Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALISSON BECKER

Do formy wraca cały zespół Liverpoolu, a całe to wielkie odrodzenie zdaje się rozpoczynać już od bramki. Alisson na początku tego sezonu wielokrotnie ratował z opresji swój zespół, ale w ostatnich tygodniach wyglądał bardzo niepewnie. W ostatniej kolejce przypominał już jednak to swoje najlepsze wydanie. Wybronił 4 naprawdę groźne sytuacje Newcastle United, w tym sytuację sam na sam z Isakiem, gdy na tablicy widniał jeszcze wynik 0:0. Gdyby Brazylijczyk nie wybronil tej doskonałej okazji Szweda, to spotkanie zakończyłoby się pewnie zupełnie inaczej, a The Reds nie wygraliby 2:0. Dodatkowo był bardzo blisko zdobycia kolejnej asysty w historii swoich występów w Premier League, ale w kuriozalnych okolicznościach okradł go z niej Nick Pope.  Prawda jest jednak taka, że Alisson zachował swoje 3 czyste konto w 4 ostatnich meczach!

OBROŃCY

TRENT ALEXANDER-ARNOLD

Zdaje się, że jest to jeszcze większe odrodzenie niż w przypadku opisywanego wyżej Alissona. Angielski defensor Liverpoolu wyglądał wyśmienicie defensywie, a wiemy, że – lekko mówiąc – nie przyzwyczaił nas do takiego stanu rzeczy. Zaliczył sporo odbiorów i przeciętych podań. Mocno przyczynił się do zachowania czystego konta przez podopiecznych trenera Jurgena Kloppa w meczu z The Magpies. Do tego dołożył piękną asystę do Darwina Nuneza przy pierwszej bramce. Właśnie tym długim podaniem przypomniał kibicom Czerwonych dlaczego uwielbiali go przez ostatnie lata. Później też odnotowywał sporo dobrych podań i wykreowanych akcji. Właściwie wszystko co robił można odnotować po strunie plusów, a nie minusów. Z Anfield zapewne słychać teraz wielki okrzyk „Wreszcie!”.

ISSA DIOP

Fulham jest pierwszym zespołem, który pokonał Brighton i pierwszym, który zachował przeciwko Mewom czyste konto w tym roku kalendarzowym. Obrona The Cottagers miała naprawdę dużo pracy, a rywale cisnęli niemal cały czas. Niemniej, udało się dowieźć zero z tyłu i postanowiliśmy wyróżnić Issę Diopa. Francuz miał najwięcej przechwytów (4) i wybić (5) z całego zespołu. Zaliczył też kilka bardzo ważnych bloków. Był solidny, raz w kluczowym momencie zrobił krok do przodu, co pozwoliło zagrać pułapką ofsajdową, skutkującą nieuznaniem trafienia Facundo Buonanotte.

FELIPE

Brazylijczyk po ostatniej kolejce może śmiało zostać autorem bestselerowego poradnika pod tytułem „Jak zatrzymać Erlinga Halaanda?”. Stoper Nottingham Forest nie pozwolił Norwegowi na zdobycie kolejnej bramki w aktualnej kampanii. Były zawodnik Atlético Madryt wyglądał bardzo pewnie i nie zdarzyło mu się popełnić właściwie żadnego błędu. Potrafił jednak jedną ze swoich interwencji dosłownie zapobiec utracie bramki, gdy przeciął podanie na pustą bramkę do Phila Fodena. Felipe był zdecydowanie najlepszym przedstawicielem defensywy Tricky Trees, która wyszarpała remis z rąk obecnych mistrzów Anglii. Forest po tym występie na pewno mocno cieszą się z jego pozyskania podczas ostatniego zimowego okienka transferowego.

SEAMUS COLEMAN

Weteran angielskich boisk był wielkim bohaterem Evertonu w ubiegły weekend. Zdobył zwycięską bramkę dla The Toffees podczas potyczki z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, a więc Leeds United. Piękne trafienie z bardzo ostrego kąta było ukoronowaniem jego ogólnej dobrej prezencji na GoodisonPark. Zasłużył na pochwały zarówno za grę w defensywie, jak i ofensywie. Precyzji przy kolejny raz przywoływanej bramce pozazdrościliby mu najlepsi napasnicy i pomocnicy na świecie.

POMOCNICY

JAMES WARD-PROWSE

Żywa ikona Southampton. Le Tissier byłby dumny. Kolejny raz Ward-Prowse udowodnił, że jest w stanie w jednej chwili całkowicie odmienić losy spotkania. Fenomenalny strzał zapewnił Świętym bezcenne trzy punkty. Anglika dzieli zaledwie jeden gol z rzutu wolnego do wyrównania rekordu Davida Beckhama. Przy odpowiednich warunkach niewykluczone, że już wkrótce kapitan Southampton zostanie najlepszym wykonawcą wspomnianego fragmentu gry w historii ligi. Z tak dysponowanym Ward-Prowsem, podopieczni Sellesa mogą wywalczyć upragnione utrzymanie.

EBERECHI EZE

Anglik przebywał na boisku około pół godziny, jednak w zupełności wystarczyło mu to na zapewnienie sobie miejsca w jedenastce kolejki. Raptem sześć minut po zameldowaniu się na murawie gracz Orłów zdobył bramkę, która wyprowadziła Crystal Palace na prowadzenie. Eberechi Eze świetnie odnalazł się w polu karnym rywali i zupełnie niepilnowany trafił do siatki z najmniejszej odległości.

ROMEO LAVIA

Ciężka praca popłaca. Dlatego też 19-latek mocno harował w środku pola. Chelsea miała dużo więcej piłki od Southampton, ale nie zdołała tego przekuć na chociaż jedną bramkę. Lavia miał dużo zadań w destrukcji. Zamykał linie podań, zaliczył też 3 odbiory. Do tego grał bardzo odpowiedzialnie. Nie zaliczał głupich, potencjalnie groźnych niecelnych podań i brał na siebie ciężar podciągnięcia z piłką przy nodze, czego u wielu kolegów brakowało.

MARCUS TAVERNIER

Bramka skrzydłowego Bournemouth zapewniła drużynie arcyważne zwycięstwo w meczu z Wolves. Anglik dobrze odnalazł się w polu karnym i bez większych problemów wykorzystał świetne podanie od Dominica Solanke. Niestety chwilę później Marcus Tavernier musiał opuścić już boisko ze względu na kontuzję. Według informacji nie jest ona jednak poważna i już w kolejnym meczu 32-latek powinien być gotowy do zdobywania kolejnych bramek dla Wisienek.

NAPASTNICY

DARWIN NUNEZ

Urugwajczyk zdobył w ostatniej kolejce swoją pierwszą bramkę w Premier League od.. 12 listopada. Jednak trzeba przyznać, że był to naprawdę ładny gol. Fenomenalnie opanował futbolówkę po długim podaniu od Alexandra-Arnolda, by chwilę później z zimną krwią uderzyć piłkę do siatki obok bezradnego bramkarza Nicka Pope’a. Wreszcie był skuteczny, kiedy drużyna go potrzebowała. Do tego wniósł sporo pozytywnego wpływu na całą grę formacji ofensywnej The Reds. Niestety zszedł już po równo godzinie gry z powodu urazu barku, ale pozostawił po sobie naprawdę bardzo dobre wrażenie.

MARCUS RASHFORD

On się nie zatrzymuje! Kolejny mecz i kolejne bramki Marcusa Rashforda. Spotkanie z Leicester City nie układało się po myśli Czerwonych Diabłów, jednak wystarczył jeden przebłysk geniuszu Bruno Fernandesa i Marcusa Rashforda, aby sytuacja zmieniła się na korzyść gospodarzy. Kiedy Anglik staje oko w oko z bramkarzem rywali, możemy tylko zastanawiać się, którą część bramki wybierze, bo to, że trafi jest niemal pewne.