na króla strzelców tych rozgrywek. Chociaż nie jest to wykluczone, Erling Haaland musiałby strzelić podwójnego Hat Tricka, żeby sięgnąć po te wyróżnienie.

Wszystko wskazuje bowiem na to, że króle strzelców tegorocznych rozgrywek FA Cup zostanie zawodnik Biggleswade Town, JJ Lacey. Zespół występuje na dziewiątym poziomie rozgrywkowym, a ich napastnik zdobył w tegorocznym Pucharze Anglii aż dziesięć bramek. Biggleswade Town odpadło z turnieju w czwartej rundzie kwalifikacyjnej, wcześniej rozgrywając sześć spotkań.

JJ Lacey odbierze nagrodę Złotego Buta po spotkaniu finałowym, o ile oczywiście Erling Haaland nie zdobędzie sześciu bramek i nie wyprzedzi go w tej klasyfikacji. Sam piłkarz żartował, że zaczął obawiać się konkurencji ze strony Norwega, kiedy ten strzelił pięć bramek w meczu z Luton Town.

„Kiedy Manchester City dołączył do rozgrywek, to obawiałem się Haalanda. Opuścił jednak kilka spotkań z powodu kontuzji i poczułem się bardziej komfortowo, ale później strzelił pięć bramek z Luton. Pojawiły się więc nerwy, ale teraz jest już w porządku” – żartował zawodnik, który spędził całą swoją piłkarską karierę w amatorskich drużynach.

Częścią magii rozgrywek Pucharu Anglii jest możliwość rywalizacji drużyn z odmętów futbolowej piramidy z tymi największymi. Jako że bramki liczone są od początku rund eliminacyjnych, swoją szansę na przejście do historii otrzymują także zawodnicy z niższych lig.