W niedzielne popołudnie Everton pożegnał Rafę Beniteza po zaledwie sześciu miesiącach pracy. Sobotnia porażka ze znajdującym się w strefie spadkowej Norwich okazała się ostatnim gwoździem do trumny Hiszpana. W gabinetach na Goodison Park ruszyła giełda nazwisk.

Everton wygrał zaledwie jedno z ostatnich 13 meczów w Premier League i zajmuje 16. miejsce w tabeli. The Toffees mają tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Właściciel klubu Farhad Moshiri uznał, że to najwyższa pora dokonać zmiany menedżera. Pozostaje pytanie kto go zastąpi? Brytyjskie media podają wiele nazwisk. Niektóre przewijają się na tyle często, że to raczej wokół nich rozegra się finałowa runda w grze o tę posadę.

Kandydatem znajdujących się we wszystkich typowaniach jest Duncan Ferguson. Od 2014 rokjest w sztabie trenerskim pierwszej drużyny. Jako tymczasowy szkoleniowiec w 2019 roku po zwolnieniu Marco Silvy prowadził zespół w czterech meczach. Szkot mógłby poprowadzić zespół do końca sezonu, a od nowej kampanii można zatrudnić kogoś z następujących menedżerów.

BBC typuje

Na liście BBC znajdują się m.in. Wayne Rooney, Graham Potter, czy Sean Dyche. Każdy z nich ma swoje powody, aby objąć Everton, ale każdy ma ten sam powód, żeby tego nie robić, na pewno nie teraz. Wszyscy prowadzą już jakiś klub, a w przypadku Derby i Burnley walczących o utrzymanie, sytuacja jest bardzo ciężka. Wątpliwe jest, żeby ich trenerzy opuścili tonące okręty na półmetku rozgrywek.

Innymi kandydatami są Kasper Hjulmand i Roberto Martinez. Ich sytuacja jest podobna, ponieważ aktualnie pracują jako selekcjonerzy kolejno kadr Danii i Belgii. W końcu kto zostawia reprezentację przed Mundialem?

Są jeszcze menedżerowie bez klubu tacy jak Frank Lampard, Paulo Fonseca, czy Nuno Espirito Santo. Włodarze mogą odpuścić sobie Fergusona i od razu postawią na kogoś, kto na Goodison Park ma popracować dłużej niż pół roku. Kogo nie wybierze Everton, nowy szkoleniowiec będzie miał masę pracy, żeby poukładać rozsypaną drużynę i uspokoić nastroje kibiców.