Niespodziewanie Chelsea poległa i to Leeds United inkasuje na swoje konto 3 punkty. Drużynie Jessego Marscha należą się same pochwały po świetnie rozegranym spotkaniu. Natomiast Thomas Tuchel ma teraz prawdziwy ból głowy, bo elementów gry, które trzeba poprawić jest multum.

Leeds potrafi pokazać pazur

Trzeba zacząć od ekipy gospodarzy. Gra Leeds naprawdę może się podobać. W ekipie Jessego Marscha widać niesamowite zgranie i kooperacje zawodników. Ich głównym atutem jest świetne poruszanie się na boisku i szybka gra. Każdy zawodnik wie za co jest odpowiedzialny i zdaje sobie sprawę z tego gdzie musi być ustawiony w danym momencie. Widzieliśmy też to, do czego przyzwyczaiło nas już Leeds United. Czyli świetny, wysoki pressing, który sprawiał największy kłopot podopiecznym Thomasa Tuchela. Efektem tych momentalnych doskoków była pierwsza bramka, przy której niebywale nawalił Édouard Mendy.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje Rodrigo Moreno, który póki co rozgrywa wybitny sezon. Jednak oprócz zadań ofensywnych mogliśmy go też widzieć pomagającego w dekonstruowaniu ataków The Blues. Ze świetnej strony pokazał się również Brenden Aaronson. Amerykanin był bardzo aktywny podczas tego spotkania i widać, że chłopak ma spory potencjał. No i to dzięki jego wysiłkowi otworzył się nam wynik tego spotkania. Jeśli Leeds będzie grać tak podczas następnych kolejek, to mogą być spokojny o swój ligowy byt.

System Chelsea kompletnie się nie sprawdza

Thomas Tuchel powinien na poważnie zacząć zastanawiać się, czy wahadła są na pewno dobrym rozwiązaniem. Chelsea wciąż jest nijaka, a ich gra i schematy denerwują kibiców. Ciągle opiera się na powolnym, nudnym rozegraniu i wyczekiwaniu błędu rywali, a gdy ten nie nadejdzie to jest problem. The Blues w tym spotkaniu nie wychodziły nawet kontry i widać, że potrzebny jest ktoś kto wprowadziłby świeży powiew w ofensywie zespołu.

Ciężko wskazać jednego winowajcę tak mizernej gry, ale należy wspomnieć o Havertzie. Młody Niemiec w każdym meczu udowadnia, że wystawianie go na pozycji napastnika mija się z celem i kompletnie się tam nie nadaje. Brakuje mu kreatywności i szybkości w rozegraniu piłki. Jeśli mam być szczery to ciężko jest mi sobie przypomnieć, chociaż jedno jego udane zagranie podczas dzisiejszego meczu i zdecydowanie na dobre wyjdzie mu zwiększenie konkurencji na jego pozycji, a może i nawet odpoczynek na ławce rezerwowych.

Zdecydowanie nie popisała się w tym meczu również linia pomocy. Loftus-Cheek i Gallagher byli dość mocno zagubieni i nie radzili sobie z pressingiem graczy Leeds. Koulibaly natomiast, po dobrym meczu z Tottenhamem i Evertonem, zaliczył okropny występ zwieńczony czerwoną kartką.

Édouard Mendy to najgorzej grający nogami bramkarz w lidze

Senegalczyk przychodził do Chelsea jako zawodnik, który miał pomóc Kepie w odzyskaniu formy poprzez stworzenie mu konkurencji. Szybko się okazało, że to Mendy będzie pierwszym bramkarzem i dał się poznać jako solidny gracz, który potrafi popisać się świetną interwencją.

Równie szybko jak wszedł do składu dostrzeżono jego główny mankament. Mowa tutaj o grze nogami. Bramkarz na tym poziomie nie może robić rzeczy, które kosztują zespół bramkę, a Mendy robi to nagminnie. To właśnie od jego kompromitującego błędu zaczęły się problemy Chelsea, które trwały aż do końca meczu. Gdy podanie zmierza w stronę Senegalczyka to większość kibiców The Blues spodziewa się najgorszego i wcale im się nie dziwię.

Na koniec tych wniosków dodam jeszcze tylko, że wystawianie Reece’a Jamesa w trójosobowym bloku defensywnym to kompletne nieporozumienie. Anglik zdecydowanie lepiej prezentował się po zmianie systemu i graniu szeroko przy linii bocznej i tak to powinno wyglądać od samego początku.