Graham Potter jeszcze 10 lat temu prowadził zespół na zapleczu szwedzkiej ekstraklasy. Anglik regularnie sprawia, że jego drużyny grają lepiej, co owocuje również osobistymi awansami sportowymi. Teraz chwycił Pana Boga za nogi i znalazł się na piłkarskim szczycie. Żeby z niego nie spaść, będzie musiał udowodnić swoją wartość, a w Chelsea niełatwo tego dokonać. Na Stamford Bridge czeka go wiele wyzwań i bez wątpienia jest to najtrudniejszy test w jego życiu.

Misja Grahama Pottera w Londynie nie należy do najłatwiejszych. On sam jednak nie boi się podejmować wyzwań, pokazał to przecież przeprowadzając się do nieznanej Szwecji w celu trenowania piłkarzy. Zdaje on sobie więc sprawę z ogromu wyzwań, jakie czekają na niego w Londynie. Na szczęście Todd Boehly jest świadomy talentu menedżera i jest w stanie dać mu sporo czasu. A tego z pewnością będzie potrzebował, aby wprowadzić swoją filozofię na Stamford Bridge.

1. Znaleźć pomysł na Kaia Havertza

Niemców w Chelsea jest już coraz mniej. Po Antonio Rüdigerze i Timo Wernerze klub opuścił Thomas Tuchel. Nie będę się tu rozpisywał o tym, czy były szkoleniowiec Chelsea słusznie stracił pracę, czy nie, bo to materiał na osobny tekst. Fakt jest jednak taki, że w szeregach The Blues ostał się tylko jeden reprezentant naszego zachodniego sąsiada. Ten (moim zdaniem) najbardziej utalentowany — Kai Havertz.

Nie ma on jednak łatwego życia w niebieskiej koszulce. Było tak, szczególnie pod rządami jego rodaka, który z uporem maniaka ustawiał go na napastniku. Widać było, że ta pozycja najzwyczajniej w świecie mu nie leży. Dobitnie udowadniały to sytuacje, gdy dochodziło do oddania strzału, bo te kompletnie mu nie wychodziły. W tym sezonie nie jest przecież inaczej, na gola musiał czekać aż do szóstej kolejki ligowej.

Havertz do Chelsea trafiał za 80 milionów euro, co sprawia, że jest jednym z najdroższych piłkarzy w historii klubu. Póki co jednak nie udowadnia swojej wartości i kwota na niego wydana powoli zaczyna wydawać się absurdalna. W grze niemieckiego pomocnika widać jednak przebłyski i to, co dostrzegli w nim skauci. Havertz technicznie jest świetnym graczem, który ma potencjał na światowy top, ale po prostu nie było dla niego miejsca w systemie Tuchela i grał, lekko mówiąc, z przymusu.

Być może cała sytuacja odmieni się wraz z przyjściem Grahama Pottera. Taką nadzieje mają z pewnością fani oraz zarząd The Blues. Najbardziej prawdopodobne, że w taktyce Pottera Havertz będzie odgrywał podobną rolę do Mac Allistera w Brighton. Jego problemy z wykończeniem przykryje się, ustawiając go o wiele niżej. Havertz będzie mógł wtedy skupić się na zupełnie innych zadaniach i uderzeniach z dystansu zamiast szukania miejsca w polu karnym i wykańczania akcji. Na szczęście forma Niemca nie jest moim problemem i ostatecznie to Graham Potter będzie musiał pomóc mu w wykorzystaniu swojego potencjału.

2. Okiełznać Aubameyanga

Pierre-Emerick Aubameyang może już za kilka lat stać się bohaterem piłkarskich nitek pt. „To on tam grał?”. Oczywiście stać się tak nie musi, jednak większość kibiców Chelsea nie wiąże wielkich nadziei z Gabończykiem i trudno im się dziwić. Aubameyang wydawał się typowym transferowym życzeniem Thomasa Tuchela. I tak przez pewien czas go postrzegaliśmy. Oczywiste było, że to właśnie niemiecki szkoleniowiec był głównym pomysłodawcą tego transferu i jego sfinalizowanie nie dziwiłoby nas, gdyby pozostał on na posadzie trenera.

Tak się jednak nie stało i z niesfornym snajperem będzie musiał użerać się Graham Potter. Niesfornym, bo przecież dobrze pamiętamy pobyt Aubameyanga w Arsenalu, a szczególnie jego końcówkę. Mikel Arteta miał tak bardzo dość zachowania byłego kapitana Kanonierów, że przed pozbawieniem go opaski przygotował dokładną listę wykroczeń Gabończyka.

Pomysł ściągnięcia Aubameyanga na Stamford Bridge można było więc bronić zaledwie jednym argumentem. Był nim Thomas Tuchel. To właśnie pod rządami Niemca Gabończyk prezentował najlepszą formę. W swoim czasie w Bundeslidze był w stanie rywalizować z Robertem Lewandowskim o koronę króla strzelców. Ostatecznie raz nawet okazał się w tej klasyfikacji lepszy od Polaka.

Thomas Tuchel podczas swojej pracy w Dortmundzie wiele razy odpuszczał występki swojego snajpera. Zapewne kupił sobie tym sympatię Gabończyka i widać było, że obaj chcieli ponownie ze sobą współpracować. Jakież musiało być zdziwienie napastnika, gdy dzień po debiucie w barwach The Blues spojrzał na social media i dowiedział się o zwolnieniu swojego ulubionego szkoleniowca. Ostatecznie zjednoczenie obu panów zakończyło się po 58 minutach na boisku.

Graham Potter musi teraz stawić czoła niełatwemu zadaniu. Odpowiednie wykorzystanie i znalezienie wspólnego języka z Aubameyangiem wydaje się trudne, ale nie niemożliwe. Potter wielokrotnie powtarzał w swoich wypowiedziach, że nie boi się nowych wyzwań, a piłkarzy traktuje przede wszystkim jako ludzi. Być może takie podejście trafi do Gabończyka i Anglik stworzy z Aubameyanga użytecznego napastnika. Taką nadzieję ma przynajmniej Todd Boehly, który na byłego gracza Barcelony wydał 12 milionów euro.

3. Odkurzyć graczy „zapomnianych”

Wspomniana wyżej dwójka zawodników to nie jedyni gracze ofensywni, którzy nie przeżywają obecnie najlepszego okresu w swojej karierze. Problematyczną kwestią jest również sytuacja Christiana Pulisica oraz Hakima Ziyecha. Obaj skrzydłowi nie mieli łatwo pod Thomasem Tuchelem, który raczej niechętnie na nich stawiał. W końcu doszło do tego, że obaj ubiegłego lata chcieli opuścić klub. Tak się jednak nie stało i zapewne odetchnęli z ulgą, gdy dowiedzieli się o zwolnieniu menedżera.

Obaj mają teraz czystą kartę u Grahama Pottera i tylko od nich zależy, jak wykorzystają daną im okazje na udowodnienie swojej wartości. Muszą być jednak gotowi na poświęcenia i wyjście ze swojej strefy komfortu (o tym drugim wielokrotnie w swoim pierwszym wywiadzie dla Chelsea wspominał Potter). W systemie preferowanym przez angielskiego szkoleniowca trudno jest znaleźć miejsca dla typowego skrzydłowego. Leandro Trossard w Brighton najczęściej występował jako wahadłowy lub napastnik i taki los pewnie czeka większość skrzydłowych w Chelsea.

Obaj jeszcze dwa tygodnie temu byli zdecydowani na odejście ze Stamford Bridge. Po zmianie szkoleniowca ich myśli mogą ulec zmianie. Wszystko zależy jednak od tego, jaki pomysł ma na nich Potter i czy odpowiada im proponowana przez niego rola na boisku. Jeśli Anglik znajdzie dla nich odpowiednie miejsce na placu gry to myślę, że nie wszystko jeszcze stracone i być może pozostaną na Stamford Bridge.

Po zwolnieniu Tuchela kibice Chelsea zadali sobie jeszcze jedno pytanie, „Co z Romelu Lukaku?” i jest ono jak najbardziej zasadne. Belg popadł w jawny konflikt ze szkoleniowcem Chelsea i nie bał się o tym mówić publicznie. Stracił tym sporo sympatii fanów The Blues i wydawało się, że jego reputacja na Stamford Bridge jest już nie do odratowania. Głównym zarzutem napastnika do Tuchela był styl gry i taktyka. Nie jest przecież tajemnicą, że Belg czuje się najlepiej w parze z innym snajperem i preferuje takie rozwiązania taktyczne. O ile u Tuchela nie było na to szans, u Pottera jest to dość realistyczna wizja. Wszystko jednak zależy od zawodnika, musi zdecydować czy chce jeszcze raz spróbować swoich sił w Chelsea. Na przemyślenie tej kwestii ma jednak sporo czasu.

4. Podjąć decyzję dotyczącą bramkarza

Golkiper odgrywa sporą rolę w systemie Grahama Pottera. Cechą, którą najbardziej ceni sobie u piłkarza na tej pozycji jest bez wątpienia gra nogami. Tu pojawiają się w Cheslea problemy. Édouard Mendy wielokrotnie udowadniał, że ten aspekt gry sprawia mu spore trudności. Senegalski bramkarz trafiał do Chelsea, aby wzmocnić rywalizację w bramce. Ostatecznie wygrał ją bez najmniejszego problemu i swoimi świetnymi paradami bardzo pomógł drużynie w triumfie w Lidze Mistrzów. Od tego czasu jednak forma zawodnika znacznie się pogorszyła, a jego karygodne błędy zdarzają się coraz częściej.

Pojawia się więc szansa dla zmiennika byłego gracza Stade Rennais. Kepa Arrizabalaga jest wymieniany wśród największych niewypałów transferowych wszech czasów. Trudno się temu dziwić, bo jego forma pozostawiała wiele do życzenia. Teraz jednak Hiszpan poukładał sobie w głowie kilka spraw i gdy gra, wydaje się znacznie pewniejszy niż dawniej. Dzięki temu oraz zmianie menedżera może ponownie zawalczyć o plac gry.

Umiejętność gry nogami Kepy stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż Mendy’ego. To zdaje się być jego największym atutem i cechą, która być może sprawi, że wróci on do bramki The Blues. Można śmiało przypuszczać, że jeśli będzie dobrze prezentował się na treningach to właśnie na niego postawi Graham Potter. Kontakty obu bramkarzy kończą się w tym samym momencie, w czerwcu 2025 roku, więc najbliższe miesiące mogą być kluczowe w kontekście tego, który z nich pozostanie na Stamford Bridge. Ostatecznie jednak niełatwa do podjęcia decyzja, na kogo postawić, należy do Grahama Pottera.

Trzeba też pamiętać o tym, że do zespołu w styczniu dołączy Gabriel Slonina. Młody Amerykanin notuje świetne występy za oceanem i z pewnością nie przychodzi do Chelsea grzać ławki. Będzie chciał walczyć o miejsce w składzie i nowy szkoleniowiec The Blues musi mieć to na uwadze.

5. Odpowiednio zaopiekować się młodymi talentami

We wspomnianym wcześniej wywiadzie Pottera wspomniał on o tym, na czym jego zdaniem polega praca trenera. Podsumował to w taki sposób:

Uważam, że aby stać się lepszym, musisz wyjść ze swojej strefy komfortu i naszą pracą jako trenerów jest umożliwić to piłkarzom. Każdy chce się rozwijać, rywalizować i być czegoś częścią. Myślę, że nasza praca polega na próbie stworzenia środowiska, w którym jest to możliwe.

Potter jest doskonałym przykładem szkoleniowca, który potrafi rozwijać swoich podopiecznych. Brighton dzięki jego kadencji zyskało nie tylko sportowo, ale również finansowo. Anglik potrafił sprawić, że niepozorni piłkarze wchodzili na wyżyny swoich umiejętności, a potem klub zarabiał na nich potężne pieniądze. Wystarczy powiedzieć, że za trio Bissouma – White – Cucurella Mewy zarobiły około 150 milionów euro. Zapewne zarobić mogli jeszcze więcej na innych piłkarzach rozwijających się pod wodzą Pottera, mówiło się już przecież o zainteresowaniu wielkich firm, chociażby Moisésem Caicedo.

Jest to więc kolejny powód, dla którego Todd Boehly zdecydował się wyłożyć potężne pieniądze za Grahama Pottera. Do klubu tego lata trafiło mnóstwo młodych piłkarzy, a nie można przecież pomijać wychowanków takich jak Conor Gallagher czy Armando Broja. Zdaje się, że wszyscy młodzi piłkarze zyskają na zmianie szkoleniowca. Trafiają przecież pod opiekę kogoś, kto ma świetne podejście do człowieka i wie, co zrobić, aby go rozwinąć. Potter w Chelsea otrzymuje wielu młodych utalentowanych chłopaków i to od niego teraz zależy jak potoczy się ich kariera.

6. Stworzyć Chelsea na nowo

Najtrudniejsze zadanie zostawiłem na sam koniec. Graham Potter zostaje twarzą Chelsea Todda Boehly’ego. Amerykański biznesmen, zwalniając Thomasa Tuchela definitywnie zerwał ze wszystkim, co na Stamford Bridge pozostawił Roman Abramowicz. Nowy właściciel stawia teraz na swojego człowieka i chce, aby ten został w klubie na wiele lat. Graham Potter jest więc swoistym znakiem nowej ery na Stamford Bridge. Cieszy się pełnym wsparciem zarządu i jeśli okaże się mniej konfliktowym trenerem od swojego poprzednika to niewykluczone, że w Chelsea pozostanie na długo.

Jeśli wierzyć doniesiom mediów, Potter ma pełnić jedynie funkcję głównego trenera. Odsunie się go od wszelkich obowiązków wykraczających poza jego kompetencje. Między innymi po to razem z nim do stolicy Anglii trafił Kyle Macaulay. Szef ds. rekrutacji będzie ważną postacią w strukturach całego klubu. Macaulay z Potterem pracuje już od dekady i zostanie teraz jedną z ważniejszych postaci jeśli chodzi o sztab zespołu. Jego głównym obowiązkiem będzie wyszukiwanie odpowiednich graczy, których chce i potrzebuje Graham Potter. Pozwoli to szkoleniowcowi w pełni skupić się jedynie na swoich zadaniach.

Struktury Chelsea nie mają się obecnie najlepiej. Z klubem pożegnali się Marina Granowskaja, Petr Cech oraz Scott McLachlan. Todd Boehly najpóźniej do mundialu chce mieć skompletowany zespół zarządzający drużyną i pomóc w tym mają mu właśnie nowy trener wraz ze swoim współpracownikiem. Najważniejsza do obsadzenia jest obecnie posada dyrektora sportowego, którą tymczasowo Boehly pełnił podczas letniego okna transferowego. Graham Potter ma teraz dobrać sobie odpowiedniego człowieka na to stanowisko, który podziela jego wizję na budowanie zespołu.

Graham Potter wyrasta więc na centralną postać w Chelsea. Todd Boehly jest gotów, aby dać mu wszelkie potrzebne środki oraz wsparcie. Najtrudniejszą misją Pottera w Londynie jest więc stworzenie odpowiedniej wizji i prowadzenie projektu przez lata. Musi nie tylko zająć się poczynaniami zespołu na boisku, ale pomóc w wytworzeniu odpowiednich struktur całego klubu. Gdy już wszystkie posady zostaną obsadzone, będzie mógł skupić się wyłącznie na przygotowywaniu swoich podopiecznych do kolejnych potyczek.

Pierwszy sprawdzian

Już dziś wieczorem na Stamford Bridge oficjalnie rozpocznie się nowa era. Graham Potter swój debiutancki mecz jako szkoleniowiec Chelsea rozegra w Lidze Mistrzów przeciwko RB Salzburgowi. Będzie to dla niego również pierwszy mecz w tych elitarnych rozgrywkach i okazja do zaprezentowania swojego stylu sympatykom The Blues. Na poprowadzenie drużyny w ligowej potyczce będzie musiał jednak trochę poczekać. W związku z przekładaniem spotkań, Cheslea kolejny mecz Premier League rozegra dopiero 1 października.

Graham Potter ma więc sporo czasu na wpojenie swoim piłkarzom pomysłów i stylu, w jakim mają grać. Teraz tylko od niego zależy jak go wykorzysta. Zatrudnienie Anglika w Chelsea jest ciekawym eksperymentem. Niecodziennie przecież w klubie z topu szanse dostaje trener, który jeszcze kilka lat temu prowadził zespół w Championship. Chelsea Todda Boehly’ego po zatrudnieniu Grahama Pottera kreuje się na ekscytujący projekt, który będziemy śledzić z wielkim zaciekawieniem. Dla samego trenera jest to wielka szansa, ale wiąże się z nią spora odpowiedzialność i niełatwe do wykonania zadania.