Jeżeli wciąż szukacie swojej drogi, lub ta, którą podążacie wydaje się niewymownie trudna, to doskonale trafiliście. Historia Micheala Olise to właściwie naturalna inspiracja do działania i walki o wyznaczone cele. Twierdzenie, że sukces rodzi się w bólach mogłoby zostać potraktowane jak nadinterpretacja. Bardziej trafne wydaje się, że sukces rodzi się w ciszy. Bo to właśnie ta droga, umożliwiła Olise wszechstronny rozwój i zainteresowanie największych europejskich gigantów. Mimo często trudnych sytuacji, których los nam nie oszczędza, warto wziąć na to wszystko poprawkę i dalej podążać swoją drogą. Jeżeli jesteście ciekawi, jak to wyglądało u współczesnej gwiazdy Crystal Palace, zapraszamy na opowieść o tym, jak bez zbędnej atencji udowodnić swoją wartość.

Olise jak kot, chodzi własnymi ścieżkami

Micheal Olise zachwycał talentem mając zaledwie siedem lat. Jego ponadprzeciętne możliwości były analizowane w aż trzech wielkich akademiach. Arsenal, Manchester City i Chelsea, ścisła czołówka. Grając w lokalnej drużynie zwrócił na siebie uwagę ówczesnego skauta Queens Park Rangers o nazwisku Conlon. Wspomniany człowiek pracował niegdyś w Chelsea i zachwycony talentem młodziana postanowił polecić go byłym pracodawcom. Ruch ten wydawał się wyjątkowo korzystny dla początkującego piłkarza, z uwagi na chociażby osobiste preferencje czy lokalizację.

Przechodząc do The Blues, Olise otrzymał mnóstwo możliwości rozwoju. Na samym starcie zaopiekowała się nim agencja wspomnianego wyżej skauta. Zajmowała się ona rozwojem i prowadzeniem kariery zawodników stawiających pierwsze kroki w świecie futbolu.

„Zawsze mówiłem, że już mając dziewięć lat, Michael był najlepszym piłkarzem w swoim wieku w kraju. Był zawsze bardzo ułożony i niezwykle elegancko poruszał się po boisku. W akademii Chelsea otrzymał szansę na udoskonalenie techniki i rozwój boiskowego IQ. Niewątpliwie pomogło mu to w dalszej karierze”. – twierdził Conlon

Cóż, niektórzy powiedzą, że tak wyjątkowe i pełne opieki traktowanie musi się w pewnym momencie skończyć i przyjdzie zderzenie z rzeczywistością. Tak, to prawda. Olise opuścił akademię mając czternaście lat. To doskonały przykład na to, że w piłce niezależnie od starań, nic nie jest pewne. W chłopaku narodziło się marzenie i wola walki o swoją przyszłość. Na własnych warunkach i zasadach…

Witamy na Bennett Road!

Po opuszczeniu Chelsea Academy bohater zmagał się ze sporymi problemami z zatrudnieniem. Nieustannie współpracując z Conlonem, wziął udział w kilku zorganizowanych przez niego spotkaniach, które oglądali skauci wielu świetnych zespołów.

„Pamiętam, że zaprosiłem go raz na mecz „siódemek” półamatorów. Warto wspomnieć, że byli wyjątkowo agresywni. Michael był najlepszy na boisku. Nikt nie miał problemu z tym, że ma czternaście lat. Wszyscy natychmiast go polubili i szanowali. Był może trochę cichy, jednak przy tym bardzo pokorny i opanowany. Ma w sobie coś wyjątkowego, bardzo charyzmatycznego”. – wspominał agent

https://x.com/risingballers_/status/1691742479257665607?s=46&t=YcWUDH6YppIA4ADc_J-mHg

Francuz ostatecznie trafił do Reading i to tam rozwijał swoje kompetencje. Możliwość debiutu przyszła szybciej niż się tego spodziewano, już w sezonie 18/19 pomocnik wystąpił w czterech seniorskich spotkaniach. Jak pokazała rzeczywistość, ponownie łatwo nie było. Nie pomagał wiek i brak ogrania, nie pomagały warunki panujące na drugim szczeblu rozgrywkowym w Anglii.

Sezon później w dziewiętnastu występach pomocnik zdołał zanotować zaledwie jedną asystę, co spowodowało przesunięcie do drużyny U23, w której forma wyglądała zdecydowanie lepiej. Momentem przełomowym, który w pewnym stopniu musiał odpowiednio ukierunkować zawodnika był sezon 20/21.

Fenomenalne statystyki, powrót wiary w siebie i swoje umiejętności. Olise w 44 rozegranych spotkaniach zdołał strzelić dziewięć bramek i zanotować dwanaście asyst. To absolutnie topowe statystyki, a kiedy dodamy do tego fakt, że miał on wówczas zaledwie dziewiętnaście lat, ta skala talentu wydaje się rosnąć w oczach. Michael ciężko zapracował na to, aby w dalszym ciągu realizować swoje marzenia. Niedługo po wspomnianej kapitalnej kampanii zgłosił się po niego klub z Premier League, który prawdopodobnie na zawsze już odmienił jego życie.

Ewolucja i niezwykła dojrzałość

Osiem milionów funtów kosztowało Crystal Palace zakontraktowanie Francuza. Patrick Vieira aktywując wówczas klauzulę wykupu piłkarza, wyprzedził wiele uznanych marek. Z perspektywy czasu jasno można stwierdzić, że była to jedna z najlepszych jego decyzji. Początki bywają niezwykle trudne, jednak Olise dość szybko zdołał spodobać się kibicom Orłów.

Bramka i asysta w spotkaniu z odwiecznym rywalem zwykle są dla kibiców wyjątkowo znamienne. Crystal Palace mierzyło się wówczas Millwall w trzeciej rundzie FA Cup, a Michael celebrował bramkę przed trybuną gospodarzy w rewanżu za to, że oberwał od nich butelką podczas wykonywania rzutu rożnego. Karma wróciła ze zdwojoną siłą.

Francuz się nie zatrzymywał i ponownie w spotkaniu Pucharu Anglii skradł show, wbijając Hartlepool bramkę. Fani Palace mieli nowego bohatera i śmiało mogli snuć teorie o udanej przyszłości. We wspomnianej kampanii, pomocnik otrzymał możliwość występu w Premier League aż 27 razy. Większość z tych szans wykorzystał, co więcej, był jednym z najciężej pracujących i oddanych sprawie zawodników.

Faktyczną próbkę umiejętności i podgląd skali talentu piłkarza otrzymaliśmy w minionym sezonie. Olise bez cienia wątpliwości był kluczowym graczem Palace i trudno wyobrazić sobie, gdzie mógłby być zespół bez niego. Nierealne statystyki wiążące się ze skutecznością podań i dryblingów, spokój rozegrania, chłodna głowa i nienaganna technika – to wszystko mając zaledwie 21 lat.

Gwiazda Orłów w 37 meczach Premier League zdołała strzelić dwie bramki i zanotować kosmiczne jedenaście asyst. Warto dodać, że obie strzelone przez Francuza bramki ratowały drużynie punkty. Jedną z nich było zwycięskie wykończenie West Hamu na wyjeździe, a drugim wyjątkowe i wykalkulowane uderzenie z rzutu wolnego przeciwko Manchesterowi United.

https://x.com/cfcerm/status/1691505123535495184?s=46&t=YcWUDH6YppIA4ADc_J-mHg

Co dalej?

Po tak udanym sezonie ktoś „większy” musiał się zainteresować jego talentem. Z wizytą przybył stary, dobry, znajomy klub ze Stamford Bridge. Działacze byli niezwykle zdeterminowali i z miejsca aktywowali klauzulę wykupu piłkarza. W większości opisywanych i podobnych do tego przypadków, The Blues cieszyliby się z pozyskania nowego członka rodziny. Na całe szczęście, są jednak wyjątki.

Olise odrzucił propozycję powrotu na stare śmieci i związał się z Palace nową, czteroletnią umową. Spowodowało to sporą wrzawę w mediach i opinii publicznej. To niespotykane poświęcenie i oddanie klubowi, który stworzył mu wielką możliwość rozwoju. Pokora i spokój zawodnika kolejny raz tryumfowały.

„To najlepsza możliwa wiadomość, jaką mogliśmy otrzymać. Jego przyszłość maluje się w bardzo jasnych barwach. Możemy mu pomóc bardzo szybko wskoczyć na jeszcze wyższy poziom”. – komentował trener Orłów, Roy Hodgson

Spokój i pokora zaprowadzą Olise na wyżyny i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Bardzo imponuje mi fakt, że piłkarz nieustannie wytycza swoje ścieżki, a nie ślepo wierzy w teoretycznie najlepszy dla siebie scenariusz. Jego nieustępliwość i nieprawdopodobny talent tylko zyskają na czasie.

Trudno w tej chwili określić kiedy dokładnie przeniesienie się do klubu z czołówki. W tej chwili to raczej sprawa drugorzędna. Z wypiekami na twarzy należy przyglądać się temu, co wyprawia ten gość, ponieważ skala talentu, techniki i ogrania jest nieprawdopodobna. Drodzy czytelnicy, zapamiętajcie to nazwisko, wkrótce przynależeć będzie do niego tytuł jednego z najlepszych rozgrywających w lidze.

https://x.com/skysportsnews/status/1692146164936675669?s=46&t=YcWUDH6YppIA4ADc_J-mHg