Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALISSON (2)

Od dłuższego czasu jest nazywany „najlepszym zawodnikiem Liverpoolu w aktualnym sezonie Premier League”. Dzieje się tak zupełnie nie bez powodu. Brazylijczyk podczas niedzielnej potyczki z Tottenhamem znów kilkukrotnie uratował swój zespół, gdy znajdował się w sporych opałach. Tym razem nie udało mu się zachować czystego konta, ale zdołał wybronić 4 strzały oponentów z północnego Londynu.  Nie można jednak zapomnieć o dużej liczbie dośrodkowań, które zdołał wypiąstkować lub po prostu złapać. Spora część akcji Spurs bazowała właśnie na wrzutkach, ale Alisson nie dał się temu zaskoczyć. W pewnym sensie uratował 3 punkty ekipie dowodzonej przez Jurgena Kloppa.

OBROŃCY

KIERAN TRIPPIER (5)

Anglik chyba powinien mieć wykupiony abonament na miejsca w naszej jedenastce. Trzyma wysoki, równy poziom i pokazał to kolejny raz w spotkaniu z Southampton. Nikt z zespołu Newcastle nie miał więcej odbiorów i przechwytów, nie dał się ograć rywalom a nie razu, a Sroki straciły bramkę dopiero po jego zejściu z boiska. A w ofensywie? Pomimo gry przez zaledwie 80 minut zaliczył najwięcej kontaktów z piłką z całej drużyny. Zanotował też przepiękną asystę przy trafieniu Joe Willocka.

GABRIEL MAGALHAES (1)

Zwycięstwo? Jest! Czyste konto? Jest! Bramka na wagę zwycięstwa w wielkich derbach Londynu? Jest! Gabriel wykorzystał zagapienie formacji obronnej The Blues i zdobył jedyną bramkę w starciu Chelsea z Arsenalem na Stamford Bridge. To trafienie pozwoliło Kanonierom zainkasować niesamowicie cenne 3 punkty, a co za tym szło powrócić na fotel lidera. Do zdobytego gola brazylijski defensor dorzucił bardzo poprawny występ w obronie. Wraz z Williamem Salibą sprawił, że Pierre-Emerick Aubameyang zupełnie nie istniał w tym meczu. W jego przypadku w pełni nie ma się do czego  przyczepić, ale na pewno jest za co mocno chwalić. 

IBRAHIMA KONATE (1)

Francuz do gry po kontuzji wrócił już w środku tygodnia, gdy na Anfield musiał zmierzyć się z Napoli. Już wtedy poradził sobie pozytywnie, a w niedzielę potwierdził swoją bardzo dobrą dyspozycję. Gracze Tottenhamu mieli spory problem, by razem z piłką przejść Konate. Francuz świetnie naprawiał częste błędy  Trenta Alexandra-Arnolda. W końcówce, gdy Koguty ruszyły szturmem do ataku, nie pękał i konsekwentnie oddalał zagrożenie od bramki strzeżonej przez Alissona. Duży plus przy nazwisku i powrocie Ibou do gry w lidze angielskiej.

POMOCNICY

KAORU MITOMA (1)

Cóż to był za mecz na Molineux! Ostatecznie po zaciętej rywalizacji to piłkarze Brighton mogli cieszyć się ze zwycięstwa, a niemały udział miał w tym Kaoru Mitoma. Do tej pory Japończyk nie był zbyt częstym gościem w pierwszej jedenastce, jednak po ostatnich występach może się to zmienić. W zeszłej kolejce zanotował asystę, a tym razem zdobył bramkę. Ponadto 25-latek miał bezpośredni udział przy pierwszym golu strzelonym przez Mewy. Warto też dodać, że Nelson Semedo wyleciał z boiska właśnie po faulu na Japończyku. Jest to o tyle znaczące, że pewnie do całego zajścia by nie doszło, gdyby nie perfekcyjnie przyjęcie skrzydłowego Brighton, które niejako wymusiło na Portugalczyku taką interwencję. Spinając klamrą sobotni występ Mitomy, musimy również wspomnieć, że Japończyk fenomenalnie zachował się w akcji, po której Mewy wyszły na prowadzenie. Kompletny występ 25-latka!

SAM GREENWOOD (1)

Młodziutki Anglik zameldował się na boisku w 54 minucie, a niespełna 15 minut później miał już na koncie bramkę i asystę. Kiedy 20-latek wchodził na plac gry, Leeds znajdowało się w naprawdę trudnej sytuacji. Pawie przegrywały już 1-3 i wydawało się, że takiej różnicy nie da się już odrobić. Tymczasem już w 60 minucie przewaga Wisienek stopniała do jednej bramki za sprawą wyśmienitego gola Greenwooda. Osiem minut później Anglik fenomenalnie dorzucił z rzutu rożnego wprost na głowę Liama Coopera i na tablicy wyników widniał już remis. Spotkanie zakończyło się spektakularną wygraną Leeds United 4-3, a 20-letni gracz Pawi bez wątpienia został jednym z największych bohaterów meczu.

MORGAN GIBBS-WHITE (1)

Można powiedzieć, że w sobotnim spotkaniu zawodnik Nottingham rozpoczął i zakończył strzelanie. Najpierw wyprowadził swój zespół na prowadzenie w 20 minucie spotkania po pięknym uderzeniu z dystansu. Losy meczu nie potoczyły się jednak korzystnie dla Tricky Trees i to rywale objęli prowadzenie na piętnaście minut przed końcem spotkania. Z pomocą po raz kolejny przyszedł Morgan Gibbs-White. W ostatniej minucie meczu zagotowało się pod bramką rywali i ostatecznie do futbolówki dopadł 22-latek. Anglik skierował piłkę w światło bramki, a ta odbita najpierw od Bena Mee, a następnie od Zanki finalnie zatrzepotała w siatce.

Pomocnik Nottingham mógł zakończyć ten mecz z jeszcze większym dorobkiem. Gdyby koledzy z zespołu lepiej kończyli swoje akcję Gibbs-White mógłby zanotować co najmniej dwie asysty.

JACOB RAMSEY (1)

Jeden z głównych artystów przedstawienia na Villa Park. Niefortunna odbitka przy „strzale rozpaczy” Luke’a Shawa, nie jest w stanie zakwestionować świetnej roboty wykonanej na przestrzeni spotkaniach. Ramsey asystował przy bramce otwierającej wynik spotkania. Sam również w drugiej części meczu wpisał się na listę strzelców tym samym ustalając wynik spotkania. Młody Anglik harował za dwóch, rządził środkiem pola i był najjaśniejszym punktem ekipy Emery’ego. 

MARCUS TAVERNIER (1)

Długo musieli kibice Wisienek czekać na przełamanie Marcusa Taverniera. Wygląda jednak na to, że Anglik złapał odpowiednie obroty i jeśli utrzyma taką formę, to z pewnością przyniesie Bournemouth wiele pożytku. W sobotnim meczu z Leeds 23-latek fenomenalnie zaprezentował się w ofensywie. Pomocnik zdobył bramkę, a ponadto zanotował dwie asysty. Równie dobrze mogło skończyć się na dwóch bramkach i asyście, jednak jeden z jego strzałów zdołał sparować Illan Meslier, a Tavernier przytomnie odegrał futbolówkę do Philipa Billinga, który trafił do siatki.

NAPASTNICY

MOHAMED SALAH (1)

Czyżby forma Egipcjanina wracała już na dobre? Mo zdobył aż 5 bramek w 4 ostatnich meczach! 2 gole z tego dorobku pochodzą z meczu 15. kolejki z Tottenhamem. Salah tymi trafieniami dał Liverpoolowi pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie Premier League, a sam wreszcie mógł cieszyć się z ligowego występu, w którym wywarł bardzo duży wpływ na ofensywę swojej ekipy. Był widoczny od pierwszego gwizdka aż do momentu zejścia na ławkę rezerwowych. Troszeczkę więcej szczęścia, a mógłby cieszyć się nawet z hat-tricka. Nie ma jednak, co wybrzydzać, bo to był naprawdę solidny i przede wszystkim skuteczny występ Mohameda Salaha.

WILFRIED ZAHA (3)

Możliwość nieprzedłużenia kontraktu z klubem, musi spędzać kibicom Crystal Palace sen z powiek. Nic w tym dziwnego, skoro Iworyjczyk to gość, który w formie w pojedynkę potrafi przechylić szalę zwycięstwa. Nie inaczej było i tym razem. Orły w batalii na niezwykle gorącym terenie, jakim jest London Stadium, zdołały zainkasować trzy punkty. Zaha miał udział przy obu trafieniach. Najpierw wyrównał wynik spotkania, a następnie asystował Olise przy trafieniu w doliczonym czasie gry drugiej połowy. W optymalnej dyspozycji i z uporządkowaną głową ten gość wydaje się niezastąpiony.