Futbol nieodłącznie kojarzy się z zakładami. Większość poważnych europejskich klubów ma podpisany kontrakt z jakąś firmą bukmacherską. Na naszym krajowym podwórku najlepszymi przykładami współpracy są, chociażby Legia i Fortuna, czy Lech Poznań i STS. Jednak w Premier League takie umowy mają się niedługo skończyć.

Koniec z reklamami na koszulkach

Rząd Wielkiej Brytanii zamierza zakazać firmom bukmacherskim sponsorowania klubów Premier League. Jako pierwszy w życie ma wejść zakaz umieszczania reklam na koszulkach, ale to tylko początek. Rozważany jest szerszy zakaz reklamowania zakładów w sporcie, chodzi głównie o tablice na boiskach oraz reklamy telewizyjne. Zakaz umieszczania logo firm hazardowych na koszulkach jest zapewne jedną z propozycji zawartych w białej księdze*, która ma zostać opublikowana tej zimy.

*Biała księga – raport wykonany przez rząd, instytucję lub organizację, zawierający analizę danego produktu, usługi, technologii lub programu.

W jakiej sytuacji jest Premier League?

W tym sezonie 9 z 20 klubów ma na swoich koszulkach logo firmy bukmacherskiej. Jeżeli chodzi o Championship, to sytuacja wygląda tak dla 6 zespołów. Szacuje się, że wszystkie te transakcje są warte około 100 milionów funtów rocznie. Inne badanie wykazało, że tylko jeden klub Premier League nie jest w jakiś sposób powiązany z żadnym bukmacherem. 

Biorąc pod uwagę to, że biała księga ma zostać opublikowana pod koniec roku (albo z początkiem przyszłego) oraz następnie trzymiesięczny okres konsultacji, zanim ustawa trafi do parlamentu, możemy sądzić, że zakaz wejdzie najwcześniej od startu przyszłego sezonu Premier League lub nawet od 2023 roku.

Zakaz reklam umieszczanych na froncie koszulki jest oczywiście słusznym posunięciem, ale to tylko rysuje powierzchnię. Jesteśmy bombardowani reklamami hazardu i to musi się skończyć. Reklamy powinny być całkowicie zakazane, aby chronić dzieci i zapobiegać innym krzywdom – uzasadnia Poseł Partii Pracy, Carolyn Harris.

Świat futbolu w opozycji

Premier League odpowiedziała na apel rządu. Przedstawiciele ligi uważają, że nie ma ostatecznego związku między sponsorowaniem a nałogowym hazardem. Twierdzą, że nie należy wprowadzać żadnych zmian bez wcześniejszego określenia, w jaki sposób zastąpić przychody ze sponsorowania.

W zeszłorocznym wywiadzie dla Sportsmail prezes EFL, Rick Parry, powiedział, że termin reform „nie może być gorszy”, biorąc pod uwagę finansowe zmagania klubów podczas pandemii. Warto nadmienić, że sponsorem tytularnym EFL jest Sky Bet.

Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy w tej chwili, są ograniczenia dotyczące innych źródeł dochodu, ponieważ nie można ich zmienić tak po prostu w ciągu nocy – powiedział Parry.

Coś jest w tych słowach, jeżeli przypomnimy sobie, w jakiej sytuacji znajduje się obecnie Derby County. Ile klubów faktycznie może mieć problemy po zabraniu pieniędzy od bukmacherów? O tym z pewnością przekonamy się po wprowadzeniu reformy w życie.