Zrobili to! Po raz pierwszy od 2017 roku The Gunners przełamali klątwę Goodison i pokonali The Toffees na ich stadionie. Nie było to jednak zwycięstwo, w którym wszystko przyszło Kanonierom łatwo. Czego mogliśmy dowiedzieć się w spotkaniu Evertonu z Arsenalem?

Kai Havertz może mieć problem z odzyskaniem miejsca w składzie

W starciu Evertonu z Arsenalem po raz pierwszy w tym sezonie Premier League od pierwszych minut wyszedł Fabio Vieira. Portugalczyk zastąpił w składzie Kaia Havertza, którego występy pozostawiały sporo do życzenia.  Po takim występie Vieiry wydaje się także, że powrót Niemca do wyjściowej jedenastki Kanonierów może nie być szybki.

23-latek przez większość spotkania wyglądał bowiem jak jeden z nielicznych zawodników Kanonierów, którzy mogą w tym meczu stworzyć coś z niczego. Wielokrotnie stwarzał zagrożenie i był pod grą, tworząc niezłe kombinacje na lewej stronie boiska z Gabrielem Martinellim i Leandro Trossardem. Jedno z tych rozegrań piłki zakończyło się nawet bramką dla The Gunners. Vieira obsłużył wówczas idealnie Martinelliego, jednak wcześniej na spalonym był Eddie Nketiah. Taki występ 23-latka zdecydowanie nie dał powodów Artecie, aby w najbliższym czasie posadzić go z powrotem na ławkę rezerwowych.

Kolejny pokaz wartości głębi składu

Przez długi czas bolączką Arsenalu był brak wartościowych zmienników, z których skorzystać mógł Mikel Arteta. W spotkaniu Evertonu z Arsenalem natomiast po raz kolejny uwidocznił się postęp Kanonierów w tym aspekcie. Oprócz wspomnianego wyżej Vieiry, który do tej pory nie był na co dzień pierwszym wyborem Mikela Artety na swoją pozycję, z dobrej strony pokazał się także Leandro Trossard.

Belg zastąpił w pierwszej połowie kontuzjownego Gabriela Martinelliego. Początkowo miał problemy, żeby złapać rytm meczu, jednak z czasem robił postępy w tym aspekcie. To on zresztą zdobył bramkę na wagę zwycięstwa Kanonierów, pokonując Jordana Pickforda genialnym sytuacyjnym uderzeniem.

Arsenal dalej nie przekonuje, mimo przełamania niemocy na Goodison

Kanonierzy być może ostatecznie wygrali to spotkanie i mieli przytłaczającą przewagę, jeżeli chodzi o posiadanie piłki, ale zdecydowanie nie możemy powiedzieć, że było to przekonujące zwycięstwo w ich wykonaniu. Everton skutecznie utrudniał życie podopiecznym Mikela Artety i, nawiasem mówiąc, jest drużyną, która nie leży The Gunners.

Dość powiedzieć, że poprzednie zwycięstwo Arsenalu na Goodison Park miało miejsce sześć lat temu. I tym razem Kanonierzy kompletnie nie mogli złapać swojego rytmu i zrobili sporo żeby móc nadal twierdzić, że ten stadion w dalszym ciągu działa na nich jak kryptonit. To już kolejne spotkanie tego typu w tym sezonie. Arsenal wygrywa, jednak nie do końca przekonuje, tak jak miało to miejsce rok temu. Już za tydzień natomiast na Emirates przyjeżdża będący w bardzo dobrej formie Tottenham i aby zatrzymać komplet punktów na The Emirates, podopieczni Mikela Artety zdecydowanie będą musieli być w swojej najlepszej formie.