Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka dziewiętnastej i zaległej, siódmej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

EDERSON

Wliczając spotkanie z Tottenhamem, Ederson w dwóch niewymownie ważnych meczach był bardzo przeciętny. O ile dyspozycje ze spotkania z United jesteśmy jeszcze w stanie wybronić, tak dwie stracone przeciwko Kogutom bramki to delikatne nieporozumienie. Bramkarz tej klasy powinien się zachowywać lepiej w takich sytuacjach. Naturalne i poprawne ustawienie powinno być kwestią treningowej rutyny, a tutaj tego zabrakło. Kibice Obywateli muszą modlić się, aby to była tylko chwilowa niedyspozycja…

OBROŃCY

LUKE THOMAS

Był zdaje się najgorszym przedstawicielem bardzo słabo wyglądającej obrony Leicester w przegranym 0:2 meczu z Nottingham Forest. Bardzo często zdarzało mu się trafić piłkę, a niejednokrotnie działo się tak blisko swojej bramki. Praktycznie nic nie zaoferował też z przodu. Po tym bolesnym spotkaniu z beniaminkiem ma wiele do poprawy.

TRENT ALEXANDER-ARNOLD

Pierwszy z przedstawicieli fatalnej defensywy The Reds. Kaoru Mitoma bawił się z Anglikiem jak tylko chciał. Znów popełniał wiele bardzo prostych błędów w grze defensywnej. Nie wniósł też praktycznie nic pozytywnego do sfery ofensywnej. Niesamowicie mizerny występ prawego obrońcy ekipy z Anfield.

IVAN PERISIĆ

Zmiana, którą dał w North London Derby jest do pominięcia, zwłaszcza, że było to zaledwie piętnaście minut. Ale przy takim zapleczu technicznym i doświadczeniu jakie ma Chorwat, to należy wymagać kończenia sytuacji takich jak ta na 2:3 w spotkaniu przeciwko Manchesterowi City. Składna akcja i dokładne dogranie od Kulusevskiego zostało przez Ivana koszmarnie wykończone. W perspektywie spotkania, to mogła być bramka, która totalnie odmieniłaby losy potyczki, ponieważ trzy minuty po sytuacji Chorwata, City wyszło na prowadzenie. Ciężki okres dla doświadczonego pomocnika…

JOEL MATIP

Na jego konto idzie pierwsza bramka zdobyta przez rywali Liverpoolu, a więc Brighton. Kameruńczyk zaliczył wówczas katastrofalne podanie, które otworzyło Mewom drogę do pierwszego trafienia. Później stoper nie zdołał odkupić swoich win, a wręcz przeciwnie dalej wyglądał bardzo przeciętnie. W końcu trener Jurgen Klopp zdecydował się zdjąć go na ławkę rezerwowych w 68. minucie.

JACK STACEY

Bournemouth przegrało 0:2 z Brentford. Przy akcji, która przyniosła The Bees drugą bramkę błąd popełnił właśnie 26-letni Stacey. Pozostałe jego zagrania z tego spotkania również – lekko mówiąc – nie należały raczej do najlepszych. Brakowało mu wiele do osiągnięcia przyzwoitego poziomu. Pod nieobecność Adama Smitha mógł pokazać się trenerowi Wisieniek i pokazać, że zasługuje na miejsce w składzie oraz więcej minut spędzonych na placu gry. Takimi występami na pewno jednak nie zdoła przekonać Gary’ego O’Neila do swojej osoby.

POMOCNICY

WILFRIED GNONTO

Fenomenalne zawody w 1/32 Pucharu Anglii nie zdołały zatrzeć negatywnego wrażenia z potyczki przeciwko Aston Villi. Młody Włoch otrzymał pełen dystans do odwdzięczenia się za powierzoną szansę. Niestety marazm, brak inwencji i przeciętność w formacji ofensywnej Leeds, kosztowały tym razem trzy punkty. Gnonto był bardzo patetyczny, nie zdołał wykorzystać kluczowej sytuacji na początku drugiej połowy spotkania, właściwie zagrał bardziej dla przeciwnika. Spotkanie kompletnie do zapomnienia.

HARVEY BARNES

Zmarnował parę wyśmienitych okazji. Na całej linii zawiodła go wtedy skuteczność. Sama nieskuteczność nie była jednak jego jedynym grzechem podczas ostatniej potyczki. Jednak to właśnie fatalne zachowanie podczas tych prób to na pewno grzech główny, który nie będzie mu łatwo odpuścić.

ALEX OXLADE-CHAMERLAIN

Nie można wymienić chyba choćby jednego dobrego zagrania, albo jakiegoś najmniejszego procenta zalążka pozytywnego wpływu Anglika na grę Liverpoolu podczas rywalizacji z Brighton. Fatalny występ Oxlade’a-Chamberlaina. Z persoektywy fana The Reds patrzenie na jego grę było gorsze od najokrutniejszych tortur. Trener Jurgen Klopp również chyba nie mógł tego zbyt długo oglądać, bo ściągnął swojego podopiecznego do bazy na ponad 20 minut przed końcem starcia.

NAPASTNICY

SON HEUNG-MIN

Przychodzą derby Londynu i spotkanie z wieloletnim dominatorem rozgrywek, a Koreańczyk… znika! Dawno temu ostatni raz mieliśmy okazję oglądać tak bezbarwnego i nijakiego Sona. Obecny sezon to kompletne rozczarowanie formą, coś ewidentnie nie funkcjonuje tak, jak powinno. Brakuje tej przebojowości, szybkości i zawziętości z której słynął. Obecnie każdy ruch jest jakby ospały i bez wiary w to, że faktycznie może się udać. Cierpi na tym cała formacja ofensywna, ponieważ duet Kane – Kulusevski nie jest w stanie wyciągnąć każdego spotkania. Jeżeli Spurs marzą o pucharach, to Son musi zacząć strzelać.

ALEKSANDAR MITROVIĆ

Po refleksji – trochę głupio go tu umieszczać. Terminator Mitrović zawalił swojej drużynie mecz, ponieważ się poślizgnął. Przecież porównując to zdarzenie, do samej postaci Serba, to aż nieprawdopodobne. Kiedy wydaje ci się, że w pewnym momencie wszystko idzie po twojej myśli i jesteś o krok od szczęścia, spójrz na rzut karny Mitrovicia przeciwko Newcastle. Wtedy zrozumiesz, że zawsze mogło być gorzej i nie tylko ty masz pod górkę…