Większość kibiców Kanonierów już przed pierwszym gwizdkiem było zrezygnowanych. Samo pojawienie się w formacji obronnej kwartetu Cedric – Holding – Chambers – Kolasinac wprowadziło ich w nie najlepsze emocje.

I się ani trochę nie pomylili. Już w 7. minucie Chambers przegrał pojedynek główkowy z Gundoganem, który po rękach Leno trafił do siatki Niemca.

Zaledwie 5 minut później było jeszcze gorzej. Takie bramki nie mogą padać na poziomie Premier League.

Manchester City po dwóch oddanych strzałach prowadził już 2:0, ale to nie był koniec złych wieści dla Artety. W 35. minucie zjazd do bazy zaliczył Granit Xhaka. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to najpewniejsza czerwona kartką jaką widzieliśmy.

Jakby tego było mało, swojego gola dorzucił jeszcze Jesus. Co zrobiła w tej sytuacji obrona Arsenalu? Gdzie był Leno? Nie wiemy.