Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

AARON RAMSDALE

Bramkarz Arsenalu wybronił Kanonierom remis. Nie miał do powiedzenia nic przy obu bramkach, karnego Mohameda Salaha też nie zatrzymał, bo to Egipcjanin chybił, ale można powiedzieć, że wygrał z nim pojedynek psychiczny. Obronił też cztery strzały. Zwłaszcza dwie interwencje w końcówce mogły zapaść w pamięć – najpierw wyciągnął uderzenie Salaha, potem właściwie w ostatniej akcji meczu zatrzymał po strzale z najbliższej odległości Ibrahimę Konaté.

OBROŃCY

MAX KILMAN

Kapitan Wilków nareszcie wszedł na poziom, jakiego możemy od niego oczekiwać i znacząco pomógł swojej drużynie w triumfie nad Chelsea, która nie najlepiej zaczęła przygodę pod wodzą nowego (starego) szkoleniowca. Anglik wygrał niemal wszystkie swoje pojedynki, a dodatkowo zablokował dwa strzały rywali. Trzy punkty i czyste konto — to chyba nie najgorszy sposób na uczczenie swojego setnego występu w barwach Wolverhampton.

TYRELL MALACIA

Holender naprawdę nie miał łatwego zadania, musiał bowiem wejść w buty świetnie dysponowanego w tym sezonie Luke’a Shaw, jednak poradził sobie w tej roli znakomicie. Obrońca Czerwonych Diabłów może i nie miał zbyt wielu okazji na wykazanie się w defensywie, ponieważ koszmarny występ zaliczyli ofensywni gracze Evertonu, jednak kiedy nadarzała się okazja, aby bronić swój zespół, wywiązywał się z tego nienagannie. Ponadto na wyróżnienie zasługuje jego gra w ofensywie, 23-latek często podłączał się do działań w ataku i brał czynny udział w budowaniu akcji — to były naprawdę udane zawody w wykonaniu Malacii.

MARC GUEHI

Występ Anglika byłby kompletny, gdyby tylko udało zachować się czyste konto. Niestety ta sztuka 22-latkowi nie wyszła, jednak bramka, którą straciły Orły, w zupełności nie padła po jego błędzie. Guéhi zanotował natomiast niezwykle ważne trafienie w czasie doliczonym pierwszej części spotkania, które wyrównało stan meczu i zupełnie złamało Leeds United. W drugiej odsłonie meczu Pawie kompletnie nie istniały, a ostatecznie mecz zakończył się przekonującą wygraną Crystal Palace.

POMOCNICY

BRUNO FERNANDES

Erik ten Hag ustawił Portugalczyka niżej i jego plan zdecydowanie wypalił. Fernandes, zwłaszcza w pierwszej połowie, niemiłosiernie nękał defensywę Evertonu długimi piłkami, które stworzyły kilka dogodnych szans strzeleckich. Gdyby koledzy byli bardziej skuteczni, mógłby zanotować nawet trzy asysty. Do tego walczył dokładnie tak, jak to miał w zwyczaju. Sam też sprawdził raz Jordana Pickforda, choć świetnie grający Anglik sparował jego strzał głową nad poprzeczką.

KEVIN DE BRUYNE

Magik. Prawdziwy poeta futbolu. Zdążyliśmy już przywyknąć, że są to synonimy dla piłkarskiego wydania Kevina De Bruyne. Belg znów potwierdził to swoim występem z Southampton w ostatniej kolejce. Najpierw zanotował asystę po cudownym dośrodkowaniu na nos do Erlinga Haalanda. Była to dla niego dokładnie setna asysta w historii jego występów na boiskach ligi angielskiej. Później również odgrywał bardzo istotne role przy wszystkich trzech pozostałych bramkach machiny trenera Pepa Guardioli.

JACK GREALISH

Ależ formę złapał zawodnik The Citizens po zakończeniu ostatniej przerwy na mecze reprezentacji. W tym czasie zdołał już zanotować 4 gole i 5 asyst w samej Premier League! Z kolei podczas ostatniej serii gier zdołał dopisać gola i asystę. Stwarzał wiele zagrożenia na swojej flance, a obrońcy Świętych musieli ciągle na niego uważać. Anglik całym swoim występem zdecydowanie zasłużył na wielką salwę braw.

MICHAEL OLISE

Crystal Palace pokonało aż 5:1 Leeds United w ważnym meczu w kontekście walki o utrzymanie na poziomie angielskiej ekstraklasy. Aż 3 asysty w tym meczu zaliczył Olise, który mało brakowało, a do swojego dorobku dopisałby też trafienie na 6:1, ale minimalnie spudłowałby po świetnej indywidualnej akcji w polu karnym rywali. Cały czas był aktywny i potrafił genialnie wypatrywać swoich partnerów. Wniósł niesamowicie dużo pozytywnego wpływu na ofesnywne poczynania The Eagles. Jego asysta przy golu Eberechiego Eze to prawdziwy majstersztyk.

PHILIP BILLING

Bournemouth przejechało się po Leicester. Mogło wygrać wyżej, ale ostatecznie było tylko 1:0 po golu Billinga. Duńczyk wykorzystał błąd rywali i wpakował piłkę do siatki w sytuacji sam na sam po nieudanym wycofaniu Jamesa Maddisona. Wcześniej otarł się o jeszcze jedno trafienie, obijając obramowanie bramki uderzeniem z rzutu wolnego.

NAPASTNICY

JOELINTON

Brazylijczyk wystąpił na skrzydle, ale i tak pracował do upadłego. W teorii był elementem ofensywnego tercetu, w praktyce statystyki pokazują, jak zasuwał na murawie. Miał najwięcej odbiorów, przechwytów i wygranych pojedynków główkowych z zespołu Newcastle. Co więcej, wypracował gola na 1:1. Świetnie ograł Bena Mee, a jego zagranie w środek szesnastki po rykoszecie od Davida Rayi wylądowało w siatce.

ERLING HAALAND

Norweg w meczu z Southampton powracał po kontuzji, która wykluczyła go z gry w poprzednim meczu z Liverpoolem. Niektórzy piłkarze mogą w takich przypadkach potrzebować chwili na przedstawienie się w rytm meczowy i pełne dojście do siebie. Ale nie Haaland. Napastnik Obywateli ustrzelił kolejny dublet i na swoim bramkowym koncie ma w bieżącej kampanii już okrągłe 30 goli. Znów potrafił idealnie znaleźć się w odpowiednim miejscu o właściwym czasie przy pierwszym trafianiu. Z kolei drugi gol jego autorstwa padł po pięknej przewrotce Norwega. To trzeba po prostu zobaczyć samemu…