Wszyscy sympatycy Chelsea z niecierpliwością czekali na ligowy debiut Grahama Pottera. Nie tak jednak wyobrażali sobie mecz z Crystal Palace, który dla ich ulubieńców nie był najłatwiejszy. Ale ostatecznie szczęśliwie dla nich zakończył się zwycięstwem The Blues. Czego więc dowiedzieliśmy się po tym spotkaniu?

Środek pola w Chelsea nie ma się najlepiej

Graham Potter będzie miał sporo rzeczy do analizy po dzisiejszym spotkaniu. Z pewnością część jego uwagi skupi się na poczynaniach środka pola, który dziś był lekko ujmując – słaby. Aż dziwnie myśli się o tym, że kilka lat temu Jorginho znajdował się wśród faworytów do wygrania Złotej Piłki. Jego dzisiejszy występ ograniczał się jedynie do rzucania długich piłek za plecy obrońców, ale poza tym niewiele dawał drużynie, szczególnie w defensywie. Do jego poziomu postanowił dostosować się Kovacić, który również miał problemy z bronieniem dostępu do własnej bramki.

Nowy trener The Blues powinien więc mocno zastanowić się nad tym, jak powinna wyglądać pomoc jego drużyny i czy nie wypadałoby kupić kogoś kto zdecydowanie podniósłby jakość drugiej linii. Być może były menedżer Brighton powinien zachować się jak niegdyś Jose Mourinho i wskazać właścicielowi Chelsea odpowiedniego piłkarza po czym powiedzieć w jego stronę: „Mr. Boehly – pay. Pay, and don’t speak”.

Szczęście uśmiechnęło się do Grahama Pottera

Śmiało można powiedzieć, że szkoleniowcowi Chelsea w tym meczu dopisało szczęście. Mam tu w pamięci szczególnie postać Thiago Silvy, który był niebywale blisko wylecenia z boiska. Po tym jak lekkomyślnie stracił piłkę zagarnął ją ręką po czym interweniował system VAR. Zespół arbitrów nie zadecydował jednak o wykluczeniu Brazylijczyka z boiska i skończyło się na żółtej kartce co nie spodobało się gospodarzom. Szczególnie że wspomniany stoper kilka minut później zanotował asystę przy trafieniu Aubameyanga. Na domiar złego w wyniku przegranej walki o pozycję przy tym trafieniu ucierpiał Nathaniel Clyne, który musiał opuścić boisko.

Connor Gallagher zasługuje na pierwszy skład

Dość wymowne jest to, że w środku pola najlepiej pokazał się Gallagher, który na boisku zameldował się dopiero w 76 minucie. Anglik może być więc największym wygranym tego spotkania i niewykluczone, że dostanie niedługo szansę zaprezentowania się od 1 minuty. Ofensywny pomocnik zagrał  w tym spotkaniu zdecydowanie lepiej niż jego klubowi koledzy o podobnej roli.

Wystarczy powiedzieć, że to już siódmy mecz Masona Mounta w Premier League podczas tego sezonu, a Anglik dalej nie ma ani gola, ani asysty. Formą zupełnie nie przypomina samego siebie z rozgrywek 21/22. Wychowanek The Blues podczas obecnej kampanii zagrał na wielu pozycjach, ale na żadnej nie zaprezentował swojej najlepszej wersji. W meczu z Palace dostał od Grahama Pottera więcej swobody. Wystąpił jako ofensywny pomocnik, lecz do ataku The Blues wniósł niewiele.

Zresztą bliźniaczo można opisać Kaia Havertza. Niemiec podobnie jak jego rówieśnik nie może odpowiednio odnaleźć się na boisku. Jeśli Chelsea chce poprawić wyniki to musi liczyć na to, że wspomniana dwójka wejdzie na najwyższe obroty. A na to, póki co się nie zapowiada. Więc poświęcenie jednego z nich na rzecz postawienia na Connora Gallaghera w następnym meczu wydaje się być zrozumiałe i sensowne.