W kontekście Chelsea i Leicester w ostatnich tygodniach mówiło się głównie o Wesleyu Fofanie. Francuz już niebawem zmieni klub, ale teraz przyszedł czas na konfrontację obu klubów nie przy stole negocjacyjnym, lecz na boisku. Czego udało nam się dowiedzieć po tej potyczce?

Tuchel wreszcie z innym pomysłem na grę

Choć Thomas Tuchel nie mógł poprowadzić swojej drużyny z linii bocznej to przygotowując zespół do tego meczu podjął dobrą decyzję. W Chelsea stała się rzecz niebywała. Chodzi oczywiście o zmianę formacji, do czego nie przyzwyczaił nas niemiecki szkoleniowiec. The Blues wyszli dziś na boisko w ustawieniu 4-3-3 i trzeba przyznać, że wyglądało to naprawdę nieźle. Pozwoliło to zawodnikom w niebieskich trykotach na trochę szybszą i mniej przewidywalną grę. W środku pola wystawiono trzech środkowych pomocników przy czym nie blokowano potencjału ofensywnego Reece’a Jamesa. Anglik mógł spokojnie szarżować na boku boiska i wykorzystywać swoje największe atuty. Co prawda Chelsea grała tak tylko pierwszą połowę, ale zmiana formacji po przerwie była wymuszona przez czerwoną kartkę.

Na udany mecz Gallaghera w barwach Chelsea musimy jeszcze poczekać

No właśnie, czerwoną kartkę, którą otrzymał Conor Gallagher. Anglik po świetnym sezonie spędzonym w Crystal Palace miał wnieść powiew świeżości i jakości do składu Chelsea. Tak się, póki co nie stało i wychowanek The Blues ma bardzo trudne życie w stolicy Anglii. Środkowy pomocnik już w poprzednich spotkaniach nie prezentował się najlepiej, ale dało się to tłumaczyć jego ustawieniem na boisku. Zdawało się, że formacja z dwójką środkowych pomocników najzwyczajniej w świecie nie leży Gallagherowi i trudno było mu się dostosować do pomysłu Tuchela. Teraz dostał szansę gry w takim systemie, jaki lubi mając koło siebie dwóch partnerów w środku pola, a zaprezentował się jeszcze gorzej niż wcześniej.

Anglik wytrwał na płycie boiska zaledwie 28 minut, a po tym czasie został odesłany do szatni przez arbitra. Wszystko to było spowodowane drugą żółtą kartką po niezbyt przemyślanym wejściu. Gallagher chciał zastopować kontrę po niefrasobliwie rozegranym stałym fragmencie gry. Bezpardonowo zatrzymał rozpędzonego Harveya Barnesa. To wejście wyglądało jakby zapomniał o tym, że już 6 minut wcześniej został ukarany żółtą kartką przez sędziego. Przez ten głupi faul drużyna Thomasa Tuchela musiała przez godzinę grać w 10, a Gallaghera czeka teraz zawieszenie. Być może nie zobaczymy go w wyjściowym składzie dłużej niż przez jedną kolejkę, bo nie wiadomo czy niemiecki trener będzie tak chętnie korzystał z jego usług po dzisiejszym popisie.

Leicester obudziło się zbyt późno

Drużyna Brendana Rodgersa może być za to bardzo sfrustrowana po tym spotkaniu. Nie wiem, jak jeszcze Chelsea mogła ułatwić im ten mecz. Lisy świetnie przeczekały pierwszą połowę i wywalczyły nawet czerwoną kartkę u Gallaghera, więc reszta meczu wydawała się zdecydowanie łatwiejsza. Piłkarze Leicester nie tak wyobrażali sobie wejście w drugą połowę. Szybką bramką ukąsił ich Raheem Sterling, po czym dołożył jeszcze drugie trafienie.

W Leicester drgnęło coś po utracie drugiego gola. Po 66 minutach udało im się sforsować defensywę The Blues i po szybkim rozegraniu Barnes trafił do siatki. Od tego momentu Lisy przejęły inicjatywę i co rusz atakowały bramkę Mendy’ego, który miał ręce pełne roboty. W końcówce spotkania goście trafiali nawet w poprzeczkę, jednak ostatecznie nie udało im się wyrównać wyniku.

Serca fanów Chelsea w ostatnich minutach biły jak szalone i blisko było kolejnej utraty punktowej podopiecznych Tuchela. Tak się jednak nie stało i Chelsea dopisuje sobie cenne trzy punkty. Lisy pokazały pazur i postraszyły mocniejszego rywala, ale obudziły się zdecydowanie za późno i opuszczają Londyn w poczuciu niewykorzystanej wielkiej szansy.